TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Kwietnia 2025, 15:37
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Pan Bóg wie co robi

Pan Bóg wie co robi

Ludzie potrzebują Pana Boga wszędzie i trzeba wiedzieć, że Pan Bóg wie co robi, nawet jeśli pozwala na wojnę. I najważniejsze jest, by Go przeprosić za wszystkie grzechy i zrozumieć Jego wolę – mówi ks. kan. Jurij Nahoryj z Ukrainy, który gościł w parafii Opatrzności Bożej w Kaliszu. 

Księże Juriju, proszę powiedzieć kilka słów o sobie i skąd księdza wizyta w Kaliszu?

Ks. Jurij: W Kaliszu bywam często, mam do niego sentyment, gdyż jestem związany ze wspólnotą Abba Pater. Łączymy się w działalności i tworzymy pewne programy zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie. Ponadto mam korzenie polskie,mój ojciec to Ukrainiec, wyznania prawosławnego, a matka Polka, katoliczka. 
Zawsze byłem blisko Kościoła, choć nie zawsze było łatwo ze względu na represje. Moje pragnienie, by zostać księdzem również nie było łatwym do zrealizowania w tamtych czasach. Udało się jednak po wieloletnich staraniach. Do Polski przyjechałem pierwszy raz jak tylko to było możliwe, byłem wówczas związany z Chrystusowcami. Potem Pan Bóg „wepchnął” mnie na studia doktoranckie na KUL. Polska zawsze była dla nas macierzą. W latach 70  i 80 ub. stulecia staraliśmy się ściągać stąd duchownych. I mówiąc szczerze, to od lat przyjeżdżamy tutaj na żebry, dzięki czemu zbudowaliśmy wiele kościołów i ośrodków. Sam stworzyłem Caritas w Kijowie, na co w 1990 roku dostałem błogosławieństwo biskupa z Polski.

W Odessie jest Ksiądz proboszczem parafii, pod mało znanym w Polsce wezwaniem Boga Ojca, czy łatwo jest być proboszczem w tych czasach? 
Prowadziłem wiele parafii, obecnie mam pod opieką 20 parafię. W 2000 roku zostałem wydelegowany do Odessy, by utworzyć nową parafię i powiem, że na nasze zaproszenie odpowiedziało  kilkadziesiąt osób, którzy chcieli by ich parafia nosiła wezwaniem Boga Ojca. Wtrącę, że taka parafia jest także w Zaporożu. Dla mnie była to ogromna radość, bo moje całe życie opiera się na kulcie Boga Ojca. Mając pięć lat nauczyłem się Litanii do Serca Pana Jezusa, do Matki Bożej i wtedy zrozumiałem, że nie ma litanii do Boga Ojca, nie ma kultu do Boga Ojca i nie ma święta Boga Ojca. I to przeświadczenie braku kultu Boga Ojca towarzyszyło mi przez całe moje życie. Tam jest jeszcze wiele do zrobienia,  udało się kupić ziemię, pozyskać kilka pozwoleń, ale czas pandemii i obecnie wojna wstrzymało nas z budową świątyni. 

Jak wygląda sytuacja Kościoła w Ukrainie obecnie patrząc z perspektywy zmian?
W samej Odessie jest pięć parafii i kapliczka w ośrodku salezjańskim. Wcześniej była parafia i ksiądz salezjanin, który opiekował się całą lewobrzeżną Ukrainą, a teraz są już nawet diecezje. Wspomnę tylko, że kiedy kończyłem seminarium w latach 80. było nas raptem 26 księży w całej Ukrainie, w tym sześciu młodych, a reszta to dziadki w wieku emerytalnym. Dzięki Bogu, na dzień dzisiejszy jest siedem diecezji i 100 razy więcej parafii niż było. Widać eksplozję rozwoju katolickiego. Mamy również trzy seminaria duchowne i jeśli się nie mylę 15 biskupów. Ponadto w czasie, kiedy nastała pierestrojka powołaliśmy wiele diecezji, pobudowano wiele kościołów, kapliczek przy drogach, postawiono mnóstwo wiele krzyży. Widać było wielkie duchowe odrodzenie, a ludzie uświadomili sobie, że są wierzący, choć jeszcze są mało dojrzali w tej wierze. Owszem dają pieniądze na świątynie, ale jeszcze za mało do nich chodzą. Nie wszyscy jeszcze mogą z całą pewnością powiedzieć o stanie swojej wiary, ale widać, że ona się podnosi. Obecnie tak szybko już nie idzie, więcej biurokracji, no ale zawsze można narzekać.

Czy wojna wpłynęła na Kościół w Ukrainie, przecież wiele ludzi opuściło kraj?
Tak, dużo ludzi wyjechało, a zwłaszcza katolicy, którzy w większości mają korzenie polskie, i ci głównie uciekli do Polski. Inni do innych krajów, jak Szwajcaria, Dania. Mimo wszystko parafie funkcjonują, nawet na okupowanych terenach. Kapłani zostali, nie uciekli, no może kilku wyjechało, ale większość jest i pracuje. Trzeba podkreślić, że Kościół musi być zawsze tam, gdzie są ludzie. Zmiana państw czy systemów politycznych to jedna sprawa, a Kościół musi być zawsze  i we wszystkich systemach politycznych. Takie jest jego zadanie, a zadaniem księdza jest być ze swoim ludem. Nawet kiedy były prześladowania ze strony Związku Radzieckiego i ludzie byli wywożeni do tzw. „tawerniaków”, księża szli z ludźmi, by im służyć. Oczywiście kapłanów tych wyłapywali, umieszczali w więzieniach, ale przecież i tam kapłani byli potrzebni, bo znajdowało się w nich tysiące ludzi. Księża sprawowali Eucharystię, udzielali sakramentów, spowiadali, a nawet byli wyświęcani nowi kapłani. Także powtarzam, Kościół ma być zawsze tam, gdzie są ludzie.

Nic się nie zmieniło, także teraz żołnierze potrzebują księży, kapelanów. Na froncie jest mnóstwo duchownych, są katolicy, prawosławni, a także i baptyści. Sam byłem krótko kapelanem jednego oddziału. 
Wojna nie zgasiła w ludziach wiary, spowodowała, że spojrzeli na życie w nieco inny sposób. Będąc z żołnierzami, nie wiedziałem, o czym z nimi rozmawiać, kiedy oni chcą zabijać ludzi, niszczyć mosty, likwidować sztaby. Powtarzali, że jest wojna i albo on zabije, albo jego zabiją. Co więcej oni nie mają grzechu, bo jeżeli bronią swojej ojczyzny robią to w dobrym imieniu. Oczywiście nie mogą się znęcać. Przyjąłem więc taką strategię, że tylko będę im towarzyszył i że nie będę ich moralizował. I kiedy chciałem ich opuścić, bo czułem sie zbędny, usłyszałem, że mam zostać. Pewnego dnia kilku z nich podeszło do mnie i poprosiło byśmy się wspólnie pomodlili. Wzięliśmy się wszyscy za bary i zaczęliśmy modlić się modlitwą „Ojcze nasz”. Wtedy poczułem wielkie uderzenie Ducha Świętego, zacząłem płakać, ale i oni też. Odczułem wtedy, że oni Boga potrzebują, a że zabijają cóż mogłem zrobić, przecież to wojna. Trudno sobie wyobrazić, co w ich sercach tak naprawdę się działo, przecież zabić człowieka nie jest łatwo, pozostawia traumę. 

Wojna to wielka tragedia, ale jak pokazały ostatnie wydarzenia obudziła ona wiele sumień na całym świecie. 
Wojna jest pewnym czynnikiem integrującym w wymiarze geopolitycznym. Powiem tylko, że przejeżdżając przez Ukrainę widziałem coś co mnie ucieszyło. Kiedyś na słupach wisiały różne plakaty z hasłami politycznymi, dziś wiszą treści religijne wzywające opieki Boga. Ludzie na Ukrainie zapragnęli Boga, w świątyniach zwiększono ilość odprawianych Mszy św. i nabożeństw. No i czekamy na owoce Aktu zawierzenia Rosji i Ukrainy. I właśnie ta modlitwa całego świata za nasz kraj, to wartość nieprzeceniona. A wy, Polacy sprawdziliście się jako braterski naród i to, co zrobiliście dla ludzi, którzy przyszli do was szukać schronienia jest ewenementem. Przyjęliście ludzi pod swój dach. W Polsce nie ma obozów, jak w innych krajach, co jest bardzo charakterystyczne i pokazuje to, że złe wspomnienia z czasów Bandery tutaj zostały zatarte. No, ale w tej kwestii to historycy muszą dojść do prawdy, jak to naprawdę było. 

Pan Bóg nie karze, ale pokazuje ludziom, że robią źle, co Ukraina zrobiła źle, że jest pogrążona w wojnie?
Ja powiem tak, że trzeba Pana Boga najpierw przepraszać, bo jest za co i Ukraina ma za co przepraszać. Każdego roku dokonuje się trzy milionów aborcji. To jest ogromna liczba. Tak samo jest w Rosji. Wyszło mi, że jest to około trzech tysięcy dokonywanych aborcji dziennie. Czy tyle osób ginie obecnie na wojnie, raczej nie. Można narzekać, że Pan Bóg jest nie sprawiedliwy, że dopuszcza do wojen, ale tylko chce pokazać ludziom, że coś jest nie tak. Wojna już zmieniła świat, mentalność globalną. Zostało zdiagnozowane zło, które wcześniej było jakby niewidoczne i niezrozumiałe dla państw zachodnich. Oczywiście wielu wielkich polityków jeszcze tego nie widzi, ale już można powiedzieć, że moralne walory nabierają teraz wartości. A Polski naród i rząd, który wykazuje taką przychylność nam Ukraińcom, zapisze się na kartach historii wielkimi literami. 

Jaka pomoc jest potrzebna obecnie ludziom na Ukrainie?
Nasza Caritas w łączności z Caritas Polska utworzyła centrum, które zajmuje się koordynacją rozwożenia i rozdzielania potrzebującym tego wszystkiego, co najpotrzebniejsze. Została też utworzona nowa fundacja „Impuls”, która przede wszystkim udziela pomocy wolontariuszom i strażakom. Bo to oni głównie działają w miejscach bombardowanych, gdzie trzeba odgruzowywać teren, trzeba wyciągać ludzi spod zawalonych domów itp. Wiele osób z Polski ciągle wspiera nasz kraj i nas. Ostatnio słyszałem, o pewnym panu, który skupuje samochody terenowe i zawozi je na front na Ukrainie. Tego czego nam potrzeba to właśnie ubrania, buty, no i przede wszystkim sprzęt do ratowania ludzi ze zgliszczy. Ale będąc teraz w Polsce, m. in. w Kaliszu udało mi się wiele rzeczy pozyskać dla nas. Jest tylu ludzi dobrego serca, za co składam wielkie dzięki. ■

Rozmawiała Arleta Wencwel-Plata
Zdjęcie:  AWP

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!