Daj mi pić! (Samarytanka)
Dziś o pierwszeństwie Boga w miłości (1J 4, 19) opowie nam kobieta, którą znamy jako „Samarytankę”. W 4 rozdziale swojej Ewangelii Jan opisuje jej spotkanie z Jezusem przy studni w mieście Sychar, które leży w Samarii.
Aby zrozumieć sens tej opowieści trzeba przypomnieć jej kontekst historyczno – geograficzny.
Dolina wyboru
W Samarii, pomiędzy górą Ebal na północy a górą Garizim na południu, rozciąga się rozległa dolina, która poprzez wieki była sceną walki Izraela z pokusą idolatrii. W czasach Jezusa było tam miasto Sychar, a wykopaliska archeologiczne wykazały, że pod nim są pozostałości starożytnego Sychem. W tym miejscu Bóg objawił się Abrahamowi, a potem Jakubowi jako Jedyny, nakazując im opuścić bogów obcych (Rdz 12, 6-7; 33, 18-20). Kiedy Izrael podbił ziemię Kanaan, Jozue zgromadził w tej właśnie dolinie wszystkie pokolenia i postawił ich przed wyborem: chcecie służyć Panu czy bożkom? (Joz 24, 14-15). Po upadku państwa północnego, duża część jego mieszkańców została deportowana do Asyrii, a na ich miejsce w dolinie Samarii zamieszkało pięć ludów pogańskich, każdy z własnym bóstwem. W ten sposób narodził się synkretyzm Samarytan, czyli wiara Izraela pomieszana z religiami pogan: „Ludy owe czciły więc Pana i zarazem służyły swoim bożkom” (2Krl 17, 33-41). Kiedy po dekrecie Cyrusa Samarytanie chcieli dołączyć do odbudowy Świątyni w Jerozolimie, Żydzi powracający z wygnania nie przyjęli ich oferty, co doprowadziło do schizmy. Samarytanie zbudowali alternatywną świątynię na górze Garizim (Ezd 4, 1-5) i sprawowali tam kult aż do czasów Jezusa.
Randka przy studni
W tej właśnie dolinie Jezus, podróżując z Judei do Galilei, odpoczywa w samo południe przy studni, kiedy przychodzi tam po wodę kobieta Samarytańska (J 4, 5-7). Takie spotkania mężczyzn i kobiet, którzy potem zawierali małżeństwa, ma w Biblii długą tradycję. Przy studni Izaak znalazł Rebekę (Rdz 24, 11-21), Jakub zobaczył Rachelę (Rdz 29, 2-11), a Mojżesz spotkał Seforę (Wyj 2, 16-21). Samarytanka również potrzebowała kogoś, kto by ją kochał, karmił i troszczył się o nią. Przyszła po wodę w najgorętszą porę dnia, aby mieć pewność, że nikogo nie zastanie przy studni. Nie mogła już słuchać szeptanych drwin i szyderczych spojrzeń, które ją otaczały. Według Prawa, mąż mógł oddalić żonę wtedy, gdy znalazł „u niej coś odrażającego” (Pwt 24, 1). W jej przypadku aż pięciu mężczyzn znalazło w niej coś takiego (J 4, 18). W tamtych czasach Żyd nie mógł rozmawiać z samotną kobietą, pod nieobecność jej ojca lub męża,
a co dopiero z taką kobietą. Ale Jezus wychodzi z inicjatywą i zaprasza ją do dialogu – tę, od której już nikt nic nie chce - On prosi: „Daj mi pić” (4, 7). W zamian obiecuje jej tę wodę, której nadaremno szukała u pięciu mężów: „Woda, którą Ja dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu” (4, 14).
My: Samarytanki i Samarytanie
W gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy Samarytanami. Oni mieli pośród siebie pięć narodów, z których każdy miał swojego baala. Po hebrajsku baal (pan, władca) znaczy także „mąż” (Oz 2,18). Jezus mówi nam to samo, co Samarytance: „Idź, zawołaj swego męża” (4,16), czyli: „Pokaż mi, u kogo dzisiaj szukasz życia, kto daje Ci jeść, kto jest twoim baalem, na kim opierasz swoje istnienie”. Prawdopodobnie my także szukaliśmy życia u różnych bożków: zdrowia, uczucia, pieniędzy, sukcesu, kariery, itd. i przeżywamy ciągle odrzucenie, zawód, rozczarowanie. Być może sami siebie uważamy za odrażających i unikamy towarzystwa ludzi, którzy mogliby nam o tym przypomnieć. Ale to znaczy, że także na nas czeka przy studni Ten, który nigdy nami nie pogardzi i nie odwróci się ze wstrętem. On obiecuje tobie i mnie - tak jak Samarytance - że gdy będziemy Go prosić, wtedy otworzy w naszym wnętrzu źródło Miłości, po którą chodziliśmy do tak wielu bożków. Już nie będziemy musieli o nią żebrać, ale będziemy zdolni z tego źródła czerpać bez ograniczeń, aby odpowiedzieć miłością naszemu jedynemu, prawdziwemu Mężowi, który jest jej spragniony.
Ks. Robert Pisula
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!