Tursko jak druga Częstochowa
10 września br. zostaliśmy zaproszeni na promocję książki Stanisława Małyszko ,,Tursko i okolice”, która ukazała się nakładem Gminy Gołuchów i była promowana w jednym z budynków Ośrodka Kultury Leśnej w Gołuchowie przez gminne instytucje Bibliotekę Publiczną oraz Gołuchowski Ośrodek Kultury ,,Zamek”, a także samego wójta Marka Zdunka.
Monografię Turska przygotował Stanisław Małyszko, doskonale znany regionalistom w całej Wielkopolsce z licznych publikacji, pasjonat historii, historii sztuki i tradycji w różnych jej przejawach, pracujący obecnie w Kaliszu jako konserwator zabytków. Podczas promocji swojej książki zdradził gościom wiele tajemnic miejscowości Tursko. Oczywiście najbardziej fascynująca jest tutaj historia sanktuarium maryjnego w Tursku, które miało być swego czasu porównywane do Częstochowy, jako miejsce kultu, do którego pielgrzymowali wierni z całej Polski, a nawet z poza jej granic. Mogliśmy usłyszeć, niektórzy być może po raz pierwszy, historię przybycia w cudowny sposób obrazu Matki Bożej do Turska. Piękny ludowy drzeworyt według podań miał się przenieść z Lenartowic pod Pleszewem właśnie do Turska, a zaraz obok miejsca, gdzie się zatrzymał, została wzniesiona świątynia. Dzisiaj w turskim kościele można oglądać liczne wota ofiarowane przez ludzi, którzy za wstawiennictwem Matki Bożej doznali łaski. W monografii ,,Tursko i okolice” chyba najobszerniejszy rozdział jest właśnie poświęcony parafii, kościołowi i cudownemu obrazowi Matki Bożej. W aneksie natomiast znalazł się bezcenny dokument z nazwiskami osób, które przechowywały obraz w wojennych czasach, ryzykując własne życie. Dzięki wielu życzliwym osobom autorowi książki udało się zebrać wiele cennych świadectw i dotrzeć do różnego rodzaju dokumentów. Trzeba bowiem podkreślić, że informacje zawarte w książce są zawsze sprawdzone, a jeśli była taka możliwość, poparte źródłami i dokumentacją. W związku z tym, że właśnie o religijnej stronie życia w Tursku w książce najwięcej napisano, nie mogło na promocji zabraknąć kapłanów, szczególnie obecnego proboszcza parafii św. Andrzeja Apostoła ks. kanonika Pawła Kubiaka.
Stanisław Małyszko zwrócił także uwagę na to, że dawniej Tursko było znane z drzeworytnictwa. Jednym z aspektów pracy nad książką stały się dla niego dociekania, czy w tej miejscowości powstawały formy ryte w drewnie, a więc, czy na tych ziemiach odbywał się cały proces tworzenia drzeworytu, czy też gotowe ,,klocki” przywożono skądś, a w Tursku były tylko ,,drukowane”. Autor monografii znalazł dowody na to, że i w Tursku znajdowała się osoba, która tworzyła w drewnie, co może sugerować, że cały proces właśnie tam się odbywał. Podczas promocji książki można było wysłuchać jeszcze wielu ciekawostek dotyczących tej jednej małej miejscowości, m. in. o jej ziemskich właścicielach i o jej początkach. Bezcennym źródłem informacji dla monografii stały się życzliwe seniorki turskich rodzin, a niektóre z nich także przybyły tego dnia do Ośrodka Kultury Leśnej w Gołuchowie. Nie zabrakło w publikacji także materiału o wioskach położonych wokół Turska, niedaleko malowniczych zakoli na Prośnie.
Mówiąc o Tursku nie sposób także nie wspomnieć o zespole pieśni i tańca o tej samej nazwie, który już od kilkudziesięciu lat prężnie tam działa. Także podczas promocji książki młodzi artyści zatańczyli kilka ludowych tańców, a ich nieco starsi przyjaciele zagrali.
Po oficjalnej części Stanisław Małyszko podpisywał książki, a o jego otwartości i życzliwości może świadczyć sam fakt, że trwało to bardzo, bardzo długo, a kolejka ciągnęła się przez całe pomieszczenie, wcale niemałe.
Mimo, że książka jest napisana przez osobę niezwykle kompetentną mogę zapewnić, że będzie dobrą lekturą także dla mniej wprawnych pasjonatów książek o naszych małych ojczyznach, jak choćby ja sama. Trudno już będzie zapewne dostać książkę z dedykacją autora, jednak wciąż można ją kupić w Bibliotece Publicznej w Gołuchowie oraz w tamtejszym Urzędzie Gminy w informacji za 30 zł.
Kojący Leonard Cohen
O tej płycie, a właściwie albumie, usłyszałam w radiu, podobnie jak utwór promujący ten dwupłytowy zestaw nazwany ,,We love you Mr Cohen”, czyli ,,Kochamy Pana, Panie Cohen”. Choć bardzo rzadko kupuję płyty wiedziałam, że tę muszę mieć, wiedziałam, że to są dwie płyty, które z powodzeniem mogą służyć muzykoterapii. Okazało się potem, że moje przekonania były jak najbardziej słuszne. Album ten nagrali różni artyści, bardzo znani, także szerokiej rzeszy publiczności. Znalazł się wśród nich nasz rodak - Michał Szyc i to właśnie jego wykonanie piosenki Leonarda promuje ten album. Znajomo dla nas będą brzmieli także Anita Lipnicka i John Porter. Są tutaj także aż trzy różne aranżacje chyba najbardziej znanego utworu Cohena ,,Hallelujah” m. in. bardzo jazzowe Chrisa Bottiego czy takie w stylu bossanovy. Wiele utworów, które do tej pory znaliśmy w męskim wykonaniu na tych płytach śpiewają kobiety. Tak jest chociażby z piosenką nagraną w smooth jazzowym stylu ,,In my secret life”, z którą zmierzyła się Katie Melua.
Wszystkie utwory są zdecydowanie ,,żywsze” od tych cohenowskich oryginałów, ale na tyle spokojne, by pomogły odpocząć po męczącym dniu. Osobiście to sprawdziłam. Album jest do kupienia w niektórych sklepach internetowych, niestety w kaliskim empiku go nie było.
STRONA REDAGOWANA PRZEZ ANIKĘ ANNĘ DJONIZIAK
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!