Narkotyki i sens życia
Po wielu latach ćpania Wiesiu trafił do bośniackiego Cenacolo i udało mu się wyjść z nałogu. Teraz wspólnotę można znaleźć także w Polsce.
Wiesia spotykaliśmy w Medjugorje. W Polsce jako młody chłopak nie tylko ćpał, ale też produkował i sprzedawał narkotyki. Większość narkomanów, których znał, zaćpała się na śmierć. On trafił do międzynarodowej Wspólnoty Cenacolo, bo zależało na nim jego mamie. Wtedy Bóg dla niego nie istniał, a Msza Święta wydawała się teatrem. Nie poddał się narkotykom dzięki Bogu, Maryi i Cenacolo, dzięki modlitwie i pracy. Wyspowiadał się i przyjął dar przebaczenia. Takich byłych narkomanów jest więcej. Ich historie słyszałam we Wspólnocie Cenacolo w Campo della Vita (Pole Życia).
Siostra Elvira
Wszystko zaczęło się lipcu 1983 roku. W starym, opuszczonym domu na jednym ze wzgórz w Saluzzo, miasteczku w Piemoncie w północnych Włoszech, siostra Elvira Petrozzi założyła Wspólnotę Cenacolo, czyli Wieczernik. Chciała pomóc zagubionym młodym narkomanom i nie tylko, także tym, którzy szukali prawdziwej radości i sensu życia. Siostra Elvira zaczynała bez żadnego zabezpieczenia materialnego, nie miała nawet swojej łyżki, ale wszystko robiła z przekonaniem o wierności Boga. Do wspólnoty zaczęli trafiać młodzi zdesperowani ludzie, uzależnieni od narkotyków i prosili o pomoc. Wraz z nimi zaczęły przybywać pierwsze dary Opatrzności: jedzenie i narzędzia do pracy. Teraz na świecie jest ponad pięćdziesiąt domów dla dziewcząt i chłopców.
Wspólnota Cenacolo wierzy, że Opatrzność to Ktoś, Kto nad nimi czuwa, daje nadzieję i ofiarowuje wewnętrzny pokój. W miejscach gdzie są, pragną być znakiem nadziei i żywym świadectwem. - Na wszystkich, którzy kołaczą do drzwi wspólnoty oczekuje propozycja prostego, rodzinnego stylu życia, odkrycie pracy jako daru, prawdziwej przyjaźni oraz wiary w Słowo Boże, które stało się ciałem Jezusa Chrystusa zmarłego i zmartwychwstałego dla nas. Wierzymy, że życie chrześcijańskie, w całej swej pełni, jest prawdziwą odpowiedzią na wszystkie niepokoje człowieka. Nikt poza Tym, który nas stworzył, nie jest w stanie odbudować serca człowieka, zagubionego pośród doświadczeń życia, które utraciło sens. Naszą siłą jest miłość darmowa, miłość, która rodzi się z Chrystusowego krzyża, która przywraca umarłym życie, więźniom wolność, a niewidomym wzrok
– mówią członkowie wspólnoty. Za wszystko dziękują Bogu, bo często widzą powracające życie i uśmiech na twarzach tych, którzy kiedyś utracili nadzieję.
Nowy początek
Gdy wspólnota Cenacolo zaczęła się rozszerzać na kraje Europy, trafiła także do Polski. Działo się to dzięki pomocy wielu ludzi, a przede wszystkim ks. Wacława Grądalskiego. To on jako prezes Fundacji Charytatywnej im. ks. bp. Czesława Domina przekazał wspólnocie stary dworek.
W marcu 2001 roku oficjalnie otwarto pierwszy dom w Giezkowie koło Koszalina. Na początku było w nim sporo obcokrajowców, przede wszystkim Chorwatów i Włochów z zagranicznych domów i tylko kilku Polaków. - Bardzo szybko rozpoczęliśmy prowadzenie spotkań przygotowawczych do wspólnoty (tzw. kolokwia), na które przychodziło wielu młodych, zdesperowanych ludzi, którzy poszukiwali drogi wyjścia z nałogu. I tak już rok później zaszła potrzeba otwarcia kolejnego domu. Opatrzność Boża jak zawsze była z nami. Otrzymaliśmy w darze dom w Krzyżowicach koło Jastrzębia Zdroju (archidiecezja katowicka). Ten dom podarowały nam siostry ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Śląskich NMP – wspominają Polacy z Cenacolo. Otwarcie drugiego domu nastąpiło w 2002 roku. W tym dniu siostra Elvira powiedziała do rodziców: „Życzę dobra nie tylko chłopcom, ale także i wam. Ja czuję się matką. Jest rzeczą niemożliwą, aby matka nie kochała, więc ja bardzo was kocham. Kocham waszych synów. Oni wiedzą o tej miłości, która wymaga i w nich wierzy. Z wami rodzicami chcę podzielić się wartością tej miłości. Przychodząc do wspólnoty widzicie waszych synów zmienionych”.
Każdy otwarty przez wspólnotę dom ma być nowym początkiem, nauką zaufania Bogu i modlitwy z Maryją, doświadczeniem przyjaźni i wyrzeczenia. - Dlatego nasza założycielka siostra Elvira pragnęła, aby nasze domy na samym początku były zrujnowane i wymagające remontu, tak jak nasze życie. Odbudowując ruiny, jednocześnie uczymy się naprawiać nasze życie. I tak te dwa domy w Polsce stawały się coraz piękniejsze i przyjmowały coraz więcej chłopców. Bardzo szybko stały się zbyt ciasne, aby przyjąć wszystkich potrzebujących pomocy – tłumaczą ci, którzy tworzą polską część wspólnoty. Na kolejny dom czekano dwa lata. Na zaproszenie ks. bpa Wiktora Skworca z diecezji tarnowskiej, powstał Dom im. bł. Karoliny Kózkówny w Porębie Radlnej koło Tarnowa. Teraz marzeniem wspólnoty jest otwarcie domu dla dziewcząt w naszym kraju.
Odkrywając Miłość
Wszystko po to, by młodzież odnajdywała sens życia i Boga. - W naszej wspólnocie nie ma psychoterapeutów, lekarzy czy pracowników, którzy byliby u nas zatrudnieni. Najlepszym terapeutą okazuje się Pan Jezus, który jest obecny w każdym z naszych domów, ponieważ mamy pozwolenie od biskupów, aby w kaplicy mieć Najświętszy Sakrament – podkreślają członkowie wspólnoty. Zresztą w każdym nowym domu pierwszym pomieszczeniem, które przygotowują, jest kaplica. Każdy dom zobowiązuje się poświęcić Jezusowi codziennie kilka godzin. Dzień rozpoczyna się poranną modlitwą różańcową. W sobotnie noce trwa adoracja Najświętszego Sakramentu i od drugiej do trzeciej godziny w nocy mieszkańcy domu modlą się w intencji młodzieży szukającej radości na złych drogach świata. Ci, którzy dopiero trafili do wspólnoty są delikatnie mówiąc zaskoczeni widząc np. dwudziestokilkuletnich chłopaków z różańcem w ręku, modlących się przed Jezusem. Jednak potem powoli dociera do nich to, co najważniejsze, albo lepiej, Kto jest najważniejszy w życiu.
Drugą najważniejszą pomocą w wychodzeniu z nałogu są po prostu członkowie wspólnoty sami dla siebie. Dlaczego? Bo każdy kto przeszedł przez piekło uzależnienia wie, co czuje ten, który przychodzi prosząc o pomoc. Zna jego wątpliwości, niepewności, ale i złe przyzwyczajenia i skłonności. Wie jak pomóc, bo uzależnienia nie poznał z książek i wykładów, lecz w swoim życiu. Każdy „nowy” dostaje anioła stróża, który nie odstępuje go na krok, jest z nim właściwie 24 godziny na dobę.
Dzień jest wypełniony nie tylko modlitwą, posiłkami, ale także sportem, rozwijaniem talentów i pracą. Członkowie Cenacolo zajmują się nie tylko swoimi pokojami, ale remontują domy, pracują w kuchni, ogrodzie, czy wśród krów i kur. Wszędzie tam, gdzie są potrzebni. Każdy musi wypełnić swoje obowiązki. - Kiedy przyjechałem do Cenacolo, ja, chłopak z miasta nie miałem pojęcia o dojeniu krów, ale miałem się tym zająć. Nie było łatwo – wspomina jeden z mieszkańców Domu Pole Życia. - Ale jaka była radość, kiedy inni mogli wypić pierwsze mleko przeze mnie wydojone – dodaje. We wspólnocie utrzymują się sami i z tego, co ofiarują im inni. Matka Elvira nie przyjmuje dotacji urzędowych i stałych opłat od rodziców, by narkomani odkryli miłość Boga i uwierzyli w Jego Opatrzność.
Boże, skończ to piekło
Ta metoda jest skuteczna, mówią o tym byli narkomanii i dane, z których wynika, że skuteczność terapii przekracza 80 procent. Dawid ma 28 lat, od kilku jest we Wspólnocie Cenacolo. Narkotyki zaczął brać w szkole średniej, wiele razy próbował zmienić swoje życie, ale bezskutecznie. Pewnego razu w internecie natrafił na świadectwo chłopaka – narkomana z Cenacolo, który w momentach trudnych modlił się: „Boże, skończ to piekło”. - Później w ciężkich chwilach tak samo wołałem do Boga. Po czasie wewnętrznej walki, dzięki pomocy moich rodziców, osób życzliwych, a także chłopaków ze wspólnoty udało mi się do niej wstąpić. Na początku drogi wspólnotowej chciałem się pokazać jak najlepiej. Chłopacy wiedzieli, że jako uzależniony od narkotyków nie mogę być od razu dobry. Bracia mówili mi prawdę w oczy, ale byli przy tym przyjaciółmi. Zaczynając od najmniejszych obowiązków do tych bardziej odpowiedzialnych, wychodziłem z mojego strachu. Na tej drodze życia chrześcijańskiego, z niewygodami, wyrzeczeniami, ale także braterstwem i nade wszystko modlitwą poznawałem kim jestem – wyjaśnia i dzisiaj wie, że nie ma dla niego radości i życia bez spowiedzi, modlitwy i Eucharystii. - Miłosierdzie Boże sprawia, że mogę pomagać innym. Na pewno jednym z lekarstw wspólnotowych jest zaufanie, które otrzymuję – zauważa.
Pieniądze i nawrócenie
Cenacolo to także ruch rodzin rozwijający się we Włoszech i innych krajach Europy. Tam działają centra porad dla rodziców i bliskich członków wspólnoty. W Polsce grupy rodziców spotykają się co najmniej raz w miesiącu. - Te spotkania są bardzo potrzebne, ponieważ dzieląc się między sobą swoimi trudnościami i obawami, jak również radością i nadzieją, jaką otrzymaliśmy wraz z wejściem naszego dziecka do wspólnoty, krok po kroku zdajemy sobie sprawę z tego, że uzależnienie naszego dziecka jest również znakiem dla nas, że jednak gdzieś się pogubiliśmy, każdy na swój sposób i że wspólnota jest miejscem, gdzie każdy z nas otrzymuje możliwość przemiany i wzmocnienia. Nie wystarczy tylko to, aby nasze dzieci zmieniły swoje życie. Zmiana jest potrzebna każdemu z nas, aby nie ponawiać błędów z przeszłości – podkreślają rodzice. Kiedyś zapytali matkę Elvirę, w jaki sposób mogą wspomagać dzieło, gdzie ich dzieci zmieniając życie walczą codziennie z wieloma trudnościami, a ona odpowiedziała: „Ja nie potrzebuję waszych pieniędzy, chcę waszego nawrócenia!”.
Więcej informacji o Wspólnocie Cenacolo znajduje się na stronach internetowych: www.comunitacenacolo.it, ww.nie-narkotykom.sos.pl. Pytania na temat przyjęcia do wspólnoty, i nie tylko, można kierować na adres mailowy: cenacolotarnov@onet.pl.
Tekst i foto Renata Jurowicz
Wspólnota Cenacolo w Polsce
Dom Maryi Niepokalanej
Giezkowo 16A
76-024 Świeszyno
tel. 94 318 39 38
Dom bł. Jana Pawła II
ul. gen. Bema 110
44-268 Jastrzębie Zdrój
tel. 32 472 36 64
Dom bł. Karoliny Kózkówny
Poręba Radlna 20
33-112 Tarnowiec
tel. 14 679 51 23
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!