TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 08:45
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Żywiciel Syna Bożego

Żywiciel Syna Bożego

Prawdziwa miłość jest wyjściem poza siebie samego, oddaniem się. Doskonale owo oddanie się ukazuje miłość macierzyńska czy ojcowska, która jest miłością karmiącą.  Święty Józef przeżywał swoją ziemską miłość jako oddanie się swojej Małżonce i Jej Synowi. Całe życie dla Nich pracował.

Przystępujemy do omawiania kolejnych dwóch inwokacji do Świętego Józefa, które również stanowią logiczną parę, uzupełniającą dwie poprzednie. W poprzednich artykułach widzieliśmy naszego Świętego jako małżonka Matki Bożej, a także jako stróża Dziewicy, dzisiaj spróbujemy spojrzeć na niego w relacji z jej Synem, naszym Panem Jezusem Chrystusem. Naturalną konsekwencją bycia prawnym małżonkiem Maryi Matki Bożej, jest bycie przybranym ojcem, czyli żywicielem Syna Bożego. Stąd właśnie wezwanie: Żywicielu Syna Bożego, módl się za nami!
Zarówno w języku polskim, jak i choćby włoskim wezwanie brzmi: „Żywicielu Syna Bożego”, natomiast w języku angielskim używa się sformułowania „Przybrany Ojcze Syna Bożego”, co pozwala nam zrozumieć, że w obu tych wezwaniach chodzi o to samo. Choć oczywiście nie był on naturalnym ojcem Syna Bożego, niemniej jednak był Jego prawdziwym ojcem. Oznacza to, że posiadał pełnię władzy ojcowskiej, choć w innym sensie. Tak więc we wszystkim, co w Świętej Rodzinie dotyczy wychowania, to właśnie Józef był głównym odpowiedzialnym, a zarazem pierwszym wzorem dla Dzieciątka Jezus. To od Świętego Józefa nauczył się Chrystus swego rzemiosła, czyli ciesielki. To Święty Józef prowadził rodzinę do Jerozolimy na święta religijne. To z imieniem Józefa łączone będzie imię Zbawiciela od początku Jego publicznej misji, ludzie będą mówili: czyż to nie jest syn Józefa? Wszystko to pokazuje, że Święty Józef wykonywał pełnię władzy ojcowskiej i spełniał obowiązki z tego wynikające. Głównym obowiązkiem ojca jest oczywiście zapewnienie bytu materialnego rodzinie, jak się potocznie mówi, aby dzieci miały co jeść i w czym chodzić i tego dotyczy dzisiejszy tytuł Świętego Józefa, a także bronić rodziny przed niebezpieczeństwami i to obejmie kolejne wezwanie, Troskliwy Obrońco Chrystusa, którym zajmiemy się w kolejnym opracowaniu.

Będę cię tu żywił...
Ale tymczasem wróćmy do tytułu żywiciela. A tak naprawdę chcę, abyśmy po raz nie wiadomo który, mówiąc o Świętym Józefie, cofnęli się do starotestamentalnej historii Józefa Egipskiego, który jest nazywany „człowiekiem snów”, a także... „żywicielem”. Dzisiaj interesuje nas zwłaszcza ten drugi tytuł. Przytoczmy więc fragment Księgi Rodzaju, który nam go uzmysławia, ale najpierw krótkie przypomnienie tego, co było wcześniej. Otóż zazdrośni starsi bracia najpierw chcieli Józefa zabić, a potem sprzedali go w niewolę. Zrządzeniem Bożej Opatrzności nie znanym jego braciom staje się on zarządcą dóbr faraona egipskiego, w czasach kiedy trwa wielki głód. I jego bracia w poszukiwaniu pomocy trafiają na dwór faraona i spotykają się ze swoim bratem, którego oczywiście nie rozpoznają. I teraz tekst Księgi Rodzaju 37, 1-15: „Józef nie mógł opanować swego wzruszenia i wobec wszystkich, którzy tam byli, zawołał: Niechaj wszyscy stąd wyjdą! Nikogo nie było z nim, gdy Józef dał się poznać swym braciom. Wybuchnąwszy głośnym płaczem, tak że aż usłyszeli Egipcjanie oraz dworzanie faraona, rzekł do swych braci: Ja jestem Józef! Czy ojciec mój jeszcze żyje? Ale bracia nie byli w stanie mu odpowiedzieć, gdyż się go zlękli. On zaś rzekł do nich: Zbliżcie się do mnie! A gdy oni się zbliżyli, powtórzył: Ja jestem Józef, brat wasz, to ja jestem tym, którego sprzedaliście do Egiptu. Ale teraz nie smućcie się i nie wyrzucajcie sobie, żeście mnie sprzedali. Bo dla waszego ocalenia od śmierci Bóg wysłał mnie tu przed wami. Oto już dwa lata trwa głód w tym kraju, a jeszcze zostało pięć lat, podczas których nie będzie orki ani żniwa. Bóg mnie wysłał przed wami, aby wam zapewnić potomstwo na ziemi i abyście przeżyli dzięki wielkiemu wybawieniu. Zatem nie wyście mnie tu posłali, lecz Bóg, który też uczynił mnie doradcą faraona, panem całego jego domu i władcą całego Egiptu. Idźcie przeto spiesznie do mego ojca i powiedzcie mu: Józef, syn twój, mówi: Uczynił mnie Bóg panem całego Egiptu. Przybywaj bezzwłocznie. Osiądziesz w ziemi Goszen i będziesz blisko mnie, ty sam wraz z twymi synami, wnukami, trzodami i całym twym dobytkiem. Będę cię tu żywił, bo jeszcze przez pięć lat będzie głód; i tak nie poniesiecie straty ty i twoja rodzina, i dobytek twój. Oto widzicie własnymi oczami i Beniamin, brat wasz, widzi, że to ja przemawiam do was. Opowiedzcie memu ojcu o mej wysokiej godności w Egipcie i o wszystkim, coście widzieli. I nie zwlekając sprowadźcie tu mego ojca. Po czym rzucił się Beniaminowi, bratu swemu, na szyję i rozpłakał się. Beniamin również płakał, obejmując go za szyję. I płakał Józef, ściskając i całując swych braci. A potem bracia jego z nim rozmawiali”. Funkcję, którą miał Józef Egipski wobec swoich braci i narodu, do której jak czytamy, został wcześniej wybrany i przygotowany przez Boga, bez względu na niecne ludzkie motywy działania swoich braci, Święty Józef miał wobec Syna Bożego Jezusa i również on został do niej przez Boga wybrany i przygotowany.

Sztuka próbowała pokazać

Gdybyśmy chcieli poszukać w sztuce, a zwłaszcza w malarstwie odzwierciedlenie tej funkcji Józefa, to przez długie wieki szukalibyśmy na próżno. Szczególne okoliczności jego ojcostwa sprawiły, że przez wieki narastały uprzedzenia, które chciały w nim widzieć mężczyznę nieczułego i pozbawionego emocji, który ucieka od jakiegokolwiek bliskiego kontaktu ze swoim przybranym Dzieckiem. Chodziło oczywiście zawsze o „ochronę” dziewictwa Maryi w obliczu licznych herezji, które w średniowieczu rosły jak grzyby po deszczu, a o których wielokrotnie pisaliśmy, i dlatego sztuka albo ignorowała zupełnie św. Józefa, albo stawiała go na drugim planie. Stąd wzięły się liczne dzieła sztuki, na których jeśli widzimy Józefa, to jest on zamyślony, czy myślami nieobecny, czasami wręcz odwrócony plecami do żłóbka. Dopiero w sztuce gotyckiej miała miejsce transformacja roli św. Józefa, dotychczas pasywnej w postawę aktywną tym razem, choć niezbyt dobrze przysługującą się wizerunkowi Patriarchy z Nazaretu. Z tego okresu pochodzą przedstawienia św. Józefa, które ilustrują tytuł jakim się dzisiaj zajmujemy i dostrzegamy tam próbę ukazania go w roli nutritor Domini, czyli żywiciela Pana: widać jak pilnuje Dzieciątka, gotuje dla Niego jedzenie, podaje Mu kwiaty, winogrona czy zabawki. Jednakże, nawet wziąwszy pod uwagę dobre intencje pomysłodawców proponujących takie przedstawienia św. Józefa, trzeba pamiętać, że często na tych obrazach nie wygląda on jak poważny żywiciel rodziny, ale raczej jakby brał się za coś, czego nie potrafi, jest wręcz niezdarny w swoich gestach. Wygląda jakby brał się za sprawy, które przynależą do kobiety. Rzeczywiście, Żywicielką par excellence jest oczywiście Maryja i tutaj – zwłaszcza w sztuce – obrazy św. Józefa nigdy nie dorównają obrazom Maryi Karmicielki, ale to właśnie on jest tym, który dba o utrzymanie rodziny.

Pracą zapewnić chleb codzienny

W tym kontekście oczywiście na pierwszy plan wysuwa się praca św. Józefa, ponieważ nie ulega wątpliwości, że jej najbardziej bezpośrednim celem było utrzymanie i wyżywienie jego Rodziny. Bóg nie chciał, aby był jednym z tych „uprzywilejowanych”, którzy nie potrzebują pracować. Józef to rozumiał i akceptował. Dzięki temu mógł włożyć w swoją pracę tą ogromną miłość, jaką żywił wobec Maryi i Jezusa. Radością i oparciem w zmęczeniu była świadomość, że dla Nich pracuje. W tej żywej miłości rodzinnej, która była natchnieniem jego działalności ciesielskiej, Józef stał się wzorem dla wszystkich pracujących, czyniących ze swej pracy dar miłości dla rodziny, ale także dla wspólnoty kościelnej i dla społeczeństwa. Św. Józef żyjąc w bliskości Chrystusa i posłuszny natchnieniom Ducha Św. rozumiał prawdę, którą później wyraził Paweł: „Proszę was, bracia, … abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej” (Rz 12, 1). Dlatego nade wszystko pragnął podobać się we wszystkim Panu Bogu. Z tego powodu i jego praca była hołdem składanym Bogu i wszystkie jego codzienne czynności stawały się aktem kultu - oddania czci Bogu. Miał świadomość, że oddając się swej pracy wypełnia wolę Bożą. Jednocześnie praca wykonywana przez św. Józefa świadczy o naturalnej wielkości, w jaką przyobleka się wszelki trud towarzyszący pracy ludzkiej, bo ten trud przyczynia się do tego, by ludzkość stawała się coraz lepsza – do humanizacji życia.

Wykarmić i dać wolność

Doceniwszy wymiar pracy w pełnieniu funkcji nutritor Domini, nie sposób nie wspomnieć jeszcze jednego ważnego elementu, a jednocześnie niebezpieczeństwa, którego św. Józef zdołał uniknąć. Otóż karmienie jest w pewnym sensie aktem szantażu, matki wiedzą o tym doskonale, karmienie to zarówno dar, jak i możliwość kradzieży wolności. Akt karmienia sprawia, że dajesz komuś życie, utrzymujesz go przy życiu, ale też uzależniasz go od siebie, możesz go uzależnić. Dlatego wykonywanie tego aktu wymaga jednocześnie przyznania osobie karmionej odpowiedniej dozy, a może nawet nadmiaru wolności, aby mógł się rozwinąć. Jakże często ci, którzy karmią zapominają, że dzieci z tego powodu, że są przez nich karmione i wychowywane, nie mają stać się ich kopią, ale lepszą wersją ich samych. Dzieci nie są im winne tego, co oni sobie o nich wyobrażają. Mają zrealizować misję Boga Ojca, a nie spełniać ambicje ojca czy matki. Św. Józef będąc przybranym ojcem był wolny od wymagania, by Jezus był na miarę jego wyobrażeń. Chociaż go wychowywał, chociaż ludzie nazywali Go Cieślą albo Synem Cieśli, to Józef wiedział, że Jezus jest Synem Bożym i ma swoją misję do wypełnienia. Józef pomagał mu ją odkrywać i być jej wiernym. I taki powinien być każdy ojciec.

 

ks. Andrzej Antoni Klimek

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!