TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 01:51
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Znak Chwały

Znak Chwały

Po modlitwie wzniesionej przez Salomona nastąpił czas składania ofiar. W ceremonii uczestniczył wraz z królem cały lud. Składane ofiary były jednocześnie
aktem poświęcenia świątyni.

Zaczęto od ofiary biesiadnej. Wiązała się ona ze wspólną ucztą. Była znakiem więzi pomiędzy Bogiem a Izraelem. Tym samym poświęcenie świątyni stało się dziełem nie tylko króla, ale całego ludu. Jednocześnie tego samego dnia Salomon złożył ofiarę w środkowej części dziedzińca przed domem Pana. Uczynił tak dlatego, gdyż wykonany z brązu ołtarz był zbyt mały, by pomieścić wszystkie ofiary jakie przygotowano. Owych ofiar było tak wiele, iż składano je przez siedem kolejnych dni. Dopiero ósmego dnia zakończono ceremonię i wtedy cały lud wrócił do swych domów, sławiąc króla za wielkie dzieło budowy domu dla Pana. Tak Salomon wypełnił pragnienia swego ojca Dawida. Wzniósł świątynię, stanowiącą znak trwałej obecności Boga pośród Izraela, znak Bożego błogosławieństwa i łaskawości dla Jego ludu.


Odpowiedź Boga
Po tych wydarzeniach króla spotkała niezwykła rzecz. Doświadczył po raz drugi w szczególny sposób obecności Boga. Dane mu było usłyszeć słowa Pana. Stanowiło to dlań wielką radość. Bóg odpowiedział na jego modlitwę. Wysłuchał błagań zanoszonych przez Salomona. Obdarowywał go swym błogosławieństwem, a co najpiękniejsze przyjął ofiarowaną Mu świątynię jako dom zbudowany ku chwale Jego imienia. Teraz zaś zapewniał, że będzie zawsze kierował ku niej swą uwagę i miłość, a tym samym obdarzał nimi wybrany przez siebie lud Izraela. Jednocześnie Bóg ponowił wobec Salomona obietnicę, którą uprzednio złożył Dawidowi: ród królewski, ród dawidowy nie utraci tronu. Ale jednocześnie Wszechmogący stawiał warunek. Domagał się wierności zawartemu przymierzu i nadanym przez Mojżesza prawom. W przeciwnym razie los Izraela i świątyni będzie dramatyczny. Budowla legnie w gruzach, a naród stanie się pośmiewiskiem. Przez te słowa Bóg przypominał królowi, a przez niego całemu ludowi, iż to nie wspaniałość wzniesionej budowli i hojność ofiar złożonych w świątyni gwarantuje Boże błogosławieństwo, ale umiłowanie Boga wyrażone w wierności Jego przykazaniom. Czy słysząc te słowa Salomon zdawał sobie sprawę z tego, iż są one dramatyczną wyrocznią, zapowiedzią wielkiego nieszczęścia, jakie spadnie na Hebrajczyków w przyszłości, gdy oddalą się od Boga, czy też myślał, iż nigdy nie nastąpi taka chwila, w której dokonane przez niego dzieło zostanie zniszczone? To pytanie pozostanie bez odpowiedzi. Entuzjazm i piękno chwili, gdy poświęcono świątynię mogły nie pozwalać mu na dopuszczenie takiej myśli, a może miał nadzieję, iż nigdy sytuacja odstępstwa i klęski nie będzie miała miejsca? A może oszołomiony radością chwili nie wgłębił się w słowa powiedziane przez Boga, nie wziął ich sobie mocno do swego serca i nie wpoił do serc swych poddanych? Tę ewentualność zdają się potwierdzać wydarzenia jakie rozegrały się pod koniec jego życia, gdy swą niewiernością otworzył furtkę grzechu prowadzącą do zburzenia domu Pańskiego.


Budując potęgę
Gdy wzniesione zostały świątynia i pałac królewski przyszedł czas zapłaty królowi Tyru, Hiramowi za dostarczone cedrowe i cyprysowe drewno oraz złoto niezbędne dla wznoszenia i ozdabiania stawianych gmachów. Salomon oddał temu władcy 20 miast położonych w Galilei. On jednak nie był z nich zadowolony. Czy dostał za mało? Raczej nie, gdyż po tej zapłacie wypełnił pozostałe zobowiązania wobec Salomona. Może narzekał, gdyż myślał, że otrzyma coś jeszcze, a był to wyraz zbyt wygórowanych oczekiwań. Jakkolwiek by nie było, sprawa ta nie stała się powodem do zerwania układów zawartych z Salomonem. Tym samym król Izraela mógł dalej swobodnie podejmować kolejne prace budowlane. Rozpoczęto odbudowę zniszczonych w przeszłości twierdz. Zawierając sojusz z Egiptem, przypieczętowany małżeństwem z egipską księżniczką, odzyskano utracone niegdyś ziemie, które teraz zostały ofiarowane przez faraona jako wiano nowej małżonce Salomona. Żyjących w ziemi Izraela potomków Kananejczyków zaprzęgnięto do robót przymusowych. Hebrajczycy dzięki temu nie musieli wykonywać prac najemnych na rzecz króla. Pełnili natomiast służbę wojskową, byli królewskimi podwładnymi lub dowódcami. Tak w potęgę wzrastały nie tylko miasta, ale i armia. Składała się już nie tylko z piechurów, ale i konnicy oraz zastępów rydwanów. Stanowiła zastępy gotowe do tego, by bronić króla, jego ludu i zamieszkiwanego kraju. Jednocześnie obok niej wyrastała druga armia złożona z urzędników administrujących krajem. Nadzorowali oni wykonywane prace i dbali o sprawną organizację codziennego życia. Ogrom zadań był tak wielki, iż dla nikogo nie brakowało zajęcia. W Jerozolimie rozpoczęto budowę domu dla księżniczki egipskiej – córki faraona, którą Salomon pojął za żonę. Ponieważ pozostała poganką, jej dom musiał znajdować się poza miastem Dawida. Gdy się tam przeprowadziła, rozpoczęto stawiać tarasy umożliwiające wznoszenie domów na skarpach miasta Dawidowego. Stały się one mieszkaniem królewskich urzędników. Miejsce to od hebrajskiego określenia tarasu, czy też umocnionej skarpy nazywano Millo.
Budując potęgę swego królestwa Salomon nie zapominał o Bogu. Trzy razy w roku składał na ołtarzu świątynnym ofiary. Jedne z nich w całości przeznaczano dla Boga. Dlatego spalano je na rusztach rozłożonych na ołtarzu. Te ofiary nazywano całopalnymi. Drugie były znakiem więzi między Bogiem a ofiarnikami. Stąd ich jedną część była spalana, zaś drugą spożywali uczestnicy ofiary. Te ofiary nazywano biesiadnymi. Dla oddawania chwały Bogu spalano w świątyni kadzidło. Jego dym wznosił się ku niebu jak modlitwa pochwalna, a gęsty obłok wypełniał budynek przypominając o obecności Boga, a jednoczesne wskazując, iż jest On nieprzeniknioną tajemnicą. Ów obłok kadzidła przypominał każdemu Izraelicie czas wędrówki przez pustynię, gdy Bóg osłaniał swój lud przed wszelkimi niebezpieczeństwami i wskazywał drogę do Ziemi Obiecanej. Teraz zaś podkreślał nie tylko spełnienie tej obietnicy, ale rzecz o wiele bardziej niezwykłą: Bóg na stałe zamieszkał pośród Hebrajczyków. By Go za to wychwalić za małe było każde słowo i wszelka ofiara.

ks. Krzysztof P. Kowalik

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!