TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Kwietnia 2024, 22:03
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Zmarł Papcio Chmiel

Zmarł Papcio Chmiel

Oczywiście ja też „wychowałem się” na Tytusie, Romku i A’Tomku. Pierwsze albumowe wydanie przygód mówiącego szympansa i dwójki przyjaciół, którzy go próbowali uczłowieczać, ukazało się w 1966 roku, czyli na trzy lata przed moim urodzeniem.

Szczyt popularności przypadł na lata 60. i 70., a wtedy właśnie rozpoczynałem moją wielką przygodę z czytaniem i komiksy Papcia Chmiela są jedną z miłości tamtych lat. Jako młody chłopak najbardziej pragnąłem posiadać (oprócz prospektów z zachodnimi samochodami) właśnie te książeczki. Szkoda, że ich nie zachowałem, dzisiaj na Allegro osiągają zawrotne ceny, choć gdybym je posiadał, na pewno nie byłyby na sprzedaż.
Chciałbym teraz przytoczyć opinię Gabriela Maciejewskiego, autora i wydawcy książek, która doskonale oddaje moje odczucia. „Umarł Henryk Jerzy Chmielewski, czyli Papcio Chmiel. Jeśli w Polsce powojennej żył ktoś, kogo rzeczywiście można by nazwać wychowawcą młodzieży, to był nim właśnie on. (...) Oczywiście, można powiedzieć, że zaczynał od wojska, jak wielu innych, a przygody Tytusa i jego kolegów miały, jak wszystko w PRL, wymiar propagandowy. To prawda, ale nie cała prawda. Tytus był istotą bezwzględnie autentyczną, podobnie jak jego przyjaciele. To może kogoś dziwić, ale tylko takich ludzi, którzy nie rozumieją czym jest dziecięca psychika i jakie mechanizmy ją napędzają. Papcio Chmiel, jak sądzę, wiedział na ten temat wszystko. To było bardzo widoczne. Owa znajomość targetu, jak byśmy dzisiaj powiedzieli, wynikała z doświadczeń osobistych, był bowiem pan Chmielewski człowiekiem wychowanym przez grupę rówieśniczą. I to nie byle jaką. Po pierwsze chodził do przedwojennych szkół, gdzie uczono czegoś naprawdę. Potem był żołnierzem w AK, gdzie też uczono czegoś naprawdę, a po wojnie został żołnierzem LWP, był nim krótko, ale to zapewne także zostawiło w nim jakiś ślad. Chodzi o to, że człowiek ten od najmłodszych lat odpowiadał za siebie i brał odpowiedzialność za innych. Do tego jeszcze, żeby nie oszaleć i wyjść z tarapatów wojennych w miarę zdrowym psychicznie, musiał jakoś oswajać grozę sytuacji. To, jak sądzę, było fundamentem jego twórczości graficznej i fundamentem całego pomysłu znanego jako Tytus, Romek i A’tomek. My, wszyscy jego wielbiciele i czytelnicy jego książek, także byliśmy wychowani przez grupę rówieśniczą i choć nie ciążyła na nas tak wielka odpowiedzialność jak na nim, kiedy był w naszym wieku, doskonale odczytywaliśmy wszystkie podprogowe treści umieszczane przez niego w kolejnych częściach Tytusa”.
Tak właśnie dokładnie było. Czytaliśmy te książeczki, bo podobała nam się samodzielność bohaterów i też chcieliśmy przeżyć coś fajnego, jakąś przygodę. To ciekawe, że pomimo tak trudnych czasów i wielkiej presji zewnętrznej, Chmielewski osiągnął taki sukces, a od kiedy mamy naszą długo wyczekiwaną wolność, żaden taki fenomen w Polsce nie miał miejsca... Może dlatego, że wyobraźnia nastolatków została szybko zagospodarowana i zdegenerowana przez pisemka typu „Bravo” i „Bravo girl”? Bardzo możliwe, choć 90% ich produkcji powinno być opatrzone wynalazkiem Tytusa: „Myślałem i wymyśliłem bezmyślnik. Stawiać się go będzie przed zdaniem nie mającym sensu”.


Ks. Andrzej Antoni Klimek

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!