TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 13:58
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Ze śmierci wyrwani

Ze śmierci wyrwani

Dwa domy. W obu panuje śmierć i kopie się groby dla trupów. W jednym i drugim domu mieszkają osoby, które modlą się o śmierć dla siebie. W pierwszym jest to mężczyzna, a w drugim kobieta. Nie jest to zapowiedź horroru. Horror się nie wydarza. Wydarza się łaska i przychodzi uzdrowienie. To wszystko mamy w Księdze Tobiasza.


Stary Tobiasz chodzi po mieście i zbiera zwłoki swoich pomordowanych ziomków, by ich pochować. Nawet posiłku nie jest w stanie zjeść do końca, gdy dowiaduje się, że gdzieś leży jakiś trup. W pewnym momencie nie może już grzebać zmarłych, gdyż traci wzrok. Wówczas sam chce umrzeć. Sara ma za sobą siedem nieudanych małżeństw. Choć stwierdzenie, że były to małżeństwa nieudane, nie do końca tu pasuje. Te związki praktycznie nie zaistniały. Kolejni mężowie padali trupem w noc poślubną, nim zdążyli zbliżyć się do kobiety. Więcej chętnych kandydatów nie ma. Sara ma dość. Chce się powiesić, ale ostatecznie rezygnuje z własnej inicjatywy i modli się o śmierć dla siebie. Mimo że oboje jeszcze nie umarli i nie zostali złożeni w grobie, to w pewnym sensie już doświadczyli grobu. Tym grobem było ich życie, któremu bliżej było do piekła, niż nieba na ziemi. Hebrajskie słowo she’owl oznacza grób, piekło, przepaść, szeol, otchłań. Prorok Jonasz we wnętrzu ryby modlił się: „Z głębokości Szeolu wzywałem pomocy, a Ty usłyszałeś mój głos” (Jon 2, 3). Modlitwa starego Tobiasza i Sary też wydobywa się z Szeolu. Tobiasz modli się: „Teraz więc uczyń ze mną według Twego upodobania, pozwól duchowi mojemu odejść ode mnie: chcę odejść z ziemi i stać się (znowu) ziemią. Ponieważ śmierć jest lepsza dla mnie niż życie (...)” (Tb 3, 6). W tym samym czasie Sara woła: „A teraz wznoszę moje oblicze i zwracam me oczy ku Tobie. Pozwól mi odejść z ziemi, abym więcej nie słuchała obelg” (Tb 3, 12-13). Każde wcześniej błogosławi Boga. Mimo cierpienia, w jakim się znajdują. Nie zatrzaskują Bogu przed nosem drzwi. W jakiś sposób zapraszają Go. Może po raz pierwszy. Możliwe, że stary Tobiasz, skoncentrowany na doskonałym wypełnianiu prawa i Sara, zafiksowana na punkcie małżeństwa, nieco o Bogu zapomnieli. I nagle otworzyła się szczelina. Przez ten przesmyk wdziera się Boża interwencja. Modlitwa obojga zostaje wysłuchana, ale nie spełniona. Śmierć nie przychodzi. Bóg posyła anioła, aby ich uleczył. Bóg, który wyrywa człowieka z piekła jest obecny nie tylko w Księdze Tobiasza, ale pojawia się w psalmach: „Panie, dobyłeś mnie z Szeolu, przywróciłeś mnie do życia spośród schodzących do grobu” (Ps 30, 4), „Będę Cię chwalił, Panie, mój Boże, z całego serca mojego i na wieki będę sławił Twe imię, bo wielkie było dla mnie Twoje miłosierdzie i życie moje wyrwałeś z głębin Szeolu” (Ps 86, 12-13) i u Ozeasza: „Czy mam ich wyrwać z Szeolu? albo od śmierci wybawić? Gdzie twa zaraza, o Śmierci, gdzie twa zagłada, Szeolu?” (Oz 13, 14). Choć w tym kontekście mocniej on wybrzmiewa w tłumaczeniu Biblii Gdańskiej: „Z ręki grobu wybawię ich, od śmierci wykupię ich”. Bóg chce nas wydobyć z tego dołu zagłady. Pociągnąć nas w górę. Tylko czy my tego chcemy? Czy w ogóle widzimy taką potrzebę? Czy widzimy, że trwamy w ciemności?

Maria Magdalena po śmierci Jezusa siedzi przy grobie i wpatruje się w niego. Staje twarzą w twarz ze wszystkimi swoimi straconymi nadziejami, pogrzebaną miłością, pustką. Może jej serce to też była taka pusta, ciemna jama. Ale miała odwagę w nią spojrzeć. I przyszło uzdrowienie - zmartwychwstanie. Podobnie jest w przypadku Sary i młodego Tobiasza. O. Augustyn Pelanowski pisze: „Tobiasz spotyka się z Sarą w nocy, w ciemności, jako ktoś, kto po raz pierwszy ją zupełnie inaczej potraktował: kocha ją, mimo tak fatalnej opinii, jaką jest opinia opętanej. Ma odwagę być przy niej, gdy inni jej unikali, nawet rodzice postrzegali ją jako kogoś, kto rozsiewa tylko śmierć”. Decyzja Sary i Tobiasza dla rodziny jest brawurą, czy wręcz szaleństwem. Jeszcze nic się nie wydarzyło, a już kopią dla chłopaka grób. Nikt jednak nie umiera, wszystko zmartwychwstaje. Zły duch, który trzymał w niewoli Sarę, sam zostaje spętany. Młody Tobiasz przynosi uzdrowienie także swojemu ojcu. To wszystko dzieje się, gdyż Tobiasz jest posłuszny słowom anioła. Maria Magdalena rozpoznaje Jezusa, gdy się zwraca do niej po imieniu i także jest posłuszna temu, co On jej mówi. Pelanowski pisze o Marii Magdalenie: „Jeśli zareagowała na wypowiedziane do niej SŁOWO, to znaczy, że podążając dotąd za Jezusem, najbardziej chłonęła właśnie Jego Słowo, które było jej Życiem. To, że Maria Magdalena zareagowała na słowo, i że na słowo zareagowali uczniowie (w drodze do Emaus - przyp. KK), pokazuje, na czym tak naprawdę oni wszyscy się koncentrowali. Jej miłość nigdy nie została odrzucona, ale była formowana w taki sposób, by nie stała się dla niej zasadzką, lecz by jej uwaga skupiła się na tym, co najistotniejsze - na Słowie”. I to słowo ją ratuje. Sytuację Marii Magdaleny oraz Sary i Tobiasza odzwierciedla Psalm 107: „Posłał swe słowo, aby ich uleczyć i wyrwać z zagłady ich życie”. Pojawia się w tym miejscu hebrajskie słowo Sz’ChiJT również oznaczające grób. Słowo Boga ma moc wyciągnąć człowieka z grobu. Słowo przebudziło i wyciągnęło z Otchłani niewolnika Adama.

Nieco wcześniej w tym psalmie czytamy: „Siedzieli w ciemnościach i mroku, uwięzieni nędzą i żelazem, gdyż bunt podnieśli przeciw słowom Bożym i pogardzili zamysłem Najwyższego” (Ps 107, 10-11). Odchodzenie od słuchania słowa nie jest dobrym rozwiązaniem. Jest raczej brakiem rozwiązania, a przynosi wręcz związanie - serca, woli, działania. Dobrze zatem czytać Biblię. Dać się jej pociągnąć.

Luxtorpeda w jednym ze swoich utworów śpiewa: „Z ciemności wyrwany do światła leć, wyrwani z otchłani zerwali sieć”. Robi się coraz słoneczniej. Może warto wylogować się z sieci i wziąć Biblię na spacer.

tekst Katarzyna Kędzierska

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!