TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 11:03
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz...

Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz...

Jak dokonuje się kremacji? Czy rodzina ma możliwość pożegnania? O spopieleniu i jego procesie z Gwidonem Januszewskim, byłym pracownikiem zakładu usług pogrzebowych rozmawia Katarzyna Smolińska.

Od kiedy można w Polsce dokonać spopielenia? Czy na początku spotkało się z zainteresowaniem?

Pierwszy zakład kremacji w Polsce otworzono w 1993 roku w Poznaniu. Z całego kraju płynęło ogromne zainteresowanie, bo dopiero później, w innych kilku miastach również zaczęły działać zakłady kremacji. Było tyle zleceń, że zakład pracował praktycznie non stop. W końcu dokupiono drugi piec. To bardzo specyficzne usługi, nie można było tworzyć dużych kolejek. 

 

Istniały jakieś obiekcje przed dokonaniem kremacji? Ludzie często mieli wątpliwości? 

Praktycznie rzecz biorąc osoby były już wcześniej zdecydowane na spopielenie. Była to ich ostatnia wola i rodzina ją po prostu spełniała. Nikt nie był namawiany, decyzje zapadały już przed śmiercią. 

 

Większość osób wybierających kremację zamiast tradycyjnego pochówku w trumnie stanowią osoby wierzące czy ateiści? 

Nie ma na to reguły. Rzadko zdarzały się ogólnie pogrzeby niekatolickie. Jak przy każdym organizowaniu pogrzebu, wymagane są pewne formalności, których nie sposób pominąć. Należy okazać akt zgonu (jak i przy pochówku w trumnie) oraz akt woli o spopieleniu, czyli najkrócej mówiąc, że dana osoba tego właśnie pragnęła po śmierci. 

 

Jakie są różnice w przygotowywaniu zmarłej osoby do pochówku?

Przygotowania są dokładnie takie same, jak do tradycyjnego pogrzebu. Tak samo ubiera się zmarłego lub zmarłą i tak samo ciało składa się do trumny, tyle że ta jest po prostu innego rodzaju. Wynika to z tego, że kremacja wymaga pewnych warunków. Trumna kremacyjna zrobiona jest z innego materiału, bardziej łatwopalnego z oczywistych względów. Nie posiada metalowych uchwytów, tak zwanych antabli.

 

Czy do tej pory były jakeś różnice między pogrzebem, kiedy ciało znajduje się w trumnie, a kiedy prochy są w urnie?

Pogrzeb przebiegał dokładnie tak samo. Fakt, że jest więcej pochówków tradycyjnych, kiedy zmarłą osobę chowa się w trumnie, ale nie ma to żadnego związku ze sprawami finansowymi. Chodzi o wolę zmarłego.

 

Czy rodzina widzi sam proces kremacji? 

Nie dosłownie. Są pewne ograniczenia i to nie jest kaprys zakładu kremacji. Przy spopieleniu są warunki na tyle trudne, że bezpieczniej i bardziej komfortowo jest pozwolić się pożegnać rodzinie z bliskim w odpowiedni sposób. Istnieje coś takiego jak sala pożegnań. Jest to pokój oddzielony szybą od pomieszczenia z piecem, do którego na elektronicznych szynach wjeżdża trumna. Zamiast szyby jest też możliwość obserwowania przez monitoring, na ekranie. Z sali pożegnań widać tylko trumnę i jej wyprowadzenie, chowanie się. Jest to tak skonstruowane, że rodzina absolutnie nie widzi pieca. Po pożegnaniu opada kotara. Po prostu psychicznie ktoś mógłby nie znieść innego widoku… Nie ma reguły, czy rodzina organizuje wspólne pożegnanie czy nie. Może być ono także w obecności księdza. 

 

Co później dzieje się z prochami i jak wygląda pogrzeb na cmentarzu?

Sama kremacja trwa półtorej godziny. Urna z prochami gotowa jest do odbioru po trzech godzinach. Najczęściej i najbezpieczniej jest zorganizować pogrzeb na drugi dzień. To bardziej ze względów organizacyjnych, tak na wszelki wypadek, żeby była pewność, że urna będzie na sto procent gotowa. Są jednak wyjątki, ale to w szczególnych przypadkach. Są też ludzie, którzy życzą sobie odebrać urnę samemu i przetransportować ją na cmentarz i na pogrzeb, ale raczej zajmuje się tym zakład pogrzebowy. Są różne urny, tak jak i są różne trumny. Wykonane z różnych materiałów oraz o różnej rozpiętości cenowej. 

 

Czasami, zwłaszcza w filmach, można zobaczyć sceny, w których ktoś otwiera urnę z prochami i na przykład wysypuje je.  Czy coś takiego jest w ogóle możliwe?

Absolutnie nie. Urna już przy odbiorze jest zaklejona bardzo szczelnie i dokładnie. Nic się z niej nie wysypie, a na pewno nie można jej samemu otworzyć. Nie ma też możliwości pomyłki. Na każdą kremację przydzielony jest czas i późniejsze przygotowanie prochów do urny. Poza tym każda posiada tabliczkę, na której wypisane jest imię i nazwisko zmarłego oraz wiek. 

rozmawiała Katarzyna Smolińska

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!