TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 20:32
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

XIX Niedziela zwykła 9 sierpnia do 15 sierpnia

Słowo Boże na każdy dzień
XIX Niedziela zwykła 9 sierpnia
1 Krl 19, 4-8; Ps 34; Ef 4, 30 – 5, 2; J 6, 41-51;
Poniedziałek, 10 sierpnia
Mdr 3, 1-9; Ps 112; 2 Kor 9, 6-10; J 12, 24-26;
Wtorek, 11 sierpnia
Pwt 31, 1-8 ; Pwt 32; Mt 18, 1-5. 10. 12-14;
Środa, 12 sierpnia
Pwt 34, 1-12; Ps 66; Mt 18, 15-20;
Czwartek, 13 sierpnia
Joz 3, 7-10a. 11. 13-17; Ps 114; Mt 18, 21 – 19, 1;
Piątek, 14 sierpnia
Joz 24, 1-13; Ps 136; Mt 19, 3-12;
Sobota, 15 sierpnia
Ap 11, 19a; 12, 1. 3-6a. 10ab; Ps 45; 1 Kor 15, 20-26; Łk 1, 39-56;

Z Pierwszej Księgi Królewskiej
Eliasz poszedł na pustynię na odległość jednego dnia drogi. Przyszedłszy, usiadł pod jednym z janowców i pragnąc umrzeć, rzekł: «Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków!» Po czym położył się tam i zasnął.
A oto anioł, trącając go, powiedział mu: «Wstań i jedz!» Eliasz spojrzał, a oto przy jego głowie podpłomyk i dzban z wodą. Podniósł się więc, zjadł i wypił, i znowu się położył. Powtórnie anioł Pana wrócił i trącając go, powiedział: «Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga!» Powstawszy zatem, zjadł i wypił. Następnie mocą tego pożywienia szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, aż do Bożej góry Horeb.

Z Listu Świętego Pawła Apostoła do Efezjan
Bracia: Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia. Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważenie - wraz z wszelką złością. Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni. Przebaczajcie sobie nawzajem, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie. Bądźcie więc naśladowcami Boga jako dzieci umiłowane i postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze i dani na wdzięczną wonność Bogu.

 

Z Ewangelii według Świętego Jana
Chleb żywy, który zstąpił z nieba
Żydzi szemrali przeciwko Jezusowi, dlatego że powiedział: «Jam jest chleb, który z nieba zstąpił», i mówili: «Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę znamy? Jakżeż może On teraz mówić: „Z nieba zstąpiłem?”» Jezus im odpowiedział: «Nie szemrajcie między sobą. Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Napisane jest u Proroków: „Oni wszyscy będą uczniami Boga”. Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie. Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne. Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze.
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata».

 

Komentarz do ewanegelii

Wpatrywanie się w Boga

Papież Franciszek usłyszał w trakcie wizyty polskich biskupów ad limina apostolorum pytanie o sposoby poradzenia sobie z, mimo wszystko, pustoszejącymi kościołami w naszym kraju. Podsunął wtedy m.in. myśl o „posadzeniu ludzi przed Najświętszym Sakramentem na tak długo, jak potrzeba”.
Mam nieodparte wrażenie, że ciągle nam tego brakuje - usadowienia się przed Eucharystią i karmienia myśli, serca i życia obecnością Chrystusa. Dla niektórych czas „spędzony” na adoracji jest kompletnie bezproduktywny, ale wierzę, że czytający te słowa mają doświadczenie wpatrywania się w Boga i wiedzą, jak potrzebne dla życia jest to „marnowanie” czasu przed Panem.
To właśnie dzięki temu błogosławionemu bezruchowi odkrywamy sposób na zaspokojenie wszystkich naszych głodów - rośnie w nas pragnienie prawdziwej manny z nieba. Co więcej - dzięki adoracji zyskujemy głębokie przeżycie spotkania z Chrystusem, który daje nam siebie w Komunii. I naprawdę nigdy nie będzie dość o tym mówić i pisać… Dlaczego? Odpowiedź daje nam liturgia Słowa.
Eliasz, którego spotykamy w pierwszym czytaniu, zupełnie nie pasuje do opisu „proroka jak ogień” (Syr 48, 1) - zmęczony prześladowaniami, wystraszony groźbami królowej Izebel, dźwigający na ramionach całą słabość narodu. Wydaje się, że jego śmierć to jedyne logiczne wyjście z tej paraliżującej sytuacji. Jednak Stwórca wszechświata spogląda na problemy Eliasza w inny sposób - nie chce śmierci proroka, ale raczej powrotu do sił i misji. Stąd posiłek, który umacnia Eliasza na wędrowanie ku górze Horeb i jednocześnie uczy przyjmować trudności. Ostatecznie Eliasz stanie na Synaju, ale najpierw musi doświadczyć swoistego zmierzenia się z krzyżem i powstania z martwych dzięki mocy Bożej.
W podobnym tonie upomina nas św. Paweł - usunąć zło, owocować dobrem, miłosierdziem, przebaczeniem i postępować drogą miłości można dopiero wtedy, gdy się skutecznie „nauczymy Chrystusa” (Ef 4, 20). Nie wystarczy samo poznanie i pouczenie o prawdzie, ale potrzeba zamknięcia drzwi serca przed diabłem, zmiany myślenia (metanoia) i pójścia drogą Chrystusa (miłość braci i oddanie siebie Bogu).
I wreszcie Ewangelia. Ciekawe, że mowa Jezusa jest skierowana do Żydów, którzy Mu uwierzyli i szukali Go widząc uzdrowienia i mając żywo w pamięci rozmnożenie chleba. Ewangelista zanotuje, że początkowo wpatrywali się w Niego z niedowierzaniem graniczącym z uwielbieniem, jednak ostatecznie byli zgorszeni nauką o żywym pokarmie. To prawda - trzeba wielu godzin spoglądania w Eucharystię, by pod zasłoną delikatnego chleba (a nawet mizernego pokarmu - Lb 21, 5) zobaczyć miłosierne oblicze Chrystusa i uwierzyć, że „jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki” (J 6, 50).
Takie zaproszenie otrzymujemy dziś od Pana - karmić się Nim, by mieć życie - autentyczne, głębokie, Boże… Ogromną stratą byłoby z niego nie skorzystać. Zatem - czy w ciszy świątyń, czy w zatrzymaniu na modlitwie w rodzinie, czy może we wspólnym wędrowaniu (wszak za niebawem kolejna diecezjalna pielgrzymka na Jasną Górę) - dajmy się namówić na jak najczęstsze przyjmowanie Komunii św. i trwanie w adoracji Jezusa.

ks. Grzegorz Mączka

Słowo które ożywia
Magnificat Credo Maryi

Ludzie Biblii często wyznają swoja wiarę wspominając i opowiadając historię,  w której  dobroć i miłosierdzie Boga dokonały rzeczy niezwykłych. Także Maryja, córka Izraela – Ludu Przymierza i Księgi, wyznaje swoją wiarę, wyśpiewuje swoje credo, opowiadając o wielkich i niesamowitych rzeczach, które Bóg zdziałał w jej życiu.

Śpiew Maryi - Magnificat  (Łk 1, 46-55) jest hymnem składającym się z 15 zdań, podmiotem 11 z nich jest Bóg. Szczegół ten uświadamia nam, iż Maryja w swojej pieśni prawie wcale nie mówi o sobie, lecz koncentruje się całkowicie na Bogu. Hymn ten nie jest jednak śpiewem zwróconym do Boga, ale jest przede wszystkim opowiadaniem o Bogu, objawia kim dla Maryi jest Bóg: Panem, Wszechmogącym, Świętym, Miłosiernym, Wiernym, Zbawicielem. Maryja   uwielbia Boga, odczytując własną egzystencję jako jedną z kart długiej historii zbawienia, którą Bóg pisze poprzez ludzi. Kontempluje Boże spojrzenie, które spoczywa na niej i na każdym stworzeniu, czyniąc je dobrym i niepowtarzalnym. Kontempluje moc Bożego ramienia, które uczyniło z Izraela jeden naród, wyzwalając go z niewoli egipskiej. Kontempluje Bożą obietnicę uczynioną Abrahamowi i potwierdzoną w każdym pokoleniu, która w jej łonie stała się ciałem. Kontempluje sprawiedliwość Bożą, która wybiera cudzoziemca, niewolnika i ubogiego, aby przez nich dokonywać rzeczy wielkich.
Wiara Maryi koncentruje się nie na tym, co ona uczyniła dla Boga, ale na tym, co Bóg uczynił dla niej. W centrum uwagi zostają umieszczone nie jej podziwu godne działania, ale zbawcze działanie Boga. Zbawienie bowiem pochodzi nie z faktu, iż człowiek kocha Boga, ale że Bóg kocha człowieka.
Rzeczywistość widziana oczyma Maryi kontrastuje z naszym codziennym doświadczeniem, które na każdym prawie kroku gorzko przekonuje nas, że to jednak pyszni i cwaniacy ciągle triumfują, możni i wielcy coraz bardziej wyzyskują, pokorni są deptani, głodni umierają, a bogaci coraz bardziej się bogacą. Oto realistyczna wizja świata. Ta właśnie „realistyczna” wizja rzeczywistości zostaje całkowicie zanegowana przez wizję Maryi wyśpiewaną w Magnificat. Kto ma rację? Czy wizja Maryi jest zbyt wyidealizowana czy my nie dostrzegamy czegoś istotnego?
Maryja uczy nas nowego spojrzenia na otaczającą nas rzeczywistość, spojrzenia z perspektywy Bożego Królestwa, które już nadeszło i jest obecne pośród nas. Bóg zainicjował nowy porządek, który mimo, iż nie jest jeszcze w pełni widoczny, to jest już obecny. Doświadczenie zbawczej miłości Boga, doświadczenie tego, co Bóg czyni dla mnie i we mnie daje nowe spojrzenie. Maryja kontemplując działanie Boga w jej życiu, otrzymuje zdolność nowego widzenia świata -oczami Boga. Pomimo istniejącego zła i słabości, patrzy na świat z nadzieją,  dostrzegając ostateczne spełnienie wszystkich rzeczy w Bożej miłości. Magnificat jest egzorcyzmem przeciw pesymizmowi i zniechęceniu. Przypomina, że ostatnie słowo należy do Boga.

ks. Piotr Bałoniak

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!