TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 20:01
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Wojna nie jest przeszkodą

Wojna nie jest przeszkodą

Denver 1993    *    Rzym 2000    *    Toronto 2002

toronto

Jana Pawła II witaliśmy na Exhibition Place wokół ołtarza nie bez przyczyny przypominającego wieże World Trade Center

Jednym z najbardziej zdumiewających faktów związanych ze Światowymi Dniami Młodzieży jest to, że przybywają na nie także młodzi z krajów ogarniętych wojnami. Ich obecność to nie tylko protest przeciw konfliktom zbrojnym, ale przede wszystkim znak przebaczenia i pojednania, czyli fundamentów pokoju.

Ledwie obroniłam pracę magisterską poświęconą terroryzmowi międzynarodowemu, gdy dowodzona przez Osamę bin Ladena Al Kaida dokonała zamachu na wieże WTC w Nowym Jorku. Dzień po atakach nie miałam wątpliwości, że Jan Paweł II odwoła (lub ewentualnie przesunie np. o rok) planowane na lipiec następnego roku Światowe Dni Młodzieży w Toronto. Dla terrorystów, którzy zdawali się właśnie wypowiadać wojnę całemu światu zachodniemu, bylibyśmy przecież jak podani na talerzu. Ale czas mijał, wojska USA wkroczyły do Afganistanu rozpoczynając globalną walkę z terroryzmem, a papież… nic. Około grudnia z wyjazdu zaczęli rezygnować moi znajomi. Za duże ryzyko, będziemy dla bin Ladena fantastycznym celem - mówili i dodawali, że przecież Al  Kaida zapowiedziała kolejne, spektakularne zamachy. Choć po cichu sama uważałam, że papież stąpa po kruchym lodzie, w lipcu 2002 roku poleciałam do Kanady. Bałam się bardzo, ale jednocześnie ogromnie chciałam tam być. Jana Pawła II witaliśmy na Exhibition Place wokół ołtarza nie bez kozery przypominającego wieże WTC. Kiedy opuszczaliśmy Kanadę, wiedzieliśmy, że miejscowa policja stwierdziła, że w czasie ŚDM było cytuję - ekstremalnie - spokojnie.  Bóg wyraźnie pokazał całemu światu, że jest silniejszy niż Al Kaida.

Jugosławia - wrogowie razem
W 1993 roku, kiedy wojna w byłej Jugosławii osiągała apogeum bestialstwa, na spotkanie z Janem Pawłem II do Denver przybyli licznie przedstawiciele dwóch najbardziej zaciekłych wrogów tego konfliktu: Chorwaci i Serbowie. Co ciekawe, w czasie spotkania z papieżem demonstracyjnie zasiedli obok siebie wprawiając w osłupienie korespondentów prasowych z całego świata. To nie nasza wojna, jesteśmy braćmi - mówili. - W naszych żyłach płynie krew różnych bałkańskich nacji. Dlaczego mamy nienawidzić i zabijać naszych sąsiadów, wujków czy kolegów tylko dlatego, że są Serbami, Chorwatami albo Bośniakami? - pytali. Ta sama sytuacja powtórzyła się w 1995 roku w czasie spotkania z Janem Pawłem II w Loreto, spotkania będącego swoistymi „poprawinami” ŚDM w Manili, które odbyły się w styczniu 1995 roku.

Rwanda - niewidzialna wojna
Alphonsine spotkałam pod koniec marca 2000 roku w Galilei, czyli na 4 miesiące przed Jubileuszowymi Światowymi Dniami Młodzieży w Rzymie. W czasie kiedy Jan Paweł II odbywał Jubileuszową Pielgrzymkę do Ziemi Świętej, w trakcie której spotkał się z młodymi świata na Górze Błogosławieństw. Tak Alphonsine, jak i ja miałyśmy szczęście uczestniczenia w tym spotkaniu i choć obie, w sierpniu 2000 roku, dotarłyśmy także do Rzymu, było nam jednak dane spotkać się w stołówce na wolnym powietrzu położonej nad Jeziorem Galilejskim. Któregoś ranka jedyne wolne miejsca widać było wyłącznie przy stoliku, przy którym siedziała ona: ciemnoskóra dziewczyna z setkami drobniutkich warkoczyków na głowie. W takich sytuacjach niezmiernie szybko nawiązuje się kontakty, więc ledwie moi przyjaciele i ja dosiedliśmy się do Alphonsine, dowiedzieliśmy się, że przyjechała ze stolicy Rwandy, że ma 25 lat i jest nauczycielką francuskiego. W pewnym momencie jeden z moich znajomych zapytał czy jest z plemienia Tutsi czy z Hutu. O tych dwóch plemionach świat usłyszał 6 lat wcześniej, kiedy w ojczyźnie Alphonsine rozgorzała prawdziwa bratobójcza rzeź. Dziewczyna uśmiechnęła się wyraźnie zadowolona z faktu, iż wiemy coś o mieszkańcach jej kraju i odparła, że jest Tutsi. Tutsi, czyli to plemię, które w czasie wojny było eksterminowane przez Hutu. Tutsi byli wyżsi i smuklejsi niż Hutu, lepiej niż oni wykształceni. Mieli cynamonową skórę, podczas gdy Hutu byli wyraźnie ciemniejsi. Rzec by można, że Tutsi byli swoistą klasą uprzywilejowaną i właśnie dlatego Hutu wyrzynali - bo trudno to nazwać po prostu zabijaniem - ich masowo maczetami. Wiedzieliśmy o tym wszystkim z mediów, ale chwilę później dowiedzieliśmy się, że ofiarami Hutu padła niemal cała rodzina naszej nowej przesympatycznej znajomej. - Z mojej rodziny, która naprawdę była liczna, przy życiu pozostałam tylko ja i mój daleki wujek. Z naszego domostwa nie zostało nic. Wszystko spłonęło - opowiedziała nam w kilku zdaniach swą tragiczną historię. W marcu 2000 roku, Alphonsine, która prócz tego, że uczyła w jednej ze szkół Kigali, czynnie działała w jednej z tamtejszych wspólnot zajmujących się ewangelizacją. - Wojna skończyła się formalnie, ale tak naprawdę kraj kipi od wzajemnej nienawiści. Przedtem Hutu nienawidzili i mordowali Tutsi, teraz, dodatkowo Tutsi nienawidzą Hutu za to, że wymordowali im rodziny. My chodzimy pośród nich i powtarzamy, że dopóki sobie wzajemnie nie wybaczymy, nie będzie prawdziwego pokoju w Rwandzie. Ale nawoływanie do wybaczenia to wielkie ryzyko. Kiedy słuchają tego  Tutsi, uważają mnie, która im o tym mówi, za zdrajczynię. Kiedy słuchają Hutu, myślą, że ich prowokuję. Każdego dnia, w Rwandzie mogę zostać zabita za zapraszanie do przebaczenia i pojednania. Tak przez Hutu, jak i Tutsi. Przyjaciele z mojej wspólnoty tak samo - mówiła z absolutnym spokojem. Potem dodała, że od wojny nie ma domu, że mieszka kątem u przyjaciół ze wspomnianej wspólnoty. Nie było w niej cienia zgorzknienia czy pretensji do Boga. Gdy pytaliśmy jak udało jej się, mimo dotkliwej biedy w której żyła, przyjechać do Izraela, tylko po to, by przez pół dnia brać udział w spotkaniu z papieżem odparła: Przyjechało nas do Galilei pięciuset. Co z tego, że żyjemy w biedzie? Szukaliśmy sponsorów, szukaliśmy środków na podróż, a Bóg nam pomagał je znaleźć. Wierzymy, że spotkanie z nim doda nam sił do dalszego głoszenia przebaczenia, dlatego na nie przyjechaliśmy. Tylko przez przebaczenie w naszym kraju może się zakończyć ta niewidzialna, ale wciąż trwająca wojna.

Tekst Aleksandra Polewska

?Fot. Sebastian Pasikowski??

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!