TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 18:12
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Wielki żal

Wielki żal

Do tej pory widzę go, jak sięga na tylnie siedzenie samochodu i wyjmuje bukiet kwiatów wraz z bombonierką. W mojej głowie „o nie, o nie, o nie…”, ale to był jego gest w ramach przeprosin. Powiedział mi tak ważne zdanie, które bywa pocieszeniem w złych chwilach. Ale od początku… 

Młody chłopak, ledwie dwa lata starszy ode mnie, który był znajomym mojej dobrej koleżanki. Odwiedziłam ją wysoko w górach tuż przy granicy ze Słowacją. Chłopak widział mnie zaledwie dwa razy. Zaczął pisać, pisać, pisać… Podobno zakochał się. Wszystkim znajomym opowiedział, że jesteśmy razem. Dało mi to do myślenia. Gość jest nienormalny! Poważnie z nim porozmawiałam, ale nic to nie dało. Zarzucił mi, że zniszczyłam mu psychikę! Później sprawa przycichła. Rok później znów odwiedziłam koleżankę. Wtedy to chłopak poszedł po rozum do głowy. Poprosił koleżankę o zaaranżowanie sytuacji i przyjechał przeprosić. Była to moja ostatnia z nim rozmowa w cztery oczy. Przez ten cały czas nie umiałam i nie chciałam się w nim zakochać, bo w głowie miałam kogoś innego. Było mi dziwnie, że ktoś teoretycznie mało ważny przynosi kwiatki i czekoladki. Dziwnie, ale bardzo miło. 

Był słaby psychicznie. Nie byłam odpowiednią osobą do tego, by mu dodać siły. Miał poważne problemy w domu, na pierwszym miejscu z alkoholem i patologią. Panował tam ciągły gniew, absolutny brak miłości i akceptacji. Ten chłopak nie był zły. Po prostu z całych sił spieszył się do innego świata, który chciał sobie stworzyć. Chciał rodzinę pełną ciepła, czułości oraz zgody. To nic złego marzyć o miłości. Był bardzo młody i po prostu nie spotkał jeszcze odpowiedniej dziewczyny, nie radził sobie ze swoimi emocjami. 

Przed Bożym Narodzeniem wracałam z randki samochodem. Opowiedziałam o chłopaku z gór. Może nie był to najlepszy temat na powrót z kolacji, ale odczułam potrzebę opowiedzenia o nim. Kilka tygodni od tego zdarzenia miałam telefon od koleżanki. Z wrażenia usiadłam. Nie uwierzyłam w to, co mi powiedziała. Powiesił się. 

Śledztwo prokuratora dowiodło, że było to planowane samobójstwo. Sekcja zwłok potwierdziła. Aż do pogrzebu myślałam, że to żart i próba zwrócenia na siebie uwagi. 

Mam do tego chłopaka ogromny żal, że miał przed sobą całe życie, mógł je zmienić tak, jak chciał. Tuż przed Bożym Narodzeniem pisał mi, że przeprowadził się i będzie podchodził do matury. Wydawało mi się, że nareszcie wyjdzie na prostą. Miałam też żal do siebie, że nie zauważyłam jego rozpaczy. Był człowiekiem młodym, silnym i przerażająco samotnym. Ta samotność go zabiła. Nie wzięłam jej wcześniej na poważnie. 

Kilka dni po moich urodzinach jechałam po drogach Portugalii. Przypomniałam rozmowę sprzed końca roku, po randce. My jakoś mało radośni. Mój rozmówca jako starszy i mądrzejszy wiedział, jak podsumować krótko sytuację. Miał rację, to nie moja wina, tylko jego problemy z psychiką. Nadal mi smutno. Nie umiem się pogodzić z jego śmiercią, która była zupełnie bez sensu! 

Jakie było najważniejsze zdanie tamtego? Nie umiałam wtedy tego docenić, zapatrzona we własne sprawy. Każde dobro należy dostrzegać i doceniać. Powiedział, że wszyscy mnie kochają… 

Kasia Smolińska

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!