TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 10:37
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Wielka rocznica w małej wiosce

Wielka rocznica w małej wiosce

Dokładnie 80 lat temu brat Roger Schütz – Marsauche stworzył pierwszy zarys reguły, znanej na całym świecie, międzynarodowej i ekumenicznej wspólnoty z Taizé. Dziś aż trudno uwierzyć w jakich bólach rodziła się ta piękna i obficie owocująca rzeczywistość.

Wszystko zaczęło się od tego, że Niemcy w 1940 roku zajęli Francję, ojczyznę matki brata Rogera, Amelii. Dwudziestopięcioletni wówczas Roger, który bardzo utożsamiał się ze swymi francuskimi korzeniami ogromnie przeżył hitlerowski najazd i postanowił przeprowadzić się tam ze swojej bezpiecznej i neutralnej Szwajcarii. Pragnął żyć w samotności, oddawać się modlitwie i pomagać cierpiącym.

Kiedy Roger powiedział o swoich planach ojcu, Charlesowi Schütz, surowemu szwajcarskiemu pastorowi ewangelickiemu, ten najpierw ze wszystkich sił próbował odwieść syna od tych zamiarów, tłumacząc, że bez żony i dzieci będzie nieszczęśliwy i zdany sam na siebie. A kiedy dotarło już do niego, że Roger go nie posłucha, po raz pierwszy na oczach syna usiadł i zaczął gorzko płakać.

Roger Schütz był dziewiątym dzieckiem swoich rodziców. We wczesnej młodości przez kilka lat chorował na gruźlicę. W latach 1936 – 1940 studiował teologię w Strasbourgu i Lozannie. Na poszukiwania odpowiedniego dla siebie miejsca we Francji Roger wybrał się rowerem. W sierpniu 1940 roku, po odwiedzeniu wielu miejsc, Roger postanowił osiedlić się w małej, bardzo biednej wówczas, burgundzkiej wiosce Taizé. Była ona usytuowana w wolnej strefie, kilka kilometrów od linii demarkacyjnej. Jej lokalizacja ułatwiała przyjmowanie uchodźców, w tym przede wszystkim uciekającym ze strefy okupowanej Żydów. Wkrótce do Taizé przybyła również siostra Rogera, Geneviéve, by wspierać brata w tym „karkołomnym przedsięwzięciu”.

Rowerem do Taizé

A jak konkretnie młody Roger Schütz – Marsauche trafił do Taizé, które jak czas pokazał, wyraźnie na niego czekało? „W tym czasie miałem jeszcze napisać swoją pracę dyplomową o monastycyzmie z czasów przed św. Benedyktem i zależało mi, żeby zobaczyć Cluny – wspomina brat Roger w swojej biografii autorstwa Kathryn Spink. – Byłem zdziwiony ujrzawszy miasteczko, a nie ruiny, których się spodziewałem. Wstąpiłem do sklepu i zapytałem, czy jest tu jakiś notariusz. Oczywiście w Cluny byli notariusze!” Jeden z nich, pan Bourgeon poinformował Rogera, że w okolicy są dwie nieruchomości wystawione na sprzedaż. Jedną był zamek w Mont, drugą dom w Taizé.

Taizé leżało w połowie drogi między Cluny a Citeaux, dwoma punktami odniesienia tradycji monastycznej. Była to wioska w połowie zburzona, a w połowie opuszczona. „Od razu zrozumiałem, że Taizé było biedne. W tej okolicy drogi nie były asfaltowane. Ta, która prowadziła do wsi była kamienista, a wieś częściowo wyludniona po klęsce choroby winorośli w ubiegłym wieku”. Dom wystawiony na sprzedaż od lat był niezamieszkany, jego właściciele, rodzina Brie, mieszkali w Lyonie, w wielkiej biedzie. Budynek był jednak w dobrym stanie, a jego cena również wydawała się bardzo korzystna dla przyszłego założyciela wspólnoty z Taizé.

Był 20 sierpnia 1940 roku, minęło południe. Roger od wczesnego świtu był na nogach, więc zgłodniał. Zapytał mieszkankę wioski, gdzie mógłby coś zjeść, a ona w odpowiedzi na to, zaprosiła go na posiłek do siebie. W trakcie posiłku Roger opowiedział gospodyni po co przyjechał do wioski, a ona słysząc to poprosiła go, by został w Taizé. „Jesteśmy tu tacy samotni, we wsi nikt nie chce mieszkać, a zimy są długie i ostre” – dodała.

Słowa kobiety zaważyły na decyzji Rogera. Długo później dowiedział się od rodziny Brie, która sprzedała mu dom, że w dniu, w którym małżonkowie Brie dostali telegram z wiadomością o tym, że znalazł się kupiec, był ostatnim dniem nowenny odprawianej przez panią Brie – gorliwą katoliczkę – w intencji znalezienia tego kupca. Było to dokładnie 8 września. W dodatku syn państwa Brie nosił imię Roger. Jak już wspomniałam rodzina Brie żyła w wielkiej biedzie i we wrześniu 1940 roku nie miała już nawet środków na podstawową żywność.

Co ciekawe, kiedy Roger, jeszcze przed ostatecznym zakupem domu w Taizé opowiedział swojemu ojcu (przeciwnemu przecież jego planom) o słowach gospodyni, która go nakarmiła, ojciec stwierdził: „Bóg przemawia przez najuboższych. Powinieneś zawierzyć pokorze tej prostej kobiety”.

Nowe Cluny?

„Od pani Brie, którą później zaprosiliśmy do Taizé, dowiedzieliśmy się wiele o tej okolicy i jej historii” – opowiadał brat Roger Kathryn Spink. Pewnego razu pani Brie przypomniała sobie o liście, który w 1923 roku otrzymała od zakonnicy, benedyktynki z Dourgne, z którą wówczas korespondowała. Mniszka nie była nigdy w Taizé, ale w jednym z listów napisała, że miała sen, który miał w sobie coś z proroctwa o wspólnocie z Taizé.

„Czytamy teraz historię religii we Francji – pisała siostra Hildegarda M. Loicat do pani Brie 25 stycznia 1923 roku. - W tych dniach słuchałyśmy o złotym wieku Cluny. To zupełnie naturalne, że myślę o tobie, która żyjesz na ziemi kluniackiej. Otóż tej nocy, we śnie, znalazłam się w Taizé (które znam przecież tylko z pocztówki). Byli tam mnisi śpiewający na chwałę Bożą. Radość wypełniła moją duszę. Kiedy spytałam o ojca opata, którego jasne włosy, niebieskie oczy i drobna, smukła postać przypominała mi twojego dwunastoletniego syna Rogera, opowiedziano mi, że to jest Pierre de Brie. Chciałam, żeby mnie przedstawiono, ale kiedy do niego podchodziłam sen się urwał. Jaka szkoda! Po przebudzeniu dokończyłam go sobie. Może w mniej lub bardziej odległej przyszłości, któryś z twoich prawnuków odnowi łańcuch przeszłości i rozpocznie nowe Cluny? Któż zna zamiary Boga?”

Roger udzielał schronienia osobom, którym groziła śmierć z rąk hitlerowców. Współpracował z księżmi i pastorami działającymi w ruchu oporu. W 1942 roku zagrożony aresztowaniem, wrócił do rodzinnej Genewy i napisał zaległą pracę dyplomową. W 1944 roku pojawił się znów w Taizé i włączył się w pomoc jeńcom niemieckim przebywającym w pobliskich obozach. 

Tekst Aleksandra Polewska-Wianecka

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!