TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 20:31
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Wiara przez uczynki

Wiara przez uczynki

100 lat temu papież Benedykt XV na spotkaniu z rycerzami powiedział: „Rycerze Kolumba, robicie rzeczy wielkie, ale jesteście stworzeni do jeszcze większych”. Wierni ideom swojego założyciela, drobnymi rzeczami często bez poklasku, bez splendoru czynią dobro, by ono dało wielki efekt. A ich orężem nie jest miecz, a różaniec. Krzysztof Zuba, delegat stanowy Rycerzy Kolumba w Polsce i Tomasz Wawrzkowicz, w rozmowie z „Opiekunem” wyjaśniają, jakie podejmują działania.

Drodzy Panowie, nasi czytelnicy już mogli zapoznać się na łamach „Opiekuna” z historią zakonu, jak i z postacią księdza Michaela J. McGivneya, który był jego założycielem. Jednak proszę w ramach wprowadzenia o kilku zdaniach o początkach waszej „armii”.
Tomasz Wawrzkowicz: Historia Rycerzy Kolumba to 140 lat działalności. Założycielem tej bratniej, katolickiej organizacji był parafialny ksiądz, który w 1882 roku doprowadził do powstania grupy mężczyzn przy kościele NMP. Z tych kilkunastu mężczyzn na przełomie 140 lat na całym świecie powstała spora organizacja. Jest już nas ponad dwa miliony, tych, którzy kroczą drogą wyznaczoną przez naszego założyciela ks. McGivneya. Jego beatyfikacja odbyła się 31 października 2020 roku w katedrze Świętego Józefa w Hartford, w stanie Connecticut. Cud beatyfikacyjny ks. Michaela McGivney’a nazywany jest „cudem pro-life”. Nazwa organizacji upamiętnia postać Krzysztofa Kolumba i pomimo, iż jej członkami mogą zostać jedynie mężczyźni, to do działań włączają się całe rodziny. Można zatem śmiało powiedzieć, że działalnością w rycerstwie zajmuje się około 7 – 8 milionów ludzi na całym świecie. Mimo to wciąż jednak jest mało rąk do pracy i wciąż zapraszamy nowym członków.

Zakon został założony w USA, tam się rozpowszechnił i tam też jest największą tego rodzaju organizacją. A kiedy i w jaki sposób trafił do Europy, również do Polski?
Krzysztof Zuba: W Polsce Zakon Rycerzy Kolumba ma trochę krótszą historię. W roku 2005, za namową Jana Pawła II i na zaproszenie wystosowane m.in. przez kardynała Józefa Glempa i kardynała Franciszka Macharskiego, Rycerze Kolumba przybyli do Polski i rozpoczęli działalność, zakładając sześć pierwszych rad z końcem 2006 roku. Warto zauważyć, że to nasz kraj był tym, dzięki któremu zakon zaistniał w Europie. Pierwszą radą była krakowska im. Jana Pawła II, mająca siedzibę przy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. I tak sukcesywnie pojawialiśmy się w kolejnych miastach. Dzisiaj, po 15 latach jest już nas ponad siedem tysięcy mężczyzn. Mamy rycerzy w ponad 300 parafiach w Polsce i z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień przybywa nowych rycerzy, co jest wielką radością, ale i wyzwaniem, które stawiamy przed sobą, jak i przed każdym rycerzem.


Zapewne początki tworzenia grup w Polsce nie były łatwe, przecież tak na prawdę Rycerze Kolumba nie byli znani w Europie. Kto i w jaki sposób trafiał do osób, które by mogły zasilić szeregi Rycerstwa Kolumba?
KZ: Pierwszym kapelanem stanowym był śp. kard. Franciszek Macharski, który był wielkim orędownikiem rycerzy, a także ks. bp Zimowski, ks. bp Stefanek. I właśnie to oni opowiadali o tejże wspólnocie kapłanom. Kapłani zaś zachęceni przez biskupów, zaczęli zapraszać mężczyzn zatroskanych o działalność parafii, a często niezaangażowanych w inne wspólnoty, żeby spróbowali zaangażować się właśnie we wspólnotę rycerzy. Ten kilkunastoletni proces pozwolił na to, że zbudowaliśmy w naszym kraju wielką rzeszę rycerzy. Jesteśmy organizacją, która działa w wielu krajach, programy w większości są uniwersalne, natomiast każdy kraj ma swoją specyfikę. Programy w każdym razie opierają się z jednej strony na modlitwie, a z drugiej strony są to dzieła miłosierdzia, które są specyficzne dla danego kraju. Na ten rok przygotowaliśmy 42 programy, jako propozycje dla rad lokalnych, pogrupowanych w kategoriach: wiara, społeczność, rodzina i życie. A wspólną nazwą całej działalności jest wiara poprzez uczynki. Każde nasze działanie rozpoczynamy modlitwą, a za modlitwą idzie działanie.
Żeby zobrazować jak na co dzień wygląda działalność, to zacznę od tego, że co roku władze, czyli wielki rycerz i oficerowie rady lokalnej wspólnie ze swoimi kapelanem, czyli księdzem proboszczem ustalają, co w danej parafii jest najbardziej potrzebne. Oczywiście ważne jest, żeby zaangażować rycerzy we wszystkich wspomnianych kategoriach. To jak widzimy zwłaszcza teraz jest bardzo potrzebne, stąd też w kategorii rodzina została wyodrębniona kategoria życie. W zasadzie można by ją umieścić w rodzinie, jednak widzimy, że potrzebnych jest wiele inicjatyw nakierowanych na wspieranie życia na każdym etapie, od poczęcia do naturalnej śmierci. Czyli z jednej strony modlitwa, duchowa adopcja, akcje edukacyjne, ale z drugiej strony pomoc chociażby tym matkom, które zdecydowały się urodzić dziecko, mimo trudnej sytuacji choćby w domu samotnej matki. I drugi etap życia, czyli wsparcie dla hospicjów.
Ale to nie wszystko. Gdyż pomiędzy nami mamy osoby niepełnosprawne, domy pomocy społecznej. Ponadto wśród naszych działań mamy działania profilaktyczne, jak choćby zachętę do oddawania krwi czy osocza. A czas pandemii, pokazał, że i w tej sytuacji wsparcie naszych rycerzy było potrzebne i to na wielu płaszczyznach. Zatem wszystko to, co robimy ma pokazać, że jesteśmy za życiem na całym jego etapie. Zdajemy sobie sprawę, ile rodzin boryka się z utratą dziecka i tutaj w ramach pomocy organizujemy pochówek dzieci utraconych, bo zdajemy sobie sprawę, jak trudne jest to szczególnie dla matki i dla całych rodzin w tym czasie.

Organizacja znana jest głównie z działalności charytatywnej, ale jak widać pole działalności obejmuje wiele płaszczyzn, w szczególności pro - life. Jak to wygląda i czym się przejawia?
TW: Rycerze Kolumba są trzonem organizacji Marszu życia w USA, oczywiście także w Polsce. Są ich organizatorami lub współorganizatorami. W tym momencie działalność pro - life jest bardzo mocno uwypuklona. Jest kilka akcji stricte pro - life, jak akcja „Jaś w drodze”, czyli wystawa pozytywna, ukazująca poszczególne etapy rozwoju życia człowieka, przygotowane w taki sposób, żeby było można ją w każdym miejscu postawić. I tak jeżeli chcemy pokazać, że w 21 dniu życia zaczyna bić serce, to wówczas jest dziewczyna, która trzyma wycięte serce z papieru, kiedy chcemy pokazać pierwsze ruchy dziecka, które czuje matka, to wtedy obrazowo wygląda to tak, że jest piłka, jako pierwszy kopniak. Wszystko to po to, żeby działało na wyobraźnię młodego pokolenia. Stąd ten aspekt edukacyjny jest bardzo potrzebny.
Rycerzem Kolumba był również śp ks. Antoni Zięba, który miał bardzo mądrą zasadę, mówiąc, że jeżeli chcemy się zajmować tematem życia to najpierw jest modlitwa, następnie samemu trzeba się nauczyć edukować, by edukować innych. Tak więc wszystkie istniejące wspólnoty rycerzy otrzymują materiały, które im posłużą w wypełnianiu zadania.
Ponadto jeżeli organizujemy jakąś akcję jako rycerze staramy się zapraszać na nią osoby z zewnątrz. I tak, jeżeli organizujemy duchową adopcję, chcemy by wzięło w niej udział jak najwięcej ludzi. Kiedy organizujemy zbiórkę rzeczową, wówczas również namawiamy innych, by właśnie w sposób rzeczowy w nią się włączyli. Bo wyjąć parę złotych z kieszeni jest stosunkowo łatwo, natomiast dokonać samego procesu zakupu, to trzeba najpierw pomyśleć, pojechać na zakupy i zawieźć potrzebne rzeczy do punktu zbiórki. Zatem czas poświęcony na to, pozwala bardziej zrozumieć potrzeby innych i to jak ważne to jest życie. Mamy wiele inicjatyw na rzecz rodziny i naszym celem jest to, by właśnie całe rodziny włączały się w nie.

Być rycerzem nie jest takie proste. Kto zatem może nim zostać i jakie musi spełniać warunki?
KZ: Zostać jest łatwo, wystarczy być pełnoletnim mężczyzną i móc przystępować do sakramentów świętych. Wydaje się, że jest to łatwe, ale czasy są takie, że te proporcje niestety zmierzają w złą stronę, i jest dużo osób żyjących w związkach niesakramentalnych. Jednak jest to filar naszej działalności - pełnoletność i przystępowanie do sakramentów świętych i to są najważniejsze kryteria przyjęcia w szeregi zakonu. Ostateczną decyzję o przyjęciu lub nie, podejmuje proboszcz miejsca. I tak jak już wspomniałem, Rycerzami Kolumba są zarówno osoby świeckie mające swoje rodziny, jak i osoby duchowne. W Polsce wśród siedmiu tysięcy rycerzy, 10 % stanowią duchowni, czyli kapłani, biskupi, kardynałowie, jak i zakonnicy. Do rycerzy zapraszamy każdego, a każda rada lokalna ma swojego kapelana. Jeśli nie ma kapłana nie ma mowy, żeby rada funkcjonowała. Bez pomocy duszpasterskiej, bez pasterza różnie, by to mogło wyglądać i dlatego kładziemy na to mocny nacisk. Najlepiej, gdy tym kapłanem jest proboszcz parafii, gdyż wtedy jest stabilizacja. Owszem w niewielu przypadkach zdarza się, że wikarzy są opiekunami, czyli kapelanami, jednak w tym przypadku istnieje zagrożenie wspomnianej stabilizacji, bo jak wiemy wikary jest przenoszony z parafii na parafię. I wtedy, kiedy proboszcz nie zaangażuje się bezpośrednio w działanie rady, może wystąpić problem załamania się tejże rady po utracie kapelana, którym był wikary. Wracając do osób świeckich, my nie szukamy ludzi świętych, my szukamy ludzi, którzy dzięki zaangażowaniu, przybliżaniu się do Pana Boga i Kościoła, będą dążyć do świętości, którzy zawalczą o zbawienie swoje i swojej rodziny. To jest jeden, ale jakże bardzo istotny aspekt.

Kto zaprasza mężczyzn w struktury rycerstwa?
KZ: Mężczyzn do Kościoła, a właściwie do czynnego włączenia się w życie Kościoła, trzeba zaprosić, bo jak przyjdzie mężczyzna to przyprowadzi małżonkę i dzieci. Wiadomo, że kobieta przyjdzie sama, ale zazwyczaj ciężko jej przyprowadzić męża. Ale kiedy chodzi o członków organizacji rycerskiej to pierwszą grupę zaprasza proboszcz, a potem to już oni sami wciągają kolejnych współbraci, by było ich więcej. Wysuwają propozycję swoich znajomych, sąsiadów, a ks. proboszcz potwierdza, czy ktoś się nadaje i wówczas idziemy do niego z zaproszeniem. Jednym z naszych filarów, oprócz miłości miłosierdzia, jedności i braterstwa, jest patriotyzm. I z czasem zauważa się zmiany w osobach będących w rycerstwie. Stają się one lepszymi mężami, ojcami, ale i patriotami.

Zakon jest określony jako prawa ręka Kościoła, czym objawia się to na co dzień?
TW: My mówimy tak, że jest to prawe, mocne ramię Kościoła i prawa ręka proboszcza, bo jak ksiądz proboszcz widzi, że w parafii trzeba coś zrobić, to wtedy telefonuje do wielkiego rycerza i mówi, trzeba się tym czy tamtym zająć. W swojej parafii śmialiśmy się, że rycerze to jest grupa do spraw niemożliwych. Jesteśmy pomostem między tymi, którzy chcą pomóc, a tymi, którzy pomocy potrzebują. Trzeba tutaj podkreślić, że nie jesteśmy fundacją, nie jesteśmy organizacją, która ma działać na szeroką skalę i docierać nie wiadomo do kogo. My jesteśmy obecni w strukturach lokalnych, parafialnych. I każdy ks. proboszcz wie doskonale czego potrzeba danej parafii i co może zlecić właśnie nam.
W mojej parafii działało ponad 20 różnych wspólnot i kiedy przyjechał przedstawiciel rycerzy opowiadając o wspólnocie, o tym, o czym się ona zajmuje, usłyszał od proboszcza zachwyt taką grupą wsparcia. Stwierdził, że owszem ma jedną męską wspólnotę, ale to starsi panowie, którzy głównie są przy liturgii, a jest potrzeba kogoś, kto mu pomoże, w zrealizowaniu pomysłów, jak choćby przyciągnięcie młodzieży do kościoła, w zorganizowaniu choćby korowodu świętych czy marszu dla życia. Jak wiemy często przy kościele jest wiele prac do wykonania, również tych fizycznych. I tutaj różnica jest taka, że owszem przy parafii jest kilku mężczyzn zaangażowanych i za każdym razem ks. proboszcz sięga po słuchawkę i dzwoni do nich, ale zdarza się, że żaden nie może. A przy rycerzach jest łatwiej, ks. proboszcz zyskuje czas, gdyż uzgadnia z wielkim rycerzem lub oficerem czym trzeba się zająć, a oni się tym zajmują. Niewątpliwie jest to korzyść dla parafii. Ważne jest by podkreślić, że w zakonie Rycerzy Kolumba obowiązuje pełen wolontariat.
Ale wracając do określenia, prawe ramię Kościoła, to trzeba zauważyć, że współpracujemy z Kościołem, włączamy się w jego dzieła, ale nie jesteśmy organizacją bezpośrednio zależną od Kościoła. Mocno utożsamiamy się z Kościołem, związek ze Stolicą Apostolską i papieżem jest dla nas na pierwszym miejscu, niemniej jednak w strukturze Kościoła nie jesteśmy. Spotykamy się dość często z naszymi pasterzami, z księżmi biskupami w diecezjach, w których działamy, jak i w nowych diecezjach. Spotykamy się także z przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski i zwykle z naszej strony pada takie pytanie: księże arcybiskupie, w jakie dzieła, które ma na dany rok zaplanowany Episkopat, możemy się włączyć i wspólnie realizować. Bardzo ścisłą współpracę mamy z biurem prasowym KEP, który jak możemy wspieramy.
Jeśli chodzi o kapelana stanowego, to nie Episkopat nam go wyznacza, tylko to delegat stanowy zaprasza hierarchę prosząc go czy chciałby być kapelanem stanowym i z nami współpracować. Tak było wcześniej w przypadku ks. kard. Macharskiego, tak i teraz ks. abp. Depo. To my poszliśmy do Księdza Arcybiskupa z prośbą, żeby zechciał z nami współpracować i być naszym kapelanem.

Podsumowując, co chcielibyście Panowie jeszcze dodać?
TW: Nasze motto to „Wiara przez uczynki”. Uważamy, że działalność to jedna ze ścieżek prowadzących do zbawienia. Bardzo dbamy o naszą formację. Nawet teraz mimo pandemii z zachowaniem obostrzeń sanitarnych w 18 miejscach w Polsce organizujemy formację dla mężczyzn, która jest prowadzona pod hasłem „Dekalog w nauczaniu św. Jana Pawła II” oraz Męski Różaniec. Zapraszamy przede wszystkim księży proboszczów, by w parafiach stworzyli grupę rycerzy, która będzie wsparciem nie tylko dla niego, ale i dla całej społeczności.

rozmawiała Arleta Wencwel

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!