TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 04:03
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Wiara i rozum

Wiara i rozum

Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego niektórzy wykształceni ludzie odrzucają Chrystusa? Jawnie bądź nie odrzucają wiarę. Myślę, że u podłoża takiej postawy leży strach przed byciem wyśmianym:„Taki duży, a jeszcze wierzy w bajeczki”, lęk przed byciem postrzeganym jako słaby: nie przeklina, nie zdradza, „nie używa życia” oraz konflikt między rozumem a wiarą.

Niejednokrotnie słyszałam, jak ludzie wypowiadają się o wiedzy i wierze jako dwóch przeciwieństwach. Czy właściwie? I tak, i nie - zależy jak na to spojrzeć. Na początku odpowiedzmy na pytanie: kiedy ktoś wierzy? Otóż wiara wystąpi wtedy, gdy nie ma namacalnego dowodu, jednak osoba czuje, że coś jest prawdą. Oznacza to, że człowiek wierzący musi wyjść poza sferę wiedzy i „zaryzykować” - uznać, że jest coś poza tym, co może pojąć rozumem. To naprawdę trudne przyznać, że jako człowiek inteligentny, mądry, wykształcony nie jest w stanie oprzeć wszystkiego w swoim życiu na własnym rozumie. To punkt najwyższego stopnia szczerości przyznać przed sobą samym: jestem kruchy i pomimo godności i wielkości człowieka, nie jestem w stanie sprawić tego wszystkiego co wypowiem. Żadna choroba nagle nie opuści człowieka na moją prośbę, nie zatrzymam konfliktu jedynie siłą woli bez żadnego działania, nie stworzę niczego materialnego słowem, a jedynie trudem własnych rąk.
Z drugiej strony wiedza i wiara nie konkurują ze sobą - są jak dwa skrzydła pozwalające światu osiągnąć rozwój. Papież Jan Paweł II napisał w encyklice Fides et ratio, że na tych skrzydłach duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy. Mało kto jednak chce to zaakceptować. Wywiązała się swoista walka: albo jesteś nowoczesny, niezależny i kierujesz się tylko rozumem, albo jesteś zacofany, ciemny, głupi, bo włączasz w to wiarę. To fakt - wiara łączy się z wieloma wyrzeczeniami, jednak ma to prowadzić do wykształcenia się solidnego fundamentu poprzez wewnętrzne kształtowanie siebie, poprzez samodyscyplinę. W najbardziej krytycznym momencie w życiu, gdy tracimy wszystko - osoba, która nie wierzy nie ma w czym pokładać nadziei, nie widzi ratunku, natomiast osoba wierząca chce patrzeć dalej, cierpi tak samo jak osoba niewierząca, lecz wie, że to minie i znowu będzie można zacząć żyć szczęśliwie.
Bardzo upraszczając - osoba niewierząca czuje szczęście korzystając z życia bez zahamowań, jednak może tak głęboko popaść w dany stan, np. depresję, że nie ma jak się wydostać, nie ma czegoś co ciągnie ją ku górze. Analogicznie osoba wierząca - może czuć na początku przygnębienie, że wiele rzeczy ją omija, wielu ludzi nie rozumie, a nawet krzywdzi ją, jednak ona uczy się odrzucać to, co zawodne, a szczęście przychodzi poprzez małe rzeczy i buduje się stopniowo, nie jest płonne, a pomnażane prowadzi do osiągnięcia pełni szczęścia.
Dwa kierunki: szczęście - nieszczęście, nieszczęście - szczęście zależą od każdego indywidualnie. Co zrobić, jeśli chcesz wybrać drugą opcję, a nie wiesz jak? I nie masz wśród przyjaciół kogoś, kto mógłby ci w tym pomóc. Nie bierz na swoje ramiona za dużego ciężaru od razu, szybko wtedy można się zniechęcić.
Zacznij od okurzenia Pisma Świętego, przeczytania w Internecie komentarza do wybranego fragmentu, przemyślenia, jaka wypływa z niego lekcja, którą możesz zastosować dzisiaj, czy w tym tygodniu. Przecież Pismo Święte to jedyna księga tak uniwersalna. Powstała dawno, a teraz można wyciągnąć wskazówki, dowiedzieć się co czynić, by nasze życie tryskało wiarą.
Znajdź też kościół, w którym Msza Święta ożywi twoje serce i ducha. Jeżeli nie może to być kościół parafialny, w kolejną niedzielę idź do innego, pobliskiego kościoła albo pójdź na Mszę Świętą akademicką.
Pamiętaj, że sam nie jesteś w stanie pomnażać swojej wiary w nieskończoność. Do tego potrzebni są inny ludzie: znajomy, członek rodziny, sąsiadka, zakonnik - w kolejnym kroku wspólnota, np. działająca przy parafii. I przede wszystkim kontakt z Jezusem Chrystusem. Odważ się, przełam wstyd i spróbuj.
Podczas spotkania we wspólnocie spotkasz różnych ludzi i różne historie, jakie ze sobą niosą, inne spojrzenie na Słowo Boże, które zawsze interpretowałeś w jeden sposób. Ludzie ze wspólnoty ciebie nie wyśmieją, nie odrzucą, a regularne chodzenie na spotkania połączone z modlitwą może prowadzić do wywiązania się przyjaźni. I pamiętaj, nigdy nie jest za późno - odważ się i sprawdź, co może uczynić wiara w twoim życiu.

Kinga Bilska

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!