TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 08:28
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Wędrówka wzdłuż Jordanu

Wędrówka wzdłuż Jordanu

ziemia swieta

Najlepszym przewodnikiem w drodze do Jerozolimy jest rzeka Jordan. Ruszmy zatem wzdłuż jej biegu. Pierwszy odcinek możemy przejść pieszo. Pozostawiamy ruiny sanktuarium w Banijas. Prowadzeni przez wody strumienia wchodzimy w gąszcz roślinności. Mijamy pozostałości po rzymskim młynie. Tutaj wykorzystano silny prąd wody, do napędzania urządzeń mielących zboże.

Dalszy spacer po ponad godzinnej wędrówce (trzeba mieć nieco cierpliwości i czasu), pozwoli nam dotrzeć do gwałtownych uskoków, z których potężnymi kaskadami spadają wody Jordanu. Tu nikt nie ma wątpliwości, co do słuszności nazwy tej rzeki. Kilkumetrowy wodospad zmienia spokojnie płynącą wodę w kłęby białej piany. Biel wody trwa jeszcze w kilku dolnych uskokach, zanim rzeka zwolni swój bieg i rozszerzy koryto. Nabierze wtedy charakterystycznej zielonej barwy.
Kto nacieszył się widokiem wodospadów Jordanu może rozpocząć wspinaczkę w stronę wyjścia. Trzeba pokonać kilkanaście metrów zanim znajdziemy się przy drodze. Dobrze, że okoliczne drzewa dają wiele cienia. Przy okazji, czytając zamieszczone przy nich tabliczki możemy nauczyć się rozpoznawać poszczególne drzewa: dąb taborski, eukaliptus, pinia...
Dalszą drogę odbędziemy już autobusem. Mijamy tereny dawnego Jeziora Hule. Jeszcze do niedawna rozciągały się tu bagienne mokradła. Stanowiły one potężne źródło malarii. Jej sojusznikami były wszechobecne komary. Osuszono to miejsce, uzyskując wspaniałe tereny pod uprawę roli. Ale przyroda jedno daje, a drugie odbiera. Okazała się, iż bagna były doskonałym filtrem dla wód Jordanu. Stąd dziś jego woda nie jest już tak krystaliczna jak kiedyś. Może jednak uda się w przyszłości odtworzyć to jezioro, a jednocześnie zachować wspaniałe rolnicze tereny?
Gdy dochodzimy do miejsca, gdzie Jordan wpada do Jeziora Galilejskiego w niczym nie przypomina już wód przeskakujących wzniesienia położone u podnóża Hermonu. Teraz płynie powolnymi, zielonymi zakolami. Jego brzegi porastają bujne zarośla trzcinowe. Ten obraz pozwala zrozumieć biblijne słowa o gęstwinie Jordanu. Ów odcinek to jednocześnie istny raj dla kajakarzy. Nie mniej nie zawsze tak było. Pozostałości mostu przypominają o dawnej granicy. Niewielkie umocnienia wojskowe, zasieki z drutu kolczastego i czerwone trójkątne tabliczki, oznaczające zaminowane tereny, znów przypominają o dramacie tych ziem i ludzi je zamieszkujących.
Mijamy wschodni brzeg Jeziora Galilejskiego. Znajdujemy się w okolicach wzgórz Golan. Obok nas starożytna miejscowość Kursi. Przy stromym zboczu gór tradycja palestyńska lokalizuje cud uzdrowienia opętanego. Jezus, wyrzucając z niego demony, pozwolił im wejść w stado świń. Gdy to się stało, trzoda ruszyła po urwisku i zwierzęta potonęły w wodach jeziora. Owo wydarzenie nie tylko ukazało miejsce, w które diabeł pragnie prowadzić człowieka: śmierć, ale i dramat twardości ludzkiego serca. Mieszkańcy Kursi bowiem tak byli przejęci utratą trzody świń, iż prosili, by Jezus opuścił ich okolice. Świnie były dla nich ważniejsze od ludzkiego życia… Wydarzenie to upamiętnili mnisi bizantyjscy, budując niewielki klasztor. Dziś pozostały z niego jedynie ruiny, odkryte przez archeologów.
Docierając na południe przekraczamy Jordan przez most, znajdujący się przy ujściu rzeki z Jeziora Galilejskiego. Powracamy do znanej nam już Doliny Jordanu. Dalsza droga przebiega przez tereny pogranicza. Rzeka znajduje się w pasie ziemi niczyjej. Oddziela ją od nas ogrodzenie. Przy nim droga przeznaczona dla patroli straży granicznej. Choć jesteśmy w pobliżu Jordanu jego wód nie widać. Nie tylko z racji terenu granicznego. Rzeka płynie meandrami, pośród licznych pagórków. Tworzy serpentynę, która po rozprostowaniu mierzy prawie trzysta kilometrów długości, a więc trzy razy więcej niż odległość między ujściem z Jeziora Galilejskiego, a miejscem, w którym wpływa do Morza Martwego.
Okolica Doliny Jordanu pokryta jest licznymi polami uprawnymi. Im dalej na południe, tym warunki do uprawy są coraz trudniejsze. Krajobraz staje się coraz bardziej pustynny. Mimo to doskonale – przy odpowiedniej pracy człowieka – udają się tu uprawy winorośli i warzyw. Zdziwienie mogą jedynie budzić obiekty przypominające foliowe tunele, takie jakie stawia się w Polsce dla ochrony wczesnych warzyw przed chłodem. Tu rośliny chroni się przed nadmiarem słońca i wiatrem, niosącym niszczące piaski. Inną metodą, mającą chronić młode rośliny przed utratą wody i nadmiernymi skokami temperatury, jest przykrywanie wczesnych upraw pasami z folii. Natomiast w niektórych miejscach można zobaczyć zawieszone reflektory, gwarantujące odpowiednią ilość światła w czasie, gdy dzień jest bardzo krótki. No i oczywiście tam, gdzie tylko jest to możliwe pojawia się system nawadniania.
Im dalej na południe, w stronę Jerycha, tym bardziej radykalna zmiana krajobrazu. Coraz wyraźniej zarysowują się marglowe wzniesienia Pustyni Judzkiej. Wreszcie przed nami otwiera się widok na szmaragdową taflę Morza Martwego. Ten potężny zbiornik słonej wody znajduje się 400 m. p. p. m. Jego brzeg jest błotnisty. To błoto zawiera liczne minerały. Przypisuje się mu szczególne właściwości lecznicze. Zasolenie morza sięga 28 %. Stąd ludzkie ciało unosi się swobodnie na jego powierzchni. Inną osobliwością jest jego głębokość – „tylko” 400 m dzieli nas od jego dna.
Słone wody morza mieszają się ze słodkimi wodami Jordanu i mimo, iż rzeka dostarcza dziennie kilka milionów ton wody nie jest w stanie zmienić zasolenia morza. Co więcej, już pod koniec biegu rzeki jej wody stają się słone. Nic dziwnego, iż starożytna mapa Ziemi Świętej, sporządzona w Madabie, ukazuje ryby, które w okolicy ujścia rzeki zawracają, by nie zginąć w zasolonych wodach.
Nieopodal ujścia trzeba skręcić na zachód, by stromą i wąską drogą, prowadzącą pośród skalnych rozpadlin, rozpocząć wędrówkę w stronę Jerozolimy. Tu przypomina się wezwanie proroka Jana Chrzciciela: Prostujcie ścieżki dla Pana. Przygotujcie Mu drogę. Dopiero teraz widać, do jak wielkiego duchowego zmagania wzywa nas prorok, którego głos rozlegał się na Pustyni Judzkiej, nieopodal ujścia Jordanu.

Tekst i foto ks. Krzysztof P. Kowalik

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!