TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Kwietnia 2024, 21:36
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

W obliczu posoborowych zmian w liturgii (II)

W obliczu posoborowych zmian w liturgii (II)

Jako osoba odpowiedzialna za Kościół w Polsce Prymas zrobił wszystko, aby realizacja posoborowej
reformy liturgicznej przebiegła w sposób możliwie łagodny, aby okazała się kontynuacją, a nie zerwaniem z dziedzictwem katolickiej wiary i kultu.

Umiar i rozwaga w przeprowadzaniu reformy związanej z Soborem Watykańskim II były zapowiadane już w liście Episkopatu Polski do kapłanów z roku 1964. Nie powinno się ich tłumaczyć względami jedynie taktycznymi i odrębnym niejako programem duszpasterskim Kościoła w Polsce, dostosowanym do rodzimej mentalności i wymogów podyktowanych przez obchody Milenium. Znów należy przywołać racje zasadnicze.
Rozwaga wobec modyfikacji
Niektóre posoborowe modyfikacje mogły bowiem do złudzenia przypominać zwyczaje liturgiczne zaczerpnięte z obszarów oddziaływania protestantyzmu, np. wpływów anglikańskich. Tu na pierwszym miejscu wymienić należy bardzo łatwe, powszechne wyrzucenie z liturgii łaciny, które nastąpiło wbrew woli Soboru. Podobnie z zadziwiającą szybkością usuwano z pola widzenia wiernych Najświętszy Sakrament. Główne ołtarze kościołów przestały być zwykłym miejscem Jego usytuowania, co mogło znacząco osłabić zmysł i potrzebę adoracji, spychaną w cień na rzecz akcji i liturgicznego pragmatyzmu.
W wielu krajach zbytnio podkreślany był wymiar ,,horyzontalny” Mszy, jej aspekt wspólnotowej uczty, a niedoceniany (po raz który już w dziejach Kościoła!) jej charakter ofiarny. Także kierunek modlitwy liturgicznej, zwrócenie się kapłana w stronę wiernych, było zupełną nowością, zakłóceniem ciągłości liturgicznej tradycji (co ciekawe stół w roli jedynego ołtarza i stanięcie celebransa twarzą do wiernych wystąpiły w anglikańskiej Common Prayer Book autorstwa arcybiskupa Thomasa Cranmera z 1549 roku). To wszystko nie mogło ujść uwadze Prymasa Polski kard. Wyszyńskiego i polskich biskupów w trakcie wdrażania reformy. W posłuszeństwie papieżowi i Kościołowi należało ominąć niebezpieczne rafy w trosce o samą prawdę katolickiej wiary. Stara zasada Lex orandi lex credendi mówi bowiem, że tak jak się modlimy, tak też wierzymy. Z pewnością Prymas Polski o tym pamiętał. Zdarzało się, że dosadnie wyrażał swoje stanowisko przekonując: ,,Chcecie liturgii po polsku? Księża po łacinie bełkocą. Jak zaczną wam bełkotać po polsku, to dopiero będziecie mieli. Chcecie twarzą do ludu? Często mówię księżom: wasze plecy można oglądać, ale wasze twarze?”.


Meandry idei koncelebry
W okresie posoborowym daje się zauważyć wyraźna rezerwa kard. Wyszyńskiego odnośnie koncelebry. Codziennie rano sam sprawował Mszę Świętą w swojej kaplicy, ale nie brał udziału w koncelebrach, np. w trakcie wielkich uroczystości. Siedział zazwyczaj z boku, czasem będąc kaznodzieją danej celebracji o ogólnopolskim znaczeniu. Ktoś mógłby w tym dostrzec co najwyżej konserwatywny kaprys, ale sprawa ma głębsze podłoże. Rzecznicy wprowadzenia koncelebry na Soborze powoływali się na aktualny i szeroko stosowany zwyczaj Kościołów wschodnich i tradycję istniejącą w Kościele katolickim w średniowieczu.
W rzeczywistości koncelebra w dziejach Kościoła katolickiego była zjawiskiem o bardzo ograniczonym zasięgu. We wczesnym Kościele występowała koncelebra ceremonialna. W jej przebiegu słowa konsekracji wypowiadała tylko jedna osoba. Koncelebra sakramentalna, która oznacza, że przemiany eucharystycznej dokonuje więcej niż jedna osoba, pojawiła się w Rzymie, najpierw, od końca VIII do połowy XII wieku, jako koncelebra papieża z kardynałami. Następnie między IX a połową XII wieku zaistniały koncelebry w czasie Mszy święceń biskupich i Mszy święceń kapłańskich. Koncelebra biskupa z neoprezbiterami przyjmowała się z trudem i jako obowiązek została wprowadzona dopiero w 1596 roku. Koncelebra odprawiana przez samych kapłanów stanowi absolutną nowość. Zważywszy na to wszystko można zrozumieć i docenić wstrzemięźliwość Prymasa Polski w jej stosowaniu.


Komunia Święta do ust czy na rękę?
Podobnie ugruntowany mocno w wierze, tradycji i historii sens miał sprzeciw kard. Wyszyńskiego wobec udzielania Komunii Świętej na rękę. Wbrew opinii pragmatyków, którzy zwykli upraszczać i banalizować problem, sprowadzając go do kwestii estetycznych lub higienicznych, za przyjmowaniem Komunii Świętej do ust przemawiają racje teologiczne oraz głęboka pobożność, troska o właściwą cześć dla Eucharystii, dla żywej obecności Pana.
Doustne udzielanie Komunii Świętej wyparło udzielanie na rękę już w czasach karolińskich, do roku 800. Według ks. Klausa Gambera przyczyniły się do tego, znane coraz bardziej i w naszej epoce, złe doświadczenia związane z udzielaniem na rękę: brak szacunku okazywany od momentu przyjęcia i rozmaite wykroczenia, łącznie z wykorzystaniem w magii, zabobonach, a nawet w kulcie satanicznym. To szacunek i rosnąca wiara Kościoła w realną Obecność podyktowały mu stosowanie doustnego sposobu podawania Eucharystii.
Jeszcze o brewiarzu
Na koniec wspomnieć należy o stanowisku Prymasa Wyszyńskiego na temat reformy brewiarza. Przemawiając w auli soborowej 9 listopada 1962 roku chwalił modyfikacje zarządzone przez Jana XXIII, czyli podział Liturgii Godzin na część poranną, południową i wieczorną. Prosił zarazem o zaniechanie dalszych ingerencji w jej treść i strukturę. W szczególności optował za utrzymaniem łaciny, która najlepiej wyraża i przekazuje teologiczną treść modlitw i czytań. Język narodowy wprowadzony do brewiarza osłabiłby, jego zdaniem, motywację, aby w seminariach gorliwie uczyć się łaciny. ,,W końcu, kapłani obrządku łacińskiego zagubią używanie języka łacińskiego, tej potężnej więzi jedności” - konkludował Prymas Polski. Przyszłość i w tej mierze przyznała mu rację.

Ks. Piotr Jaroszkiewicz

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!