TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 06:29
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Ukryte przed światem

Ukryte przed światem

W Błaszkach posługują cztery siostry obliczanki. Nie noszą habitów, niektórzy mieszkańcy długo nie wiedzieli nawet, że w ich miasteczku jest takie Zgromadzenie. Choć mają być ukryte, odważnie wychodzą do ludzi, by głosić Jezusa i wynagradzać za grzechy świata swoją pracą i modlitwą. 

Z przełożoną domu zgromadzenia w Błaszkach, siostrą Aleksandrą rozmawia Anika Djoniziak

 

Jak powstało zgromadzenie sióstr wynagrodzicielek?
Siostra Aleksandra: Mówiąc o korzeniach zgromadzenia musimy się cofnąć do 1829 roku, kiedy urodził się Honorat Koźmiński. W czasach szkolnych znalazł nieodpowiednie towarzystwo i oddalił się całkowicie od Boga. Mówił, że gdyby kiedykolwiek się nawrócił koledzy mogą napluć mu w twarz. Potem rozpoczął studia na ASP w Warszawie, na wydziale budownictwa i tam został niesłusznie oskarżony o spiskowanie przeciwko władzy i osadzony w warszawskiej Cytadeli. Tam przeżył kryzys, nie tylko duchowy, był przecież niewinny, ale też poważnie zachorował. Jego mama, gdy dowiedziała się, że znalazł się w więzieniu, przyjechała do Warszawy i modliła się o podwójne uzdrowienie: duchowe i fizyczne. Wtedy w Cytadeli wydarzył się cud, Pan Bóg przyszedł do niego i w jednej minucie miał doświadczenie dotknięcia Pana Boga i nawrócił się, a po krótkim czasie w nieprawdopodobny sposób został zwolniony, co wówczas prawie się nie zdarzało. Był chyba 1847 rok, kiedy opuścił Cytadelę jako zupełnie inny człowiek, który zastanawiał się nad swoim życiem i postanowił wstąpić do ojców kapucynów. W 1848 roku u kapucynów rozpoczął się jego kolejny etap życia w gorliwej służbie Bogu. Honorat stał się tytanem pracy duszpasterskiej i wielkim patriotą - wspierał Polaków walczących o niepodległość, niejednokrotnie towarzyszył im przy egzekucjach. W tamtym czasie rozpoczęła się likwidacja zakonów - zaczęto od kapucynów na Miodowej w Warszawie, gdzie posługiwał ojciec Honorat, wszystkich przeniesiono do Zakroczymia. Władze postawiły zakonnikom ultimatum: albo wyjadą poza granice zaborów, albo zostaną, ale nie mogą prowadzić żadnej działalności, poza spowiadaniem. Wtedy ojciec Honorat (studiował przecież na wydziale budowniczym) sam zaprojektował i skonstruował sobie konfesjonał w formie zamykanej szafy, który do dzisiaj stoi w Zakroczymiu, dzięki Bogu nie było wtedy podsłuchów. Podczas licznych spowiedzi - do jego konfesjonału zawsze ustawiały się kolejki - odkrył, że wśród młodych jest potrzeba życia zakonnego, widział często, że mają takie powołanie. Posłuchał natchnienia Ducha Świętego (po długich rekolekcjach ignacjańskich), który podpowiedział, że Święta Rodzina żyła w Nazarecie w sposób ukryty, a nie habit czyni człowieka zakonnikiem, ale wewnętrzna ofiara, chęć poświęcenia się Bogu. Kapucyn zaczyna więc zakładać zgromadzenia zakonne bezhabitowe, ukryte przed światem, poprzez konfesjonał. Każdemu z nich Założyciel nadaje konkretny charyzmat: jedne siostry szły do fabryk, opiekowały się chorymi, inne zakładały gospody, jeszcze inny opiekowały się kościołami. Składały one śluby, choć ze względów bezpieczeństwa nie miały życia wspólnego. 21 takich zgromadzeń założył ojciec Koźmiński, a nasze wśród nich jest szczególne, jak sama nazwa wskazuje Wynagrodzicielki Najświętszego Oblicza, zatem siostry mają wynagradzać najświętszemu, zbolałemu, cierpiącemu obliczu Chrystusa za grzechy swoje i całego świata. Wynagradzać, czyli dać coś w zamian, przede wszystkim swoją ofiarę z życia. Taka idea powstała zapewne z chęci wynagrodzenia Założyciela za czas, kiedy miał kryzys wiary, kiedy odwrócił się od Boga - to przez wiele lat było w nim i kiedy spotkał w konfesjonale Elizę Cejzik, naszą założycielkę, i odkrył w niej głębokiego ducha, bogate życie wewnętrzne, powierzył jej utworzenie Zgromadzenia, które będzie wynagradzać za grzechy, które ranią Najświętsze Oblicze. Za jego początek uznaje się datę 21 listopada 1888 roku. Na początku Zgromadzenie było malutkie, jak tłumaczyła matka Eliza: „bo pod krzyżem mało osób stało”. Mało osób chce cierpieć, ale matka Eliza, kiedy umierała w wieku 40 lat, powiedziała, że po jej śmierci Zgromadzenie się rozrośnie. Dzisiaj cel naszego Zgromadzenia, wynagradzanie Najświętszemu Obliczu, jest nadal bardzo aktualny. Cokolwiek siostry robią, gdziekolwiek pracują, w każdej minucie wynagradzają Jezusowi za grzechy świata i starają się ubłagać miłosierdzie dla całego świata. 


Jak siostry znalazły się w naszej diecezji, w Błaszkach?
Kiedy Zgromadzenie się rozwijało, powstały placówki na wileńszczyźnie, na Ukrainie, ale tam je zaczęto likwidować. Wtedy tu, w Błaszkach pojawiła się myśl, żeby stworzyć szkołę dla dziewcząt (był to pomysł Teodory Starowiejskiej) i potrzeba było tzw. pensji dla tych dziewcząt, którą prowadziły siostry przybyłe ze Wschodu. Po sześciu latach zrodziła się inna potrzeba - żeby stworzyć tutaj przedszkole, które przez lata funkcjonowało, siostry przyjęły w sumie ponad sto dzieci. W czasie wojny Niemcy wygonili stąd wspólnotę (przyjął ją proboszcz przy kościele) i stworzyli w tym budynku szpital. Po wojnie siostry wróciły i stworzyły tu placówkę Caritas, w której wydawały ciepłe posiłki dla ponad 50 osób, a oprócz tego wznowiło swoją działalność przedszkole. W 1962 roku miał miejsce w Błaszkach spektakularny pokaz władzy komunistycznej, która chciała zademonstrować, jak traktują Kościół i duchowieństwo. Siostry zamknęły się w domu, a oni siekierami rozbijali drzwi, żeby wejść do środka - są osoby, które do dzisiaj to pamiętają i czasem wspominają. Przedszkole nadal funkcjonowało, ale ze świecką władzą, a siostry zostały spacyfikowane do jednego małego pomieszczenia i musiały w tak nieludzkich warunkach mieszkać. W 1978 roku zlikwidowano tu przedszkole, zabierając wszystkie sprzęty, a budynek w opłakanym stanie oddano siostrom, które nie miały z czego żyć, więc chodziły po mieście w poszukiwaniu pracy u prywatnych ludzi. Z własnych, skromnych funduszy, zaczęły też remontować swój dom, a później katechizować dzieci, najpierw przy parafii, następnie, kiedy katecheza wróciła do szkół, także tam. W ten właśnie sposób posługujemy do dzisiaj i czujemy się w Błaszkach potrzebne. Jesteśmy tu zatem od 1920 roku, a przez wiele lat ludzie nawet nie wiedzieli, że mieszkają tutaj siostry. Prowadzimy koła zainteresowań, scholę parafialną, ERM, Podwórkowe Kółka Różańcowe, teraz wystawiamy Jasełka, prowadzimy działalność charytatywną. Ponadto jeździmy do Domu Pomocy Społecznej w Sieradzu, najpierw z Jasełkami, potem dzieci z rodzinami robią kartki świąteczne dla tych osób - jest to niesamowite przeżycie dla obu stron. 

Czy bez habitu jest łatwiej, czy trudniej posługiwać w dzisiejszym świecie?
Myślę, że habit jest znakiem, z jednej strony wzbudza szacunek pewnej części ludzi, a z drugiej strony jest znakiem sprzeciwu i być może dla niektórych barierą w nawiązaniu kontaktu. Zauważamy, że przez to, że nie mamy habitu, możemy często rozmawiać z ludźmi nieco inaczej, a właściwie nawet nie my, ale ludzie ze swej strony mają może większą odwagę, żeby się z nami podzielić swoimi troskami, poradzić się, czy porozmawiać na różne tematy. Świeccy sami też przyznają, że kiedy spotykają się z siostrą w habicie nieco się usztywniają, bo przy niej pewne rzeczy nie przystoją, jak uważają. Jeżeli nie ma takiej potrzeby z zasady nie ujawniamy się, jeśli choćby ktoś zapyta, gdzie pracuję, czym się zajmuję, to odpowiadam zgodnie z prawdą, że z dziećmi. Mamy być ukryte przed światem, bo nasz charyzmat jest światu bardzo potrzebny, tym bardziej, kiedy widzimy, jak nasilają się ataki na Kościół.  

Dlaczego siostra postanowiła wybrać właśnie to Zgromadzenie?
Pierwsze ziarenko zasiała zapewne pewna siostra zakonna bez habitu, mała, niepozorna, bardzo kontaktowa, która była z katechezą w mojej rodzinnej parafii. Wiele było takich znaków na studiach: obejrzałam film o św. Franciszku i bardzo zachwyciłam się duchowością franciszkańską, myślałam o tym, że chciałabym tak żyć, a potem, kiedy już przyszłam do Zgromadzenia okazało się, że jest ono oparte na III Regule św. Franciszka. Chciałam też na studiach pomagać ludziom, ale nie wiedziałam, jak. Pan Bóg w tym Zgromadzeniu spełnił wszystkie moje marzenia. 

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!