TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 03:56
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Uchodźcy i solidarność

Nauka Społeczna Kościoła

Uchodźcy i solidarność

Na temat migracji i uchodźców pisałem już kilkakrotnie i sam nie byłem pewien, czy jeszcze wracać do tego tematu. Problem, który istnieje na olbrzymią skalę wciąż nie został rozwiązany. Ostatnio w Polsce opublikowano sondaże, według których 73% społeczeństwa nie chce, aby w naszym kraju przyjmować uchodźców.

Dla rządzących jest to potwierdzenie, że ich polityka w kwestii uchodźców jest zgodna z wolą społeczeństwa. Opozycja widząc takie stanowisko większości społeczeństwa zaczyna stwierdzać, że jednak chyba nie należy przyjmować uchodźców. Dla niektórych natomiast jest to nadal dowód, że polskie społeczeństwo jest nietolerancyjne i ksenofobiczne. Jak to zwykle i często bywa, sondaże pobudzają do dyskusji, ale do dobrych rozwiązań istniejącego problemu wciąż jest daleko. Na pewno też w tym felietonie nie znajdziemy rozwiązania.
Sam problem jest na pewno swoistym testem na spełnianie uczynków miłosierdzia. Przypomnijmy sobie Mateuszowy opis sądu ostatecznego, w którym Syn Człowieczy mówi: „...byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie” (Mt 25, 35), albo „Byłem przybyszem, a nie przyjęliście mnie” (Mt 25, 43). Jest to kryterium do dokonania osądu i wyrok jest bardzo prosty „Zaprawdę powiadam wam: Coście uczynili dla jednego z tych najmniejszych moich braci, uczyniliście dla mnie” (Mt 25, 40) albo „Zaprawdę powiadam wam: Czegoście nie zrobili dla jednego z tych najmniejszych nie zrobiliście dla Mnie” (Mt 25, 45). Wielu więc odwołuje się do tego fragmentu Ewangelii w związku z problemem uchodźców. Jedni chcą przez to zachęcić do większej pomocy i otwartości w stosunku do uchodźców, inni natomiast dokonują wręcz sądu na chrześcijanach, którzy nie chcą uchodźców i postępują wbrew Ewangelii.
Tego typu upraszczanie sprawy nie rozwiąże problemu. Nawet stawianie pytania przyjmować uchodźców „tak” czy „nie”, także jest złym podejściem do problemu. Mamy do czynienia z konkretnymi osobami, a nie z rzeczami. Całkowite zamknięcie się na te osoby na pewno nie jest postawą chrześcijańską. Z drugiej strony chrześcijanin powinien też postępować racjonalnie i nie wpuszczać wilka do owczarni. Przesadne jest twierdzenie, że wszyscy uchodźcy to potencjalni terroryści, ale na pewno wśród nich tacy są. Nie można też powiedzieć, że wszyscy szukają łatwego życia i funkcjonowania dzięki zapomogom socjalnym, ale takie przypadki można już wskazać. Dlatego rozwiązaniem nie jest całkowita separacja i stawianie murów. Chociaż mur z bramą może być alternatywą. Bo dobra kontrola dla bezpieczeństwa nie może być traktowana jako naruszanie osobistych praw.
Idea solidarności nie jest tylko jednym z podstawowych przymiotów nauki społecznej Kościoła, ale stanowi powszechnie przyjęty element życia społecznego. Nie może jednak pozostać tylko na poziomie hasłowym czy propagandowym. Wymaga konkretnego działania i konkretnych postaw. Operowanie samym hasłem solidarności bez odniesienia do godności osoby i dobra wspólnego niczemu nie służy. W odniesieniu do uchodźców solidarność jest bardzo potrzebna i nikt w to nie wątpi. Musi to być naprawdę przemyślane i rozsądne działanie.
Jako chrześcijanie i prości obywatele powinniśmy zrobić rachunek sumienia z naszego stanowczego „nie” przeciwko uchodźcom. Mimo pomocy jaką dajemy na terenach objętych konfliktami przyjęcie jakiejś grupy uchodźców też jest możliwe. Jako obywatele mamy jednocześnie prawo czuć się bezpieczni. Do zapewnienia bezpieczeństwa są odpowiednie służby i prawa, które w pewnych warunkach muszą też ograniczyć prawa osobiste. Takie ograniczenia niestety należałoby stosować w stosunku do uchodźców. Największym dramatem jest chyba to, że los uchodźców stał się kwestią rozgrywek politycznych i ciemnych interesów.

ks. Paweł Guździoł

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!