TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 09:02
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Ubi Deus ibi Pax

Ubi Deus ibi Pax?

Przed kilkoma tygodniami napisałem, że kościółek San Damiano jest moim ulubionym miejscem modlitwy w Asyżu. Com napisał, napisałem i zdania nie cofam. Ale jest jeszcze jedno miejsce związane ze św. Franciszkiem, które lubię nawet bardziej, ale znajduje się ono parę kilometrów poza miastem, a właściwie ponad nim. W samotności i oddaleniu, osiemset metrów nad poziomem morza, na Monte Subasio, pośród lasów i zieleni wytrwały pielgrzym natrafia na Eremo delle Carceri, co możemy przetłumaczyć jako Więzienny Erem.


Już sama nazwa pomaga zrozumieć, jak bardzo poważnie pierwsi Bracia traktowali swoją separację od świata i potrzebę, choćby czasowego oddalenia się od ludzi, aby być bliżej Boga. Wiemy na pewno, że Franciszek regularnie przybywał w to miejsce, aby kontemplować Boga. Dzisiejsi pielgrzymi do Asyżu, niestety rzadko tu docierają ze względu na sporą, jak na współczesne przyzwyczajenia, odległość od centrum, autobusy tam nie wjeżdżają, a szkoda! Ja staram się nigdy nie pominąć Eremu. Prędzej do bazyliki jednej czy drugiej nie wstąpię. I wszystkie osoby, które udało mi się tam przyprowadzić pozostały pod wrażeniem niesamowitego pokoju, jakim emanuje to miejsce.

Historia
Jest ona nieco podobna do historii innych miejsc franciszkańskich. Najpierw gmina Asyż podarowała to miejsce benedyktynom, ci zaś przekazali je Franciszkowi. I to właściwie wystarczyło, aby temu, podobnie jak innym miejscom uświęconym obecnością Biedaczyny, jego bracia i sukcesorzy nie pozwolili odejść w zapomnienie. W przypadku Eremu największe zasługi położył św. Bernardino ze Sieny, który w XV wieku, na miejscu starego Eremu wybudował mały i skromny konwent. Z wirydarza jest wspaniały widok na umbryjską dolinę. Obok znajduje się częściowo wykute w skale Refettorio, czyli miejsce gdzie braciszkowie spożywali posiłki i nie tylko, a także Dormitorio z malutkimi, typowo franciszkańskimi celami, również wykutymi w skale. Jest tu jeszcze malutki kościółek z chórem, Oratorio Najświętszej Maryi i Chór św. Bernarda i dalej już schodzimy do Groty Św. Franciszka z kamieniem, który mu służył jako poduszka. Prostota tych miejsc i mikroskopijne rozmiary wzruszają i budzą refleksje. Kiedyś złapałem się na tym, że nie wyrażałem szczególnej radości, że moje mieszkanie ma ok. 40 metrów kwadratowych. Wówczas moja znajoma zdziwiła się, że marudzę, bo ona z całą rodziną ma mniejszy metraż. Nie wiem dlaczego, ale zawsze ta sytuacja przypomina mi się, kiedy jestem w Eremie. Wtedy modlę się za tę znajomą, może teraz czyta ona te słowa ;-).


Legendy
Z Eremem są związane rozliczne legendy dotyczące św. Franciszka. Na przykład w pobliżu jego Groty znajduje się wielowiekowy leccio, czyli dąb ostrolistny. Wielu wierzy, że tu miało miejsce słynne kazanie do ptaków, co nie jest prawdą, bo źródła historyczne wskazują na Piandarca w gminie Cannara. Inna legenda dotyczy wąwozu, który znajduje się pod konwentem, a w rzeczywistości jest to koryto rzeki, wyschniętej z woli Franciszka, której szum przeszkadzać miał Świętemu w kontemplacji. W Grocie Franciszka znajduje się otwór, przez który widać dno wąwozu, a miał on powstać, kiedy św. Rufin przepędził demona z celi. I jeszcze jedna legenda, znajdująca się w centrum wirydarza studnia miała powstać w miejscu, w którym św. Franciszek dokonał cudu sprawiając, by wytrysnęło tam źródło. Legend jest pewnie więcej, ale nikt sobie nie zamknie drogi do zbawienia, jeśli nie da im wiary. Jednak trudno nie dać się porwać urokowi tego miejsca, a obecność Franciszka jest niemal namacalna. A gdzie obecność Franciszka tam i Jezusa. Napis nad bramą wejściową Ubi Deus ibi Pax (Gdzie Bóg, tam pokój) nigdzie nie zabrzmiał mi tak prawdziwie, zwłaszcza że oprócz mikroskopijnych pomieszczeń konwentu jest jeszcze teren wokół z leśnymi ścieżkami, a wśród nich przynajmniej trzy miejsca z ołtarzami, aż proszącymi się o Eucharystię na łonie natury, albo inną formę wspólnotowej modlitwy przy akompaniamencie ptasiego śpiewu.

Eucharystia
I rzeczywiście zdarzyło mi się kilka razy dla małych grup celebrować Mszę św. przy tych ołtarzach. Jednakże ostatnimi laty w Eremie bywam najczęściej sam, albo w towarzystwie jednej, maksymalnie dwóch osób. Wówczas proszę braciszków o pozwolenie na celebrację Eucharystii w maleńkiej kapliczce na terenie dzisiejszego konwentu. Znajduje się ona pod dużą kaplicą, gdzie modlą się większe grupy (a ta jest usytuowana zaraz za bramą wejściową po prawej stronie). To jeden z tych momentów, kiedy jako kapłan czuję się szczególnie uprzywilejowany, bo mogę w takim miejscu sprawować Największe Misterium o każdej niemal porze i powierzać w nim tych przyjaciół, których nieraz prawie siłą zaciągnąłem na Górę Subasio do Eremu. Czasami jest to dla nich niesamowite przeżycie.
- Jak to? Msza specjalnie dla nas?
- A co myślicie, że Jezus za Was nie umarł?
Może uznacie mnie za dziwaka, ale przyznam się: nawet mówię im kazanie ;-).
W ten sposób ktokolwiek może jakimś cudem znaleźć się razem ze mną w Asyżu, jeśli da się zaciągnąć do Eremo delle Carceri, przynajmniej wie, co go czeka. A ponieważ św. Franciszek nie unikał wypraw, nieraz daleko poza Asyż, w następnym spotkaniu również i my opuścimy to cudowne miejsce.

Tekst i foto ks. Andrzej Antoni Klimek?

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!