TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 14:48
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Twarzą w twarz z Matką Boga

Twarzą w twarz z Matką Boga

Kiedy Juan Diego, czyli Mówiący orzeł, szedł na poranną Mszę św. na wzgórzu Tepeyac ujrzał piękną kobietę, która przedstawiła mu się jako Maryja - Niepokalana Dziewica, Matka prawdziwego Boga. Teraz jej święto obchodzimy w Kościele 12 grudnia, w drugim tygodniu Adwentu.

Obecnie o Guadalupe słyszano w najdalszych częściach świata i do tej pory miejscowe sanktuarium nawiedzało rocznie około 12 milionów pielgrzymów, oczywiście kiedy nie było pandemii. Prawie 500 lat temu to miejsce było mało znane, oczywiście nie było bazyliki Matki Bożej i niewielu rdzennych mieszkańców Meksyku przyjmowało chrzest. Tak było do momentu objawień Matki Bożej w 1531 roku.

Mówiący Orzeł z rodu Nahua
Na początek kim był ten, który widział Maryję i rozmawiał z nią. Juan Diego Cuauhtlatoatzin, jego imię w języku Cziczimeków to Mówiący Orzeł, urodził się około 1474 roku w indiańskiej wiosce Tlayacac na terenie dzisiejszego Cuautitlán w stanie Meksyk. Pochodził z rodu Nahua w mieście Cuautitlan, jednym z większych ośrodków za panowania Azteków i był ojcem rodziny. Zajmował się splataniem mat w mieście Cuautitlan.
Juan Diego przyjął chrzest z żoną Malitzin (Marią Łucją), prawdopodobnie z rąk hiszpańskiego misjonarza Indian, franciszkanina Fray Toribo w 1524 roku. Stał się gorliwym katolikiem. Razem z Marią Łucją byli jednymi z pierwszych nawróconych Azteków. Kilka lat później, w 1529 roku żona Juana Diego zmarła podczas epidemii. Po jej śmierci przeniósł się do swego wuja do Tolpetlac. Już po objawieniach 26 grudnia 1531 roku Juan Diego zamieszkał w domku obok kaplicy wybudowanej w miejscu objawienia. Do śmierci był przewodnikiem dla tysięcy Indian przybywających w to miejsce. Całymi dniami opowiadał o swoich spotkaniach z Maryją. Juan Diego zmarł 9 czerwca 1548 roku w Tenochtitlán, to obecnie miasto Meksyk. Jego beatyfikacja odbyła się w Guadalupe w maju 1990 roku.
Podczas tych uroczystości na peryferiach miasta Meksyk młody mężczyzna Jose Silva miał myśli samobójcze. Skoczył z balkonu, ale jego matka złapała go za nogawkę spodni i trzymając go, wzywała pomocy bł. Juana Diego. Niestety Jose spadł głową na betonową posadzkę z wysokości 10 metrów. Doznał poważnych obrażeń czaszki i lekarze stwierdzili, że jego stan jest bardzo ciężki, z powodu krwotocznego udaru mózgu i przetoki. Jego matka nieustannie prosiła o wstawiennictwo bł. Juana Diego. I wbrew temu co mówili lekarze, Jose odzyskał pełnię zdrowia. W jego mózgu i na głowie nie było żadnych zmian ani obrażeń. To uzdrowienie przypisano wstawiennictwu bł. Juana Diego. Konsylium lekarzy powołane przez watykańską Kongregację do spraw kanonizacyjnych stwierdziło, że uzdrowienie Josego było niezwykłe, natychmiastowe i trwałe. Jan Paweł II ogłosił, że „uznaje się za cud dokonany przez Boga niezwykłe, trwałe uzdrowienie Josego Silvy, który z wysokości 10 m spadł głową w dół na betonowe podłoże, uderzając z siłą ocenianą na 2 tony, doznał wielu obrażeń czaszki, miał liczne krwiaki i odmę śródczaszkową”. To był cud, który przyczynił się do kanonizacji Juana Diego w 2002 roku w Guadalupe. To znak, że Juan Diego pomaga teraz już z nieba, gdzie pewnie spotka się z Matką Bożą.

Idąc w stronę wzgórza
Historia spotkań Juana Diego z Maryją, równocześnie najstarszych objawień uznanych przez Kościół, zaczęła się 9 grudnia 1531 roku, a więc w zimie. Idąc na Mszę św. do kościoła w Tlatelolco na przedmieściach Meksyku o świcie 57-letni Indianin doszedł do wzgórza Tepeyac, usłyszał śpiew jakby rajskich ptaków i ujrzał na szczycie wzgórza piękną kobietę, która wołała go do siebie. Juan Diego był oszołomiony jej pięknem i miłością, ale nie bał się jej i był szczęśliwy. Najpierw ukląkł prze nią i słuchał, co do niego mówi w jego ojczystym języku nahuatl. Przedstawiła mu się jako Maryja, Niepokalana Dziewica, Matka prawdziwego Boga. Mówiła do niego między innymi: „Czyż nie jestem przy tobie – ja, twoja Matka? Czyż nie otaczam cię swoją opieką?”. Prosiła go, aby poszedł do biskupa i przekazał jej prośbę, by na miejscu objawienia wybudować kościół. Don Juan de Zumamaga y Amazola, biskup Meksyku nie mógł uwierzył, dlatego podczas drugiego spotkania z Indianinem zażądał znaku od Matki Bożej. Maryja wyznaczyła Indianinowi datę kolejnego spotkania i obiecała, że da mu znak dla bpa Zumamaga. Jednak Juan Diego tego dnia postanowił opiekować się chorym wujem.

Znak róż i wizerunek
Maryja ponownie ukazała się Juanowi Diego 12 grudnia, kiedy szedł po księdza dla umierającego wuja. Maryja kazała mu wejść na szczyt wzgórza. Tam poleciła zerwać różnokolorowe róże kastylijskie, które pojawiły się na wzgórzu pomimo trwającej zimy. Te kwiaty miały stać się znakiem dla biskupa. Kiedy Juan zerwał kwiaty, zaniósł je najpierw Maryi, która wzięła je w ręce i poukładała w płaszczu - tilmie Juana Diego. Powiedziała też, że nie ma martwić się o wuja, gdyż został on uzdrowiony. To był pierwszy cud Maryi z Guadalupe. Juan Diego miał zanieść róże biskupowi jako dowód prawdomówności. Kiedy Indianin rozchylił przed bpem Zumamagą płaszcz z różami, na tilmie ukazał się wizerunek Matki Bożej. Widząc to biskup i otaczający go ludzie w zdumieniu padli na kolana. Bp Zumamaga wziął płaszcz Indianina z cudownym wizerunkiem Maryi i zaniósł go do swojej kaplicy. Po wybudowaniu kościoła w miejscu objawień, umieścił tam cudowny wizerunek Matki Bożej, aby wszyscy mogli przed nim modlić się i wypraszać potrzebne łaski. To nie koniec historii związanej z wizerunkiem Maryi, który pojawił się na tilmie.
Na wieść o cudzie do klasztorów franciszkańskich w Meksyku zaczęły przychodzić tłumy Indian, którzy chcieli zostać ochrzczeni. W ciągu zaledwie kilku lat, od 1532 do 1538 roku, dokonała się chrystianizacja całego Meksyku, około 9 milionów ludzi przyjęło dobrowolnie chrzest i inne sakramenty.

Tajemnica trwałości tilmy
Indianie przychodząc na miejsce objawień widzieli aztecki płaszcz – tilmę. Z niego spoglądała na nich Maryja. Jak wygląda taki indiański płaszcz? Tilma jest niefarbowana. Jej biały kolor jest naturalną barwą włókien agawy, z których jest zrobiona. Zszyta jest na środku również nicią z agawy. Materiał utkany jest tak luźno, że patrząc nas niego z bliska zdaje się przepuszczać światło. Tilma po 20 latach nie nadaje się do użycia, po prostu rozpada się. Inaczej jest z płaszczem, na której Maryja namalowała swój wizerunek. Zrobiony był jak inne, a przerwał już prawie 500 lat. To fakt, który da się naukowo wytłumaczyć.
Dla wielu naukowców niewytłumaczalne jest również to, w jaki sposób powstał wizerunek na tilmie. Mieszkańcy Meksyku i nie tylko wierzą, żę został jakby odciśnięty na płaszczu Juana Diego w Bogu wiadomy sposób. Każde badanie mikroskopowe, podczerwienne, komputerowe wskazuje na nadprzyrodzone pochodzenie wizerunku. Po nich stwierdzono, że włókna tilmy nie są pomalowane, ale kolorowe. A ich barwy nie są pochodzenia zwierzęcego, roślinnego ani mineralnego. Czyżby były syntetyczne? Ale włókno syntetyczne wynaleziono dopiero 1850 roku. Znawcy nie mogli też zidentyfikować barw użytych na wizerunku. Oglądając twarz Maryi stwierdzili, że włókna tilmy zostały wykorzystane do stworzenia głębi obrazu. Naukowcy zauważyli też, że niektóre efekty na wizerunku nie mogą być „wykonane ręką ludzką”. Podczas badań okazało się, że brakuje dotknięć pędzla na całej postaci Maryi i wizerunek nie ma wstępnego szkicu, nanoszonego zawsze przez malarza na płótno.

Obraz w oczach i gwiazdy
To nie jedyne tajemnice związane z wizerunkiem Pani z Guadalupe. W oczach Maryi odkryto „zarejestrowaną” scenę. Otóż w lipcu 1956 roku dwaj okuliści Javier Torroello Buene i Rafael Torifa Lavoignet przeprowadzili badania za pomocą oftalmoskopu – wziernika do badania wnętrza oka. Okazało się w kątach obu oczu Maryi można zobaczyć ludzkie popiersie. Została w nich utrwalona postać Indianina, podobna do najstarszych przedstawień Juana Diego. Dwie kolejne twarze widoczne w oczach, zidentyfikowano jako bpa Zumamaga i jego tłumacza. I jeszcze jedno, gdy światło oftalmoskopu zostaje skierowane na źrenicę oka ludzkiego, pojawia się w nim refleks świetlny. Podobnie jest z oczami na wizerunku Matki Bożej, czyli posiadają one cechy oka ludzkiego.
Teraz jeszcze parę słów o jednym ze znaków z wizerunku. Okazało się, że gwiazdy zdobiące płaszcz Niewiasty pozwalają datować czas objawień w Guadalupe. Badania wykazały, że układ gwiazd na płaszczu odpowiada wyglądowi nieba nad miastem Meksyk tuż przed wschodem słońca 12 grudnia 1531 roku w poranek zimowego przesilenia, które nastąpiło tego dnia o godzinie 10.40.


Nowe życie pod sercem
Na koniec o wyglądzie Maryi z wizerunku. Kolor jej twarzy nie jest ciemny ani jasny, bo Matka Boża z Guadalupe jest Metyską. Ukazana jest na tilmie w stanie błogosławionym. Skąd to wiemy? Wskazuje na to odczytany przez Azteków kolor barw użyty do namalowania wizerunku, który pokazuje Maryję jako Dziewicę i zarazem Matkę. Mówi też o tym wysoko zawiązana szarfa i lekko zaznaczone łono, najbardziej widoczne po prawej stronie szarfy, gdzie znajduje się niewielki czteropłatkowy kwiat, który w kulturze Indian był symbolem nowego życia. Nic więc dziwnego, że Jan Paweł II wskazywał na Matkę Bożą z Guadalupe jako patronkę życia nienarodzonych dzieci.
Maryja z Guadalupe ubrana jest w tunikę w kolorze różowym, ten kolor to symbol ofiarnej miłości, a niebieski kolor płaszcza symbolizuje nieśmiertelność i wieczną szczęśliwość z Bogiem w niebie. Z kolei obłok otaczający Matkę Bożą jest znakiem niewidzialnego i niewypowiedzianego Boga. Natomiast księżyc pod jej stopami nawiązuje do tekstu z Apokalipsy św. Jana i jednocześnie stanowi symbol niepokalanego poczęcia Najświętszej Maryi Pannie. I tak można by wymieniać dalej, ale zatrzymamy się. Patrząc na Panią z Guadalupe możemy razem z nią przygotować się na przyjście Jezusa. Trwa Adwent.

Renata Jurowicz

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!