TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 08:28
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Święty Idzi, jak Ty to robisz?

Święty Idzi, jak Ty to robisz?

Choć nie pierwszy raz przybywam do św. Idziego, to muszę przyznać, że na pewno jestem tu zbyt rzadko. Że Mikorzyn jest swoistym fenomenem wiem od dwóch lat, kiedy to miałem okazję podglądać ostatnie dwa dni odpustu, który tutaj trwa ponad tydzień. W tym roku, dzięki zaproszeniu księdza dziekana Ryszarda do poprowadzenia rekolekcji, mogłem to wielkie świętowanie przeżywać dzień po dniu, od początku do końca.

A zaczęło się już w sobotę „Ogrodami św. Idziego” czyli swoistym festiwalem na świeżym powietrzu, z chrześcijańską muzyką i głównie w młodym towarzystwie. Czyli już od samego początku tutaj czujemy, że św. Idzi przyciąga wszystkich i nie tylko „na muzykę”, bo wieczorem w kościele ma miejsce niemal trzygodzinne czuwanie biblijne.

- Na ile was jeszcze stać? - pytał młodzież po koncertach, a przed rozpoczęciem czuwania ks. Darek, syn tej parafii, który je przygotował wraz z czterema ekipami ewangelizacyjnymi. Okazało się, że wszystkich było stać jeszcze na wiele, ponieważ niemal wszyscy wytrwali aż do końca Eucharystii, która była kulminacją całego czuwania. To czuwanie było bardzo ważne nie tylko z uwagi na obecność wielu ludzi młodych, ale również dlatego, że modlono się w intencji rekolekcji. Ktokolwiek przybył w ciągu następnych ośmiu dni do Mikorzyna, już wcześniej został „omodlony”. Nigdy nie zmęczę się przypominaniem, że w Kościele nikt nie jest sam, że w Kościele zawsze jesteśmy w „towarzystwie” czyjejś modlitwy za nas zanoszonej. To naprawdę wielka sprawa. 

 

Idzi i księża

- Idzi! Zostaw te grabie i te liście, idź się przebierz, bo zaraz Msza Święta! - słyszę z podwórka słowa Księdza Proboszcza. „Nie! - myślę sobie – Św. Idzi cuda różne wyprasza, ale przecież nie uwierzę, że Proboszcz, choć jest niewątpliwie znakomitym organizatorem, zagonił patrona do grabienia liści”

Oczywiście, że nie, św. Idzi jest na swoim miejscu w ołtarzu, natomiast Idzi, który grabił liście, to młodzieniec który chce być... pustelnikiem. Póki co pomaga bardzo dużo w parafii, ale też i pracuje zawodowo. Na chrzcie dali mu inne imię, ale Ksiądz Proboszcz, jakby to określić, „przechrzcił” go i w ten sposób można śmiało powiedzieć, że Idziego w Mikorzynie wszędzie pełno. Ale też pełno tu księży! Ksiądz w Mikorzynie czuje się bardzo dobrze, i to zarówno emeryt, jak i ten, który dopiero wchodzi w pierwsze lata kapłaństwa. Ten mix doświadczenia i młodości tutaj buzuje życiem i jest to na pewno zasługa miejscowego Proboszcza. I wiem, że dzieje się tak nie tylko podczas rekolekcji czy odpustowych uroczystości. Tutaj tak jest zawsze. Więc jeśli czyta te słowa jakiś kapłan, który ma trudny czas, zachęcam do odwiedzenia mikorskiej parafii, zwłaszcza we wtorkowe popołudnia i wieczory! (Ksiądz Dziekan Ryszard mi wybaczy, że się rządzę...)

 

Mikorskie St. Gilles

Kolejne dni rekolekcji i świętowania odpustu wzbudzają moje pozytywne zadziwienie nad obecnością tak wielu ludzi, każdego dnia, choć parafia liczy sobie tylko 1800 wiernych. I jak zauważa Ksiądz Proboszcz, nie tylko miejscowi, ale również pielgrzymi w coraz większej liczbie przybywają przez cały tydzień, aby słuchać słowa Bożego, a nie tylko w sam dzień św. Idziego czy w niedzielę wieńczącą obchody. I co istotne, zawsze jest przynajmniej dwóch, trzech księży w konfesjonałach i zawsze mają kolejki. Mówię o dniach powszednich, bo w niedzielę było 13 konfesjonałów na zewnątrz i dwa w kościele. I też były długie kolejki. Czyli można śmiało powiedzieć, że podobnie jak opactwo w St. Gilles wybudowane przez wdzięcznego króla dla św. Idziego było miejscem schronienia dla wszystkich potrzebujących pomocy, chorych, biednych i zagubionych, tak też dzieje się dzisiaj w Mikorzynie. Tutaj można znaleźć Boże przebaczenie i otuchę i ludzie po to tutaj przybywają. W sobotę rano przybyli również ci cierpiący na ciele z powodu chorób czy dolegliwości wieku i otrzymali umocnienie poprzez sakrament namaszczenia. I jeśli w ten sobotni  poranek widzieliśmy tu jesień życia, to po południu znowu była wiosna i to jaka! 

 

Świadectwo świeżutkie

Msza Święta, na którą zostali zaproszeni rodzice z dziećmi, a także ci wszyscy, którzy pragną prosić przez wstawiennictwo św. Idziego o potomstwo, jest jedyna w swoim rodzaju, a w księdzu,  zwłaszcza celebrującym czy głoszącym słowo Boże, budzi kontrastujące sentymenty. Z jednej strony patrzeć na duży przecież kościół wypełniony setkami małych dzieci w towarzystwie ciągle jeszcze młodych rodziców to wielka radość i marzenie każdego Proboszcza. Z drugiej strony powiedzieć homilię, podczas gdy wszystkie te dzieciaczki mają zupełnie co innego w główkach i głośno się tym dzielą, tak między sobą jak i z dorosłymi, jest nie lada sztuką. Ale przecież tym młodym rodzicom trzeba coś powiedzieć, bo kto wie czy każda niedziela jest przez nich widziana jako Dzień Pański. Część z nich przyciągnął tu św. Idzi, ale nie wiemy, czy tak samo pociągają ich patronowie w macierzystych kościołach. Dlatego przypominam, że św. Idzi stał się takim, jakim go dzisiaj czcimy, ponieważ jego rodzice, Teodor i Pelagia dali mu dobre wykształcenie, ale przede wszystkim wiarę i miłość Boga i bliźniego. I o to powinni dbać dobrzy rodzice: dać dzieciom edukację i wiarę, miłość Boga i bliźniego. Jeśli to dadzą, dali wszystko co trzeba. Jeśli tego zabraknie, na nic wszystko inne. Na zakończenie Mszy Świętej cały ten obecny w kościele żywioł podchodzi do ołtarza po błogosławieństwo z włożeniem kapłańskich dłoni. Wśród podchodzących rodzin z dziećmi są również Agnieszka i Dariusz z Pogorzeli. Dziesięć lat temu się pobrali i oczywiście oczekiwali, że rychło pojawi się również owoc ich miłości. Jednak potomstwo nie przybywało. Od sześciu lat podejmowali próby leczenia, ale również i te nie przynosiły żadnego skutku. Wreszcie rok temu Ksiądz Proboszcz zasugerował im, aby udali się do Świętego Idziego, może on pomoże. Udali się, i jak wiele innych par, żarliwie prosili o dar potomstwa podczas zeszłorocznych uroczystości odpustowych. I dzisiaj podchodzą do błogosławieństwa z siedmiotygodniową Lenką w ramionach i z radością dzielą się swoim świadectwem. Alleluja!

 

Pasterz Kaliski upomina się o rodzinę

Niedzielną Sumę odpustową w obecności kilku tysięcy wiernych w ogrodzie, na tyłach sanktuarium sprawował ksiądz biskup Stanisław, który w swojej homilii sporo miejsca poświęcił rodzinie. Tej normalnej rodzinie, takiej, jaką ją Pan Bóg zamierzył. W miejscu, gdzie wielu przybywa prosić o potomstwo, Pasterz Kaliski przestrzegł przed wyborem rozwiązań, które nie są zgodne z godnością człowieka. Skrytykował zwłaszcza metodę in vitro, która nie jest metodą leczenia niepłodności, a w dodatku prowokuje śmierć wielu ludzkich zarodków. Również o tym trzeba mówić i nie milczeć wobec zła, bo zmowa milczenia istnieje wokół problematyki związanej z metodą in vitro. W naszym kraju nie ma pełnej informacji na temat konsekwencji jej stosowania i nie ma pełnej informacji na temat naprotechnologii, która jest godną próbą leczenia niepłodności, cieszącą się większą skutecznością, niż in vitro i przede wszystkim naprawdę leczącą. Biskup Stanisław przypomniał również o obowiązku wychowania, jaki spoczywa na szkołach i uczelniach, od którego nasze państwo coraz bardziej się uchyla, zarazem niepostrzeżenie otwierając furtkę niemoralnym trendom z zeświecczonej Europy. Musimy na to uważać, aby wychowanie naszych dzieci było odpowiedzialne. O to apelował Ksiądz Biskup prosząc o wstawiennictwo św. Idziego.

 

Panaceum na nieszczęsny rok 1968?

Pisałem kiedyś na łamach „Opiekuna”, że Francesco Forgione, czyli późniejszy św. o. Pio urodził się   w 1887 roku, czyli dokładnie w tym samym okresie, kiedy w Rzymie ówczesny premier Włoch, niejaki Francesco Crispi, zadekretował obligatoryjne zdjęcie krzyży we wszystkich szkołach na terenie całego kraju. Przypadek? My wiemy, że w Bożej historiografii nie ma przypadków i dalsze życie ojca Pio było tego potwierdzeniem: Bóg wybrał go, by stał się żyjącym Krzyżem w czasach kiedy krzyż Chrystusowy miał być odrzucony, jako symbol zacofania. Przygotowując się do rekolekcji ze św. Idzim zauważyłem, że największe bractwo św. Idziego zostało powołane do życia w Rzymie, w roku 1968, czyli dokładnie w czasie tzw. rewolucji seksualnej, która podmyła fundamenty rodziny, zbanalizowała współżycie seksualne i otworzyła drogę do wszelkiej antykoncepcji. To, że dzisiaj tak wiele par nie może doczekać się potomstwa, to też jest jakaś konsekwencja tamtych wydarzeń. Podobnie, jak w przypadku ojca Pio, tak i tu doszukuję się odpowiedzi Pana Boga na grzech. Może rzeczywiście św. Idzi jest taką Bożą odpowiedzią na grzechy przeciw rodzinie i małżeństwu. To, co zobaczyłem w Mikorzynie utwierdza mnie w tym przekonaniu. 

Tekst i foto ks. Andrzej Antoni Klimek

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!