TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 16:26
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Święto Caritas Diecezji Kaliskiej

Święto Caritas Diecezji Kaliskiej

Święto Caritas Diecezji Kaliskiej jest dla wszystkich uczniów Chrystusa zaproszeniem do refleksji nad naszym świadectwem miłości w służbie braciom potrzebującym. Zarówno pierwsza encyklika Ojca Świętego Benedykta XVI – Deus Caritas est, jak i tegoroczny program duszpasterski Kościoła w Polsce określony przez hasło - Bądźmy świadkami miłości, wzywają do ewangelicznej postawy konkretnego towarzyszenia potrzebującym. Konkretne świadectwo miłości to po prostu wyraz autentycznej wiary, o którą tak naprawdę pyta nas, chrześcijan, współczesny świat. Od początku istnienia wspólnoty Kościoła to właśnie miłość intrygowała tych, którzy nie znali Chrystusa czy też prześladowali Kościół – patrzcie jak oni się miłują.
Święto Caritas Diecezji Kaliskiej, to także dzień, w którym składamy dziękczynienie Bogu i ludziom za dzieła miłosierdzia w naszej diecezji, poprzez które nasz Pan okazuje swoją miłość wobec ubogich i cierpiących. Od początku istnienia naszej diecezji, a więc od 1992 roku udało nam się stworzyć struktury potrzebne do tego, aby posłanie miłości wobec potrzebujących pomocy wprowadzać w czyn. W większości parafii powstały Parafialne Zespoły Charytatywne, centrala Caritas koordynująca dzieła miłosierdzia na terenie diecezji, Ośrodki specjalistyczne: Dom Bartymeusza – schronisko dla mężczyzn bezdomnych w Domaniewie, Kaliski Dom Opieki, Dom Życia – schronisko dla kobiet w sytuacji kryzysu w Kaliszu, Ostrowskie Centrum Pomocy Caritas w Ostrowie Wielkopolskim, Stacja Opieki Pielęgniarskiej Caritas w Ostrowie Wielkopolskim, Ośrodek Formacyjny Caritas w Przedborowie oraz Ośrodek w Słupi pod Kępnem dla młodzieży zagrożonej, który jest tworzony. Trzeba dziękować Bogu i ludziom za to, co udało się stworzyć w trosce o najuboższych, jednak ogrom potrzeb w różnych dziedzinach życia w naszym społeczeństwie nie pozwala nam, byśmy mogli spocząć. „Miłość Chrystusa przynagla nas” byśmy naszą wrażliwość chrześcijańską przekuwali w konkretne inicjatywy dzieł miłosierdzia, w ten sposób rośnie wspólnota Kościoła, tworzą się konkretne więzi pomiędzy ludźmi.
W imieniu wszystkich pracowników, wolontariuszy i podopiecznych Caritas Diecezji Kaliskiej pragnę złożyć szczere wyrazy wdzięczności Duszpasterzom, Parafialnym Zespołom Charytatywnym, naszym Dobrodziejom, wszystkim, którzy przekazali na naszą Caritas 1% swego podatku (w roku 2009 na nasze dzieła udało się zebrać 210 000 zł.) a także wielu ludziom dobrej woli, którzy na co dzień wspierają nas modlitwą i ofiarą. Dziękujemy także za ofiary zebrane we wszystkich parafiach w Święto Caritas do skarbonek. Ufamy, że pozwolą nam one na utrzymanie i rozwój dzieł Caritas, jakie istnieją i tworzą się na terenie diecezji kaliskiej.

Ks. Sławomir Grześniak
Dyrektor Caritas Diecezji Kaliskiej

Szansa na zmianę myślenia

Dom „Bartymeusza” w Domaniewie zbliża się powoli do pięciolecia swego istnienia. Powstał oficjalnie 1 lipca 2005 roku. Pierwsi mieszkańcy pojawili się w listopadzie 2005 roku. W marcu 2006 roku został pobłogosławiony przez księdza biskupa Stanisława Napierałę. Od tego czasu mieszkało w Domu blisko 110 mężczyzn, z tym że wielu z nich pojawiało się w nim kilka razy (po odejściu z Domu za alkohol, po miesiącu można wrócić). Dlatego w 2009 roku „przewinęło” się przez nasz Dom 59 osób z różnych stron Polski. Niestety, pobyt większości z nich kończy się po kilku miesiącach wydaleniem za wypicie alkoholu. Jest to smutne, ale cóż… Alkoholizm jest chorobą, niestety nie wszyscy, którzy pojawiają się w Domaniewie, chcą uznać, że są chorzy, że mają problem z alkoholem.
Kiedy z dłuższej perspektywy patrzy się na pobyt poszczególnych mężczyzn w Domu „Bartymeusza”, nawet ten kilkumiesięczny, to wydaje się, że również taki stosunkowo krótki pobyt jest szansą na częściową zmianę myślenia: jednak można inaczej żyć; są miejsca, gdzie można spróbować jeszcze raz; nawet jak się nie uda (wypiję alkohol), mogę wrócić – nie jestem stracony! I są tacy, którzy próbują, nie poddają się. Jest wśród nich Tomasz (imię zmienione), który po raz pierwszy pojawił się w Domaniewie prawie trzy i pół roku temu. Od tego czasu pięciokrotnie opuszczał Dom z powodu wypicia alkoholu. Kiedy pojawił się znowu w grudniu 2009 roku stwierdził: „Albo będę trzeźwy, albo umrę”! Założył w pobliskich Błaszkach grupę AA i małymi krokami postępuje na drodze trzeźwości.
Takie historie sprawiają, że jednak warto pracować z tymi ludźmi. Nie ma co liczyć na wielkie sukcesy, ale każdy dzień ich trzeźwości, każdy dzień, w którym poprzez pracę mogą myśleć o innych, a nie tylko o sobie, jest kolejnym zwycięstwem!

 

W poszukiwaniu miłości

Kaliski Dom Opieki działa w Kaliszu od kilkunastu lat. Pierwszym powodem założenia Domu była konieczność zapewnienia ciepłego posiłku ludziom ubogim. Do Domu przychodzili na posiłek ludzie, których dotknęła bieda w różnych postaciach - brak pracy, bezdomność, alkoholizm, niezaradność życiowa, zbyt niskie zarobki czy zwyczajnie obojętność rodziny. Osoby prowadzące Dom szybko zorientowały się, że samo jedzenie to zbyt mało, że potrzeb jest więcej. Ci, którzy przychodzili do Domu potrzebowali również kąpieli, świeżego ubrania, porady prawnej zwykłej rozmowy, czy też daru modlitwy. Jedno było i jest pewne do dziś, największy ludzki deficyt, o jakim się dowiadujemy w Domu Opieki, to deficyt miłości. Prawdopodobnie wszyscy ludzie pojawiający się w naszej „stołówce” to ludzie szukający bardziej od jedzenia i ubrania tego, co najdroższe dla każdego człowieka - miłości. Czasem mamy wrażenie, że życie człowieka zwłaszcza ubogiego, może wydawać się nielogiczne, nieuporządkowane, a może i nawet niemoralne. Pewnie coś w tym jest, ale to nie jest wszystko lub to nie jest cała prawda o życiu ludzkim. Tak naprawdę nasze życie jest bardzo logiczne, bo jeśli nie ma w nim miłości, trudno oczekiwać, żeby były w nim dobre owoce. Jeśli jest miłość od człowieka, Boga, wtedy długo, może nawet bardzo długo, ale można oczekiwać, że dobre owoce zaczną się pojawiać. Taki właśnie sens, czy fundament ma to, co robimy w Domu Opieki, na różne sposoby pomagamy i mamy nadzieję na dobre owoce, nawet jeśli po ludzku trudno ich oczekiwać.
Dom to nie tylko ściany, to głównie ludzie, ci którzy przychodzą na kilka minut i ci, którzy spędzają tu kilka godzin lub mieszkają na stałe. W naszym Domu bardzo ważni są ludzie, którzy go prowadzą. Szef naszej kuchni i wolontariusze, to ekipa, która codziennie o 7. wchodzi na 10 minut do kaplicy prosić Boga o siłę i pomoc. Najpierw modlitwa, krótkie śniadanie i do roboty. Obieranie warzyw, gotowanie zupy, zwożenie chleba, mleka i tego, co dostaniemy w danym dniu od ludzi, prowadzenie łaźni, telefony, jakaś dłuższa rozmowa, wyjazd na odwyk, paczka żywnościowa dla kobiety bez pracy – codzienność i prośba do Boga o wierność. Po południu druga zmiana, o 14. przychodzą dzieci i młodzi, zaczyna działać Świetlica Samarytanin…
Czasem między bieganiem, dzwonieniem i „załatwianiem spraw”, krótka lekcja „ewangelizacji”. Któregoś dnia stoisz człowieku w środku Domu i patrzysz na ludzi łapczywie jedzących zupę i zagryzających ją kawałkiem chleba i myślisz sobie: dużo już o Was wiem „Aniołki”, znam Wasze twarze, sposób myślenia i przyzwyczajenia, znam wszystkie „numery i sztuczki”… Kiedy tak sobie myślisz idzie w twoim kierunku mężczyzna, lat około 60, zaniedbany, w dwóch różnych butach, w marynarce bez podkoszulka. Idzie do ciebie, a ty układasz sobie w głowie listę życzeń: papierosy, kasa, jedzenie, nowe buty, bilet do Gdańska, recepta itd. Mężczyzna podchodzi, a ty pytasz go śmiało: o co chodzi, czego chcesz ode mnie najbardziej, żeby uniknąć konieczności dania mu czegokolwiek, bo masz ciężki dzień i nie masz niczego z listy, a on mówi do ciebie: najbardziej potrzebuję Boga. Ty przecierasz oczy i otwierasz uszy i jesteś w szoku, i pytasz jeszcze raz tylko po to, żeby usłyszeć raz jeszcze: miałem już wszystko i wszystko straciłem, najbardziej potrzebuję Boga. Wtedy wiesz, czego najbardziej potrzebuje człowiek i co ty sam tu robisz.

Ks. Ryszard Krakowski

Docierają do chorych

Stacja Opieki Caritas Diecezji Kaliskiej prowadzi działalność pod nazwą: opieka nad chorymi i zabiegi pielęgniarskie w domach i na miejscu w stacji. Siostry elżbietanki: s. Viannea i s. Alberta docierają do chorych na terenie Ostrowa samochodami oznaczonymi czerwonym krzyżem.

Świadectwa pacjentów
Osobiście doświadczyłam wielkiej dobroci i miłości sióstr elżbietanek pracujących w Ostrowskiej Stacji Opieki Caritas. Szczególnie siostra Maria Viannea Kruszelnicka od roku, codziennie, bezinteresownie niesie mi swą pomoc i opiekę. Od dłuższego czasu cierpię na rozległe, nie gojące się owrzodzenia żylakowe nóg. Mam prawie 80 lat, lekarze byli bezradni, spotkałam się nawet ze stwierdzeniem, że jedyną pomocą byłaby amputacja nóg. Informacja ta była dla mnie tragedią. Jednak wysiłek siostry Viannei nie poszedł na marne. Jej opatrunki pod kierunkiem pani dr. Alicji Kowalskiej i p. dr. Katarzyny Szczepaniak codziennie podawane zastrzyki sprawiły, że dzisiaj moje nogi pięknie się goją. Mam nadzieję że niedługo pozwolą mi pójść do kościoła, podziękować Bogu za odebrane łaski. Niech te skromne słowa będą świadectwem o wielkości prowadzonych przez Caritas dzieł na rzecz ludzi potrzebujących. Zapewniam również Siostry pracujące w Stacji Opieki Caritas o swej wdzięczności i pamięci w codziennej modlitwie.

E.F.

Pragniemy złożyć najserdeczniejsze podziękowania siostrom Viannei i Albercie ze stacji Caritas Diecezji Kaliskiej z siedzibą w Ostrowie Wielkopolskim za pamięć medyczną i duchową okazaną przy opiece nad naszą chorą mamą cierpiącą na zaawansowaną chorobę Alzheimera. Pomoc Sióstr-Wolontariuszek okazała się bezcenna. Zarówno przygotowanie medyczne (między innymi podawanie kroplówek, zastrzyki, założenie sondy, walka z odleżynami), jak i wsparcie dla nas jako rodziny pozwoliły naszej mamie i babci załagodzić objawy tej okropnej choroby i przechodzić przez nią z godnością, jaka przysługuje każdemu człowiekowi. Dzięki siostrom ze Stacji Caritas w Ostrowie Wielkopolskim, my jako najbliżsi opiekujący się chorą mieliśmy siłę, aby przejść przez koszmar choroby osoby najbliższej. Serdecznie dziękujemy za okazane serce i poświęcony czas.

M.i Z.B.
Informacje o kolejnych ośrodkach Caritas zamieścimy w następnych numerach „Opiekuna”.


Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!