TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 09:44
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Światowe Dni Młodzieży w diecezji (3)

sdm

Sobota diecezjalnych Światowych Dni Młodzieży była pod wieloma względami dniem niezwykłym. Przede wszystkim było to liturgiczne wspomnienie św. Brygidy - patronki Europy, a więc osoby jednoczącej narody, choć przecież młodzi na Światowe Dni Młodzieży przyjechali nie tylko z Europy, ale z całego świata.

Podczas południowej Mszy św., którą celebrowało trzech Biskupów (w tym dwóch naszych: ks. bp ordynariusz Edward Janiak i biskup pomocniczy Łukasz Buzun oraz Gość z Francji) oraz kilkunastu kapłanów młodzi mogli się bliżej przyjrzeć postaci św. Brygidy rozważając przy tym drogę swojego powołania. - Dzisiaj w liturgii wspominamy św. Brygidę Szwedzką i chcemy przez pryzmat jej życia spojrzeć na nasze powołanie, które jest wpisane przez Boga w życie każdego z nas i które jest właściwie bliżej nas samych, niż my możemy o tym myśleć. Przez wypełnienie tego powołania, jak przekonujemy się na przykładzie św. Brygidy, człowiek najpełniej wyraża siebie, to, kim jest w swojej istocie i staje się przez to szczęśliwy. Nikt z nas jednak nie zna przyszłości, nie znamy też siebie do końca. Także w sposób częściowy i niedoskonały poznajemy Pana Boga, dlatego stajemy tutaj, w kościele i chcemy być ludźmi drogi; ludźmi, którzy podążają za Panem Jezusem; którzy chcą Go poznawać i w tym świetle rozpoznawać siebie i własne życie. Święty Paweł w Liście do Galatów mówi w ten sposób: „Życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego”, tak definiuje siebie i swoje życie. Także życie każdego z nas po chrzcie świętym powinno być i jest życiem wiary w Jezusa Chrystusa, jest też realizowaniem drogi do świętości, a wiemy, że jest to powołanie każdego z nas. Są różne drogi, żeby świętość zrealizować w swoim życiu, żeby wygrać życie - mówił w homilii ks. bp Łukasz Buzun przypominając o tym, do czego zobowiązuje nas chrzest święty.
- Święta Brygida, osoba, którą dzisiaj Kościół nam daje, żebyśmy się jej przypatrzyli została świętą w trudnych warunkach życia, w niesprzyjających okolicznościach, w których każdy mógłby się usprawiedliwić i powiedzieć: „Nie mam czasu na modlitwę, bo jest tyle rzeczy do zrobienia” albo: „Chciałem coś dobrego zrobić, ale inni mi w tym przeszkodzili”. Brygida mogłaby w ten sposób usprawiedliwiać się właściwie na każdym etapie swojego życia. Urodziła się w bardzo bogatej rodzinie, spowinowaconej z rodem królewskim i w bardzo młodym wieku została wydana za mąż. Urodziła się w dobrobycie, a wiemy, że często sytość materialna jest pokusą do tego, żeby człowiek nadużywał życia. Brygida jednak od wczesnej młodości miała w sobie wielkie pragnienie świętości, chciała się poświęcić Jezusowi bez reszty, ale pierwsze swoje lata była prowadzona taką drogą, której by sobie sama nigdy nie wybrała, ale we wszystkim, co ją spotykało, widziała jako zamysł Boży i zawsze angażowała się w te sytuacje. Wychowała ośmioro dzieci, jej dom (zamek) był zawsze otwarty dla wielu ludzi, wreszcie została na dworze królewskim ochmistrzynią, gdzie zarządzała dobrami. Przy tym wszystkim była człowiekiem modlitwy i kontemplacji, nie zaniedbywała życia wewnętrznego. Cały czas była wierna Jezusowi, w tych wszystkich sprawach, w których została postawiona, mimo, że doświadczała wielu pokus. Duch tego świata próbował szukać słabości, żeby jej więź z Jezusem rozerwać. Przecież wiemy, że nadzieja w naszym sercu się budzi, a serce młodego człowieka, każdego z was, jest najlepszym miejscem na nadzieję, budzi się w dialogu z Chrystusem. Jednocześnie nadzieja jest nogami naszej duszy, która chce dążyć ku Panu Bogu. Nasze spotkanie jest taką drogą wiary, idziemy tutaj za Panem, szczególnie w Eucharystii i tak, jak w przypadku św. Brygidy, Bóg nie zrobił ofiary z jej dobrych pragnień, dobrych zamiarów. Bóg nigdy nie niszczy; nie robi ofiary z dobrych pragnień człowieka młodego, ale chce, żeby te pragnienia się wypełniły w taki sposób, że człowiek nie może sobie nawet tego wyobrazić; żeby one były pożyteczne nie tylko dla mnie, mojej rodziny i przyjaciół, ale chce przeze mnie, przez te dobre pragnienia, które w sobie noszę, chce uczynić jak największe dobro i dlatego chcemy dać się prowadzić Panu Jezusowi, dlatego też każdy, bez względu na to, ile ma lat, czy jest kapłanem, czy świeckim potrzebuje kapłana, potrzebuje kierownika duchowego, potrzebuje przewodnika, żeby nie poszedł za głosem swojego egoizmu, który napełnia nasze serca lękiem, obawami przed przyszłością, który skupia nas na samych sobie, żebyśmy mogli powiedzieć tak, jak św. Paweł: „Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” i On jest radością mojego życia. Jestem szczęśliwy, że Bóg wypełnia przeze mnie swój plan, a nie mój pomysł na życie i że coraz więcej dobra rodzi się w moim życiu i wokół mnie - przekonywał ks. bp Buzun zachęcając młodych do życia pełnego miłosierdzia, miłości poprzez wyzbywanie się swojego egoizmu i myślenie nie tylko i najbliższych, ale o każdym bliźnim w Chrystusie.
- Często poświęcamy dużo czasu na myślenie o różnych sprawach, może myślimy nawet, że wiele od nas zależy, często też uzależniamy się od opinii innych ludzi, środowiska i może stajemy się ofiarą tej opinii, dlatego tak ważny jest dla nas przewodnik duchowy, żeby nas z tego wyprowadzał. Święta Brygida, jak wiemy, założyła zgromadzenia zakonne, pouczała królów, władców, napominała ich, a także prorokowała o przyszłości, ukazywała, jakie będą kary za błędy i za grzechy - Ksiądz Biskup opowiadając o życiu św. Brygidy zachęcał młodzież do poszukiwania dobrych przewodników duchowych i nie opierania się wyłącznie na własnych sądach o samym sobie. - Brygida dziś uczy nas nie zniechęcania się swoimi słabościami, odważnego stawanie wobec trudności. Chcemy dzisiaj prosić, żeby Patronka dzisiejszego dnia, niosąca w sobie to ogromne pragnienie świętości, kobieta odważna, która przeszła taką długą drogę, uczyła nas nie zniechęcania się, zachowywania w swoim sercu nadziei, pomnażania w swoim życiu wiary, dialogu Chrystusem, żeby wypraszała nam Bożą opiekę i błogosławioną ufność w Bożą opatrzność - zakończył ks. bp Łukasz.
Po południu międzynarodowy charakter spotkania podkreśliła rywalizacja sportowa podczas Olimpiady Narodów na stadionie miejskim, która jednak była przede wszystkim wspólną zabawą integracyjną. Obok Mszy św. najważniejszym momentem tego dnia był Koncert Uwielbienia przy bazylice św. Józefa, w którym wzięła udział młodzież Światowych Dni Młodzieży wraz z rodzinami, które ją gościły, a także mieszkańcy Kalisza. Widowisko rozpoczęło się od dźwięków Bogurodzicy i taneczno - teatralnych scen nawiązujących do jubileuszu chrztu Polski. Istota tego sakramentu została podkreślona symboliką ognia i wody, które pojawiły się na scenie (pochodnie i kurtyna wodna niczym deszcz z nieba). Chwilę później rozpoczęło się muzyczne i modlitewne uwielbienie prowadzone przez zespół Abba Pater Music pod kierunkiem Jakuba Tomalaka. Na początku zabrzmiał Hymn Światowych Dni Młodzieży wykonany m. in. przez Marzenę Ugorną. Po nim swoje słowo (nie tylko po polsku, ale i po włosku) do uczestników koncertu skierował ordynariusz diecezji kaliskiej, ks. bp Edward Janiak. - Dziękuję wszystkim, którzy dawali piękne świadectwo wiary katolickiej w czasie, kiedy obchodzimy 1050-lecie chrztu naszej Ojczyzny. To jest powód, żeby być dumnym, że jesteśmy ochrzczeni, ale to też zobowiązuje - powiedział Biskup. - Chciałbym szczególnie podziękować wolontariuszom, kapłanom i wielu jeszcze osobom, które należałoby może wymienić imiennie, ale Pan Bóg ich widzi, zna i niech im odpłaci - dodał Hierarcha. Dalszą część uwielbienia poprowadził ks. Maciej Krulak, a młodzież z różnych stron świata spontanicznie modliła się śpiewem i tańcem. Druga część spektaklu w wykonaniu tancerzy przedstawiła walkę dobra ze złem i ukrzyżowanie dobra, które ostatecznie zwyciężyło przez zmartwychwstanie Jezusa. W tle tych scen pojawił się ks. Jerzy Popiełuszko, który powtarzał słowa z Listu św. Pawła, żeby „zło dobrem zwyciężać”.

***

Niedziela była dniem, który młodzież spędziła u goszczących ich rodzin, także w ich parafialnych kościołach uczestniczyła w Mszach św. Kolejny etap to spotkanie z papieżem w Krakowie.

Tekst i foto Anika Djoniziak


Nie wygląda na to, żeby Kościół miał się kurczyć
Rozmowa z ks. Witoldem Kałmuckim, duszpasterzem młodzieży diecezji kaliskiej

Księże Witoldzie, zakończyły się Światowe Dni Młodzieży w Diecezjach, proszę o kilka słów na temat tego, co wydarzyło się w Kaliszu.
Ks. Witold Kałmucki: Jestem przekonany, że zorganizowaliśmy coś bardzo dobrego dla naszych  gości zza granicy, coś co pozwoliło im nie tylko lepiej przygotować się do spotkania z papieżem, ale przede wszystkim doświadczyć Kościoła w tym podstawowym wymiarze. Mówię to nie tylko z własnej perspektywy, ale głównie w oparciu o to, co mówili nam bardzo konkretnie sami goście, zwłaszcza Francuzi. To wszystko urzeczywistniło się nie tylko poprzez wspólną modlitwę, Eucharystię, ale też przez zabawę, rekreację i integrację. Słowem było wszystko, co pozwoliło jak najlepiej się zintegrować i doświadczyć bliskości.

Dni diecezjalne odbyły się w całej Polsce, czy możemy mówić o jakimś szczególnym ich rysie w diecezji kaliskiej?
Myślę, że nie zrobiliśmy czegoś, co zrobiło większość miast w Polsce, a mianowicie nie rozpuściliśmy naszych gości na miasto i nie kazaliśmy im zwiedzać przez cały dzień zabytków, natomiast zapewniliśmy im szereg różnych wydarzeń. Praktycznie zagospodarowaliśmy im całe trzy dni, co pozwoliło nam być w czołówce miast pod względem, jeśli mogę to tak nazwać, przeżywalności tych dni przez uczestników. A Kalisz to wiadomo, przede wszystkim św. Józef i jestem przekonany, że uczestnicy doskonale zapamiętają to miejsce, bazylikę św. Józefa i jej prorodzinne przesłanie, a także sanktuarium Jezusa Miłosiernego, do którego podążaliśmy w piątkowej drodze miłosierdzia, która była bardzo barwna i kolorowa. Miało tam miejsce nabożeństwo pokutne, gdzie słowa „Jezu, ufam Tobie” bezpośrednio nawiązujące do hasła ŚDM wybrzmiały ze szczególną mocą. To na pewno zostanie w naszych gościach, wraz z całą atmosferą radości, przyjaźni i otwartości, którą jak myślę, udało się stworzyć.

Takie dzieło wymaga wielkiego wysiłku wielu ludzi. Ile osób było bezpośrednio zaangażowanych w sprawy organizacyjne?
Biorąc pod uwagę wszystkich, mam na myśli naszych wolontariuszy, którzy pracowali na polu porządkowym, medialnym oraz animacyjnym, ale także muzyków, tancerzy, którzy zostali zaangażowani w ostatnich dwóch tygodniach, i inne osoby, to na pewno liczba ta może dochodzić nawet do 250 ludzi.

Wiemy, że w diecezji funkcjonuje „Tratwa” jako platforma różnorakiej działalności ewangelizacyjnej młodzieży, bo przecież to nie tylko festiwal, ale chciałbym zapytać, czy pozostanie jakaś inna forma zagospodarowania tego potencjału, który wyzwoliliście podczas kaliskich Dni Młodzieży?
Rzeczywiście tworzą się pewne pomysły i pragnienia. Pewne jest to, że młodzi ludzie, wolontariusze, mimo niekiedy ciężkiej pracy, czasami zaledwie kilku godzin snu na dobę, nie żałują tego czasu, wręcz przeciwnie: jak słyszą hasło, aby się ponownie spotkać, są gotowi i otwarci i to nas cieszy. Jestem przekonany, że coś z tego będzie, będziemy się modlić, ale na razie pozwólmy sobie przeżyć kulminacyjne spotkania w Krakowie.

No właśnie, jest ksiądz już wraz z całą ekipą w Krakowie, co tam się w tej chwili odczuwa?
Poza tym, że jest bardzo gorąco (śmiech) wszystko przebiega bardzo dobrze. Podróż pociągiem minęła bezpiecznie i bezproblemowo. O 5:00 rano byliśmy już na miejscu i praktycznie w godzinę dostaliśmy się do miejsca zakwaterowania, czyli do parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa, gdzie bez problemu zostaliśmy zakwaterowani. Nadrabiamy jeszcze niektóre formalności związane z czwartą grupą, którą musieliśmy „dorejestrować”, aby dla wszystkich były pakiety pielgrzyma.

Ilu oficjalnych pielgrzymów z diecezji kaliskiej będzie ostatecznie w Krakowie?
Dzisiaj przyjechało już 400 osób, a docelowo do soboty ma przybyć około 1, 5 tysiąca.

Miejmy nadzieję, że będzie jeszcze więcej tych, którzy przybędą spontanicznie, bo wasze doświadczenia będą bezcenne dla całej naszej diecezji. A ksiądz, czego osobiście oczekuje od spotkania z Ojcem Świętym w Krakowie?
Oczekuję doświadczenia Kościoła, który daje pokój, daje nadzieję i pokazuje w tym najprostszym wymiarze, że Kościół się realizuje właśnie w młodych ludziach, że Kościół JEST młody, bo tutaj są młodzi ludzie i bynajmniej nie wygląda, aby Kościół miał się kurczyć: to doświadczenie jest tak ogromne, że jest w stanie przekonać wielu ludzi do zmiany zdania i do zmiany życia.

rozmawiał ks. Andrzej Antoni Klimek

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!