TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 16:10
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Św. Józef w mojej sypialni

Św. Józef w mojej sypialni

women

Z Ewangelii wiemy, że św. Józef miewał sny posłane przez Boga.  Dokładnie trzy sny. Moja rozmówczyni kilka lat temu, miała trzy sny, w których pojawił się św. Józef i są to sny godne opowiedzenia. Choćby dlatego, że ziemski ojciec Jezusa absolutnie ją zachwycił. Mimo, że początki ich „relacji” wcale nie były łatwe…

Wszystko zaczęło się od tego, że modliłaś się za pośrednictwem św. Józefa…

Anna: Próbowałam się modlić, ale mi to kompletnie nie szło. Ilekroć zaczynałam odmawiać Litanię do św. Józefa albo modlitwę z książeczki, ogarniało mnie uczucie, że robię coś bezsensownego. Że św. Józef i tak mnie nie wysłucha. Czasami sobie żartuję, że w czasie modlitwy o wstawiennictwo świętych „czuję chemię” między sobą a nimi. Nawiązuję z nimi więź, że słuchają i pomagają. Miałam takie doświadczenie np. ze św. Walentym, który jest też patronem ludzi nerwowo chorych, a ja swego czasu, zżerana przez stresy cierpiałam na bezsenność i kiedy wieczorem modliłam się do niego o dobry sen, od pierwszej modlitwy spałam jak kamień. Z nim była „chemia”. Ze św. Józefem natomiast - totalna ściana. Modliłam się do niego o dobrego męża. I nie chodziło o to, że ten mąż się nie pojawiał, tylko o to, że byłam absolutnie pewna, że św. Józef po prostu mnie nie słucha. 

I pewnego wieczoru…

…kładłam się spać i w modlitwie przed snem zwróciłam się do niego i powiedziałam: dobrze św. Józefie, ja rozumiem, wcale nie musisz mnie lubić, nie mam pretensji. Może po prostu inny święty ma mi pomagać, wszystko w porządku. Od dziś już nie będę się do Ciebie modlić, bo i tak mnie nie wysłuchujesz. I położyłam się do łóżka. Zasnęłam i natychmiast przyśnił mi się sen. Że leżę na swoim łóżku, a ja sypiam na brzuchu i czuję, że ktoś kładzie mi dłoń na plecach i ogarnia mnie jakiś niesamowity spokój. Odwracam się trochę przestraszona do tyłu, patrzę, a na moim łóżku siedzi piękny, uśmiechnięty mężczyzna w starożytnych szatach. Ma może 45, może trochę więcej lat. Jest wysoki, ma grube czarne, kręcone włosy, których kosmyki wymykają się spod zawiązanej na głowie chusty, czarne brwi.  Patrzy na mnie, uśmiecha się i pyta: kiedy Cię nie wysłuchałem, Aniu*? 

To był św. Józef?

Tak. Chciałam się zerwać z łóżka, usiąść, ogarnąć jakoś, ale mi nie pozwolił. Nadal trzymał dłoń na moich plecach i dał znak, że mam się nie ruszać. Od dłuższego czasu walczyłam wtedy bezskutecznie z bólem karku i pleców i nic na niego nie pomagało. On wtedy powiedział: zostawię Ci znak, że ten sen to nie przypadek i że to nieprawda, że cię nie wysłuchuję. Odtąd nie będą Cię już nigdy bolały plecy, ani kark. I rzeczywiście, od tamtego snu te bóle nigdy mnie już więcej nie nękały. A potem powiedział, że mnie lubi. Zresztą nawet gdyby tego nie powiedział, to z jego twarzy można było bez trudu to wyczytać. Cały czas się uśmiechał, miał przepiękne zęby. W ogóle był pięknym mężczyzną. Żadnym starcem. Bardzo męskim, bardzo ciepłym, przyjacielskim, bystrym i chyba także wesołym człowiekiem. Patrzyłam na niego i myślałam sobie, że Maryja miała naprawdę genialnego męża! Więc Józef powiedział, że mam się do niego dalej modlić o męża. I dodał: zacznijmy od teraz. Wyszłam spod kołdry i razem uklęknęliśmy przy łóżku, naprzeciwko obrazka „Jezu, ufam Tobie”. W czasie modlitwy Józef się rozpłynął i zniknął. Kilka dni później przyśnił mi się jeszcze raz. Znów siedział na moim łóżku. Dokładnie w tym samym miejscu. Na głowie miał chustę w paski. - Tę chustę nosiłem, kiedy mieszkaliśmy z Maryją i Jezusem w Egipcie – wyjaśnił natychmiast widząc, że na nią patrzę. A potem zaproponował, byśmy znów się pomodlili razem o męża dla mnie. Po chwili Józef zniknął.

Był też trzeci sen?

Trzeci sen pojawił się kilka tygodni później i były to ostatnie dni marca. Od kilku lat – mimo tego braku „chemii” między mną a św. Józefem, o którym wspomniałam wcześniej – przez cały marzec odmawiałam Litanię do św. Józefa. Bo marzec kojarzył mi się właśnie z nim. Oczywiście z tego powodu, że 19 marca jest jego święto. Dwa pierwsze sny pojawiły się na przełomie stycznia i lutego i dały mi ogromną siłę do modlitwy, ogromną wiarę. Później jednak to wszystko znikło. Przyszedł marzec i był to pierwszy od lat marzec, kiedy nie modliłam się do Józefa w ogóle. Patrzyłam na moich znajomych rówieśników, rozpadające się związki, zdrady, kłamstwa, niedojrzałość dzisiejszych mężczyzn itd. i mimo tych niezwykłych spotkań ze św. Józefem, straciłam wiarę w sens modlitwy o dobrego męża, bo uznałam, że w dzisiejszym świecie małżeństwo nie może się udać. Wtedy właśnie pojawił się trzeci sen. Św. Józef siedział znów na moim łóżku. I znów się uśmiechał. Zapytał, czemu się nie modlę. Powiedziałam, że to bez sensu. Że kiedy patrzę na otaczający mnie świat to nawet nie wiem, czy nadal chcę mieć męża, rodzinę itd. Że się pogubiłam i nie wiem, co robić. Wtedy spoważniał i powiedział: ale ja wiem, czego chcesz. Ty tego nie widzisz dzisiaj przez swoje zwątpienie, ono wszystko ci zasłoniło. Nawet twoje pragnienia. Chcesz mieć rodzinę i chcesz mieć męża takiego dobrego, jakim byłem ja dla Maryi. Powiedziałam Józefowi, że owszem, jeszcze nie dawno chciałam, ale teraz już nie chcę. I wtedy we śnie, tuż obok Józefa, włączył się jakby ekran, na którym zaczęły się wyświetlać sceny z codziennego życia Świętej Rodziny. Zwyczajne życie, pełne prozaicznych czynności. A jednocześnie tak pełne wzajemnej miłości, że chciałoby się natychmiast zamieszkać z nimi na zawsze. „Ekran” zniknął. Tego chcesz – powiedział Józef. Powiedziałam, że żałuję, że zmarnowałam cały marzec i ani raz się nie pomodliłam. Józef uśmiechnął się i spytał: kto powiedział, że do mnie można modlić się tylko w marcu? Można przez cały rok. Znów uklęknęliśmy przy łóżku, a potem zniknął.

rozmawiała Aleksandra Polewska

*nazwisko rozmówczyni znane redakcji

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!