TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 01:45
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Sprzymierzeńcy i przeciwnicy

Sprzymierzeńcy i przeciwnicy

Do opuszczającego Jerozolimę Dawida dołączyli Sadok, Abiatar i lewici. Zabrali ze sobą Arkę Przymierza. Po wschodniej stronie potoku Abiatar złożył przed nią ofiarę. Jednak po zakończeniu obrzędu Dawid nakazał odnieść Arkę do miasta.

Dawid nie chciał traktować tego, co święte jako karty przetargowej. Nie uważał też za stosowne traktować Arki jako narzędzia do wymuszania na Bogu swej własnej woli. Wręcz przeciwnie.

Zaufanie pomimo wszystko
Nie tylko uznał, że z woli Boga znalazła się ona w Jerozolimie. Uważał, że jeśli Bóg będzie chciał wyzwolić go z trudnej sytuacji to uczyni to nawet wtedy, gdy Arka będzie w Jerozolimie. Tym samym po raz kolejny wyznał swoją wiarę w opiekę Boga nad nim i nad jego rodem. Ufał, że nie pozostanie sam. Co więcej, był zdecydowany na przyjęcie z ręki Boga wszystkiego, co On zdecydował wpisać się w jego los. Nawet gdyby do końca życia miała pozostać wygnańcem w obcej ziemi. Polecił też Sadokowi, Abiatarowi oraz ich synom, by i oni powrócili wraz z Arką do Jerozolimy. On zaś zaczeka na obrzeżach pustyni na wiadomość od nich. Czy to polecenie było wyrazem ojcowskiej nadziei, że serce Absaloma odmieni się, że zrezygnuje on z buntu przeciw Dawidowi? Jeśli zaś nie, chciał mieć wiernych sobie ludzi, którzy mogliby przekazywać mu wieści o rozwoju sytuacji w stolicy.
Następnie ruszył na szczyt Góry Oliwnej. Szedł jak pokutnik. Boso. Miał nakrytą głowę. Płakał. Brał na siebie winę za zaistniałą sytuację. Chciał przebłagać Boga. Nie było w nim cienia buntu. Przyjmował na siebie wszystko,
co się stało. Uznawał w tym rękę Boga i był Mu posłuszny. Podobnie postępowali idący za nim ludzie. W czasie drogi dotarły doń kolejne bolesne wieści. Doniesiono mu, że Achtiofel i pozostali spiskowcy zgromadzili się przy Absalomie. Dawny doradca zwrócił się przeciw niemu. Ten, któremu powierzał swe sekrety i plany, odwrócił się od niego i teraz służy zbuntowanemu księciu Absalomowi, a może nawet kieruje jego postępowaniem młodego księcia?
Wszystkie wydarzenia wydawały się zbierać nad nim, jak ciężkie chmury zwiastujące niszczące burze i ulewy. Spośród nich nie widać było nawet promyka otuchy. Jak gdyby ktoś chciałby pokazać Dawidowi, że nie ma żadnych szans, a Pan Bóg, któremu on ufa, pozostawia go samemu sobie. Jednak to nie zachwiało jego wiarą. Prosił Boga Wszechmogącego, by ten udaremnił niecne zamiary Achtiofela, a po wejściu na szczyt Góry Oliwnej ponownie oddał chwałę Panu Bogu.

Podwójna rola Chuszaja
Wtedy wyszedł naprzeciw niego Arkijczyk imieniem Chuszaj. Szedł naprzeciw króla w rozdartej szacie, z głowa posypaną ziemią. Był pełen bólu. Nie mógł pogodzić się z tym, co uczyniono królowi Dawidowi. Chciał towarzyszyć swojemu władcy.
Dawidowi zaproponował mu coś innego. Nie mógł go zabrać ze sobą. Wędrówka w nieznana byłaby dla tego człowieka zbyt trudna. Postanowił jednak wykorzystać jego wierność i powierzyć mu trudną, niebezpieczną, ale bardzo ważną misję. Zaproponował, aby powrócił do pałacu, a gdy przyjdzie tam Absalom, stanął przed jego obliczem. Przed zbuntowanym młodzieńcem miałby złożyć następującą deklarację: do tej pory służył Dawidowi, teraz gotów jest stać się sługą Absaloma.
Czemu miałoby to służyć? Oto miałby szanse zdobywać wiadomości o planach buntowników, podejmowanych przeciwko Dawidowi. Następnie przekazywałby je Sadokowi i Abiatarowi. Ci zaś przez swych synów będą mogli przesyłać wieści Dawidowi. Wtedy będzie można poznać i zniweczyć zamiary spiskowców. Chuszaj zgodził się podjąć tego zadania. Tym samym Dawid otrzymał od Boga pierwsze wsparcie. Nie była nim kolumna wojsk, ale człowiek obecny na dworze Absaloma, stojący w rzeczywistości po jego stronie. Ten człowiek, poprzez zdobyte wieści, mógł pomóc udaremnić niecne zamiary i zapobiec niepotrzebnemu rozlewowi krwi. Chuszaj zszedł zatem z Góry Oliwnej i powrócił do miasta. Jego wejście do Jerozolimy zbiegło się z wkroczeniem do stolicy Absaloma i sprzymierzonych z nim spiskowców. Odczytał to jako znak Boga, potwierdzający opiekę nad Dawidem.

Życzliwość Siby, sługi Meribbaala
Dawid również otrzymał znak opieki Boga. Gdy wszedł na wschodnie zbocze góry, wyszedł naprzeciw niego Siba, sługa Meribbaala. Prowadził objuczone osły. Czego mógłby się spodziewać po człowieku, który służył potomkowi Saula? Niczego dobrego. Jednak on go zaskoczył. Nie wypowiedział słów nienawiści czy pogardy. Nie szydził z jego upadku, ani nie próbował widzieć w tych wydarzeniach pomsty za wszystko, co spotkało ród jego pana. Przeciwnie przyniósł chleby, owoce, rodzynki i wino dla Dawida i jego ludzi. Ofiarował mu również prowadzone osły. Chciał ulżyć doli króla Dawida. Wiedział, iż czeka go ciężka droga, a na pustyni trudno znaleźć wodę i pożywienie. W orszaku władcy były osoby słabe, które mogły nie mieć siły do odbycia trudnej drogi. Im z pewnością przydadzą się osły. To zdumiało Dawida. Jednocześnie zapytał Sibę o to, co dzieje się z jego panem, któremu okazał wiele łaski. Usłyszał przykre słowa. Meribbaal pozostał w Jerozolimie mając nadzieję, że bunt Absaloma to znak Boga, który chce przywrócić mu królestwo jego ojca. To zabolało króla Dawida. Dlatego obiecał Sibie, że wszystko, co do tej pory stanowiło własność Meribbaala będzie należało do niego. Ów człowiek oddał Dawidowi pokłon i wyraził nadzieję, że będzie on darzył go życzliwością.
Jednak nie wszyscy ludzie związani z rodem Saula byli życzliwi Dawidowi. Zupełnie innego zachowania doświadczył w Bachurim. Tam wyszedł naprzeciw niego Szimei, człowiek należący do rodu Saula. Szedł naprzeciw króla i przeklinał go. Nie poprzestał na słowach. Brał do ręki kamienie i rzucał w jego kierunku i w stronę jego orszaku. Czynił tak mimo, że Dawida otaczali bohaterowie i powszechnie szanowani ludzie. Nazywał go krwawym człowiekiem. Zrzucał na niego odpowiedzialność za tragiczny los rodu Saula. Ludzie otaczający Dawida nie byli w stanie tego znieść. Abiszaj, syn Serui podszedł i zaproponował, że odetnie głowę bluźniercy. Król zabronił mu. Jeśli ów człowiek przeklina Dawida, to dlatego, że Bóg na to pozwolił. Jak dziwić się takiemu zachowaniu obcego człowieka, skoro własny syn podniósł rękę na Dawida? Wobec tych słów ruszyli przy akompaniamencie przekleństw, obrzucani kamieniami i ziemią, aż dotarli do miejsca odpoczynku.

Ks. Krzysztof Kowalik

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!