TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 05:54
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Sposób na kryzysy

Sposób na kryzysy

Wszyscy, którzy przygotowują się do małżeństwa sakramentalnego, muszą pamiętać, że między dwojgiem małżonków jest Bóg, który jest gotowy w każdej chwili im pomagać. Dlatego na długo przed ślubem warto rozmawiać o swojej wierze i relacji z Bogiem.

Z Zenoną i Piotrem Szymańskimi rozmawia Anika Djoniziak

Od wielu lat należą Państwo do ruchu Spotkań Małżeńskich i prowadzą przygotowanie do małżeństwa w formie rekolekcji dla narzeczonych oraz rekolekcje dla małżeństw. Co Państwa zdaniem jest najważniejsze w przygotowaniu do małżeństwa?

Zenona: Jedną z tych spraw, które są istotne, to własna historia życia każdego młodego człowieka, wszystko to, z czym chce wejść do swojego małżeństwa, cały bagaż i na plus i na minus. Bardzo ważna jest też umiejętność wyrażania i komunikowania tego, co jest najważniejsze, nie tylko jeśli chodzi o priorytety, czy wartości, ale także codzienność. Wiąże się to z uczuciami, które pojawiają się w nas w każdej sytuacji. W wielu domach bardzo mało mówi się o uczuciach, dlatego, że nie mamy o tym zbyt wielkiej wiedzy. Rekolekcje dla Narzeczonych, czy później rekolekcje dla małżeństw dają możliwość, żeby dotknąć tego tematu.  

Piotr: Trzeba brać pod uwagę różne wychowanie dwóch osób, różne temperamenty, czy fakt, że mężczyzna patrzy na świat inaczej niż kobieta. Ważny w przygotowaniu do małżeństwa jest też aspekt duchowy, mówimy przecież o sakramencie w Kościele katolickim. Te rekolekcje, które prowadzimy, podobnie, jak każda inna forma przygotowania do małżeństwa obejmują także wymiar duchowy. Próbujemy parom uświadomić, że oprócz tego, że łączy nas uczucie, że się kochamy, że się różnimy, że staramy się być blisko siebie, staramy się poznać i pracujemy nad uczuciami - ważna jest też obecność Pana Boga. Każdy jest inaczej zaangażowany w swoją wiarę, znajduje się na różnych jej etapach - to może pomagać lub przeszkadzać w budowaniu dobrej relacji. Trzeba pamiętać, że sam sakrament niesie przecież łaskę Boga dla małżonków i na nią już w trakcie realizacji małżeństwa, przez całe życie można liczyć i na nią odpowiadać pamiętając, że oprócz nas dwojga jest jeszcze Pan Bóg między nami.

Ładnie to brzmi: rozmowy o uczuciach, przygotowanie do małżeństwa przez dialog, tymczasem współczesny świat mówi, że zanim podejmie się decyzję na całe życie, trzeba się najpierw „wypróbować”, zamieszkać razem. Dlaczego jednak warto zostać przy nauce Jezusa i Kościoła?

Zenona: Okres narzeczeństwa jest czasem wyjątkowym. Po zawarciu związku małżeńskiego - para zamieszka razem przez kolejne kilkadziesiąt lat, a okres narzeczeństwa, czekania na bycie razem i przygotowań do ślubu już się nie powtórzy. Obecnie jest wiele par, w tym pochodzących z rodzin katolickich, które decydują się na wspólne mieszkanie, a najczęściej także na współżycie przed ślubem. Z doświadczenia prowadzenia rekolekcji dla narzeczonych wynika, że wspólne zamieszkanie młodych, podjęcie współżycia - sprawia, że te sprawy absorbują całą ich uwagę, nie pozostawiając wiele miejsca na dalsze wzajemne poznawanie siebie. 

Piotr: To oczywiste, że jest czas, kiedy bardzo nas „ciągnie” do siebie w kontekście bliskości cielesnej, ale warto przez ten czas narzeczeństwa nauczyć się wielu innych sposobów okazywania sobie czułości: przez słowa, wspólne spacery, czy chociażby drobne podarunki. Jest to doskonałe przygotowanie do małżeństwa, w którym przecież również mogą pojawić się okresy dłuższe lub krótsze, gdy z różnych względów nie będzie można współżyć, na przykład wyjazd do pracy, choroba jednej ze stron, czy choćby stosowanie naturalnych metod planowania rodziny. Jeśli decydujemy się na małżeństwo chrześcijańskie, decydujemy się również na te metody. Jeśli para nie nauczy się dobrze przeżywać takiej okresowej wstrzemięźliwości w narzeczeństwie, to nie nauczy się jej już nigdy. 

Znamy przykład pary narzeczonych, która mieszkała razem przed ślubem, co łączyło się ze współżyciem, a na rekolekcjach, czy po nich podjęli decyzję, że czas, który im został do ślubu, to było około pół roku, przeżyją w czystości. Potem podzielili się swoim świadectwem, że było trudno, ale było warto, bo dało im to wiele do myślenia. Stwierdzili, że to był piękny czas, a ich zbliżenia już po ślubie zyskały wiele na jakości.

Mamy coraz więcej rozwodów. Co zrobić, żeby małżeństwo było trwałe?

Piotr: Kiedy małżeństwa zapisują się na rekolekcje pytamy, co ich skłania do przyjazdu, żebyśmy mogli lepiej się przygotować i odpowiedzieć na ich problemy. Kilkanaście lat temu małżeństwa w kryzysie stanowiły jedną czwartą, a dzisiaj to około trzy czwarte par uczestników. Po rekolekcjach nie zostawiamy par samych, jeśli chcą proponowaną formę dialogu kontynuować mogą uczestniczyć w comiesięcznych spotkaniach w Kaliszu. 

Duży wpływ na liczbę kryzysów ma stan naszej wiary w Boga. Jeśli przyjmujemy, że małżeństwo ma być nierozerwalne, to szukamy pomocy u Boga i ludzi - różnych środków, które Kościół proponuje, żeby małżeństwo naprawić. Jest statystyka, która mówi, że wśród małżeństw, które często uczestniczą wspólnie we Mszy św. i modlą się razem codziennie, jest znikomy procent, jeśli nie promil rozwodów. To też świadczy o dużym znaczeniu wspólnego życia duchowego. Niestety świat robi wszystko, żeby odciągnąć nas od Boga.

Rozmowa w całości została opublikowana w czwartym numerze kwartalnika „Okno wiary”

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!