TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Kwietnia 2024, 19:37
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Spodobało się najwyższemu wybrać... budowlańca!

Spodobało się najwyższemu wybrać... budowlańca!

„Dom Ojca” – powieść Jarosława Gałuszki o tematyce biblijnej, tym razem ze św. Józefem, ukazała się przed ogłoszeniem przez papieża Roku św. Józefa. Czy mój rozmówca miał przecieki z Watykanu i dlatego wpasował się czasowo z publikacją? Nie zawahałam się go o to zapytać!

Zapraszasz czytelników do „Domu Ojca”. Kto jest tym ojcem i co czeka na nas w jego tytułowym domu?
Jarosław Gałuszka: Właśnie, kto jest tym ojcem/Ojcem? Oczywiście, w porządku ziemskim, ojcem dla Jezusa jest prawowity małżonek Maryi, Józef. Wiemy z Ewangelii, że nie jest on wprawdzie biologicznym ojcem Jezusa, ale fakt uznania go za swego syna, w większości starożytnych społeczeństw wystarczał do usynowienia. W Rzymie na przykład, jeśli mężczyzna podniósł do góry, ponad głowę, nowonarodzonego i wypowiedział słowa, „to jest mój syn”, był to akt publiczny, wystarczający dla prawnego uznania dziecka za potomka. Zwyczaje starożytnej Judei i Galilei nie odbiegały od tej reguły. Jezus jednak, oprócz ziemskiego ojczyma, ojca w sensie prawnym, miał jeszcze Ojca Niebieskiego, o czym zapewnia nas fragment Ewangelii, opisujący zwiastowanie anielskie. To jest największa tajemnica objawienia chrześcijańskiego, a właściwie kilka, powiązanych. Tajemnica drugiej osoby Trójcy, tajemnica wcielenia, tajemnica dwóch natur Jezusa, no i oczywiście wypływająca z powyższych, tajemnica boskiego macierzyństwa Maryi.

Głównym bohaterem książki jest św. Józef, jednak jego osoba pojawia się również w innych Twoich powieściach. Czy możesz króciutko o nich opowiedzieć?
Pragnieniem mojego serca jest napisać pełną sagę maryjną, od zwiastowania, do wniebowzięcia – jak na razie, udało się zrealizować pierwsze cztery tomy. W pierwszym „Dziewica” koncentruję się raczej na postaci Maryi, choć Józef jest obecny. W drugim „Syn”, Józef jest już wysunięty na pierwszy plan, bo to jest kwestia jego rozterek, po odkryciu, że Maryja wraca od Elżbiety w widocznej ciąży, a Józef wie, przecież, że nie jest ojcem dziecka. W tej powieści bardzo rozbudowuję psychologiczny aspekt walki, jaka rozgrywa się w duszy Józefa, od niedowierzania, do zaakceptowania.
W trzeciej powieści „Galilejczycy”, Józef jest dynamiczną postacią, która ochrania Matkę z Dzieckiem, nie tylko w ich trudnej, ubogiej rzeczywistości, ale także uwikłanych w dramatyczne wydarzenia historycznego czasu i wychodzi z tych perypetii zwycięsko. I wreszcie w najnowszej powieści „Dom Ojca”, Józef, z zawodu cieśla, wprowadzający nastoletniego Jezusa w arkana zawodu, rzecz niby normalna, oczywista, a przecież, trochę zaskakująca o ile odnosimy ją do przyszłego Zbawiciela, Wcielonego Boga…

Czy do napisania „Domu Ojca” zainspirowała Cię fascynacja św. Józefem, doświadczenie jego opieki, czy jeszcze coś innego?
Cały pomysł zawarty jest już w tytule, w słowie „Ojca”, napisanym z dużej litery. A więc nie tylko o ziemskiego ojca, czy też opiekuna Jezusa, będzie tu chodzić. Pozostając jednak jeszcze przy postaci Józefa, wydała mi się warta podkreślenia wykonywana przez niego profesja, a więc ciesielstwo, a więc budowlanka, a więc uczciwa i mozolna, nie najwyżej opłacana praca fizyczna. Spodobało się Bogu Najwyższemu na opiekuna swego Syna, wybrać nie króla, nie bogacza, nie mędrca, nie lekarza, nie generała, ani sędziego – ale…budowlańca! Rzecz niesamowita po prostu! Jest w mojej powieści, niemało scen, związanych z profesją ciesielską. Muszę też dodać, że osobiście posiadam niemałe doświadczenie w budowlanym fachu, znam dobrze mozół i udręki ciężkiej pracy, mogłem więc z najczystszym sumieniem przelać na karty powieści, nieco własnych doświadczeń.

„Dom Ojca” ukazał się tuż przed ogłoszeniem przez Franciszka roku 2021 Rokiem Świętego Józefa. Czy to taka cudowna koincydencja, czy miałeś może przeciek z Watykanu? ;-)
Odpowiem krótko. Jako człowiek wierzący, nie uznaję przypadków, tylko widzę, odbieram znaki. Raz odczytuję je lepiej, kiedy indziej gorzej, ale podejmuję ryzyko. Czytam „szyfry transcendencji”, jakby to napisał Jaspers. ( Jestem filozofem z wykształcenia). Jestem przekonany, że inspiratorem dzieł ewangelicznych, tych większych i tych mniejszych, jak moje powieści, jest Duch Święty. Mam wielką nadzieję, że to on właśnie popycha mnie do napisania kolejnych opowieści o Maryi, Józefie i Jezusie. Jeśli tak jest rzeczywiście, koincydencja nie jawiła by się tu nawet cudem – byłaby oczywistością!

Niektórzy twierdzą, że dziś nie da się czerpać ze świętości Józefa z Nazaretu, że jest zbyt odległy od naszej rzeczywistości, zgadzasz się z tym?
Nie można się z tym zgodzić. To znaczy… rzeczywiście, model mężczyzny, coraz bardziej rozmywa się w naszej aktualnej dość dziwnej cywilizacji, jest tego takie mnóstwo możliwych przyczyn, że możemy sobie chyba odpuścić ich wyliczanie. Józef jest mężczyzną archetypicznym, jest wzorem – opiekun, ratownik, czuły mąż i ojciec, wyrozumiały kiedy trzeba, otwarty na głos Boga, jeśli to jest konieczność chwili, prostolinijny, uczciwy na wskroś, pracowity, troskliwy. Nie mogę powiedzieć, żeby żyjąc przez lata w Kościele, we wspólnotach (mam doświadczenie wspólnot neokatechumenalnych i Odnowy w Duchu Świętym) żebym nie poznał wielu, wspaniałych mężczyzn, wzorcowych ojców i mężów. Bogu dzięki poznałem ich wielu i mogę zaświadczyć, że są, że nie jest to gatunek wymarły…

Który moment z ewangelicznych „biografii” św. Józefa jest Ci najbliższy?
Najbardziej ten, w którym Józef decyduje się wziąć brzemienną Maryję do siebie, pod swoje skrzydła, aby ochronić ją przed zniesławieniem - ujmuje mnie ten szlachetny akt, także możliwość cierpienia jakie zaakceptował, bo przecież nie od razu objawiło się, że Dziecię, nie pochodzi z tej ziemi, że żaden inny mężczyzna nie był jego sprawcą…

Czy mogę zapytać, jaki był dom Twojego dzieciństwa? Dom Twojego ziemskiego Ojca?
Mam takie wspomnienie w kontekście mojego Taty i mojego późniejszego pisarstwa - byłem dość często chorującym dzieckiem, grypy, anginy, różyczki i ospy, itp. - mój Tata przynosił mi wtedy z biblioteki w swoim zakładzie pracy, wspaniałe powieści Karola Maya, Fenimorea Coopera, Stevensona, pełne przygód, akcji Indian i westmanów, piratów i ukrytych skarbów. Czytałem je z wypiekami na twarzy, jedną po drugiej – w ogóle, gdyby mnie ktoś zapytał, jak spędziłem dzieciństwo i wczesną młodość, to odpowiedź byłaby prosta: w książkach, w powieściach – to był mój świat i to Ojciec wprowadził mnie do niego. Mama też miała w tym udział, powiedziałbym że we wcześniejszej fazie mojego życia; wspaniale opowiadała mi bajki, a potem je czytała, na przykład baśnie Andersena. I arcyważna rzecz - przez całe moje życie widziałem wspaniałą, pełną uwielbienia miłość Taty do mojej Mamy. Trwa ona zresztą nadal, ponieważ oboje moi Rodzice żyją, dzięki Bogu.

Ty sam również jesteś ojcem. Czy Święty Józef jest dla Ciebie autorytetem, inspiracją lub pomocą w sprawach ojcostwa?
Z całą pewnością, Święty Józef jest dla mnie autorytetem, jako kochający mąż i ojciec.

Dziękuję za rozmowę.

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!