TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 07:48
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Słowo Boże na każdy dzień - X niedziela zwykła 7 czerwca

Słowo Boże na każdy dzień

X niedziela zwykła 7 czerwca
Rdz 3,9-15; Ps 130; 2 Kor 4,13-5,1; Mk 3,20-35;

Poniedziałek, 8 czerwca
2 Kor 1, 1-7; Ps 34; Mt 5, 1-12;

Wtorek, 9 czerwca
2 Kor 1,18-22; Ps 119; Mt 5,13-16;

Środa, 10 czerwca
2 Kor 3, 4-11; Ps 99; Mt 5, 17-19;

Czwartek, 11 czerwca
Dz 11, 21b-26; 13, 1-3; Ps 98; Mt 10, 7-13;

Piątek, 12 czerwca
Oz 11, 1. 3-4. 8c-9; Iz 12; Ef 3, 8-12. 14-19; J 19, 31-37;

Sobota, 13 czerwca
Iz 61, 9-11; 1 Sm 2; Łk 2, 41-51;

Z Księgi Rodzaju
Gdy Adam spożył z drzewa, Pan Bóg zawołał na niego i zapytał go: «Gdzie jesteś?» On odpowiedział: «Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się». Rzekł Pan Bóg: «Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść?» Adam odpowiedział: «Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem». Wtedy Pan Bóg rzekł do niewiasty: «Dlaczego to uczyniłaś?» Niewiasta odpowiedziała: «Wąż mnie zwiódł i zjadłam». Wtedy Pan Bóg rzekł do węża: «Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i polnych; na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia. Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę».

Z Drugiego Listu świętego Pawła Apostoła do Koryntian
Bracia: Cieszę się owym duchem wiary, wedle którego napisano: «Uwierzyłem, dlatego przemówiłem»; my także wierzymy i dlatego mówimy, przekonani, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem przywróci życie także nam i stawi nas przed sobą razem z wami. Wszystko to bowiem dla was, ażeby w pełni obfitująca łaska zwiększyła chwałę Bożą przez dziękczynienie wielu. Dlatego to nie poddajemy się zwątpieniu, chociaż bowiem niszczeje nasz człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia się z dnia na dzień. Niewielkie bowiem utrapienia nasze obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku dla nas, którzy się wpatrujemy nie w to, co widzialne, lecz w to, co niewidzialne. To bowiem, co widzialne, przemija, to zaś, co niewidzialne, trwa wiecznie. Wiemy bowiem, że jeśli nawet zniszczeje nasz przybytek doczesnego zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie.

Z Ewangelii według Świętego Marka
Szatan został pokonany
Jezus przyszedł z uczniami swoimi do domu, a tłum znów się zbierał, tak że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: «Odszedł od zmysłów». Natomiast uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili: «Ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy». Wtedy przywołał ich do siebie i mówił im w przypowieściach: «Jak może szatan wyrzucać szatana? Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać. Jeśli więc szatan powstał przeciw sobie i wewnętrznie jest skłócony, to nie może się ostać, lecz koniec z nim. Nie, nikt nie może wejść do domu mocarza i sprzęt mu zagrabić, jeśli mocarza wpierw nie zwiąże i wtedy dom jego ograbi. Zaprawdę powiadam wam: wszystkie grzechy bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego». Mówili bowiem: «Ma ducha nieczystego». Tymczasem nadeszła Jego Matka i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby Go przywołać. Właśnie tłum ludzi siedział wokół Niego, gdy Mu powiedzieli: «Oto Twoja Matka i bracia na dworze pytają się o Ciebie». Odpowiedział im: «Któż jest moją matką i którzy są braćmi?» I spoglądając na siedzących wokoło Niego rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką».

 

Komenatrz do ewangelii

Co z tego, że mówią…

Pewnie niejeden ze współczesnych uczniów Jezusa pomyślał sobie kiedyś: „gdyby Pan Jezus dzisiaj przyszedł na ziemię i gdyby wszyscy mogli Go zobaczyć tak, jak ludzie widzieli Go dwa tysiące lat temu w Palestynie, to nie byłoby człowieka, który by w Niego nie uwierzył”. Jednak takie myślenie jest naiwne.
Przecież wielu mieszkańców Palestyny zobaczyło Pana Jezusa. Co więcej, słyszeli Jego słowa, widzieli „znaki i cuda”, które czynił. I co z tego wynikło? Nic! Poszli dalej, jak gdyby nic się nie wydarzyło, jakby nie spotkali Tego, który „szedł dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli w mocy diabła” (Dz 10, 38). Nie wystarczy „zobaczyć i usłyszeć”: „Patrząc, widzą, ale nie dostrzegają, słuchając, słyszą, ale nie rozumieją” (Mk 4, 12). To nie jest takie oczywiste i jednoznaczne: „zobaczę i uwierzę”. Dlaczego więc ci, którzy widzieli Jezusa, w Niego nie uwierzyli? Dlaczego ci, którzy widzieli „znaki i cuda”, które czynił, w Niego nie uwierzyli? Dlatego nie dziwmy się temu, co słyszymy o Jezusie w dzisiejszym fragmencie Ewangelii: „odszedł od zmysłów” (dosłownie: „stanął poza sobą”; Mk 3, 21) oraz „ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy” (Mk 3, 22). Przekładając to na aktualny język, trzeba by powiedzieć: „zwariował, należy Go odesłać do domu dla psychicznie chorych”, „jest opętany, wołajcie egzorcystę”! Któż z nas chciałby usłyszeć takie słowa na swój temat?! Któż z nas chciałby tak zostać potraktowany przez innych?! A Jezus usłyszał takie słowa pomimo tego, co mówił i robił… A Jezus został tak potraktowany… W odpowiedzi nie rzucał gromami, nie przeklinał tych, którzy tak o Nim mówili, nie odwrócił się od nich, nie zrezygnował z nich. Odepchnięty przez ludzi zaprasza ich do swojej rodziny: „Kto wypełnia wolę Boga, ten mi jest bratem, siostrą i matką” (Mk 3, 35). To jest odpowiedź Jezusa: tych, którzy mówią, że zwariował, zaprasza do tego, aby stali się Jego bliskimi, by połączyły ich z Nim więzy krwi („brat, siostra, matka”), by zamieszkali z Nim w jednym domu, tak jak w jednym domu mieszka rodzina. Kiedy więc patrzymy na Jezusa zapraszającego do siebie tych, którzy tak, a nie inaczej o Nim mówią, to widzimy, ile w nas jest uprzedzeń wobec innych, ile rzeczy nieprzebaczonych, bo ktoś coś na mój temat powiedział, bo ktoś coś mi zrobił. Widzimy, jak trudno jest się przełamać wobec tych, którzy nas obmówili, czy oczernili. Widzimy, że właściwie odpowiadamy innym tym samym, czym zostaliśmy skrzywdzeni, czy zranieni przez nich. A przecież Święty Paweł, wpatrzony w Jezusa i napełniony Bożym Duchem, uczy nas: „Błogosławcie, a nie złorzeczcie… Nikomu złem za złe nie odpłacajcie… Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło zwyciężaj dobrem” (Rz 12, 14. 17. 21). Skoro Jezus tak zrobił, skoro mówi do mnie: „Pójdź za Mną”, to naprawdę nie mam innego wyjścia, jeżeli chcę być Jego uczniem. Trzeba przełamać się i zaprosić do swojego domu tych, którzy tak różne rzeczy mówią o mnie.

ks. Tomasz Kaczmarek

 

Bł. Jolenta Helena (1244-1304?) - wspomnienie 15 czerwca

Królewna węgierska z dynastii Arpadów, wnuczka bazileusa bizantyjskiego, późniejsza księżna kalisko-gnieźnieńska i żona Bolesława Pobożnego, dzisiejsza błogosławiona i patronka Wielkopolski, przyszła na świat w 1244 roku w Ostrzyhomiu. Jej ojciec, król Bela IV, w tym czasie odbudowywał i zabezpieczał swoje królestwo po najeździe mongolskim, który miał miejsce w1241 roku.

Do końca nieznana jest przyczyna, dlaczego w wieku kilku lat mała królewna została wysłana do Krakowa, do swojej starszej siostry Kingi, żony Bolesława Wstydliwego, księcia krakowsko-sandomierskiego. Być może dwór węgierski już wówczas planował małżeństwo córki z księciem wielkopolskim Bolesławem. Bogobojne życie obojga krakowskich książąt i bliskie kontakty dworu wawelskiego z franciszkanami miały duży wpływ na wychowanie królewny. Od młodych lat Jolentę kształtował duch żarliwej modlitwy, dobroczynność wobec ubogich i potrzebujących, a także dobrze pojęta pokora. Pokora z pełnym zawierzeniem siebie Bożej miłości i odnajdywaniem własnego miejsca wśród ludzi. Dopomagał jej w tym kult Męki Pańskiej wyniesiony z domowej tradycji bizantyjskiej, który intensywnie rozwijał się wtedy także u krakowskich franciszkanów. Na dworze Kingi Jolenta uczyła się również dostrzegać sprawy narodu i rozbitej na dzielnicę Polski. Była uczestnikiem pokornego zawierzania biskupowi Stanisławowi ze Szczepanowa, kanonizowanemu w 1253 roku, toczących się wokół dziejów.
W dojrzałym życiu kierowała się nabytą w dzieciństwie cnotą chrześcijańskiej pokory, która dawała jej siłę do budowania w dobroci, pokoju i radości, świata wokół siebie. Dzięki temu potrafiła dobrze spełniać obowiązki żony księcia-rycerza i matki, a także sprawiedliwej i mądrej administratorki wsi nadanych jej we wianie. Po śmierci swego męża Jolenta wstąpiła w 1284 roku do gnieźnieńskiego klasztoru Zakonu Świętej Klary i z niedawnej księżnej stała się ubogą sługą Bożą. Jej pogłębione życie duchowe, dążące do coraz lepszego i pokornego poznawania Chrystusa, zjednywało do niej współsiostry.
Czy w swojej pokorze zadziwia? Pewno tak. Takiej postawy nie jesteśmy czasem nawet w stanie zauważyć i zrozumieć. Przyszła błogosławiona (beatyfikowana w 1827 roku) wiedziała, że pokornie żyć, to znaczy być przede wszystkim otwartym na prawdę odnoszącą się do życia, z którą można osiągnąć jego pełnię, bowiem „pokora jest okiem duszy, które objawia człowiekowi jego kondycję i stan, w którym się aktualnie znajduje”.

ks. Sławomir Kęszka

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!