TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 13:27
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Rzym, Krzyż i Dekalog

Rzym, Krzyż i Dekalog

Rzym

Jedna z gazet opatrzyła wypowiedź papieża Franciszka o emigracji nagłówkiem „Rzym powiedział”. Nagłówek ten w sposób oczywisty odwoływał się do starej sentencji łacińskiej: Roma locuta causa finita. Dopóki Rzym nie zajął stanowiska w ważnych kwestiach można było dyskutować. Jednak kiedy Papież oficjalnie się wypowiedział, wyjaśniając naukę Kościoła, wszelkie dyskusje traciły sens.

Nagłówek ten w tej właśnie gazecie wywołał moje rozbawienie. Dlaczego? Ponieważ na jej łamach bardzo rzadko słowa Papieża, czy nauczanie Kościoła przyjmowane są z taką gotowością. O wielu innych sprawach jak choćby o aborcji, eutanazji, in vitro, związkach jednopłciowych itd. „Rzym powiedział”, ale próżno na jej łamach szukać zachwytów i zachęt, aby wraz z tą „pieczęcią” przyjąć nauczanie i zakończyć dyskusje. Wręcz przeciwnie. Kiedy myślałem nad tym tekstem, który ma za zadanie łagodne przeniesienie nas z klimatów wakacyjnych do wyzwań stawianych przez życie, pracę czy szkołę, przebywałem w Rzymie. I postanowiłem zabrać Czytelników w zakątki, które będą swoistym przesłaniem na kolejne miesiące podejmowania codziennych obowiązków. Na czym się oprzeć? No właśnie, ja proponuję trzymać się Rzymu, Krzyża i Dekalogu.

Łańcuchy św. Piotra
Gdy mówimy o Rzymie myśli nasze w sposób naturalny biegną w kierunku słynnego placu i bazyliki, która stoi w miejscu grobu św. Piotra. Ale myśli mogą przemieszczać się w sposób nieskrępowany, ciału jest znacznie trudniej. W okresie letnim, aby wejść do Bazyliki św. Piotra trzeba odstać kilkadziesiąt minut w kolejce do kontroli wystawiając się na zabójcze słońce. Nie mówiąc o nieodłącznym hałasie powodowanym przez tysiące pielgrzymów wewnątrz bazyliki. Czy możemy gdzieś indziej, bez kolejki i w skupieniu przytulić się do św. Piotra i odnowić naszą chęć trwania przy jego następcy? Możemy! Zapraszam do bazyliki św. Piotra w Okowach.
Znajduje się ona w dzielnicy Rione Monti. Według przekazów historycznych ufundowała ją Licynia Eudoksja, żona cesarza Waleriana III i już od III wieku znajdowała się w tam świątynia chrześcijańska. Od samego początku miał ona chronić kajdany (stąd tytuł bazyliki), w które, według tradycji, miał być zakuty św. Piotr. Co ciekawe, legenda przekazuje, że łańcuchy, które możemy czcić do dzisiaj w centralnym ołtarzu bazyliki, mają być złożone z dwóch oddzielnych kajdan, zarówno tych, którymi skuto św. Piotra w Jerozolimie, jak i tych użytych w rzymskim Więzieniu Mamertyńskim: położone obok siebie w cudowny sposób miały stopić się w jedną relikwię. Warto dodać, że bazylika św. Piotra w Okowach była jednym z pierwszych kościołów tytularnych, czyli kościołów należących do diecezji rzymskiej, które papież przydzielał nowo powołanym kardynałom prezbiterom, aby w ten sposób stali się rzymskimi proboszczami.

Rogi Mojżesza
Trzeba jednak powiedzieć, że wielu turystów przybywa do bazyliki św. Piotra w Okowach i ze zdziwieniem zauważa obecność w nim tak ważnej dla nas chrześcijan relikwii. Dlaczego? Bo tym, co ich tu przywodzi, również niechrześcijan, jest jedna z najbardziej znanych na świecie rzeźb, a mianowicie Mojżesz Michała Anioła. Dzieło jest częścią większego projektu, jakim była budowa grobowca papieża Juliusza II della Rovere. W 1505 roku papież Juliusz II ściągnął Michała Anioła z Florencji do Rzymu i zamówił dla siebie grobowiec, który miał stanąć w nowej bazylice watykańskiej. Michał Anioł rozpoczął prace, ale szybko skonfliktował się z papieżem, którego nazywano papa terrible i prace stanęły, a artysta zajął się freskami kaplicy sykstyńskiej. W 1513 roku Juliusz II zmarł, a jego krewni upomnieli się o ukończenie grobowca. Projekt został zmieniony przez Michała Anioła i miał on wykonać własnoręcznie sześć posągów (zamiast początkowych 40), a ostatecznie skończyło się na trzech. W 1545 roku niedokończony grobowiec stanął jako monument przyścienny w bazylice św. Piotra w Okowach, która była kościołem tytularnym Juliusza II. Michał Anioł pokazał Mojżesza tuż po powrocie z góry Synaj, dzierżącego tablice przykazań i zagniewanego na Lud Izraelski, który odlał sobie cielca za bóstwo. Giorgio Vasari, architekt niewiele młodszy od Michała Anioła i jego wielbiciel w „Żywotach najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów” tak pisał o rzeźbie: „Prorok siedzi w pozycji niezwykłej, z prawą ręką opartą na tablicy Przykazań, podczas gdy lewą trzyma sploty długiej brody, tak wypracowanej, że włosy występują tutaj w całej pełni, miękko i szczegółowo. Wydaje się wprost niemożliwe, aby dłuto zamieniło się w pędzel. Twarz Mojżesza jest również wspaniała, nosi wyraz święty i groźny prawdziwego wodza; zdaje się wymagać zasłony, taki ma w sobie blask i olśniewa. Oprócz tego pięknie układają się rzeźbione draperie, a muskuły rąk, układ kostny i żyły, i nerwy są świetnie wypracowane”.
Wszystkie elementy wymienione przez znawcę materii są godne zauważenia, ale tym co najbardziej ekscytuje turystów są... rogi Mojżesza. Ich historia jest dość prosta i wywodzi się od św. Hieronima, który przetłumaczył Biblię na łacinę. Za jego przyczyną w Księdze Wyjścia 34, 29-35, zamiast twarzy promieniejącej, świetlistej, pełnej blasku facies coronata mamy twarz rogatą facies cornuta. Czy to pomyłka, czy chęć połączenia świetlistości z promieniami słonecznymi, wyglądającymi zza chmur niby rogi? Nie wiemy. Faktem jest, że zamiast aureoli często pokazuje się Mojżesza z rogami. Jak w słynnej rzeźbie Michała Anioła, którą właśnie podziwiamy.

Relikwie Krzyża
Mamy więc Rzym, św. Piotra i Dekalog. Brakuje nam Krzyża. Tego, którego podwyższenia święto obchodzimy właśnie we wrześniu. Aby uczcić najważniejszy znak chrześcijaństwa udajemy się do bazyliki Świętego Krzyża w Jerozolimie, tak się ona nazywa, choć nie opuściliśmy bynajmniej Rzymu. Wielu pielgrzymów odwiedza pobliskie Bazyliki św. Jana na Lateranie, czy Santa Maria Maggiore, ale niekoniecznie kierują swoje kroki do leżącej w pobliżu świątyni z ważnymi relikwiami męki Pańskiej. bazylika Świętego Krzyża powstała w latach 337-344 w wyniku przekształcenia kilku sal pałacu cesarskiego Sessorianum, oficjalnej siedziby kilku cesarzy z III wieku n.e. (dlatego nazywamy ją kościołem pałacowym) w sanktuarium Krzyża Pana Jezusa. Stało się to za przyczyną św. Heleny Augusty, matki cesarza Konstantyna Wielkiego, która podczas pielgrzymki do Palestyny miała odnaleźć Święty Krzyż. Przywiozła go do Wiecznego Miasta, wraz z ziemią z Golgoty, gwoździami z krzyża, fragmentami korony cierniowej i gąbki oraz palcem św. Tomasza. Wszystkie te relikwie, jak również fragment belki krzyża Dobrego Łotra i przede wszystkim fragment tabliczki z napisem „Jezus z Nazaretu, król żydowski” znajdują się w rzeczonej bazylice.
Zatrzymajmy się jeszcze na chwilę przy owej tabliczce zwanej Titulus (pełna nazwa tablicy z Drzewa Krzyża to Titulus Crucis). Otóż jest to jedyny jej fragment, który zachował się do naszych czasów. Cesarzowa przywiozła do Rzymu prawą dolną część Titulusa, na której znajdowały się słowa określające Jezusa jako Nazarejczyka po łacinie i po grecku. W połowie XII wieku wspomniany już wcześniej Lucjusz II zanim jeszcze został papieżem (nazywał się wówczas Gererdo Caccianemici) nakazał schowanie Titulusa w specjalnym kufrze, opieczętował go i umieścił za mozaiką zdobiącą ścianę ówczesnej kaplicy św. Heleny. Kiedy w 1492 roku dokonywano konserwacji tysiącletniej mozaiki, odkryto schowany tam kuferek z Titulusem. Dzięki temu zachował się on do naszych czasów, a od 1952 roku jest umieszczony w specjalnej kaplicy z relikwiami.
Przy okazji zadumy nad relikwiami Krzyża Świętego warto podkreślić jeszcze jeden aspekt. Często można słyszeć pogardliwe szyderstwa niedowiarków, że gdyby wszystkie fragmenty relikwii Krzyża Świętego połączyć, to wyszłoby z nich przynajmniej kilka, jeśli nie kilkanaście krzyży. A tymczasem wyjaśnienie jest banalnie proste. Rozprowadzone po całym świecie cząstki relikwii Świętego Krzyża były najczęściej malutkimi drzazgami. Aby mogły być widoczne dla wiernych oprawiano je w drewniane konstrukcje w formie pełnego krzyża. I takie właśnie relikwiarze były wystawiane w świątyniach do adoracji. Przed takim krzyżem, srebrnym, zawierającym drzazgi Drzewa Życia modliłem się w bazylice w Rzymie.
Z tymi myślami, o Rzymie, Piotrze, Krzyżu i Bożym Prawie zostawiamy wakacyjne wspomnienia i wchodzimy w kolejny rok pracy. Z nimi nie zbłądzimy.

Tekst i foto ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!