TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 12:56
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Rzecz o Wandzie Półtawskiej i Janie Pawle II

Co kryje tajemnica księżyca

czyli rzecz o Wandzie Półtawskiej i Janie Pawle II

wanda

Każdy chrześcijanin, a zwłaszcza rodzic, nauczyciel, wychowawca, kapłan powinien być odbiciem Bożego światła, które poprowadzi jego samego i ludzi dookoła drogą ku świętości. Jednym z takich niezwykłych ludzi był Jan Paweł II, który mówił o tajemnicy księżyca; bardzo dobrze tę rolę pełni także Wanda Półtawska, jego wieloletnia Siostra i Przyjaciółka.

Są takie osoby, po spotkaniu z którymi człowiek już nigdy nie będzie taki sam, jak przedtem. Ktoś kiedyś powiedział, że każda napotkana osoba powinna nas uczyć bardziej kochać, ale są też takie, które mogą zmienić lub ugruntować nasz światopogląd czy wiarę. Jestem przekonana, że taką osobą był Jan Paweł II.
On, jego kapłańskie prowadzenie i przyjaźń pomogły także pani Wandzie Półtawskiej stać się taką osobą. Dziś ona, mam nadzieję, pomaga ludziom trafić na drogę świętości. Na spotkania przyjeżdża bez szumu, wchodzi po cichu, w skromnej sukience, ale w tym, co mówi jest pewność i siła. Można nawet odnieść wrażenie, że zawsze taka była, ale każdy, kto weźmie do ręki, którąś z jej książek przekona się, że to nieprawda. 

Tam, gdzie dane było mi spotkać panią Wandę, mówiąc właściwie cały czas o swoim Przyjacielu i Bracie ,,przemycała“ też wiadomości i anegdoty o sobie. Nieskromnie przyznała, że jej życiorysu wystarczyłoby na obdzielenie kilku osób. Z jej wypowiedzi emanuje zachwyt Janem Pawłem II,
a przede wszystkim jego nauką. Mnie zafascynowała także osoba i twórczość pani Wandy. W jej książkach czytelnik odnajdzie fascynację człowiekiem jako złożoną istotą i życiem. Odnajdzie w nich także Wandę młodą, przerażoną, rozgorączkowaną wydarzeniami, nieufną wobec kultu maryjnego, niecierpliwą, ale zawsze szukającą Boga i chcącą czynić dobro.   

 

Lekarz i kapłan w obronie rodziny

Wanda Półtawska przeżyła cztery lata w obozie Ravensbruck, od aresztowania w 1941 roku, aż do końca wojny. Napisała potem książkę ,,I boję się snów“. Doskonale oddaje ona cały koszmar obozowego życia i jego konsekwencje i aż trudno uwierzyć, że kobieta po takich doświadczeniach jest dziś tak pełna życia i wewnętrznego światła. Po wojnie Wanda Półtawska podjęła studia medyczne w Krakowie, jak sama mówi, uciekła z rodzinnego Lublina nie tylko na lepszą uczelnię, ale także dlatego, że ciężko było jej znosić spojrzenia matek swoich koleżanek z harcerstwa, które z obozu nigdy nie wróciły. 

W Krakowie z księdzem Wojtyłą połączyło ją duszpasterstwo lekarzy oraz troska o ludzkie życie i rodziny. - Wydawało nam się oczywiste, że lekarz i ksiądz powinni pracować razem, bo działają na tym samym polu tzn. dla człowieka. To były czasy Polski Ludowej, gdzie narzucało się niemoralne prawo aborcji. Ks. Karol Wojtyła się tym przejął, ja też. Działo się to, czego ja nigdy nie rozumiałam i do dzisiaj nie mogę zrozumieć. W klinikach ginekologicznych stały kolejki kobiet do zabijania własnych dzieci, kobiet mężatek, dziewczyn. Zorganizowaliśmy wtedy spotkanie, na które zaprosiliśmy lekarzy imiennie, korzystając z książki telefonicznej i rozmawialiśmy o tym, kto jest winny takiej sytuacji. Jedna z lekarek powiedziała, że jest na etacie kata, że to rodzice zabijają, a ona tylko wykonuje wyrok, a na moją propozycję rezygnacji odpowiedziała, że kat też musi żyć. Po latach napisała do mnie list, że po tym spotkaniu nie wykonała już aborcji, ale musiała wyjechać z Polski. Koledzy ginekolodzy na studiach powinni dokonać zabiegu aborcji, żeby zrobić specjalizację, dlatego do dzisiaj brakuje nam ginekologów. Przy okazji Soboru Paweł VI uczynił ks. Wojtyłę przewodniczącym Komisji ds. Rodziny. Owocem tego Soboru była m. in. encyklika Humane vitae, która jest do dzisiaj podstawą etyki małżeńskiej, ale przez dziennikarzy i ateistów była mocno krytykowana. Jest w niej zadanie dla biskupów, którzy mają stawiać rodzinę na pierwszym miejscu. Zaraz też rozpoczęliśmy działania w duszpasterstwie rodzin, ja w zakresie lekarskim, ks. Karol w zakresie etycznym. 

Od tamtego czasu, aż do śmierci Karol Wojtyła zajmował się tym problemem, zagadnieniem życia i jego ochrony, przez to chciał uświęcić życie człowieka, małżeństwa i rodziny - mówiła pani Wanda, która wykłada studentom antropologię Jana Pawła II. 13 maja 1981 roku powstały dwie inicjatywy ( jak mówi pani Doktor okupione krwią Jana Pawła II, bo w dniu zamachu miał je ogłosić): Papieska Rada ds. Rodziny i Papieski Instytutu Teologiczny ds. Rodziny na Lateranie. Nazwała te dwie inicjatywy jego oczkiem w głowie.

 

Coraz gorzej z etyką 

- Aborcja to grzech człowieka, który zabija stworzenie Boże, natomiast grzech antykoncepcji nie uderza w stworzenie, ale w Stwórcę, Kreatora, jest to grzech, który zmienia sposób przekazywania życia, już jako papież ks. Wojtyła mówił, że jest to grzech przeciwko pierwszemu przykazaniu, to jest grzech gwałtu stworzenia na Stwórcy. Jan Paweł II cierpiał bardzo z powodu tych grzechów. Ja jestem tym samym pokoleniem, za naszych czasów nastąpiła nieprawdopodobna degradacja, w Polsce, ale nie tylko w Polsce, etyki małżeńskiej. Gdy byliśmy młodzieżą nie było w Europie prawa do rozwodów, małżeństwo było stabilne. Nastąpiło prawo do rozwodów, sukcesywnie prawo do aborcji, eutanazji, antykoncepcji i manipulacji genetycznych i wreszcie to in vitro. To wszystko działo się za naszego życia, a dziś trwa dyskusja, ale o czym tu dyskutować?! In vitro to totalne odrzucenie Stwórcy, Boga Kreatora, więc żaden katolik tu nie może dyskutować, bo wtedy człowiek przestaje być wierzący, a dyskutują na ten temat nawet księża - mówiła pani Wanda, stwierdzając, że niestety młodzi lekarze nie idą za nauką Jana Pawła II, podobnie jak europejska i polska młodzież, która chętnie głosi piękne hasła, ale nauki Ojca Świętego nie zna wcale. 

 

Miłość i odpowiedzialność

Obok rodziny najważniejszym polem działania ks. Wojtyły, a potem papieża była także młodzież - Jeszcze w Krakowie, pracował z lekarzami, ale przede wszystkim ze studentami, zabierał młodych na kajaki, w góry, żeby wyrwać ich z tego świata i pokazać im Boga Stworzyciela. Podziw nad światem, nad górami to jednocześnie był hymn pochwalny na cześć Boga Stwórcy. Młodzież chodziła z nim i modliła się. Ojciec Święty nie dyskutował nigdy z ludźmi, nie pytał, czy jest ktoś wierzący czy nie wierzący, nie przekonywał, żadnych dyskusji światopoglądowych nie prowadził, szkoda było na to czasu, na gadanie. Po prostu klękał i modlił się, a oni to widzieli. Przyglądał się młodym, spowiadał ich, rozmawiał z nimi. Swój pierwszy wykład monograficzny na KUL-u wygłosił o miłości mężczyzny i kobiety, później wydany jako książka ,,Miłość i odpowiedzialność”. Młodych uczył miłości, wszystkich jej uczył, bo nikt nie umie kochać, wzywał do uczenia się tej miłości. Młodym mówił, że życie jest tylko drogą, bo jesteśmy stworzeni dla nieba, a nie dla ziemi. 

Niedługo po wyborze beatyfikował Kózkównę, pod prąd świata, dziewczynę nastoletnią, która wolała umrzeć niż stracić dziewictwo, a dzisiaj słyszałam są dziewczyny, które w internecie sprzedają dziewictwo, nawet podają kwotę. 

Miłość przede wszystkim musi być całkowicie altruistyczna. Jak chłopak całuje dziewczynę i mówi, że ją kocha, bo mu przyjemnie, to to jest czysty egoizm, śladu miłości w tym nie ma, on sobie bierze z tej dziewczyny przyjemność. Miłością nie jest to, co bierzesz, ale to, co dajesz. Pełna bezinteresowność. Musi być też sprawiedliwa, nikt nie może nikogo krzywdzić. Są ludzie, którzy z miłości zabijają dziecko, które przeszkadza im się kochać, wystarczy połknąć dwie tabletki i nie ma dziecka. Po trzecie miłość musi być wymagająca, jak nie wymaga, to to nie jest miłość. Jak rozmawiam z małżeństwami to widzę dobry chłopak z dobrą dziewczyną, a po latach jest zły mąż, zła żona i rozwodzą się. Żona mówi, że tylko udawał, że był dobry, a ja mówię, że to nieprawda, bo on się z tobą zepsuł. Małżeństwo to komunia, ale nie tylko cielesna, ale przede wszystkim duchowa, a ludzie tego nie realizują. Związek nie ma być tylko cielesny, emocjonalny, ale duchowy, to jest małżeństwo, dwie dusze połączone. Przychodzą do mnie małżeństwa, które nie żyją sprawami duszy, ale czepiają się tych fizycznych i materialnych przejawów małżeństwa, ciało ma reakcje, mięśnie mają reakcje, psychika ma reakcje, a gdzie ta dusza? Duszę trzeba rozwinąć, ona skarlała, a może się nie rozwinęła. Często przychodzą do mnie pary, które się kłócą i on mówi ,,niech ona się zmieni“, a ona ,,niech tylko on się zmieni“. Chwileczkę, nie mamy żadnej mocy nad drugim człowiekiem, mamy władzę nad jedną duszą, swoją własną, ty się kobieto zmień, odczep się od jego grzechów - pani Wanda mówiła o swoich doświadczeniach i przybliżała naukę Papieża-Polaka.

 

Ciało jak sanktuarium życia  

- Papież nasz mówił, że wszystkie problemy człowieka, rodziny, parafii, ludzkości rozwiązuje genealogia Divina, Boże pochodzenie człowieka, jak to przyjmiesz, to wszystko jest rozwiązane, tylko, czy to przyjmujesz. Jesteś nie zrodzony, ale stworzony, matka tylko daje teren, pokoik gościnny dla dziecka w swoim ciele. Teraz panuje biologizm, ja walczę z tym, planowanie rodziny na przykład, jak to? Wy ludzie planujecie Stwórcę, jak się ośmielasz, co ty masz dyktować? Ksiądz przy ołtarzu nie pyta narzeczonych, czy państwo zaplanujecie rodzinę i ile będziecie mieli dzieci, ale czy chcecie przyjąć i wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy. Ja 60 lat prowadzę poradnię małżeńską i to jest fikcja, że ludzie planują, setki ludzi chcą dziecka i nie mają, a setki nie chcą, a mają. O życiu człowieka decyduje Stwórca, trzeba przyjąć wiarę w Boga Kreatora. 

Życie ludzkie jest święte i ciało ludzkie jest święte, bo jest stworzone przez Boga, człowiek ma być święty, bo to jego cel. Ludzkość oddała swoje losy w ręce kobiet, kaprys kobiety decyduje o tym, czy dziecko się urodzi czy nie, a gdzie mężczyźni? To całkowite odsunięcie ojca od jego odpowiedzialności. Przez macierzyństwo kobieta spełnia Boży plan, jest narzędziem w rękach Boga. Kobieta jest naczyniem, dlatego Ojciec Święty nie wahał się mówić o świętości ciała kobiety. Nazywał ją strażniczką skarbów, tego pokoiku z klimatyzacją, korytarzykiem i klejnotami w postaci jajników, dzięki którym rozwija się dziecko, kobieta ma być strażniczką tego sanktuarium życia, by nie wszedł tam nikt niepowołany, tylko ten jeden, którego Bóg jej da w sakramencie małżeństwa. Narząd męski papież nazywał miejscem odpowiedzialności. Do chłopaków mówił ,,na kolana przed kobietą, ona w bólach rodziła, człowieka karmiła, a ty jej łobuzie nie szanujesz”. ,,Łobuz” to było najgorsze określenie, jakiego używał, a żadnych epitetów nigdy nie stosował - opowiadała pani Wanda. 

 

Odbijać światło słońca

Najbardziej spodobała mi się piękna metafora, która świetnie oddaje nie tylko najlepszy sposób na wychowanie młodych, ale jest w ogóle obrazem sposobu chrześcijańskiego życia. Nazywa się to tajemnicą księżyca. - Księżyc, który nie ma ani własnego światła, ani ciepła, nic nie ma, wszystko dostaje ze słońca i pokazuje świat, tak mają czynić ojciec i matka, nauczyciel. Nie mają prawa uczyć dzieci niczego, co sami wymyślili, albo inni, socjologowie, teologowie, psychologowie, tylko tego, co ze słońca, czyli od Boga - mówiła pani Półtawska. Ze swoich doświadczeń duchowego prowadzenia i przyjaźni z ks. Wojtyłą (których świadectwem są ,,Beskidzkie rekolekcje“) zapamiętała przede wszystkim, że nigdy Karol Wojtyła nie dawał żadnej konkretnej rady, nie mówił, co robić, ale gdy był problem, zastanawiał się, co na to mówi Pan Bóg i szukał w pismach, psalmach.

Tekst i foto Anika Djoniziak

 

Wanda Półtawska z domu Wojtasik (ur. 2 listopada 1921 w Lublinie) – doktor medycyny oraz specjalista w dziedzinie psychiatrii, harcerka. Podczas II wojny światowej więziona w niemieckim obozie koncentracyjnym w Ravensbrück. Bliska przyjaciółka Jana Pawła II, obecna przy jego śmierci.

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!