TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 12:41
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Rysio, Róża i Tusia o uczciwości

Rysio, Róża i Tusia o uczciwości

Czasem, gdy Tusia bawi się na placu zabaw, znajduje w piasku różne skarby. Kamyczek, piórko, patyk albo zgubiony przez inne dziecko koralik. Dziewczynka ma w domu specjalne pudełko, do którego chowa wszystkie znalezione przedmioty.

W wakacje kolekcja powiększa się o muszelki i kamienie przywiezione znad morza.
Tusia lubi oglądać, segregować i oczywiście podziwiać swoje skarby. Ma nadzieję, że uda się jej znaleźć prawdziwy bursztyn. To dopiero byłaby kolekcja! Wprawdzie babcia Ula podarowała jej bransoletkę wykonaną z mnóstwa malutkich bursztynów, ale to nie to samo. Tusia wolałaby mieć jeden, za to znaleziony przez siebie. Na razie cieszy się tym, co ma. Tak zawsze mówiła jej mama. Dziewczynka nieraz opowiadała o zabawkach swoich koleżanek, o ładniejszych, według niej, spinkach do włosów czy bluzeczkach.
Ostatnio Tusia i jej dwie najlepsze towarzyszki z placu zabaw nie mówiły o niczym innym tylko o lalce. Niezwykłej oczywiście. To lala z reklamy, co nie ułatwiało życia rodzicom, bo śliczna blondyneczka w różowej sukienusi, która umie płakać najprawdziwszymi łzami, pojawiała się przed i po każdej bajce. Łzy to efekt zbiorniczka z wodą wmontowanego w brzuszek lali, ale małe dziewczynki nie wchodząc w szczegóły dały się porwać sile reklamy i My little Baby stała się obiektem marzeń każdej z nich. Nie trudno się domyślić, że lala ma swoją cenę i nie jest to cena osiągalna dla wszystkich rodziców, no chyba, że do akcji wkroczyliby dziadkowie. Tusia już zaczęła wiercić dziurę w brzuchu mamie i tacie, prosząc o lalkę, ale po jakimś czasie zrozumiała, że jest ona po prostu za droga. Kto by pomyślał, że zwyczajne wyjście na plac zabaw przyniesie tyle emocji. Otóż w piątkowe popołudnie pan Mariusz zaplanował wycieczkę rowerową. Róża i Rysio chętnie i bez marudzenia przygotowali wszystko, co trzeba było zabrać i ruszyli w drogę. Nawet kanapki zrobili sami i przelali wodę do mniejszych butelek. Pani Paulina tymczasem umówiła się z koleżanką na spacer. Miesiąc wcześniej urodził się mały Bartek i jego mama już nie mogła się doczekać, aż przedstawi go swojej dobrej znajomej. Pani Paulina też z niecierpliwością czekała na to spotkanie i czekała przed blokiem z Tusią i… prezentem dla dzidziusia. Na szczęście Tusia nie była zazdrosna.
- Ja już dawno wyrosłam ze śpioszków i wcale nie bawię się grzechotkami – powiedziała. - Ale lalę bym chciała…
- No pewnie! - uśmiechnęła się pani Paulina. - Śpioszki i grzechotki są dla takich maluszków jak Bartek, a o lalce to już wszystko wiesz, prawda?
- Prawda… - powiedziała smutno Tusia.
Po chwili z sąsiedniej klatki wyszła znajoma mamy, a jej mąż zjechał ostrożnie wózkiem z kilku schodków, stawiając go przed wejściem do budynku.
Po kwadransie spokojnego spaceru maluszek zasnął, akurat wtedy, gdy mijali osiedlowy plac zabaw. Tusia już z daleka zauważyła, że na ławce, obok huśtawek coś leży. Zanim pani Paulina zdążyła cokolwiek powiedzieć, dziewczynka wbiegła na plac, a po chwili trzymała na rękach prawdziwą, najprawdziwszą My little Baby!
- Mamo! Mamo! - krzyczała uradowana. - Mogę ją zatrzymać! Proszę!
Pani Paulina wiedziała, że, choć będzie to dla Tusi trudne, musi jej odmówić. Nie wyobrażała sobie, że mogłaby zabrać czyjąś własność. Wytłumaczyła córce, najspokojniej jak umiała, że gdzieś jest teraz jakaś inna dziewczynka, która płacze za swoją lalką. Tusi też poleciały łzy, a lala płakała razem z nią, bo Tusia mocno przycisnęła ją do siebie.
- Musimy wracać, a zgubę zostawimy tam, gdzie ją znalazłaś – zdecydowała mama.
Oj niełatwo było namówić Tusię na wyjście z placu. Wiedziała, że nie może zabrać lalki, ale chciała chociaż się nią pobawić i nacieszyć. Następnego dnia ktoś zadzwonił domofonem. Pan Mariusz, który wiedział już o całej sprawie, przekazał słuchawkę Tusi. Dziewczynka była bardzo zaskoczona, a po chwili wybuchnęła płaczem. Ale to były już zupełnie inne łzy. Okazało się, że lala należy do dziewczynki z ostatniej klatki, a jej babcia widziała przez okno, jak Tusia i jej mama uczciwie zostawiają lalkę na ławce. Babcia i wnuczka miały właśnie wrócić na plac, by sprawdzić, czy tam nie została My little Baby. Tusia może i nie będzie miała wymarzonej lalki, ale zyskała nową koleżankę, która obiecała dzielić się swoją.

Warto być uczciwym? Tusia przekonała się, że tak. Oddanie znalezionego portfelu, skasowanie biletu, mówienie prawdy, korzystanie na sprawdzianach TYLKO z wiedzy, którą macie w swoich głowach… Wiem, wiem, że są wakacje:) Być uczciwym, żyć tak, żeby można było się uśmiechnąć do własnego odbicia w lustrze. Trudne?


E.M

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!