TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 10:01
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Rozstając się z Betlejem

Rozstając się z Betlejem

Dobrze jest przebywać w pobliżu Betlejemskiej Groty, ale jak zawsze przychodzi czas rozstania. Wychodząc z podziemi kościoła św. Katarzyny trzeba zatrzymać się na chwilę przy figurze Dzieciątka Jezus znajdującej się po prawej stronie wejścia do grot. Samą figurę znamy ze zdjęć. Jej kopie często są wnoszone do naszych świątyń podczas Pasterki. Tu w Betlejem zwróćmy uwagę na jeden szczegół. Dzieciątko nie jest złożone na sianie, ale na kłosach zboża. Oto przyszedł na świat Ten, który ofiarowuje nam prawdziwy Chleb dający życie wieczne.

Przechodzących przez wirydarz klasztoru żegna figura św. Hieronima. Nieco dalej obok średniowiecznej kaplicy dedykowanej św. Helenie, spoglądamy na postać św. Jerzego – jest tu chyba najbardziej popularnym i czczonym świętym. Jeszcze wąskie przejście bramy i po chwili znajdujemy się na zewnętrznym dziedzińcu. W oddali, po prawej stronie widać skraj Pustyni Judzkiej. Jakby zwierały się ze sobą miejsce życia i śmierci. My idziemy na wprost, w stronę rynku - centrum Betlejem. Tutaj Jan Paweł II sprawował Eucharystię podczas swej pielgrzymki w Roku Jubileuszowym, dwa tysiące lat po narodzeniu Chrystusa. Na wprost nas, naprzeciw bazyliki znajduje się meczet. Wskazuje go wysoka wieża minaretu. Pamiętamy na pewno chwilę, gdy podczas papieskiej homilii z tej wieży rozległ się głos muezina nawołującego do południowej modlitwy. Jeszcze bardziej w naszej pamięci zaznaczyło się wymowne zachowanie Jana Pawła II – przerwał wtedy swoją homilię. Gest – znak, wzywający do wzajemnego szacunku i próby podjęcia dialogu przełamującego bariery i stereotypy. Jeden z tych wielu gestów, przez które papieża Jana Pawła II nazywamy Wielkim…
Pozostawmy rozgwar centralnego placu Betlejem. Powędrujmy drogą prowadzącą wzdłuż południowej ściany klasztorów otaczających bazylikę Narodzenia. Przyjrzyjmy się jej zewnętrznym murom rozbudowywanym pomiędzy IV a V w. przed Chrystusem. Warto zamyśleć się nad roztropnością budowniczych, chroniących to miejsce tak, iż przetrwała do dzisiejszych dni. Spoglądając na kamienne rotundy absyd kościoła chciałoby się, aby mogły przemówić i opowiedzieć o wydarzeniach, jakich były świadkami.
Jednak celem naszej wędrówki nie jest pożegnalny spacer wokół świątyni. Nieco dalej widać wieże niewielkiego kościoła. Za nim otwiera się horyzont pustyni. Tędy prowadzi droga w stronę Egiptu. Zapewne tym szlakiem szła Święta Rodzina. Św. Józef posłuchał głosu anioła. Ruszył w nieznane strony niesiony siłą wiary, jaką w jego serce wszczepił Bóg, tej wiary, której ziarno zasiane zostało w sercu Abrahama, Izaaka i Jakuba. Poszedł szukać schronienia na obcej ziemi, dzieląc los wygnańców, ludzi prześladowanych, pozbawionych prawa do życia. Zstąpił do ziemi Egiptu z nadzieją, iż w czasie stosownym Bóg wyrwie go z utrapienia, tak jak uczynił to z jego przodkami poprzez Mojżesza.
Ewangelia relacjonuje bardzo krótko to, co się wtedy wydarzyło. Jak gdyby pisarz natchniony chciał nam wskazać na jedno, że najważniejsze jest słuchanie głosu Boga, wypełnianie w naszym życiu Jego woli. Ale w sercach ludzkich rodzą się pytania: jak wyglądało to wędrowanie, co przeżywała Maryja i Jej małżonek. Odpowiedzi zrodzone z tęsknoty za jak najdokładniejszą znajomością życia Jezusa – przecież o kimś, kogo kochamy chcemy wiedzieć jak najwięcej – pozostały w tradycji, którą możemy nazwać legendami o Świętej Rodzinie.  Otóż jedno z takich opowiadań mówi, iż w trakcie wędrówki w stronę Egiptu, zaraz na krańcu Betlejem Maryja zatrzymała się, by nakarmić Jezusa. Kropla mleka upadła na skałę czyniąc ją białą. Miejsce to – kolejną grotę – chrześcijanie otaczali modlitwą. Z czasem grotę nazwano Grotą Mleczną i wzniesiono nad nią kościół. Po wcześniejszych świątyniach zachowały się niewielkie fragmenty odsłonięte przez archeologów. Nad grotą zbudowano współcześnie niewielki kościół. U wejścia wita nas figura św. Rodziny wędrującej do Egiptu. W środkowej części znajdziemy niewielką figurkę Matki Bożej Karmiącej. Zatrzymajmy się na chwilę modlitwy. Ktoś może zapytać o racje, które przemawiają za nawiedzeniem tego miejsca. Od strony czysto rozumowej będzie je zapewne trudno znaleźć, ale może rozwiązanie przyjdzie na innej drodze. Idąc za wskazaniem tradycji przybywa na to miejsce wiele matek proszących w intencji swoich dzieci. Przybywają także i te pary małżeńskie, które proszą Boga o poczęcie dziecka. O odpowiedzi  świadczą wywieszone nieopodal wejścia fotografie urodzonych dzieci, listowne świadectwa (w tym także z Polski) oraz lekarskie potwierdzenia.
Rozstajemy się z Grotą Mleczną. Znów wędrujemy ciasnymi uliczkami Betlejem. Tu można nabyć wszelkie pamiątki. Wśród nich drewniane szopki, figurki Świętej Rodziny, różańce i wszelkie inne przedmioty. Mieszkańcy szczycą się biegłością w pracach snycerskich. Często zresztą bywa to ich jedyne utrzymanie.
Będąc w Betlejem nie sposób by nie zajrzeć do jeszcze jednego miejsca. Dziś nosi nazwę Bait Sahur. Pielgrzymom jest ono bardziej znane jako Pole Pasterzy. Tutaj pośród nocy anioł ogłosił ludziom strzegącym stad Dobrą Nowinę: w mieście Dawida narodził się Zbawiciel. Mieli odwagę zostawić wszystko i ruszyć, by zobaczyć, co objawił im Bóg. Nie jesteśmy pierwszymi, którzy modlą się w tym miejscu. Świadczą o tym pozostałości klasztoru zbudowanego tu w IV w. przed Chr. Dziś wspomniane wydarzenie upamiętnia niewielki kościół zbudowany na kształt namiotu. Sprzed jego wejścia doskonale widać wieże bazyliki Narodzenia. Nad wejściem rzeźba anioła zwiastująca wchodzącym te same słowa jakie usłyszeli pasterze. Pośrodku ołtarz, a wokół niego kamienne ławy. Ustawienie przypomina ognisko i zgromadzonych wokół niego ludzi. Może tak spędzali tę noc strzegący trzód. Trzy malowidła w bocznych ścianach opowiadają wydarzenia opisane w Ewangelii: spotkanie z aniołem, adoracja w Betlejem i radosny powrót ludzi, którzy odnaleźli Mesjasza. Całość skrywa przeszklona kopuła. Pod jej bębnem, postaci aniołów i dobrze nam znane słowa: Gloria in excelsis  Deo… - Chwała na wysokości Bogu… Powtarzamy je podczas każdej niedzielnej Mszy św. To tu zabrzmiały po raz pierwszy. Niech światło jakie oświeciło wtedy pasterzy rozświetli serca każdego z nas i prowadzi ku Jezusowi, abyśmy i  my mogli śpiewać Bogu hymn uwielbienia.

ks. Krzysztof P. Kowalik

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!