TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 19:47
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Rowerem do Milicza i nie tylko

Rowerem do Milicza i nie tylko

milicz

Tym razem proponujemy naszym Czytelnikom spędzenie wakacji na dwóch kółkach. Pasjonata turystyki rowerowej nie musieliśmy daleko szukać. Kaliszanin Krzysztof Galant zgodził się opowiedzieć nam o swoim sposobie na spędzenie wolnego czasu i polecić kilka tras turystycznych. Razem z nim wybierzemy się do Milicza, gdzie znajduje się rezerwat przyrody wokół malowniczych stawów. Jednak przedtem, po drodze, również czeka nas kilka miłych niespodzianek. Krzysztof podpowiada także, jak przygotować się do takiej wyprawy.

Kilka lat temu Krzysztof Galant był w Anglii i właśnie tam powstał pomysł, żeby poznawać świat fotografując, począwszy od Kalisza i okolic. Po powrocie do Polski Krzysztof zakreślił wokół Kalisza cyrklem koło o promieniu 25 kilometrów, zdecydował też, że będzie poruszał się rowerem, ruszył w pierwszą trasę i tak się zaczęło.

Z Kalisza do Warszawy

Z biegiem czasu ten krąg najbliższych Kaliszowi tras rowerowych powiększał się, początkowo do 50 km od Kalisza w każdą stronę. – Później stwierdziłem, że skoro przejadę połowę trasy do Poznania i wrócę, to mogę jechać także do Poznania i wrócić – mówi Krzysztof. Trasa do Poznania stała się bodźcem do kupienia nowego roweru, bo podczas tej wyprawy rower kupiony na giełdzie za 150 zł, zawiódł i Krzysztofowi udało się wrócić do domu, tylko dzięki naprawie sprzętu w Kórniku. Potem był też Wrocław, Częstochowa, Opole i wiele innych miejsc. W ubiegłym roku Krzysztof odbył aż 33 wyprawy. Na część z nich wyruszył sam, a na część razem z Kaliskim Klubem Rowerowym ,,Cyklista“. Jak do tej pory w najdłuższą trasę wybrał się sam – z Kalisza do Warszawy. Taka wyprawa wymagała już większych przygotowań, wcześniejszego zarezerwowania noclegu i wielu innych. Szczegóły można znaleźć na blogu Krzysztofa www.fototrasa.pl. Tam również znajdują się dane dotyczące sprzętu rowerowego niezbędnego do dalszych i intensywniejszych wypraw.

Na dzień lub dwa

Naszym Czytelnikom proponujemy dzisiaj trasę z Kalisza, przez Odolanów do Milicza (146 km). Dla Krzysztofa Galanta była to jednodniowa trasa, na którą mogą sobie pozwolić wytrenowani cykliści. Kiedy jednak rozłożymy tę trasę na dwa lub trzy dni okaże się ona dostępna dla każdego. Warto spróbować, bo są to bardzo atrakcyjne tereny położone w obrębie naszej diecezji, niedaleko od jej serca – Kalisza.

Tak przedstawia się ta trasa rozpisana na jeden dzień: wyjazd o godzinie 9:00 rano, w Skalmierzycach 9:30, w Ostrowie 10:00, w Miliczu tuż po 15:00, 17.10 wyjazd z Milicza, 21:55 przyjazd do Kalisza. - Pominę tu opis trasy Kalisz – Ostrów, którą chcąc nie chcąc przejeżdża się ciągle. Ciekawą miejscowością do przedstawienia jest Odolanów, po którym pojeździliśmy sobie nieco inaczej niż zwykle. Za każdym razem, gdy jestem w tej miejscowości odkrywam coś. Odnaleźliśmy w Odolanowie drewniany kościółek ukryty za plebanią koło ronda, mostek na rzece Baryczy, pomnik ku czci pomordowanym w obozach koncentracyjnych w latach 1939-1945 i odwiedziliśmy oczywiście co najważniejsze; piękny park pełen atrakcji, w którym zrobiliśmy sobie półgodzinny postój – opowiada Krzysztof na swoim blogu. Można dodać, że w Odolanowie znajduje się jeszcze jeden kościół, murowany, św. Marcina przy rynku, a także neogotycki ratusz i dawna synagoga z 1835 roku.

Po drodze do Milicza znajdzie się także kilka ciekawych widoków i obiektów, choćby w miejscowości Moja Wola, w gminie Sośnie znajduje się stary pałac, w którym prawdopodobnie ma powstać restauracja lub hotel. 

Stawy, lasy i bank zamiast ratusza

Centralnym punktem naszej wyprawy stały się okolice Rezerwatu Przyrody Stawy Milickie na terenie Parku Krajobrazowego Dolinie Baryczy. - Trasa do Milicza była trochę męcząca z uwagi na wiejący nam prosto w twarz silny wiatr i chropowatą nawierzchnię jezdni zaczynającą się za miejscowością Sośnie (za pałacykiem myśliwskim). Ostrzegam: nie jedźcie tą samą drogą do Milicza z Kalisza co my – możecie również jechać naszą powrotną, bo ta była o niebo lepsza. Z kolei niebo było piękne i błękitne. Milicz – to miejscowość, do której planowałem zajrzeć już w zeszłym roku. W tym roku to nadrobiłem, ale jeśli chodzi o jej poznanie potrzebowałbym nie tylko 3 godzin, ale na pewno całego dnia, żeby pojeździć sobie przy malowniczych stawach. Dla takich leśnych widoków warto tam pojechać. Na pewno tam jeszcze kiedyś wrócę. Czy to moja opinia, czy nie, ale ludzie jacyś tacy „milsi” jak na „Milicz” przystało, dziewczyny bardziej wesołe i otwarte (np. w takiej jednej z Cafe przy miejskim Rynku). Ładny park z klasycystycznym pałacem z XVIII wieku, niedaleko niego ruiny dawnego zamku książąt, co mnie jednak zdziwiło to stojący na środku Głównego Rynku bank – opowiada młody cyklista. W mieście warto też zajrzeć do kilku kościołów, w tym jeden z sześciu tzw. kościołów łaski z XVIII wieku, obecnie kościół rzymskokatolicki pw. św. Andrzeja Boboli. Dla tych, którzy skuszą się na wypoczynek nad stawami Milickimi mieszkańcy miasta i okolic przygotowali miejsca noclegowe w hotelu i gospodarstwach agroturystycznych. Można też na miejscu wypożyczyć rowery i zwiedzać okolice milickich stawów właśnie w ten sposób, bo to ogromny teren, ponad 5 tys. hektarów. 

Grodzisko i wiatrak Jakub

W drodze powrotnej można jechać przez Sulmierzyce. Krzysztof dodaje, że zawsze stara się wracać inną trasą niż ta, którą jechał do celu. W Sulmierzycach warto zobaczyć unikatowy ratusz miejski z 1743 roku, drewniany, otynkowany, z opartym na filarach, czterospadowym dachem naczółkowym, z cebulastą wieżą i drewnianymi schodami. Obecnie znajduje się w nim Muzeum Ziemi Sulmierzyckiej imienia Sebastiana Fabiana Klonowica. Wart uwagi jest też kościół parafialny Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, czy domy konstrukcji szkieletowej wypełnionej gliną z XVIII i XIX wieku i wczesnośredniowieczne grodzisko Sulimira. Jednak z braku czasu nasz pasjonat nie zabawił długo w tej miejscowości - W drodze powrotnej zajrzeliśmy do Sulmierzyc i gdyby nie to, że nieco pokręciliśmy drogę to nie znaleźlibyśmy przepięknego wiatraka Jakuba z 1795 roku. Wracaliśmy z Ostrowa główną drogą, już po ciemku. 164 km w nogach – nie ukrywam, jest co pedałować i po poprzednich moich trasach zmęczenie wyszło mi na twarzy – dodaje Krzysztof Galant. Żeby odbyć taką wyprawę, czy to jednodniową, czy dwudniową warto się najpierw przygotować jeżdżąc po naszej najbliższej okolicy, kto wie, może i tam odkryjemy coś ciekawego. Krzysztof zaznacza, że w rowerowych wyprawach najważniejsze jest to, by bardzo chcieć dotrzeć do celu, mimo przeciwności, reszta jest drugorzędna. 

Między marzeniami a rzeczywistością

Jeszcze w sierpniu Krzysztof planuje dojechać rowerem nad morze, konkretnie do Szczecina, jeśli dostanie wystarczająco długi urlop w pracy, jak zaznacza, i stamtąd wyruszyć szlakiem latarni morskich wzdłuż polskiego wybrzeża. W przyszłym roku cyklista chciałby dotrzeć do Pragi szlakiem polsko-czeskim, a najbardziej marzy mu się rowerowa wyprawa do jego drugiej ukochanej ojczyzny czyli do Anglii, a także podróż do Marsylii przez Toskanię. Zaczęło się od okolic Kalisza, a teraz coraz dalej, bo, jak przyznaje pasjonat, apetyt rośnie w miarę jedzenia. 

Anika Djoniziak

Foto Krzysztof Galant

 www.fototrasa.pl


Szczegółowa trasa:

Kalisz – Nowe Skalmierzyce – Skalmierzyce – Fabianów – Czekanów – Ostrów Wielkopolski – Topola – Tarchały Wielkie – Odolanów – Garki – Sośnie – Moja Wola – Czesławice – Janisławice – Stara Huta – Borzynowo – Henrykowie – Młodzianów – Grabownica – Ruda Milicka – Wszewilki – Milicz – Godnowa – Średzina – Chałupy – Gądkowice – Wziąchowo Wielkie – Latkowa – Sulmierzyce – Nabyszyce – Gorzyce Wielkie – Topola – Ostrów Wielkopolski – Czekanów – Fabianów – Skalmierzyce- Nowe Skalmierzyce – Kalisz

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!