TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 22:01
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Rewolucyja! Ten straszny wyraz

Rewolucyja! Ten straszny wyraz

rewolucja

„Pan Kotek był chory i leżał w łóżeczku”. Któż z nas w dzieciństwie nie recytował tego słodkiego wierszyka pióra Stanisława Jachowicza? „Chory kotek” niestety przyćmił zupełnie mnóstwo innych niezwykle wartościowych dzieł swego autora, w tym m.in. pierwszej w historii Polski gazety codziennej dla najmłodszych, której Jachowicz był szefem i wydawcą. „Dziennik dla Dzieci” ukazywał się głównie w 1830 roku, zdelegalizowano go wkrótce po wybuchu Powstania Listopadowego. 

Na łamach gazetki (dodam, że numer liczył sobie 4 strony i miał charakterystyczny kształt kwadratu, nie większego niż papierowa serwetka) bawiąc uczono. Pisano o historii, przyrodzie, Biblii, zamieszczano wierszyki, a także nadsyłane przez małych czytelników i ich rodziców anegdoty i listy. A co ważniejsze, wiele pisano o miłości do rozgrabionej przez zaborców Polski. W piękny i zwięzły sposób uczono dzieci patriotyzmu. Gdy 30 listopada 1830 roku wybuchło powstanie, Jachowicz cały numer poświęcił na wyjaśnienie swym małym czytelnikom, o co w owym niepodległościowym zrywie chodzi. W jaki sposób to zrobił? Odpowiedź da poniższy tekst jego pióra.

Rewolucyja! Rewolucyja!

Ten straszny wyraz bez ustanku obija się o wasze uszy, kochane dzieci! Wasze serca polskie ożywiają zapewne uczucia powszechne, z radosnym drżeniem podzielające zapał szlachetnych współziomków i mile słuchacie tego szczęku oręża, tych radości okrzyków, któremi się bracia polscy witają. Ale czy wy poznajecie dlaczegośmy broń podnieśli? Dlaczego krew, a co większa, krew polska zbroczyła ulice Warszawy, jaki był powód do tych scen okropnych, które miały miejsce w pamiętnej na zawsze nocy? O tem wiele z was nie ma dokładnego wyobrażenia. A przecież wiedzieć to powinniście, bo to jest rzecz bardzo ważna: od niej wasza przyszłość zależy. Rewolucyja znaczy powszechne wzburzenie umysłów, które chcą zniszczyć istniejący porządek rzeczy w kraju, a utworzyć nowy. Różne są przyczyny takiego przedsięwzięcia. Historyja podaje bardzo liczne onych przykłady. Inne są zasady rewolucyji w krajach oświeconych i wolnych, do jakich dawniejszych czasów należały Grecyja i Rzym; inne w krajach ciemnych i despotycznych czyli samowładnie rządzonych, jakiemi były i są dotąd wszystkie azjatyckie i afrykańskie. W narodach wolnych podnoszą broń wszyscy obywatele w obronie wolności i najświętszych praw człowieka; w narodach barbarzyńskich gdzie nie czują i nie znają tych praw, uzbrajają się tłumy niewolników, ażeby odebrać najwyższą władzę jednemu ciemiężcy, a oddać ją w ręce drugiego lub żeby napadać na kraje słabsze, podbijać one i tym sposobem rozszerzać niewolę i zbrodnie po całym świecie. Takiemu nieszczęściu uległa Polska, owa sławna Polska, która własnem męstwem i cnotą uczyniwszy się wolną i potężną, po wszystkie czasy broniła tylko swoich praw i swobód. Chciwość, zawiść i przemoc obcych wyzuły ją z najświętszych własności narodów; rozszarpywały ją na części, ujarzmiły i zniszczyły aż do samego imienia. Po długoletnich klęskach, cierpieniach i bezskutecznych usiłowaniach, ulitowano się przecież nad nami: cząstce naszego rozległego kraju przywrócono imię, nadano prawa, niejakie swobody, bez których żaden naród oświecony obejść się nie może. Rozjaśniły się na chwilę zachmurzone czoła mieszkańców tej ziemi. Cieszyli się, że przecież cośkolwiek polskiego zostanie na świecie. Ale jakże krótko trwała ta radość! Wnet poznano, że to było złudzenie. Zaczęto gwałcić bezkarnie wszystkie nasze prawa, w obliczu świata zaręczone i zaprzysiężone. Nie wolno się było o to upomnieć nikomu, bo kto się upomniał o sprawiedliwość, tego więziono, męczono i całe życie prześladowano. Nie wolno było kochać ojczyzny, bo każde wynurzenie się z podobnem uczuciem groziło karą okropną. Nie wolno było w pismach przywodzić pamięci młodzieży świetnej naszej przeszłości, naszych wielkich mężów, którzy za ojczyznę krew przelewali i sławę jej po całym świecie roznieśli, bo takich ludzi nazywano buntownikami. Dobrze myślących i prawych Polaków otaczano zgrają szpiegów, na których utrzymanie marnowano pieniądze publiczne. Nieufność, zgorszenie, do najwyższego posunęły się stopnia. Ojciec synowi, brat bratu, przyjaciel przyjacielowi, pan słudze – nie wierzył. Możni, a niegodziwi ludzie, którzy to wszystko złe broili, urągali się z naszych nieszczęść: ich zbrodnicze czyny wynagradzane były pieniędzmi, orderami i dostojeństwami. Lud uciemiężono podatkami, niszczono założone w początkach szkółki parafialne, a nowych nie dopuszczono zakładać, dlatego żeby w kraju pielęgnować ciemnotę i niewolę. Ale czyż podobna wyliczyć wszystkie uciemiężenia nasze? Nie byłyż one dostatecznie wzburzyć narodu, choćby mniej szlachetnego, mniej oświeconego jak Polska? Nie godziłoż się podnieść broni na naszych ciemiężców? Nie należałoż ukarać dla przykładu tych wyrodków ojczyzny, którzy morderczą dłonią szarpali jej wnętrzności? Otóż poznajcie kochane dzieci cel naszej rewolucji. Chcemy przywrócenia nam praw i swobód; chcemy wolności wynurzania zdań naszych, chcemy rządu złożonego z prawych i zdatnych mężów, chcemy odrodzenia prawości i obyczajów zgoła chcemy być Polakami. Dla osiągnienia tego wielkiego zamiaru wzięliśmy się wszyscy do oręża i wszyscy do ostatniej kropli krwi walczyć będziemy!

,,Dziennik dla Dzieci”, Nr 277 i 278, 3-4 grudnia 1830 roku.

W dobie globalizacji patriotyzm to pojęcie, które trąci przysłowiową myszką, coraz częściej bywa też obiektem drwin. Wielka szkoda, że dzisiaj ci, którzy potrafią opowiadać o nim ludziom młodym z takim sercem i werwą jak Stanisław Jachowicz, są tak nieliczni jak zachowane egzemplarze „Dziennika dla dzieci”.

Aleksandra Polewska


Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!