TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 16:04
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Rachunek sumienia

Wiara na co dzień

Rachunek sumienia

Przeczytałem informację, że były ksiądz w książce, która obecnie jest bardzo reklamowana, chce pobudzić do rachunku sumienia i co za tym idzie - dokonać rewolucyjnych zmian w Kościele. W sumie rachunek sumienia powinien być codzienną wieczorną praktyką każdego chrześcijanina. Dotyczy on osobistego rozrachunku ze swoimi zaniedbaniami, słabościami i grzechami.

Nie jako pierwszy ów były kapłan nosi się z zamiarem zapoczątkowania reformy Kościoła katolickiego. W tym względzie wsławił się już w historii o. Marcin Luter, który także zło w Kościele widział. Wysunął więc tezy, co należy pozmieniać i ostatecznie doprowadził do kolejnego (po schizmie wschodniej) bolesnego rozłamu. Zło widział też Franciszek z Asyżu. On z kolei uznał, że skoro tyle jest nieprawości, to pewnie i po części jego wina. Zmiany rozpoczął od siebie (a należy przypomnieć, że jako młodzian niejedno miał na sumieniu). I tak się przemienił, że inni patrząc na niego widzieli samego Jezusa. Za jego przykładem poszło wielu. Zmienił się ówczesny Kościół za sprawą tych Bożych szaleńców. Z tamtych i późniejszych czasów pochodzą już sprawdzone recepty co i jak zmieniać. Na początku jednak chciałbym odwrócić kota ogonem, bo co z sytuacjami, gdy tylu zło widzi, a de facto zła nie ma?!? Byłem wikariuszem w pewnej większej parafii. Po dziś dzień twierdzę, iż miałem tam wspaniałego proboszcza. Władał kilkoma językami i w każdym z nich miał coś do powiedzenia. Ceniłem go nie tylko za ogromną wiedzę, niebywałą kulturę obycia, ale i za nietuzinkowe poczucie humoru. Niemniej ktoś kiedyś przypiął mu łatkę, iż uwikłany jest w hazard, a jego pasją są tylko karty. Ktoś jeszcze do tego dodał wątki z kobietami i jak tu… (przepraszam za wyrażenie) głupim było tłumaczyć, że na takie rzeczy to proboszcz raz, że czasu by nie miał, dwa, że to nie leży w jego naturze. Niemniej, zwłaszcza podczas wizyt duszpasterskich tymi oszczerstwami byliśmy atakowani. Stanąć w obronie - źle, bo od razu kwitowano: „Wszyscy jesteście po jednych pieniądzach”. Nie wchodzić w dialog - jeszcze gorzej (bo milczenie to potwierdzenie). Razu pewnego, właśnie po kolędzie, o dziwo starsza pani podjęła ten karciany wątek. Skwitowałem prosto: „A widziała Pani, że Proboszcz grał w karty?”. I ta kobieta murem stanęła, że widziała i że nawet głowę da sobie uciąć, że to był on. Opowiedziałem to ks. proboszczowi. Obaj czuliśmy niesmak z tego, co podpiąć można było już pod opętanie. Smutne, bo proboszcz bierze odpowiedzialność za zbawienie parafian. Nie tylko głowami kapłanów piekło jest wybrukowane. A, że są czarne owce o tym wiadomo od czasów Chrystusa. W gronie Apostołów był także Judasz. Podczas Dnia Świętości Kapłańskiej w naszej diecezji, kard. Raymond Leo Burke  przywołał św. Teresę z Awilla, która nie wahała się ostro napominać nawet dostojników Kościoła! Eks-ksiądz (który „wysoko” był postawiony) ponoć wylewa żale przeciwko hipokryzji Kościoła i dowodzi, że Kościół dla przykładu musi pogodzić się z wynikami badań naukowych (bo akurat sam manifestuje swoją odmienność w orientacji seksualnej). Nic nowego, bo wołanie, że Kościół musi iść z duchem czasu, ma już za sobą też długą historię. Można przeredagować przykazania, Boże objawienie i  wyrzucić to wszystko, co nie pasuje. Można słabości usprawiedliwić, a od papieża żądać, by machnął ręką na rozwody, małżeństwa homoseksualne, aborcję, eutanazję, itd. Można nawet oczekiwać, by sam Bóg dostosował się do naszych dowodów naukowych, ale nie ma takiego Boga na zawołanie! Daleki jestem od tuszowania prawdy.  Zdrowa krytyka wiązała się zawsze z odnową i błogosławionymi skutkami - miało to miejsce za przyczyną chociażby św. Teresy Wielkiej. Prawdziwa cnota zatem krytyk się nie boi (ale krytykując, samemu trzeba być cnotliwym-i w uniwersalnym, i w dosłownym tego słowa znaczeniu). Ostatecznie wszystko winno tyczyć się naszego zbawienia, a receptę na to mamy w nauczaniu Kościoła. Nie pomijajmy jednak wątków fatimskich, mimo, iż za nami obchody 100-lecia. Ratunkiem dla nas jest modlitwa, pokuta i umartwienie (choć jawić się to może jako nienaukowe, niehumanitarne i niewspółgrające z grzeszną naturą). Sprawdzone praktyki już przez Marię Magdalenę (największej wśród grzeszników i największej wśród świętych), św. Augustyna i tylu innych, nawet nie kanonizowanych. A jeśli już się rozpisywać, to może nie na temat zła (wkoło aż nadto tego),
a  pisać o swoim spotkaniu z Jezusem.

ks. Piotr Szkudlarek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!