TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 00:28
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Przez Słowo, które stało się ciałem wszystko zaistniało

Przez Słowo, które stało się ciałem wszystko zaistniało

O owocach pierwszego etapu peregrynacji Cudownego Wizerunku Pani Jasnogórskiej w Obrazie Nawiedzenia, o tym jak ocalić wiarę przed wielorakimi zagrożeniami i pokusami współczesności oraz o inauguracji działalności Trybunału czyli diecezjalnego sądu duchownego z księdzem biskupem ordynariuszem Stanisławem Napierałą rozmawia ks. Andrzej Antoni Klimek.

 

 

Zakończył się pierwszy etap peregrynacji Matki Bożej w Cudownym Wizerunku Nawiedzenia. Jak była ona przeżywana w parafiach, w których Ksiądz Biskup miał okazję witać Jasnogórską Panią wraz z diecezjanami?

Peregrynacja, czyli nawiedzenie, albo odwiedziny Maryi w znaku Obrazu Jasnogórskiego, jest w każdej parafii wielkim wyznaniem wiary. Matka Boża porusza ludzi.

Kiedy tylko dowiadują się, że przybędzie do ich parafii, cieszą się i rozpoczynają przygotowania do spotkania z Nią. Modlą się wspólnie i indywidualnie. Uczestniczą w rekolekcjach lub w misjach, jakie w każdej parafii poprzedzają nawiedzenie. Coraz bardziej rośnie w nich radosne oczekiwanie i tęsknota. Pragną całym wnętrzem swego człowieczeństwa, umysłem i sercem, otworzyć się i zaprosić do siebie Matkę Jezusa i ich Matkę.

Z głębokiej potrzeby serca dekorują domy, wystawiają w oknach święte obrazy, wywieszają chorągwie, zapalają światła. Wszędzie pięknie udekorowana jest droga – trasa, którą przybędzie do parafii kaplica z Obrazem. Są to niekiedy znaczne kilometry.

Na powitaniu Obrazu gromadzą się wszędzie tłumy ludzi. Każdy chce ujrzeć Obraz, spojrzeć na niego z miłością i wiarą. Napięcie osiąga szczyt, kiedy otwierają się drzwi samochodu – kaplicy i ukazuje się Obraz. Ludzie klękają i modlitwą – śpiewem pozdrawiają Maryję: Witam Cię, kocham Cię, pobłogosław dzieci Twe. Potem biorą Obraz na ramiona przedstawiciele rozmaitych grup i stanów i w uroczystej procesji wprowadzają Maryję, Matkę i Królową, do swojego kościoła.

Okazuje się, że mimo ogromnej fali zeświecczenia, które z różnych stron uderza dziś w ludzi, gdzieś w ich głębi ostała się wiara w Boga. Maryja nawiedzająca, jak podmuch wichru, zmiata pokrywę kurzu zeświecczenia i odsłania prawdziwego człowieka, który wierzy.

 

W nawiązaniu do peregrynacji pytanie, które nurtuje nie tylko duszpasterzy: jak bronić się dzisiaj przed postępującą sekularyzacją, zwłaszcza w wielkich miastach?

W postawionym przez Księdza Redaktora pytaniu słyszę: Jak ocalić w przyszłości, która nastąpi po peregrynacji, wiarę ludzi przed wielorakimi zagrożeniami i pokusami życia bez Boga, jakby On nie istniał, jakby Go nie było.

Wsłuchując się w głosy ludzi, których Opatrzność posyła, jakby proroków dla naszych czasów, nasuwa mi się nieodparcie myśl, że dziś trzeba mówić o Bogu w nowy sposób. Święta Faustyna, święty Ojciec Pio, błogosławiona Matka Teresa z Kalkuty i przede wszystkim Sługa Boży Jan Paweł II – ci Boży posłańcy dla naszych czasów – głoszą Boga jako Miłość miłosierną. Ich głos jest krzykiem we współczesnym, zagubionym świecie: Bóg jest i On kocha nas! Niech nikt nie boi się Boga, który go kocha. Nikomu nie zależy na człowieku tak, jak Jemu; na każdym człowieku. Paradoksalnie On najbardziej kocha tego, który od Niego odwrócił się i odszedł, który Nim wzgardził, a nawet z Niego drwi. Czy taki człowiek, gdy dotrze do niego, że mimo swego odwrócenia i może bardzo złego życia, jest przecież kochany przez Boga, nie drgnie w swoim człowieczeństwie? Dlaczego miałby być tak nierozumny, by odrzucać Kogoś, który go kocha, jak nikt inny? A gdy drgnie w swoim wnętrzu i powoli zacznie się otwierać, miłosierny Bóg znajdzie sposób, aby mu pozwolić „dotknąć” i doświadczyć Jego miłości. Rozpocznie wówczas drogę powrotu syna do Ojca, by na nowo rozpocząć życie z Bogiem.

Nowemu sposobowi mówienia o Bogu powinna towarzyszyć modlitwa kapłanów, osób konsekrowanych, wszystkich, którzy wierzą, w intencjach, tych co nie wierzą lub się chwieją.

Oczywiście, pierwszorzędne znaczenie w procesie walki z sekularyzacją – zeświecczeniem ma świadectwo. Niech ci, którzy wierzą, według wiary kształtują swoje życie. Niech mają odwagę być sobą wszędzie tam, gdzie żyją i pracują.

 

Z początkiem nowego roku zacznie działać diecezjalny trybunał, ostatnia instytucja, której erygowanie w jakiś sposób zamyka proces tworzenia diecezji. Jakie są jego zadania i co obecność tej instytucji oznacza dla diecezjan?
Trybunał, czyli diecezjalny sąd duchowny, powinien być w każdej diecezji. Muszą jednak istnieć warunki, by go w diecezji ustanowić. Nasza  diecezja, która powstała w 1992 roku, takich warunków do niedawna nie posiadała. Korzystaliśmy, za pozwoleniem Stolicy Apostolskiej, z posługi Metropolitalnego Sądu Duchownego w Poznaniu.

Obecnie posiadamy dla naszego sądu budynek odpowiednio wyposażony i przede wszystkim dysponujemy ludźmi z niezbędnymi kwalifikacjami i doświadczeniem.

Sądy kościelne zajmują się przede wszystkim sprawami dotyczącymi nieważności małżeństwa. I tu muszę mocno podkreślić, że w Kościele nie ma rozwodów. Żaden sąd duchowny nie może unieważnić małżeństwa ważnie zawartego. Do sądu kościelnego należy jedynie zbadać w sposób określony przez prawo kanoniczne, czy w przypadku pojawienia się uzasadnionej wątpliwości, dane małżeństwo zostało zawarte ważnie. Czy w chwili zawierania go nie istniała tzw. przeszkoda rozrywająca, która mimo zachowania wszelkich form i norm uniemożliwiła ważne zawarcie małżeństwa i mimo zewnętrznych pozorów faktycznie nie zostało ono zawarte. W takim przypadku sąd kościelny orzeka, że dane małżeństwo zostało zawarte nieważnie. Po prostu go nigdy nie było.

Sąd duchowny zajmuje się nie tylko sprawami małżeńskimi, lecz także wieloma innymi, które są wymienione w prawie kanonicznym.

Własny sąd duchowny oznacza dla diecezji pewną całość i kompletność instytucji centralnych, które konstytuują jej organizację prawną. Dla diecezjan zaś oznacza bliskość i możliwe rychłe załatwianie spraw, przynajmniej w czasie określonym przez prawo, o ile oni z sądem zechcą należycie współdziałać.

 

Jakie cele stawia Ksiądz Biskup sobie i diecezji w tym kolejnym etapie, kiedy Kościół Kaliski dysponuje już kompletną strukturą instytucjonalną?

Cele te są wymienione w programie duszpasterskim naszej diecezji na rok 2011. Przede wszystkim będziemy odnawiać naszą wiarę w łączności z peregrynacją Obrazu Jasnogórskiej Pani, a także w łączności z misjami Miłosierdzia Bożego, które po dziewięciu latach dobiegną końca w czerwcu 2011 roku.

 

Jak Ksiądz Biskup spędzi nadchodzące święta?

W Wigilię spotkam się najpierw z siostrami karmelitankami w ich klasztorze na Niedźwiadach pod Kaliszem, następnie z bezdomnymi w Domu św. Brata Alberta, potem z biednymi w Caritas w Kaliszu. Na wieczerzę wigilijną przybędą do mnie: Proboszcz parafii katedralnej z Wikariuszami. Będą inne jeszcze osoby, wśród nich siostry nazaretanki prowadzące mi dom.

Pasterkę odprawię w katedrze. W święta zasłucham się w kolędy, przemyślę spokojnie różne sprawy dotyczące diecezji. Oddam się ulubionej lekturze o kosmosie. Wszak przez Słowo, które stało się ciałem, wszystko zaistniało, Ono jest Królem wszechświata.

rozmawiał ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!