TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 09:46
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Prymas i Jan XXIII (III)

Prymas i Jan XXIII (III)

Z woli papieża Jana XXIII kard. Stefan Wyszyński uczestniczył w pracach przedsoborowej Centralnej Komisji Przygotowawczej. Następnie wszedł w skład Komisji ds. Nadzwyczajnych i od 1963 roku do prezydium Soboru.

Przed Soborem Prymas sporządził i wysłał w 1959 roku do Rzymu tzw. Vota, czyli dokumenty, w których przedstawił własne oczekiwania wobec jego obrad. Jedno Votum sformułował jako arcybiskup gnieźnieński, drugie jako warszawski.

Postulaty Prymasa na Sobór
Wśród postulatów Prymasa, te dotyczące liturgii Mszy św. domagały się większego zakresu obecności języka polskiego w celebracji Eucharystii. Język polski miałby zastosowanie w obrzędach wstępnych i liturgii Słowa, recytowaniu Lekcji, Ewangelii i odmawianiu Credo. Liturgia Ofiary, w szczególności sam Kanon winien być recytowany, zdaniem Prymasa, po łacinie. Promocja apostolstwa świeckich, której Prymas okazał się rzecznikiem łączyła się w jego wizji z troską o ich właściwą formację duchową, sakramentalną i katechetyczną. Kardynał nie żądał po prostu większego udziału świeckich w strukturach organizowania życia Kościoła, co zostało mechanicznie zaaplikowane zwłaszcza w Niemczech doprowadzając do sparaliżowania posługi kapłańskiej. Spodziewał się roztropnego wzbudzenia odpowiedzialności laikatu, który musi być prowadzony przez doświadczonych duszpasterzy i kierowników duchowych, aby mógł sprostać swoim zadaniom. Kościół nie może przecież być kształtowany na wzór partii czy innej świeckiej społeczności, w której zaczynają rządzić rozmaite parytety. Nie może być też postrzegany jako wspólnota podlegająca regułom i prawidłowościom socjologii.
Prymas chciał, aby został opracowany kodeks życia chrześcijańskiego dla rodzin. Domagał się rozszerzenia uprawnień biskupów diecezjalnych w stosunku do zakonów wraz z przyznaniem im kompetencji do wizytowania domów i zgromadzeń. Zabierając głos na auli soborowej 9 listopada 1962 roku chwalił zmiany wprowadzone przez Jana XXIII do brewiarza, bo odpowiadały one wcześniejszym propozycjom Prymasa, aby podzielić Liturgię Godzin zgodnie z rytmem posługi współczesnych kapłanów. Jednocześnie Prymas Polski bronił brewiarza przed dalej idącymi modyfikacjami i sprzeciwiał się usunięciu z niego łaciny. Wśród wielu argumentów przywoływał również zniknięcie w wypadku całkowitego przetłumaczenia brewiarza motywacji do uczenia się łaciny w seminariach. Trudno wszystkie te dezyderaty i poczynania uznać za wyraz tendencji ,,rewolucyjnych”. Różni obserwatorzy sytuowali wprawdzie Prymasa w grupie reformatorów, ale on sam podkreślał usilnie, że biskupi polscy nie wchodzą na Soborze w żadne alianse. Oświadczył wręcz, że ,,sprawy religii i Kościoła w Polsce musimy prowadzić według roztropności i doświadczenia własnego”. Właśnie to pozorne odosobnienie i dystans względem modnych, wręcz demonstracyjnych podziałów świadczył o woli Prymasa, aby niezłomnie trwać w wierności temu, co stanowi niezmienną tożsamość Kościoła. Niektórzy sądzą, że zachodzi jakaś przyczynowa ciągłość między wysłaną w 1959 roku propozycją Kardynała, aby utworzyć papieską komisję ds. jedności Kościoła, a decyzją Jana XXIII, która 5 czerwca 1960 roku powoływała do istnienia Sekretariat ds. Jedności Chrześcijan. Już sama różnica w nazewnictwie wskazuje, że nie występuje tego rodzaju związek (w projekcie Prymasa jest mowa o Kościele, a nie chrześcijanach). Terminologia sygnalizuje głębiej sięgające rozbieżności merytoryczne, które potwierdziły się wraz z rozwojem wydarzeń.

Szczyt międzynarodowego napięcia i nagłe odprężenie
Dla pełniejszego scharakteryzowania związanej z Soborem aktywności kard. Wyszyńskiego i papieża Jana XXIII konieczne jest oczywiście uwzględnienie jej kontekstu i tła międzynarodowego. Wiadomo powszechnie, że w czasach gdy zwołano Sobór, najpotężniejszą, ogólnie wrogo nastawioną do Kościoła siłą o zasięgu globalnym był światowy komunizm, któremu przewodziło agresywne imperium sowieckie. Kard. Wyszyński znał i w pełni pojmował to niesłychane zagrożenie. Przed wojną zajmował się nim od strony nie tylko teoretycznej, od kilkudziesięciu lat żył zaś w swojej ojczyźnie pod jarzmem i opresją komunistyczną. Z wielu powodów zatem mógł uchodzić za ,,eksperta” od komunizmu i systemu sowieckiego. Ponadto należy zauważyć, że z początkiem Soboru zbiegło się apogeum zimnej wojny, atomowej konfrontacji między Sowietami a USA i wolnym światem.
Przecież kryzys kubański, w trakcie którego świat stanął na krawędzi wojny nuklearnej, przypadł na pierwsze tygodnie obrad Vaticanum II, w październiku 1962 roku. Paradoksalnie jednak ten niesłychany wstrząs nie wzmocnił w Kościele powszechnym świadomości, że skrajne niebezpieczeństwo nadciąga głównie z kierunku Moskwy, ale wzmógł raczej poczucie, że świat stoi w obliczu ogólnej zagłady, której trzeba wszelkimi sposobami zapobiec. Sowieci wycofali rakiety z Kuby i zmienili retorykę na pokojową, co zaczęło stwarzać złudzenie otwartości na pokojowe apele Jana XXIII w sprawie Kuby, a rok wcześniej kryzysu berlińskiego. Wykonali krok wstecz, rzecz jasna nie pod wpływem wystąpień papieskich, lecz pod presją amerykańskiego odwetu, ale Moskwa zaczęła być postrzegana jako potencjalny partner dla pokojowych zabiegów Stolicy Apostolskiej. Nastała znienacka era odprężenia.
Komuniści walczący o udział we władzy lub jej monopol w różnych krajach (np. we Włoszech) zrezygnowali taktycznie z antyreligijnej ofensywy, zachodnia demokracja zaś właśnie z racji przyswojenia sobie antyreligijnego oblicza budziła coraz częściej zniechęcenie ludzi Kościoła. Nieobca im stała się refleksja sondująca możliwość pogodzenia socjalizmu i szerzej, lewicowości z katolicyzmem i Ewangelią. Niektórzy łudzili się, że wszystko byłoby wspaniale, gdyby tylko udało się pozbawić lewicę wrodzonego jej ateizmu, co wcale nie wydawało się nierealne. W ten sposób Kreml i jego poplecznicy zaczęli być nagradzani za łagodzenie napięć, które sami stwarzali.


,,Czy ja Wam zaszkodziłem?”
Takie było duchowe tło rodzącej się w tych warunkach, wspominanej polityki wschodniej Stolicy Apostolskiej. Sygnałem radykalnego zwrotu papiestwa (przecież za Piusa XII nie wolno było rozmawiać z komunistami, którzy podpadali pod ekskomunikę ogłoszoną przez Święte Oficjum 1 lipca 1949 roku!) była audiencja Jana XXIII dla Aleksieja Adżubeja, redaktora partyjnych ,,Izwiestii” i prywatnie zięcia sekretarza generalnego KPZR, stalinowskiego zbrodniarza Nikity Chruszczowa, udzielona z okazji przyznania papieżowi pokojowej nagrody Bolzano, 10 maja 1963 roku.
Po tej audiencji papież zdawał się zdradzać wyrzuty sumienia wobec kard. Wyszyńskiego. Pytał go w rozmowie: ,,Czy ja Wam zaszkodziłem? Bo mi tu wszyscy mówią, że Wam zaszkodziłem”. Prymas uspokajał Ojca Świętego i publicznie bronił jego zachowania w obliczu kardynałów: ,,Jak można mieć pretensje do papieża, że przyjął jednego człowieka z Rosji, kierując się motywami humanistycznymi, podczas gdy cały świat utrzymuje stosunki handlowe z Rosją”.

Ks. Piotr Jaroszkiewicz

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!