TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 06:27
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Pozdrawiam Ciebie, Matko

Pozdrawiam Ciebie, Matko - Mistrzyni moich dróg... 

„Pozdrawiam Ciebie, Matko -  Mistrzyni moich dróg…” to jedna z moich ulubionych piosenek religijnych. Wiele razy śpiewaliśmy ją na spotkaniach wspólnoty oazowej. Nigdy jednak nie zastanawiałam się nad znaczeniem jej słów. Dlaczego przyszły mi na myśl właśnie teraz? Spróbuję to wytłumaczyć. Kiedy rozpoczynały się przygotowania do peregrynacji - chociaż razem z całą rodziną byłam mocno w nie zaangażowana - jakoś niekoniecznie docierała do mnie wielkość tego wydarzenia.

Nadeszły wakacje, w czasie których po raz kolejny, dzięki Księdzu Proboszczowi mogłam wraz z koleżankami przeżyć  rekolekcje. A po powrocie - wzrastała temperatura - nie tylko na dworze, ale i nasilała się gorączka przygotowań. Wciąż jednak - jakby obok mnie. Czas uciekał… 

Nadszedł wreszcie kres przygotowań i oto Wizerunek Czarnej Madonny zawitał u bram naszej świątyni - kościoła filialnego w Koźmińcu, należącego do parafii MB Królowej Korony Polskiej w Nowej Wsi. Pierwszy raz serce zabiło mi mocniej, gdy podjechał samochód-kaplica, powoli otwierały się jego drzwi i zaczął wyłaniać się Wizerunek Matki Bożej… I ten śpiew na powitanie – taki inny, przenikający - czuć było – taki z serca. Aż łezki mi się zakręciły. Kątem oka rozejrzałam się dokoła. Widać było, że podobne odczucia towarzyszyły wielu…, ale mój wzrok i uwagę zatrzymały dwie sytuacje. Wzruszenie na twarzy Księdza Proboszcza. A raczej można by było spodziewać się zmęczenia – w końcu to była druga doba peregrynacji w parafii…Widok drugi, to pani na wózku – całująca Obraz…Teraz łezka już się nie kręciła, a poleciała po policzku.

Procesyjnie, ze śpiewem na ustach – choć nadal raczej śpiewały serca, dotarliśmy do kościoła. Starałam się niczego nie przeoczyć. Zapragnęłam nagle chłonąć sercem wszystko, w czym uczestniczyłam. Tak radośnie i podniośle zrobiło mi się na sercu, kiedy Obraz unosił się do góry, by stanąć na tronie przygotowanym w ołtarzu głównym. Jakoś nie mogłam oderwać wzroku od Wizerunku Maryi. No i te powitania, niektórym aż z przejęcia plątały się słowa, ale co tam inni. Nawet ja – a dostąpiłam zaszczytu witania – nie mówiłam swoim głosem. Nie do wiary, często czytam publicznie i nie miewam z tym problemów, a tu ze wzruszenia głos się załamał.

To nie koniec moich przeżyć. Z niepojętą uwagą wsłuchiwałam się w słowa kazania Księdza Biskupa, nie odrywając niemal wzroku od Maryi, która też na mnie spoglądała. Chociaż wiele razy uczestniczyłam w Apelu Jasnogórskim - tym razem brzmiał on inaczej - a gdy śpiewaliśmy pieśń „Wśród tylu dróg” – na jej słowa przechodził mnie  dreszcz i łezki prawie nie pozwalały śpiewać. Kiedy nadeszła godzina naszego - młodzieżowego czuwania – jakże inaczej przeżytego niż wszystkie dotychczasowe czuwania - ze spokojem wpatrywałam się w zamyśleniu w oblicze Maryi. I oto – nie była już Ona jakąś daleką Bożą Matką - gdy spojrzałam w Jej oczy – to jakby patrzyła na mnie Przyjaciółka. Poczułam ciepło i  spokój. Długo siedziałam w kościele, nie czułam zmęczenia, nie chciało się spać, mimo, że to była noc głęboka…

Wróciłam do domu, ale nie mogłam zasnąć. Od rana słuchałam piosenki „Wśród tylu dróg”, zatęskniłam i z radością wróciłam przed Oblicze Maryi. Starałam się niczego nie opuścić i nie przeoczyć. A kiedy nadszedł moment pożegnania  i zamykały się drzwi samochodu-kaplicy - łezki same się pokulały.

Po głowie zaczęły kręcić się słowa ulubionej piosenki – zacytowane na początku – ale nabrały one teraz dla mnie innego znaczenia. W kościele – przed obliczem Czarnej Madonny uświadomiłam sobie, że rzeczywiście chciałabym, by to Maryja była moją Przewodniczką i taką Mistrzynią moich życiowych dróg. I wiem jeszcze jedno, że chyba się odważę i podziękuję Księdzu Proboszczowi za to, że zaprosił Maryję również do Koźmińca, do naszego kościoła. Bo z pewnością, gdyby Obraz gościł tylko w kościele parafialnym – nie przeżyłabym tak bliskiego spotkania z Maryją, która dzięki nawiedzeniu pozostanie – mam nadzieję - Mistrzynią moich dróg. Teraz z niecierpliwością oczekuję, aż wędrujący po rodzinach Wizerunek mojej Mistrzyni zawita w moim domu. Bo tak wiele będę miała Jej do powiedzenia.

Kasia z Koźmińca

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!