TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 10:16
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Porządny urzędnik na czele rządu?

Meandry czwartej władzy
Porządny urzędnik na czele rządu?

21 września mieliśmy Dzień modlitwy w intencji Ludzi służących prawdzie albo po prostu Niedzielę Środków Społecznego Przekazu. Z tej okazji ks abp Wacław Depo w swoim przesłaniu przypomniał słowa św. Jana Pawła II z Listu apostolskiego Il rapido sviluppo („Szybki rozwój”) z 24 stycznia 2005 r.: „Świat środków społecznego przekazu winien wiernie pełnić swoją funkcję, służąc prawdzie, wolności oraz temu, by w każdym człowieku rozwijało się pełne człowieczeństwo”. I dalej w oparciu o te słowa tłumaczył polski hierarcha, który w naszym Episkopacie odpowiada za media, że wolność oderwana od prawdy o człowieku zniekształca się w życiu indywidualnym w samowolę, a w życiu politycznym w przemoc silniejszego i w arogancję władzy. Dlatego dziennikarze, zgodnie ze swoim sumieniem, powinni opierać się siłom nacisku, domagającym się od nich, by przystosowali prawdę do oczekiwań właścicieli mediów czy władzy politycznej.
Czytam te słowa i biję się z myślami. O co chodzi? Otóż zastanawiam się nad naszym nowo powołanym rządem, a zwłaszcza osobą, która stoi na jego czele, ponieważ ciągle mam w pamięci pewne fakty, o których nikt już zdaje się nie pamiętać. I bynajmniej nie chodzi mi o słynne kłamstwo obecnej pani premier na temat przekopywania na metr głęboko ziemi, na której rozbił się nasz prezydencki samolot w Smoleńsku, chociaż i ten fakt, kiedy mówimy o etyce w mediach jest istotny, bo słowa, które jeszcze nie tak dawno można było odsłuchać w Internecie, zniknęły z protokołu posiedzenia Sejmu. Być może z Internetu również już zniknęły, nie wiem, nie sprawdzałem. Nie muszę, bo doskonale pamiętam, co widziałem na własne oczy i słyszałem na własne uszy. Chodzi mi jednakże o inny fakt, o którym jak wspomniałem nikt nie pamięta, jedynie jeden z blogerów, Krzysztof Osiejuk, napisał o tym na raczej niszowym portalu.
Chodzi o rok 2008 i bardzo wówczas głośną sprawę czternastoletniej Agaty, która za sprawą swojego chłopaka znalazła się w stanie błogosławionym, jednak fakt ten, zwłaszcza przez mamę Agaty, bynajmniej nie był widziany jako błogosławieństwo. W związku z tym ta pani wraz ze swoją córką udały się do szpitala, aby ciążę usunąć, czyli aby zabić to dziecko. Pamiętamy, że żaden szpital nie chciał się wówczas podjąć przeprowadzenia tego zabiegu i wywiązała się wielka medialna wrzawa z licznymi organizacjami pro-life, które robiły wszystko, aby odwieźć Agatę od wyrządzenia sobie i dziecku, które się w niej poczęło, niepowetowanej krzywdy, o której młoda i poddana tak wielkim naciskom dziewczyna nie miała pojęcia, a także ze środowiskami proaborcyjnymi, które z kolei robiły wszystko, aby dziecko nie ujrzało światła dziennego. I jak napisał Krzysztof Osiejuk: „szczególnie ciekawe w tym wszystkim było to, że obok najróżniejszych organizacji pro-life, najbardziej nieprzejednaną postawą wykazali się lekarze, którzy jeden po drugim odmawiali przeprowadzenia zabiegu uśmiercenia tej ciąży. No i właśnie wtedy na scenie pojawiła się, wówczas minister zdrowia, a dziś najwyższy premier, Ewa Kopacz i wyznaczyła klinikę, którą jednocześnie zobowiązała do przeprowadzenia zabiegu i od tego momentu wszystko poszło już z górki. Dzieci te zostały zawiezione na miejsce i tam już, z dala od kamer i mikrofonów, jedno z nich zostało zamordowane. Co do minister Ewy Kopacz, a więc de facto głównego organizatora owej egzekucji, zapytana przez któregoś z dziennikarzy, oświadczyła, że ona osobiście czuje się świetnie, bo postąpiła zgodnie z przepisami, jak porządny urzędnik”.
Biłem się z myślami, czy to przypomnieć, ale myślę, że nie można tego przemilczeć, ani zapomnieć. Zwłaszcza, że żadnej skruchy nie było.

ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!