TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 15:55
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Pokora i służba

jezus myje nogi

Jezus umywa nogi św. Piotrowi

Obraz ,,Jezus umywa nogi Piotrowi” namalował Ford Madox Brown w latach 1852-1856. Biblijna scena została namalowana farbami olejnymi na płótnie i dzisiaj znajduje się w Tate Gallery w Londynie. Sam autor, angielski malarz (urodził się w 1821 roku w Calais, zmarł w 1893 w Londynie) był blisko związany z Bractwem Prerafaelitów (stowarzyszenie artystyczne założone w Londynie w 1848 roku przez studentów The Royal Academy of Art. Występowali przeciwko wiktoriańskiej, czysto akademickiej sztuce i głosili program sztuki odrodzonej moralnie, wzorowanej na twórczości mistrzów wczesnego włoskiego renesansu), chociaż nigdy do niego nie należał. Może dlatego, że był wielkim indywidualistą i przeciwnikiem Royal Academy. W czasie wędrówek po Europie kształcił się w Antwerpii u barona Gustave`a Wappersa, znanego malarza historycznego oraz w akademiach Paryża i Rzymu. Właśnie w Wiecznym Mieście zetknął się z grupą niemieckich artystów romantycznych, którzy postanowili zerwać z tradycją i powrócić do ,,pierwotnej świeżości” postrzegania. W Rzymie zetknął się z twórczością nazareńczyków. Po śmierci żony osiedlił się w Anglii. Brał udział w konkursie na freski do londyńskiego parlamentu, jednak bez powodzenia. Brown tworzył obrazy, freski i witraże, najczęściej o tematyce religijnej i historycznej. Mimo licznych zamówień, nie cieszył się uznaniem krytyki, która zarzucała mu sztuczność i nadmierny patos. Ostatnie 10 lat życia wykonywał freski dla Magistratu w Manchesterze. 

Wracając jednak do samego obrazu. Powstawał on w Anglii przez trzy lata II połowy XIX wieku. Przedstawia Jezusa myjącego nogi apostołowi Piotrowi podczas Ostatniej Wieczerzy. Ma on nietypową niską perspektywę i niewielką przestrzeń. Krytykom obraz się nie spodobał. Kiedy został po raz pierwszy wystawiony byli oburzeni, prawdopodobnie dlatego, że postać Jezusa była od pasa w górę naga. Przez kilka lat dzieło nie znalazło kupca, aż Ford Madox Brown poprawił szkic dorabiając Jezusowi szaty. Kilku członków Bractwa Prerafaelitów było pierwowzorami dla postaci uczniów.

AAD

Ford Madox Brown ,,Jezus umywa nogi św. Piotrowi”, 

1852-1856, Tate Gallery w Londynie

 

Pokora i służba

Wielki Czwartek. Ostatnia Wieczerza - Jezus ustanawia najważniejszy sakrament - Eucharystię oraz sakrament kapłaństwa. Przemieniając wino w swoją Krew i chleb w swoje Ciało polecił Apostołom: ,,To czyńcie na moją pamiątkę”. Do dzisiaj kapłani spełniają polecenie Jezusa. Jednak Ostatnia Wieczerza to także umycie nóg Apostołom. Jezus, Syn Boży klęka przed swoimi uczniami, pochyla się i bierze w ręce ich stopy. 

,,A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany. Podszedł więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: «Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?» Jezus mu odpowiedział: «Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później będziesz to wiedział». Rzekł do Niego Piotr: «Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał». Odpowiedział mu Jezus: «Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną». Rzekł do Niego Szymon Piotr: «Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę!». Powiedział do niego Jezus: «Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy»” (J 13, 2-9). Szok. Jak to? Jezus, ten, którego widzieli w blasku chwały na Górze Przemieniania, ten, który wskrzesza zmarłych i uzdrawia chorych, ten, który ma władzę nad duchami nieczystymi, ten, który jest bez grzechu; On ma klęczeć przed prostymi rybakami, którzy jeszcze mało co pojmują z Jego zbawczej misji, którzy są słabi i grzeszni? Dlaczego, wyjaśnia chwilę później sam Jezus: ,,A kiedy im umył nogi, przywdział szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: «Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie ,,Nauczycielem” i ,,Panem” i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał. Wiedząc to będziecie błogosławieni, gdy według tego będziecie postępować” (J 13, 12-17). Jezus pokazuje każdemu z nas, a w szczególności swoim następcom i następcom Apostołów, że prawdziwa wielkość człowieka kryje się w pokornej służbie, w uniżeniu i uczynkach miłosiernych wobec bliźniego, bez względu na zajmowane stanowisko, status społeczny czy posiadaną władzę. W ten sposób opisuje to Jan Ewangelista, a Łukasz opowiada, jak podczas Ostatniej Wieczerzy Apostołowie sprzeczali się właśnie o władzę i miejsce w królestwie Jezusa: ,,Powstał również spór między nimi o to, który z nich zdaje się być największy. Lecz On rzekł do nich: «Królowie narodów panują nad nimi, a ich władcy przyjmują nazwę dobroczyńców. Wy zaś nie tak (macie postępować). Lecz największy między wami niech będzie jak najmłodszy, a przełożony jak sługa! Któż bowiem jest większy? Czy ten, kto siedzi za stołem, czy ten, kto służy? Czyż nie ten, kto siedzi za stołem? Otóż Ja jestem pośród was jak ten, kto służy” (Łk 22, 24-27). To chyba najprostsza, ale i najtrudniejsza instrukcja, jak być dobrym chrześcijaninem, dobrym człowiekiem, doskonałym sługą na ziemi i pierwszym w królestwie niebieskim.

 

Brat Albert Chmielowski

Świętymi, czyli pierwszymi w królestwie niebieskim, nie zostają sławni, bogaci ludzie, którzy ,,z wysoka” przelewają miliony na konta fundacji charytatywnych, by zyskać jeszcze większe uznanie otoczenia, ale ci, którzy uniżają siebie i w pokorze służą najbiedniejszym, oczyszczają ich rany, obmywają chore ciała i dobrocią otaczają zbolałe dusze. To misjonarze pracujący wśród trędowatych i chorych na AIDS, to zakonnicy mieszkający z bezdomnymi, to wolontariusze siadający do stołu z najbiedniejszymi. 

Wyznawca miłości

Taki był też bliski nam polski święty brat Albert Chmielowski. Arcybiskup Karol Wojtyła powiedział o nim, że jest „wcieloną Caritas, wyznawcą miłości, człowiekiem, który dał całego siebie potrzebom drugich”. Zniżał się do najbiedniejszych, aby ich ubogacić. Mówił, że: „Chcąc ratować nędzarzy, nie należy obarczać ich napomnieniami ani prawić morałów, będąc samemu sytym i dobrze ubranym. Trzeba się stać nędzniejszym od najnędzniejszych, aby go dźwignąć”.

Malarz i zakonnik

Otwierała się przed nim kariera malarza, bo był bardzo zdolny i przyjaźnił się z najznakomitszymi malarzami swojej epoki, jednak zrezygnował z tego wszystkiego dla Chrystusa. Wstąpił do zakonu ojców jezuitów w Starej Wsi, by uświęcić się i, jak pisze: ,,święte rzeczy malować”, jednak opuścił nowicjat i związał się z tercjarstwem III Zakonu św. Franciszka z Asyżu. W Krakowie zetknął się ze skrajną nędzą fizyczną i moralną i rozpoznał swoje powołanie: służbę najbiedniejszym i opuszczonym nędzarzom. Dostrzegł w nich cierpiące i znieważone oblicze Chrystusa Ecce Homo (jego obraz „Ecce Homo”, przedstawiający Chrystusa umęczonego, w cierniowej koronie, ze sceny u Piłata obecnie znajduje się w Krakowie w prezbiterium kościoła Ecce Homo, gdzie pod ołtarzem znajdują się relikwie
św. Alberta), któremu pragnął służyć. Stał się jednym z nędzarzy. ,,Co im dam, jeśli nie siebie?” - pisze. W kaplicy Loretańskiej w kościele ojców kapucynów w Krakowie przywdział szary, zgrzebny habit III Zakonu św. Franciszka i przyjął nowe imię: brat Albert. Stał się ojcem, opiekunem i bratem najbiedniejszych. Dla nich zakładał przytuliska. Złożył śluby zakonne, dając początek Zgromadzeniu Braci Albertynów, a w trzy lata później założył Zgromadzenie Sióstr Albertynek. Obydwa zgromadzenia służą najbiedniejszym. 22 czerwca 1983 roku Ojciec Święty Jan Paweł II dokonał w Krakowie beatyfikacji brata Alberta, a 6 lat potem, 12 listopada 1989 roku w Rzymie ogłosił go świętym.

Pokorna służba

Brat Albert był przekonany, że trzeba z najbiedniejszymi zamieszkać, stać się jednym z nich, by stworzyć im warunki godne ludzkiej egzystencji oraz atmosferę domu rodzinnego w oparciu o pełne zaufanie i afirmację każdego, i w ten sposób wyprowadzić ich z nędzy. W ten sposób dotknął tajemnicy utożsamienia się Chrystusa z człowiekiem, Jezusa, który ,,nie przyszedł, aby mu służono, lecz, aby służyć”. Obok radykalnego ubóstwa albertyńskie zgromadzenia cechuje ofiarna, pełna miłości bezinteresownej służba ubogim w pokorze i uniżeniu.

Anika Djoniziak

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!