TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 07:02
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Podaruję ci...

Podaruję ci...

Prezent to nie tylko kolorowe opakowanie z papieru lub ozdobna tekturowa torebka. Oczywiście z zawartością. To nie tylko kokarda, bilecik z podpisem. Prezent to zamysł. 

Podczas jednego z szalonych zapracowanych weekendów dostałam wiadomość sms od jednej z przyjaciółek. Zapytała mnie, czy mogłabym wymyślić prezent dla jej narzeczonego na urodziny. Chłopak jest przesympatyczny i inteligentny, ale problem z podarunkami tkwi w tym, że jeśli czegoś chce, po prostu zbiera pieniądze, idzie i kupuje. Ciężko jest więc podarować mu coś, czego pragnie. Odpisałam przyjaciółce, że ona zna lepiej swojego narzeczonego, a poza tym kto jak kto, ale akurat ja nie mam pojęcia o jego marzeniach. Tym bardziej skrytych. 

Jednym z rodzajów prezentów i dosłownym spełnieniem marzeń, oczekiwań, jest ofiarowanie czegoś, co osoba faktycznie pragnie posiadać. Można się o tym dowiedzieć od niej samej (bo przecież istnieją listy życzeń), czy od bliskiej osoby itp. Wtedy mamy pewność, że się ucieszy, podarunek będzie w stu procentach udany, ale istnieją pewne minusy. Nie ma mowy o zaskoczeniu. Żadnej niespodzianki.

Możemy też sami zadecydować, z czego osoba obdarowana mogłaby czerpać radość. Dokonujemy wyboru, zaskakujemy, ryzykujemy, bo przecież istnieją w tym wypadku trzy opcje. Radość (trafiliśmy w gust), rozczarowanie (absolutnie nie trafiliśmy) i udawana radość (bo niegrzecznie jest się nie cieszyć).

Chyba że chcemy kogoś wybitnie uszczęśliwić i kupujemy coś, co ktoś mieć powinien. Dajemy coś, co chcemy, by miał. Prezent traci zamysł. Kto tak naprawdę się z niego ucieszy? Ktoś chce to mieć, czy my chcemy, by podarunek znalazł się w jego posiadaniu? Intencja ma bardzo cienką granicę.

Są też prezenty zbiorowe. Większą lub mniejszą grupą decyduje się, co zostanie zakupione. Wtedy analogicznie – większa grupa, większy prezent. Oczywiście jedna z wyżej wymienionych trzech sytuacji również zaistnieje, bo należy dokonać wyboru i trzeba kierować się pewnymi kryteriami.

Jednym z moich urodzinowych prezentów była karta podarunkowa. Moje najlepsze przyjaciółki znają mnie na wylot i doskonale pamiętają, do których sklepów najchętniej wchodzę. Pamiętają również, jakie części garderoby maniakalnie kolekcjonuję i żartowały, że ta karta właśnie miała mi umożliwić zakup kolejnych. Innym prezentem było przepyszne wino i gorzka czekolada. Dlaczego gorzka? Bo taką właśnie lubię najbardziej. Znajomi nie zapomnieli o tym i aż podskoczyłam z radości, gdy zobaczyłam ją w pudełku. Najważniejsze było to, że w poszukiwaniach prezentu, myśleli o mnie.

Codziennie z niebios dostaje upominki. Fale dobrej energii, radość, dzięki której uśmiech pojawia się na mojej twarzy. Częściej czuję szczęście. Chcę się nim dzielić z innymi. Codziennie dostaję szansę budowania swojego życia tak, jak chcę. Dostałam od losu wiele cudownych chwil, które sprawiły, że jestem, kim jestem. Spotkałam na swojej drodze cudownych przyjaciół. To więcej niż znalezienie skarbu.

Jeden z nich przeżywa trudne chwile. Sama miałam podobną sytuację niedawno, więc wiem, co teraz przechodzi. Próbowałam pocieszyć, nawet troszkę rozśmieszyć. Zapytałam, czy tęskni za moją złośliwą i jędzowatą naturą. Jaka była odpowiedź? Nic a nic… żartuję! „Trochę się stęskniłem. Wiesz, jak cię całkiem nie ma, to już pusto…” 

Kasia Smolińska

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!