TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 07:14
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Po stronie pokoju i pojednania

Po stronie pokoju i pojednania

O uchodźcach, a właściwe o problemach z nimi w Europie, mówi się coraz głośniej. Jednak rzadko kiedy pojawiają się głosy, że trzeba im pomóc żyć w pokoju w ich krajach. Czy jest to możliwe? - wyjaśniał u kaliskich jezuitów człowiek stamtąd, czyli Syryjczyk - ojciec Ziad Hilal.

Spotkanie z ojcem Ziadem u jezuitów w Kaliszu zorganizowane zostało przy udziale Wspólnoty Życia Chrześcijańskiego, jezuitów i stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Ten 43-letni Syryjczyk jest dyrektorem centrum pomocy uchodźcom w Homs na terenie Syrii. Nic dziwnego, że centrum powstało właśnie tam - to miasto przez długi czas stanowiło epicentrum starć między rządem syryjskim a powstańcami. Teraz istnieją centra edukacyjne, pomocy socjalnej i psychologicznej, zdrowia, dla dzieci niepełnosprawnych fizycznie i umysłowo. O. Ziad, proboszcz parafii jest odpowiedzialny także za centrum katechizacji. 

Straciliśmy pokój

Kiedyś Syria była świadkiem nauczania Jezusa. Tu, pod Damaszkiem nawrócił się św. Paweł, Apostoł, a w Antiochii Syryjskiej po raz pierwszy uczniów nazwano chrześcijanami. Teraz wśród 23 milionów Syryjczyków 7 % jest chrześcijanami, a większość to muzułmanie. - W Syrii jest wielka różnorodność, ale przeżywano ją w pokoju. W pewnym momencie historii Syria była przykładem, w jaki sposób można żyć w pokoju, ale niestety od 2011 roku stan rzeczy się zmienił. Straciliśmy pokój - mówił ojciec Ziad. Teraz, ten kraj jest świadkiem trwającej od pięciu lat wojny domowej, której korzenie sięgają Wiosny Arabskiej, jaka pięć lat temu ogarnęła Bliski Wschód. Wszystko zaczęło się od protestu w Tunezji, potem jak lawina objęła ona kolejne kraje tego regionu. Ludzie domagali się zmian, demokratycznych rządów i nie tylko. W Syrii rozpoczęły się protesty przeciw rządom Baszszara al-Asada, które przerodziły się w wojnę domową. Najpierw walczono z wojskami rządowymi, potem pojawiały się kolejne ugrupowania, które zaczęły walczyć między sobą. Teraz nie wiadomo, kto tak naprawdę zwalcza kogo. Mówi się, że w Syrii jest około 200 ugrupowań zwalczających się nawzajem, dlatego nie ma dialogu między ludźmi.

Cierpienia chrześcijan i nie tylko

Jak mówił syryjski Jezuita, to nie jest wojna, która wybuchła, by walczyć z chrześcijanami. Od dawna w Syrii nie było konfliktu między chrześcijanami a muzułmanami. Sytuacja chrześcijan, delikatnie mówiąc, stała się trudniejsza wraz z pojawieniem grup integrystów, islamskich ekstremistów, takich jak front al-Nusra i tzw. Państwo Islamskie. Zaczęli oni wypędzać chrześcijan z zajętych przez siebie terenów. Przykładem jest to, co działo się na północy Syrii. Bardzo wielu chrześcijan Chaldejczyków i wyznania wschodniosyryjskiego zostało wyrzuconych z domów, a nawet zabitych. Państwo Islamskie sprofanowało i zrównało z ziemią katolicki klasztor Mar Elian w Al Qaratayn koło Homsu, pochodzący z V wieku. Zniszczono też sarkofag św. Eliana, zamęczonego przez Rzymian w 285 roku. Jest to jeden z najważniejszych ośrodków kultu katolickiego w Syrii. Przed przybyciem islamistów klasztor udzielał schronienia chrześcijańskim uchodźcom. W sumie żyło w nim 48 rodzin i ponad setka dzieci. Chrześcijan islamiści postawili wtedy przed wyborem - mają nawrócić się na islam albo płacić wysoki podatek dżizji, albo zostaną zabici przez ucięcie głowy. Pomimo prześladowań, jak podkreślał ojciec Ziad, dzisiejszy Kościół w Syrii jest Kościołem mocnej wiary. Mówi się o dwóch biskupach, trzech księżach, którzy zostali porwani. Wśród nich jest jezuita o. Paolo Dall’Oglio, który został porwany na północy Syrii ponad dwa lata temu. Podczas trwania konfliktu pięciu kapłanów zostało zabitych, jak 72-letni holenderski jezuita ojciec Francis van der Lugt, który od wielu lat mieszkał w Syrii - został zastrzelony w kościele w Homs.

Tzw. Państwo Islamskie walczy nie tylko z chrześcijanami, którzy jako mniejszość szczególnie narażeni są na ataki, ale także z muzułmanami i wyznawcami innych religii. Dąży też do niszczenia kultury syryjskiej, a przez to również kultury muzułmańskiej. - Dzisiaj mówimy o ponad 200 tysiącach zabitych. Dla nas to jest najokrutniejsza wojna od czasów II wojny światowej. Dzisiaj w Syrii mówimy o więcej niż pięciu milionach ludzi, którzy musieli zmienić miejsce zamieszkania, uciec ze swojego miasta, regionu, a nawet kraju i wybrać między Libanem, Turcją, Jordanią, Stanami Zjednoczonymi, Kanadą i Europą - wyjaśniał o. Hilal. Do dzisiaj nie znaleziono sposobu rozwiązania konfliktu. - W tych dniach mówi się o spotkaniu w Genewie, tzw. Genewie 3, mamy nadzieję, że może ono przyniesie jakieś rozwiązanie - tłumaczył o. Ziad. 

Jezuicka Służba Uchodźcom

Od początku konfliktu w Syrii chrześcijanie opowiedzieli się za drogą pokoju i pojednania. Pragną pokoju i normalności, jak wielu zwykłych Syryjczyków. O. Hilal angażuje się w działania, by przywrócić pokój, dlatego zajął się pomocą humanitarną i nie tylko. W Jesuit Refugee Service (Jezuickiej Służby Uchodźcom, czyli Centrum Posługi Uchodźcom) w Homs pomaga zarówno chrześcijanom, jak i muzułmanom. W sumie pomoc z centrum płynie do sześciu tysięcy rodzin. Istnieje centrum edukacyjne, pomocy socjalnej i psychologicznej. Chodzi głównie o to, by w nim przygotować dzieci do życia w pokoju i wyboru drogi pokoju. Dzieci chrześcijan, muzułmanów i nie tylko, uczą się tam, jak żyć w pokoju i przyjaźni niezależnie od pochodzenia i wyznawanej religii. Dzięki takim miejscom również rozwijają swoje talenty. W ramach JRS działa też centrum pomocy humanitarnej, gdzie rozdaje się kosze z żywością i artykułami higienicznymi, wynajmuje mieszkania dla uchodźców, pomaga najuboższym rodzinom, które uciekając przed wojną wszystko straciły. W trzecim centrum pomoc otrzymują chorzy i rozdawane są lekarstwa. Kolejne centrum pomaga niepełnosprawnym fizycznie powrócić do normalnego życia, na ile to jest możliwe, ponieważ wielu młodych zostało okaleczonych. Następne centrum zostało stworzone dla niepełnosprawnych umysłowo, by nie odrzucać tych dzieci. - Mamy setkę takich dzieci i cztery centra dla nich. Nasza praca na polu kościelnym ma też wymiar ekumeniczny, bo współpracujemy z katolikami, prawosławnymi i protestantami. To jest praca, która ma też wymiar ogólnoludzki, bo pomagamy również muzułmanom. Nie można robić różnicy między ludźmi - mówił Dyrektor JRS. Porwanie ojca Paolo Dall’Oglio, zamordowanie ojca Francis van der Lugt, czy okrucieństwa i agresje nie zatrzymały pracy centrum. - Pracę w centrum rozpoczęliśmy w 2012 roku, wtedy było w nim kilkaset dzieci. Dzisiaj mamy pod opieką kilka tysięcy dzieci. Mamy 11 centrów, zamiast trzech - podkreślał Jezuita podczas spotkania.

Obecnie w centrum katechetycznym 400 dzieci chrześcijan uczy się katechizmu. Jak podkreślał Syryjczyk, nie są tam po to, by indoktrynować muzułmanów, ale uczyć, jak wyjść z koła nienawiści i okrucieństwa. Wyjaśniał też, że prawo syryjskie zabrania nawracać muzułmanina pod karą więzienia. - W sobotę zamknęliśmy centra, aby przeznaczyć je na lekcje katechizmu. Pewnego dnia podeszło do mnie dziecko muzułmańskie i zapytało: czy to prawda, że wygnacie nas, muzułmanów z kościoła, bo dzieci chrześcijańskie powiedziały im: teraz musicie wyjść na zewnątrz. Powiedziałem: my, chrześcijanie będziemy się modlić w sobotę, tak jak wy, muzułmanie modlicie się w piątki. To dziecko zaczęło krzyczeć: dobrze, będziemy przychodziły codziennie, ale nie w sobotę. Po roku zrobiliśmy sztukę teatralną i zaprosiliśmy rodziców. W rzeczywistości byli oni skonfliktowani, podzieleni między sobą. Po raz pierwszy od wybuchu konfliktu zgromadzili się niezależnie od poglądów w jednym miejscu. Myślę, że na tym polega nasze wyzwanie - opowiadał Jezuita, z którym w centrum katechetycznym pracują trzy siostry ze Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa i Maryi oraz 35 katechetów.

Utrzymanie dziecka i pomoc uchodźcom w centrum kosztuje bardzo dużo i od początku centra działają dzięki pomocy Kościoła powszechnego, jezuitów oraz różnych organizacji, jak na przykład Pomoc Kościołowi w Potrzebie. - Nigdy nie prosiliśmy o pomoc rządu, aby być wolnymi w naszych decyzjach, wyborach - powiedział o. Ziad. Każdy, kto chciałby pomóc Kościołowi w Syrii może wpłacić na konto PKWP znajdujące się na stronie internetowej www.pkwp.org lub wysyłając SMS pod numer 72405 o treści „RATUJE” (koszt 2, 46 zł brutto). Akcja SMS-owa rozpoczęła się od zeszłorocznego Dnia Solidarności z Kościołem Prześladowanym, który został poświęcony właśnie sytuacji chrześcijan w Syrii i trwa do 31 marca tego roku.

tekst i foto Renata Jurowicz

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!