TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 14:56
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Patron zamiast założyciela

Patron zamiast założyciela

zgromadzenie

Osoby, które zetknęły się z siostrami boromeuszkami sądzą, że ich założycielem był św. Karol Boromeusz, od którego nazwiska pochodzi nazwa oficjalna - Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza, oraz potoczna - siostry boromeuszki. Tak naprawdę wygląda to jednak inaczej.

Wszystko zaczęło się od świeckich kobiet i dziewcząt, które niosły pomoc ubogim, a właściwie od pewnego członka parlamentu w Metz i adwokata w Lotaryngii.

Święta Rodzina i Karol
- Trwała wówczas wojna 30-letnia, a ludzie dotknięci jej skutkami potrzebowali pomocy. Na dodatek w 1651 roku wybuchła w Lotaryngii zaraza dziesiątkująca z powodu wojennego głodu tamtejszą ludność. Wtedy sławny adwokat z Metz - Józef Chauvenel stał się aptekarzem, opiekunem i żywicielem biednej ludności w swoim rodzinnym mieście Nancy, a potem także Toul. W tej służbie pomagały mu świeckie panie, które zgromadził wokół siebie. Niestety Józef zmarł młodo jako jedna z ofiar zarazy, a jego dzieło kontynuował jego ojciec Emanuel Chauvenel, który 8 czerwca 1652, spełniając testament syna, przekazał jego współpracowniczkom fundację pod wezwaniem Świętej Rodziny - opowiada siostra Joanna, przełożona boromeuszek w Kępnie, które nazwane zostały wówczas siostrami Świętej Rodziny. Od przekazanego im następnie domu św. Karola Boromeusza, który stał się ich domem macierzystym, zostały wkrótce nazwane Siostrami Miłosierdzia od św. Karola Boromeusza. Święty Karol Boromeusz, który został patronem zgromadzenia był bardzo podobny do ich fundatora - Józefa. Także poświęcał się służbie ubogim w szczególnie trudnych czasach, także podczas wielkich epidemii groźnych chorób. Zatem warto zapamiętać, że św. Karol Boromeusz nie jest założycielem boromeuszek, ale ich patronem - wielkim i godnym naśladowania.

Ślub miłosierdzia
Pierwsze członkinie żyły bez ślubów, dopiero 22 lipca 1679 roku cztery pierwsze siostry złożyły śluby zobowiązując się trwać w zgromadzeniu aż do śmierci oraz służyć ubogim i opuszczonym chorym. Dopiero w następnych latach dołączono ślub posłuszeństwa, ubóstwa i czystości.
Siostry boromeuszki składają zatem jeszcze czwarty ślub, który dla nich jest pierwszym - jest to ślub miłosierdzia, który wynika z charyzmatu zgromadzenia określonego w fundacji Józefa Chauvenel’a. Akt fundacyjny stwierdza, że siostry powinny przede wszystkim: „odwiedzać ubogich, chorych i opuszczonych; pomagać im, pocieszać i zatroszczyć się o to, by otrzymywali święte sakramenty Kościoła”. - Siostry od początku aż do dzisiaj starają się te zadania wypełniać prowadząc różne ośrodki wychowawcze i opiekuńczo-lecznicze, otaczając opieką chorych, niepełnosprawnych, opuszczonych i ubogich w szpitalach, domach pomocy społecznej, czy domach prywatnych jako pielęgniarki środowiskowe. Realizują miłosierdzie także wśród dzieci i młodzieży, szczególnie tej ubogiej - mówi Siostra Przełożona. Życie sióstr boromeuszek rozwijało się stopniowo na terenie Francji, a następnie w innych krajach Europy. Do Polski sprowadził z Pragi boromeuszki biskup Melchior von Diepenbrock, gdy dowiedział się o ich działalności pielęgniarskiej. Pierwsze trzy siostry przybyły do Nysy w 1848 roku i zajęły się pielęgnowaniem chorych w czasie epidemii tyfusu. Obecność sióstr była niezbędna, bo pomoc udzielana przez różne instytucje dobroczynne nie była w stanie zaradzić nieszczęściu. Obecnie Zgromadzenie Sióstr Boromeuszek z Domem Generalnym w Mikołowie nadal realizuje swój charyzmat, ukazując miłosierną miłość Chrystusa, który leczy, karmi, naucza, modli się i zbawia. Każda siostra stara się w całym życiu i działaniu realizować hasło zgromadzenia „Bóg i ubodzy”. Od 1887 roku siostry posługują w Kępnie. Na początku stworzyły tam ochronkę dla dzieci i szwalnię dla młodych dziewcząt, które po szkole podstawowej nie miały środków na dalsze kształcenie. Boromeuszki pracowały także w szpitalu i prowadziły parafialne przedszkole. W 1962 roku przedszkole przejęło państwo zabierając siostrom większą część pomieszczeń - dopiero w 1992 roku udało się im odzyskać dawne przedszkole i podjąć działalność na nowo. Obecnie pod opieką sióstr znajduje się prawie 230 dzieci (w tym niepełnosprawne).

Nowe możliwości
W kępińskiej wspólnocie posługuje osiem sióstr, które pracują w przedszkolu, szkole i dbają o wystrój kościoła i bieliznę kościelną, a jedna z nich jest 90-letnią seniorką, która 12 kwietnia, w Niedzielę Miłosierdzia Bożego przeżywała 65-lecie profesji zakonnej. To właśnie siostra Sylweria (Helena Janik) jest bezcennym świadkiem wieloletniej posługi sióstr boromeuszek w Kępnie. - Urodziłam się w Krążkowach, tu niedaleko i jako młode dziewczęta tata zabierał nas na Pasterkę, na której siostry boromeuszki odnawiały śluby. Stawały przed ołtarzem ze świecami w dłoniach, a mnie zawsze to ciekawiło, szczególnie kiedy usłyszałam, że ślubują czystość, ubóstwo i posłuszeństwo. Wtedy pojawiła się pierwsza taka myśl, żeby może zostać taką siostrą, ale nie czułam się godna. Dopiero trochę później, kiedy byłam mądrzejsza dotarło do mnie, że to może być droga także dla mnie - opowiada siostra Sylweria. Przez 47 lat siostra pracowała w szpitalu w Tarnowskich Górach jako laborantka, przez 13 kolejnych lat służyła w Trębaczowie, a od 2008 roku jest w Kępnie. Ona najlepiej dostrzega zmiany, jakie dokonały się może nie tyle w posłudze sióstr, co w medycynie. - Dawniej siostry wszystko robiły same, kiedy chodziły do chorych, robiły wszystkie opatrunki, wyrywały zęby, leczyły, jak umiały, nastawiały kości i zwichnięte stawy, walczyły z wszami, a dzisiaj wszystko poszło bardzo do przodu, jest wiele udogodnień - zauważa siostra Sylweria i opowiada o trudnych czasach, kiedy gruźlica dziesiątkowała ubogich, na wszystko brakowało pieniędzy, a żadne instytucje nie przyznawały dotacji.
Nieco inna była droga do zgromadzenia siostry Joanny, która od początku upatrywała swoje powołanie w małżeństwie i rodzinie, a pod koniec liceum modliła się o zdanie matury i dobrego męża, jednak Pan Bóg chciał inaczej. Podczas rekolekcji, na które obecna Siostra Przełożona pojechała z koleżanką, boromeuszki tak ją urzekły, że zaczęła myśleć o drodze życia konsekrowanego. Choć przez rok po szkole jeszcze „uciekała” Panu Bogu, jak sama przyznaje, w końcu znalazła się w klasztorze i od 1979 roku realizuje swoją drogę życia zakonnego przez wiele lat jako katechetka, a obecnie pracuje w prowadzonym przez siostry przedszkolu.

Tekst i foto Anika Djoniziak

 

BoromeuszKarol Boromeusz urodził się na zamku Arona 3 października 1538 roku jako syn arystokratycznego rodu. Miłosierdzie względem ubogich, które odziedziczył po ojcu, będzie dla niego, nawet już jako kardynała, ideałem życia chrześcijańskiego. Kiedy miał 7 lat, biskup Lodi dał mu suknię klerycką, przeznaczając go do stanu duchownego. Aby zapewnić mu odpowiednie warunki na przyszłość, mianowano go w wieku 12 lat opatem w rodzinnej miejscowości. Młodzieniec wymógł na ojcu, żeby dochody z opactwa przeznaczano na ubogich. Po ukończeniu studiów w domu wyjechał na uniwersytet do Pawii, gdzie zakończył studia podwójnym doktoratem z prawa kościelnego i cywilnego. W tym samym roku jego wuj został wybrany papieżem i przyjął imię Pius IV. Za jego przyczyną Karol trafił do Rzymu i został mianowany protonotariuszem apostolskim i referentem w sygnaturze. W 23. roku życia, został mianowany kardynałem i arcybiskupem Mediolanu (z obowiązkiem pozostawania w Rzymie), mimo że święcenia kapłańskie i biskupie przyjął dopiero dwa lata później (1563). W latach następnych papież mianował siostrzeńca kardynałem-protektorem Portugalii, Niderlandów (Belgii i Holandii) oraz katolików szwajcarskich, ponadto opiekunem wielu zakonów i archiprezbiterem Bazyliki Matki Bożej Większej w Rzymie. Urzędy te dawały mu rocznie ogromny dochód, jednak sumy, jakie mu przynosiły, przeznaczał hojnie na cele dobroczynne i kościelne. Sam żył ubogo jak mnich. Wkrótce stał się pierwszą po papieżu osobą w Kurii Rzymskiej. Nazywano go „okiem papieża”. Dzięki temu udało się mu uporządkować wiele spraw, usunąć wiele nadużyć, co zapewniło mu licznych wrogów. Dlatego zaraz po wyborze nowego papieża, musiał opuścić Rzym i mógł zająć się bezpośrednio archidiecezją mediolańską. W 1564 roku otworzył wyższe seminarium duchowne (jedno z pierwszych na świecie). W kilku innych miastach założył seminaria niższe, by dla seminarium w Mediolanie dostarczyć kandydatów odpowiednio przygotowanych. Popierał zakony i szedł im z pomocą. Dla świeckich zakładał bractwa - popierał Bractwo Nauki Chrześcijańskiej, mające za cel katechizację dzieci. Dla przeprowadzenia koniecznych reform i uchwał Soboru Trydenckiego (1545-1563) zwołał aż 13 synodów diecezjalnych i 5 prowincjalnych. Dla umożliwienia ubogiej młodzieży studiów wyższych założył przy uniwersytecie w Pawii osobne kolegium. W Mediolanie założył szkołę wyższą filozofii i teologii, której prowadzenie powierzył jezuitom. Był fundatorem przytułków: dla bezdomnych, dla upadłych dziewcząt i kobiet oraz kilku sierocińców. Kiedy za jego pasterzowania wybuchła w Mediolanie kilka razy epidemia, nakazał otworzyć spichlerze i rozdać żywność ubogim. Niósł pomoc chorym, karmiąc nawet 60-70 tys. osób dziennie; zaopatrywał umierających; oddał cierpiącym wszystko, nawet własne łóżko. W czasie zarazy ospy, która pochłonęła ponad 18 tys. ofiar, zarządził procesję pokutną, którą prowadził idąc boso. W 1572 roku na konklawe był poważnym kandydatem na papieża. Największą zasługą Karola był jednak Sobór Trydencki, który wlókł się zbyt długo i dopiero kiedy Karol przystąpił do działania, sobór mógł dokończyć obrady. Większość dobrych uchwał wyszło od niego. Zmarł w Mediolanie w 1584 roku wskutek febry. Pozostawił po sobie duży dorobek pisarski. Beatyfikowany w 1602 roku, a kanonizowany przez Pawła V w 1610 roku.

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!