TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 11:09
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Pan jest z tobą!

Pan jest z tobą!

Zwątpienie to częsty gość ludzkiego serca. Jego nieodłącznymi towarzyszami są lęk, obojętność, obawa przed porażką. Są ludzie, którzy podejmują walkę tylko wtedy, gdy mają pewność wygranej. Inni w ogóle do niej nie przystępują biorąc w życiu wszystko „jak leci”.

Wydaje się, że „filozofa białej flagi” zaczyna dziś dominować nie tylko na poziomie struktur politycznych, przemian społecznych (sprytnie przemyca ją do naszych umysłów inżynieria społeczna), ale w codziennych, zwyczajnych relacjach. Przy mnogości gotowców, ekspansji systemu klienckiego (dysponujesz określonym zasobem gotówki - kupujesz - masz) wielu chrześcijan przestało walczyć o cokolwiek: o miłość, wierność, zasady. Nie walczą o świętość, ponieważ wydaje się zanadto abstrakcyjna. Podobnie jest z grzechem. Skoro wszystko jest relatywne, zmienne, moralność zaś, jak pisał, diagnozując rzeczywistość, papież senior Benedykt XVI, „może być określona wyłącznie przez cele ludzkiego działania” i nie ma nic absolutnie dobrego, jak też absolutnie złego - nie warto rozpoczynać bitwy. Bo i po co?
Ów dziwaczny pacyfizm, odbudowany fałszywymi hasłami głoszącymi tolerancję, toksyczny „święty spokój”, staje się znakiem rozpoznawczym niemałej grupy współczesnych wyznawców Chrystusa. Czy o to chodziło Jezusowi, kiedy mówił o pokoju? Co miał na myśli, gdy w mowie misyjnej, wypowiadał ostre słowa: „Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz” albo gdy surowo napominał, że kto nie bierze swego krzyża,, a idzie za Nim, nie jest Go godzien (por. Mt 10, 34-39)?


Ja będę z tobą!
Bóg zaprasza nas do walki, do zmagania się o kształt życia. Księga Sędziów zawiera niezwykły dialog anioła z Gedeonem, pełen paradoksów i zwrotów. „Ukazał mu się Anioł Pana. «Pan jest z tobą - rzekł mu - dzielny wojowniku!»”. Nieźle musiał się zdziwić Gedeon: „wojownik” młócący zboże, uzbrojony w cep… Zostaje wezwany, by poprowadzić wojsko przeciwko najeźdźcom. „Idź z tą siłą, jaką posiadasz, i wybaw Izraela z ręki Madianitów. Czyż nie Ja ciebie posyłam?” - słyszy. „Ponieważ Ja będę z tobą, pobijesz Madianitów jak jednego męża” (por. Sdz 6, 11-32). Potem ponad 30.000 armia zostaje ograniczona do 300 żołnierzy. Wygrywa decydującą bitwę. Spełnia się obietnica Pana.
Boimy się rozpoczynać wewnętrzne bitwy - zapominamy albo nie chcemy poprosić Pana Boga, aby stanął po naszej stronie. On przychodzi do nas i mówi, jak do Gedeona: „Pokój z tobą! Nie bój się niczego! Nie umrzesz”. Tylko walcz!
Konsekwencje nie podjętych, nie stoczonych walk ciągną się za nami latami. Tolerowany alkohol przy każdej okazji z czasem zamienia się w nałóg, kończy wypadkiem „po pijaku”. Małe kłamstewka z czasem przechodzą w notoryczne zdrady. Uzależnienie od pornografii w dorosłym życiu wcale nie mija, rozwalając intymność życia małżeńskiego. Niewierność wobec Boga, ludzi w małych rzeczach, zwiastuje definitywne odejście. Zło nie wycofuje się, ot tak sobie. Trzeba stanąć do walki z nim - na śmierć i życie.


Kosmaty strach
Księga Liczb opisuje wędrówkę Izraelitów do Ziemi Obiecanej. W którymś momencie stają na progu „krainy mlekiem i miodem płynącej”. Wysyłają zwiadowców. Ci potwierdzają obfitość plonów, bogactwo wymarzonej ziemi. Pojawia się jednak problem: „Lud, który w nim mieszka, jest silny, a miasta są obwarowane i bardzo wielkie” (Lb 13, 28). Wyobraźnia dopowiada resztę: „Kraj, któryśmy przeszli, aby go zbadać, jest krajem, który pożera swoich mieszkańców. Wszyscy zaś ludzie, których tam widzieliśmy, są wysokiego wzrostu. Widzieliśmy tam nawet olbrzymów!” (w. 33-34). Jaka jest odpowiedź Żydów? „Nie możemy wyruszyć przeciw temu ludowi, bo jest silniejszy od nas”. Zawracają. I Pan Bóg każe im chodzić 40 lat po pustyni. Aż wymrze pokolenie niewolników.
Czasami drepczesz w kółko w swoim życiu, tęsknisz za szczęściem, ponieważ 40, 25, 10 lat temu nie stoczyłeś decydującej bitwy: o czystość, prawdę, wolność ducha, o Boga. Nie naprawiłeś relacji z bliskimi. Nie rozstałeś się ze swoimi złudzeniami, choć wszyscy ci je wskazywali. Pozwoliłeś się ponieść fali brudu, podłości. Stchórzyłeś, uciekłeś. I ponosisz tego ciągłe konsekwencje - choć się do tego nie przyznasz.
Pomyśl, o czym myślisz w bezsenne noce, wtedy, gdy nie musisz już mieć maski na twarzy? Jakie kosmate lęki cię w nich prześladują?


Po pierwsze: związać
Św. Mateusz w 12 rozdziale zamieszcza dość dziwaczny dialog Jezusa z faryzeuszami. Oskarżają Go o to, że mocą Belzebuba wyrzuca złe duchy. „Jak może ktoś wejść do domu mocarza, i sprzęt mu zagrabić, jeśli mocarza wpierw nie zwiąże? I dopiero wtedy dom Jego ograbi” - odpowiada Jezus (Łk 12, 29). Mniejsza o absurdalne oskarżenie. W zdaniu jest zawarta ważniejsza przestroga. Jak najprościej pokonać człowieka? Najpierw trzeba go związać. Jego myśli, pragnienia, dążenia. Wmówić mu, że ma się wstydzić tego, z czego winien być dumy. I być dumnym z tego, czego winien się wstydzić. Jak pokonać rodzinę? Tak samo: związać jej członków - z komputerem, serialami telewizyjnymi, pracoholizmem i przekonaniem, że od stanu konta zależy wszystko. Zajmą się sobą, aż wyrosną niewidzialne mury, które skutecznie osłabią „mocarza”. A diabły - jak ktoś to lapidarnie ujął – „będą workami z domu szczęście wynosić”. Bo zabrakło odwagi, by zawalczyć o siebie, swój czas, miłość.
Bywa, że człowiek ginie, przyduszony grzechem, pychą, egoizmem, a nie woła o Boże miłosierdzie. Dlaczego? - Bo nie czuję takiej potrzeby - twierdzi wielu ludzi, których spotykam. Cierpią okrutne męki, łykają antydepresanty garściami - i nic z tym nie robią. Demon ich związał. Zakneblował. Poplątał myśli.
Nie można bać się bitew, także tych najtrudniejszych. O kształt życia, o czystość, wewnętrzne piękno, dobro, prawdę, miłość. Odziedziczyliśmy, poprzez grzech pierworodny, bierność Adama. Kiedy szatan kusił Ewę, Adam stał z boku… I nic nie zrobił. Dobija nas nieszczęsne „jakoś to będzie”. - Proszę Księdza, „dotrzemy się” w małżeństwie - słyszę nieraz. On przestanie pić. Ona przestanie kłamać. Dogadamy się. Zaczniemy chodzić do kościoła. Drobne flirty na Skype? Przecież to tylko niewinne igraszki. I co z tego, że po uszy siedzę w pornografii? Po ślubie się to zmieni… itd.
Nie zmieni się - w porażającej większości przypadków. Będzie jeszcze gorzej.

Niezałatwiony problem powróci
Twoje koszmary z dzieciństwa - „przechodzone”, zlekceważone - powrócą w twoich dzieciach. Bo kiedyś, lata temu wstecz, nie podjąłeś walki. „Odpuściłeś” sobie Pana Boga? Nie dziw się, że twoje dzieci, wnuki nie ochrzczą już swoich dzieci, będą żyli jak poganie.
„Życia nie da się oszukać, jak nie da się oszukać ziemi. Jeżeli wrzuci się w nią plewy, zbierze się chwasty” - uczył bł. ks. Jerzy Popiełuszko.
Bóg prowadzi do walki! Prowokuje bitwy! Pozwala na zranienia. Nasze blizny, ślady wewnętrznych bitew o piękne życie, wiele o nas mówią. Są jak ordery! - pisała Szymborska.
Czasem z naszego chrześcijaństwa pragniemy zrobić „bezpieczną przystań” - marzymy, aby zapewniło nam poczucie bezpieczeństwa. Bozia usunie wszelkie przeszkody (a jeśli nie - obrazimy się na nią). Będzie ekstra polisą na wieczność (w razie czego, jeśli niebo istnieje naprawdę). Kochamy Msze dla dzieci, rekolekcjonistów, którzy mówią w taki sposób, aby nie poruszyć drażliwych tematów. Najlepiej, jakby śpiewali, tańczyli, opowiadali dowcipy. Ale nie głosili Ewangelii. Cieniowali co trudniejsze jej „kawałki”. Chwalili i klepali po ramieniu wszystkich.
A Jego słowo - Boże słowo - jest „ostre jak miecz obosieczny”!
Jeśli chcesz wygrać życie – chwyć za miecz. Bądź rycerzem! Nie lalusiem.
Jeżeli szukasz takiego Kościoła, Boga, który jest od „lulania”, kołysania, akceptowania moralnych toksyn - rozczarujesz się. „Poznajcie prawdę, prawda was wyzwoli” - mówi Jezus. Nie ma innej drogi.

Ks. Paweł Siedlanowski

- Dyrektor Fundacji Siedleckie Hospicjum Domowe dla Dzieci,
duszpasterz akademicki, dziennikarz, wykładowca w WSD w Siedlcach

 

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!