TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 13:04
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Ostatnie słowa Elizeusza

Ostatnie słowa Elizeusza

Elizeusz niósł w swej pamięci dzieło proroka Eliasza dokonane na górze Karmel: próbę wiary i zgładzenie proroków Baala. Jednak mimo tego, co zobaczyli Izraelici ich serce było nieustannie skłonne do bałwochwalstwa.

Kult Baala pociągał ich serca. Nieustanie zdradzali Boga. W zasadzie naród wybrany czynił to samo co ludy, które Bóg wygnał z powodu ich nieprawości. Czyżby i Izraelitów miał czekać ten sam los? A może da się go odwrócić po raz kolejny wzywając ich do nawrócenia? Jednak czy to wezwanie zostanie przyjęte? Przecież znak dokonany przez Eliasza w niczym nie pomógł, niczego nie naprawił. Prawda, przez jakiś czas rodacy proroka zwrócili się ku Bogu, ale niedługo potem zapomnieli o Nim i powrócili do poprzednich błędów. Dlaczego? Może przez ich władców, którzy dawali swemu ludowi zły przykład? Mieli być wzorem wiary, a zamiast tego już u początku zaistnienia Królestwa Północnego sami sprzeniewierzali się Bogu.


Misja ucznia
Zatem przemianę narodu trzeba zacząć od tronu. Korzeniem obecnego zła było postępowanie króla Achaba i jego pogańskiej małżonki Izebel. Dziś władza spoczywała w rękach jego potomka Jorama. Niewiele jednak się zmieniło. Królował w cieniu matki i choć zniszczono stele Baala to jednak nie porzucono grzechu odstępstwa Jeroboama. Tak dalej niszczono resztki wiary i szacunek dla Prawa Bożego tlące się w narodzie. Jedyny zatem ratunek to położenie kresu panującej dynastii. Należy ją zniszczyć tak, jak niszczy się chorą tkankę ciała, nie po to, by cieszyć się bólem czy śmiercią, ale by ratować resztę zdrowego organizmu.
Elizeusz tak patrząc na otaczającą go rzeczywistość był coraz pewniejszy, że innej drogi ocalenia nie ma. Widział w niej wolę samego Boga. By ją wypełnić wezwał do siebie jednego ze swych uczniów. Wręczył mu naczynie z oliwą i wysłał go do Ramot w Gileadzie. Jasno też określił jego misję. Ma znaleźć Jehu, syna Jozafata, syna Nimsziego. Określił go wymieniając imię ojca, jak i dziadka, by nie nastąpiła jakakolwiek pomyłka. Młody prorok ma wywołać Jehu ze zgromadzenia i zaprowadzić na osobne miejsce. Tam winien namaścić go z woli Boga na króla. Gdy tego dokona niech natychmiast ucieka. Wszystko ma uczynić w skrytości, z troską o życie własne, jak i nowego władcy. Zawsze bowiem w otoczeniu mógł pojawić się człowiek, który sprawę potraktuje jak zwykły bunt i będzie chciał bronić syna Achaba.


Zdobycie władzy
Uczeń proroka wykonał wszystko dokładnie tak, jak nakazał mu jego nauczyciel. Zawołał, by Jehu opuścił spośród zgromadzonych dowódców wojskowych. Gdy obaj wyszli na zewnątrz domu namaścił go w imię Boga i oznajmił mu zadanie, jakie zostało przed nim postawione: miał wytracić cały ród Achaba. Będzie to pomstą za zamordowanych przez Achaba i jego małżonkę proroków Boga i ludzi zabitych dla zdobycia ich majątku. Następnie prorok uciekł, Jehu zaś powrócił do zgromadzonych. Ponieważ milczał, siedzący zapytali go o słowa proroka. Dał wymijającą odpowiedź, ale oni nie ustąpili. Wtedy wyjawił im prawdę. Ich reakcja zdumiała go. Zdjęli bowiem swe płaszcze i rozesłali przed nim. Natychmiast uznali jego władzę i ogłosili go królem. Zrozumiał, że słowa proroka były wolą Boga. Zobaczył też w zachowaniu swych towarzyszy ich prawdziwe pragnienia. To, o czym nigdy nie mówili wprost i głośno, ale co każdy z nich myślał w swym sercu.
Postanowił zatem niezwłocznie działać i zgładzić tak Jorama, jak i jego matkę, Izbeel. Zadanie to wykonał bezzwłocznie. Poszedł też o krok dalej. Zranił śmiertelnie króla judzkiego przebywającego w gościnie Jorama i kazał zamordować jego braci. To zapowiedziało, że sprawa zdobycia władzy była dla niego ważniejsza niż sprawa pełnienia woli Boga. Następnie pod pozorem złożenia ofiary zgromadził i wytracił wszystkich czcicieli Baala. Uczynił wiele, jednak i on nie umiał odwrócić się od grzechów schizmy religijnej i bałwochwalstwa Jeroboama. Dlatego Bóg zapowiedział, że choć w jego rodzie władza spocznie w rękach czterech pokoleń to nie pozostanie w nim na zawsze. Wszystko zatem zdawało się zwiastować nieodwołalną klęskę.

Niezwykłe wydarzenie w grobie
Sytuacja, w jakiej znalazł się Izrael zdawała się przypominać chorobę, na którą za kilka lat zapadł prorok Elizeusz. Wszyscy stawiali jedną diagnozę: prowadzi ona do śmierci. Nikt i nic jej nie odwróci. Sam prorok był z nią pogodzony. Nie próbował zmienić tej sytuacji. Nie domagał się od Boga, by cofnął chorobę. Zdawał sobie sprawę z tego, iż taka jest kolej losu każdego człowieka. On sam wykonał już swą misję.
Teraz nadchodziła godzina rozstania się z tym światem. W jej obliczu król izraelski Joasz przyszedł, by po raz ostatni wsłuchać się w słowa proroka. Szukał w nich nadziei dla siebie i swego ludu. Może myślał również, iż jak kiedyś Eliasz tak teraz Elizeusz wskaże swego następcę. Tymczasem prorok nakazał mu przynieść łuk i strzały. Potem wezwał, by nałożył strzałę na cięciwę, a następnie otworzył okno na wschód i strzelił. Po czym oznajmił władcy, iż jest to znak zwycięstwa nad Aramem. Następnie nakazał królowi zebrać strzały i uderzyć nimi o ziemię. Joachaz uderzył nimi trzykrotnie, a potem zaprzestał. To, co kazał mu czynić prorok trochę go zdziwiło i znużyło. Spodziewał się wielkich przepowiedni. Przyszedł i uhonorował Elizeusza tytułami jakie należały się Eliaszowi. Nazywał go Rydwanem Izraela i jego jeźdźcem oraz swym ojcem. Tymczasem prorok zachowywał się jak zwykły wróżbita. Czy przypadkiem nie tracił czasu na rozmowę z nim? I wtedy usłyszał gorzkie słowa. Tak, pokona Aramejczyków, ale tylko trzykrotnie. Gdyby nie okazał zniechęcenia i uderzył strzałami sześć lub siedem razy zniszczyłby swych przeciwników ostatecznie, a tak zwycięstwo nie będzie pełne.
Te słowa pozostawił jako swój testament. Kiedy jego ciało znajdowało się w grobie, stał się miejscem niezwykłego wydarzenia. Otóż nieco później, podczas pogrzebu pewnego człowieka, oddział nieprzyjaciół napadł Izraelitów. Wtedy pospiesznie wrzucono ciało zmarłego do grobu Elizeusza. Gdy dotknęło ono kości proroka zmarły ożył. Ta sprawa stała się znakiem, pośmiertnym słowem proroka. Zapowiadało ono nadzieję na odbudowę tego, co zostało zniszczone przez grzechy oraz rzecz o wiele większą – dar życia wiecznego. Prowadzić do niego będzie wiara w Słowo Boga zwiastowane przez proroka.

Tekst i zdjęcie ks. Krzysztof P. Kowalik

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!