TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 23:38
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Ojciec "cienia ojca" (1)

Ojciec "cienia ojca" (1)

Jan Dobraczyński popierał Patriotyczną Radę Ocalenia Narodowego

„Prawdopodobnie ocalił mi życie” – napisał o Janie Dobraczyńskim Michał Głowiński, pisarz i literaturoznawca w jednym z artykułów pod koniec lat 90. XX wieku. Irena Sendlerowa, legendarna kierowniczka referatu dziecięcego „Żegoty”, twierdziła, że przyszły pisarz mógł uratować nawet 500 żydowskich dzieci.

Sendlerowa współpracowała w czasie okupacji z Dobraczyńskim i doskonale wiedziała na jaką skalę działał w ratowaniu najmłodszych. Warto przypomnieć, że ona sama ocaliła od śmierci 2500 dzieci. Jadwiga Piotrowska, która również pracowała z pisarzem w latach wojny, szacowała, że na „liście Dobraczyńskiego” znalazło się około 300 najmłodszych. Cóż, 500 czy 300, obie liczby są ogromne wziąwszy pod uwagę w jakich warunkach działał. Zważywszy, że jak mawiają Żydzi: „kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat”. Sam Dobraczyński w swoich wspomnieniach pisał na ten temat tak: „Mój wkład w tę akcję był minimalny. Nie ja szukałem tych dzieci, nie ja je przewoziłem, nie ja sporządzałem fałszywe wywiady. (…) Jedynie z opowiadań opiekunek wiedziałem, że moje panie dokonywały niezwykłych czynów, wydobywając dzieci z jakichś nor, szmuglując je z getta, przechowując w swoim domu i osobiście przywożąc do zakładu”.

Czy Dobraczyński kokietował czytelników w ten sposób? Czy rzeczywiście uważał, że nie uczynił niczego nadzwyczajnego? Tego już się nie dowiemy. Jednakże z faktu, iż rok przed śmiercią otrzymał od Instytutu Yad Vashem medal Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, możemy chyba wnioskować, że dla żydowskich dzieci zrobił wiele. Wspomniany wyżej Michał Głowiński zastanawia się, dlaczego Dobraczyński ratował w nocy hitleryzmu żydowskie dzieci. „Co go do tego skłoniło? – pyta w artykule. - Co było przyczyną, że pisarz związany ze skrajną prawicą, do końca życia ideolog antysemityzmu, w czasie okupacji z poświęceniem ratował żydowskie dzieci?”. Biografia pisarza pełna jest tego rodzaju sprzeczności.

Polski Douglas w tajnych dokumentach

Gdyby Dobraczyński przyszedł na świat w USA i tam chwycił za pióro, byłby prawdopodobnie dziś jednym ze światowych klasyków powieści chrześcijańskich, jak choćby Lewis A. Wallace autor „Ben Hura” czy Lloyd C. Douglas, spod ręki którego wyszły takie bestsellery jak „Wielki Rybak” i „Szata”. Jan Dobraczyński naprawdę nie ustępował im talentem. Owszem, krytycy jego twórczości piszą, że nie wszystko co napisał ma literacką wartość, ale to jeszcze o niczym nie przesądza. Do najlepszych książek polskiego Douglas’a, znawcy literatury zaliczają „Listy do Nikodema” i legendarną dziś już powieść o św. Józefie z Nazaretu (legendarną zwłaszcza w diecezji kaliskiej) „Cień Ojca”. Niezwykle ciekawe, choć równie osobliwe, recenzje powieści Dobraczyńskiego, zachowały się w archiwach IPN. Oto przykłady. Henryk Piętek, wicedyrektor Departamentu IV MSW, zapisał: „Departament IV robi ocenę wydawnictw katolickich. (…) Są duże niedopatrzenia w dotychczasowej polityce w stosunku do wydawnictw katolickich. Np. PAX (z którym związany był Dobraczyński – przyp. autorki) wydaje szereg książek, które są sprzeczne z tym, co PAX reprezentuje. Powołano grupę ludzi, którzy zajmują się tą sprawą. Zajęła się ona także sprawą wysyłania przez niektórych katolików, szczególnie Dobraczyńskiego, dużej ilości literatury katolickiej do ZSRR, przeważnie na adresy prywatne. Należy położyć temu kres”(„Jan Dobraczyński – wielki pisarz, wielkie uwikłanie”, Biuletyn IPN). Jan Bohdan, wicedyrektor Urzędu ds. Wyznań natomiast zanotował: „Nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć w tej chwili, jak funkcjonuje literatura katolicka u odbiorcy i dlatego trudno jest orzec, co jest bardziej szkodliwe – książki Dobraczyńskiego czy Grahama Green’a”. Na koniec notatka Henryka Chmielewskiego, dyrektora Departamentu Społeczno-Administarcyjnego MSW: „Uważa się, że najgorszy podręcznik dla kleru jest mniej szkodliwy niż np. „Manna i chleb” Dobraczyńskiego”.

Książki na wycieraczce

Ratowanie żydowskich dzieci, to tylko jeden z wojennych, chlubnych wątków życiorysu Jana Dobraczyńskiego. Bo pozostały okres II wojny światowej zapisany jest w jego biografii złoconymi zgłoskami. Brał udział w kampanii wrześniowej na ziemiach wschodnich, jako kawalerzysta. Po powrocie do Warszawy rozpoczął działalność konspiracyjną. Działał w Narodowej Organizacji Wojskowej, Biurze Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej. Od grudnia 1939 roku był redaktorem pisma NOW „Walka”, które założył razem ze Stanisławem Piaseckim. (Nie był to bynajmniej jego pisarski debiut, gdyż już przed wybuchem wojny publikował eseje i otrzymał nagrodę za swą pierwszą powieść.) Pracował też jako urzędnik pomocy społecznej w Zarządzie Miejskim Warszawy, dzięki czemu, wraz ze swoimi współpracownikami mógł przeprowadzić akcję pomocy dzieciom deportowanym przez Niemców z Zamojszczyzny i dzieciom z getta. Brał aktywny udział w Powstaniu Warszawskim, co zresztą opisał szeroko na kartach swojej autobiografii. Po kapitulacji trafił do obozu koncentracyjnego w Bergen-Belsen.

Po powrocie z wojennej tułaczki nieoczekiwanie związał się z nowym reżimem za pośrednictwem utworzonego w 1947 roku stowarzyszenia PAX – zrzeszającego katolików współpracujących z władzami komunistycznymi. PAX był organizacją, za pomocą której władze PRL próbowały niszczyć od środka polski Kościół katolicki i podporządkować go sobie. PAX m.in. współtworzył ruch „księży patriotów”, atakował Episkopat Polski za dążenie do przywrócenia dawnego ustroju czy popierał internowanie Prymasa Tysiąclecia. „Wiesz, że w stanie wojennym, podziemie ogłosiło bojkot książek Dobraczyńskiego? – zapytał mnie jeden z dawnych opozycjonistów. – Odnoszono mu jego książki pod drzwi i układano na wycieraczce. A to dlatego, że stanął na czele Patriotycznej Rady Ocalenia Narodowego, fasadowej organizacji politycznej popierającej stan wojenny i wszelkie inne ówczesne posunięcia PZPR”. Jan Dobraczyński zmarł niemal dokładnie 25 lat temu: 5 marca 1994 roku. CDN

Tekst Aleksandra Polewska

 

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!