TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 00:08
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Oddać życie - " Aby Słowo Boże trwało"

Oddać życie - " Aby Słowo Boże trwało"

Życie papieża Jana Pawła II czerpało swoje światło i główną zasadę z całkowitej otwartości na Chrystusa, z pewności bycia w Jego rękach. Nie przerażały go żadne trudności, ani niepewność sytuacji. Nic nie mogło go sprowadzić z raz obranej drogi, nawet zamach na życie. Odtąd ciągłe cierpienie stało się jakby jego przeznaczeniem, zostało wplecione w jego działania, którymi kierowała mistyczna zdolność obserwacji i oceny świata, jako dzieła Boga i Jego nieustannego objawiania się w dziejach ludzkich.

Prawdę tę wyrazi on sam w książce „Pamięć i tożsamość”: Ja żyję w przeświadczeniu, że we wszystkim, co mówię i robię w związku z moim powołaniem i posłannictwem, z moją służbą dzieje się coś, co nie jest wyłącznie moją inicjatywą. Wiem, że nie tylko jestem ja czynny w tym, co robię jako następca Piotra (...). Myślę, że wyjaśnienie znajduje się w Ewangelii. Gdy pierwsi uczniowie, rozesłani w świat, wracają do Mistrza, mówią: Przez wzgląd na Twoje imię, nawet złe duchy nam się poddają” (Łk 10, 17). Chrystus odpowiada im na to: „Nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie” (Łk 10, 20)

Godna podziwu - od samego początku - jest gotowość Papieża do pełnienia woli Bożej. Już w wieku młodzieńczym zakosztował bólu rozłąki z najbliższymi. Odczuwając całkowitą samotność po śmierci ojca, doświadczył osobiście ograniczoności ludzkiej, zrozumiał, że nie można liczyć na swoje siły, trzeba zaufać i powierzyć się całkowicie Chrystusowi. Totus Tuus! Tę drogę ku transcendencji, ku wykraczaniu poza ludzką logikę, objaśnia w ,,Tryptyku Rzymskim”, ostatnim swoim dziele poetyckim, jako symboliczną wędrówkę pod prąd strumienia, aż do źródła prawdy, że Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo. W duchowości wyrażonej z nadzwyczajną intensywnością słowami św. Pawła: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20), bierze swój początek nie tylko jego praktyka cnót w stopniu heroicznym, lecz również zdolność do nawiązywania prawdziwych relacji z innymi, zgodnie ze słowami Jezusa: „Nazwałem was przyjaciółmi” (J 15, 15) – określi duchowość Jana Pawła II postulator ks. Oder. Życie wiarą powinno przenikać wszystko. Ten „duchowy totalitarysta”, jak określano Jana Pawła II, pragnął, aby w ludzkim myśleniu i działaniu zachodziła jedność, spoistość, wyzwalająca chęć do dawania świadectwa. Dlatego spotkanie z tym Papieżem miało dla wielu charakter rozmowy z prorokiem, przynaglało do oglądu własnego życia i sumienia, (...) głosił prawdę w sposób pełny, wyczerpujący i realizował ją swoim życiem. Oczywiście, za tę prawdę gotów był oddać życie, dlatego często powtarzał: „Więcej zaufania do ludzi. Nie skazujmy Anioła Stróża na bezrobocie. Co by świat powiedział o Papieżu, który się lęka?” – przypomina słowa Jana Pawła II Cz. Ryszka. Frossard, pisał: Jedynym złem, jakie dla niego istnieje, jest utrata życia wiecznego. To dlatego Jan Paweł II wskazywał, że „Chrystusa nie da się odłączyć od dziejów człowieka” (,,Pamięć i tożsamość”). W jednym ze swoich Listów Apostolskich Papież przypomina nam: Syn został nam dany, aby zbawić nas od tego ostatecznego zła. W Nim ludzkie cierpienie osiągnęło swój szczyt. Jednocześnie nabrało ono wymiaru całkowicie nowego i weszło do nowego porządku: zostało złączone z miłością. Czy to stwierdzenie nie staje się także prawdziwe w odniesieniu do życia Jana Pawła II? 

Miliony ludzi wyraziło to przekonanie podczas pogrzebu Papieża w pamiętny, słoneczny piątek, 8 kwietnia 2005 r., wołając ,,Santo subito!” Oczami pamięci dostrzegamy inne, wiosenne dni. Wspomnienia - świadectwa, jak kamyki wyławiane z nurtu jego bogatego życia, z mozaiki Świętego, wyciskają łzy wzruszenia. Oto kilka z nich. Sześćdziesiąt lat wcześniej, będąc jeszcze seminarzystą w Krakowie, Karol Wojtyła znalazł przyczepioną do drzwi swego pokoju kartkę z napisem: Przyszły święty. Ten żart seminarzystów – jak powie ks. Oder – ma dzisiaj proroczy wydźwięk. Może to też nie przypadek, że postanawiając wysłać Wojtyłę na studia do Rzymu w 1946 roku, kardynał Sapieha ustalił datę jego święceń kapłańskich na 1 listopada – dzień święta Wszystkich Świętych. 

Inny sympatyczny epizod zapamiętali absolwenci KUL-u. W roku 1957 studenci ogłaszają podwójny konkurs, chodzi o wybór najbardziej inteligentnego oraz najbardziej świętego profesora. Głosuje cała uczelnia. Ksiądz Wojtyła, ówczesny profesor etyki, wygrywa w obu kategoriach. W nagrodę jedna ze studentek wręcza zwycięzcy bukiet tulipanów, które młody profesor ofiarowuje Matce Bożej Częstochowskiej. Inny świadek wyznaje: Doszedłem do wniosku, że w sposób niezwykły postrzegał on tajemnicę eucharystyczną, którą celebrował. Przede wszystkim uderzało mnie, w jaki sposób recytował on modlitwę eucharystyczną po konsekracji: jakby dźwigał na swoich ramionach cały Kościół i świat. Jedna z bliskich mu osób oznajmiła: Jestem przekonany, że Jan Paweł II został obdarzony szczególną łaską modlitwy, która pozwalała mu na zgłębianie tajemnic wiary w sposób niedostępny zwykłemu człowiekowi. Wiele razy widziałem jego twarz po kontemplacji i adoracji, wyraźnie rozjaśnioną, szczęśliwą. Podczas modlitwy wydawał się trwać w nieustającej konwersacji z Bogiem, porównywalnej z Mojżeszem rozmawiającym twarzą w twarz z Bogiem. Papież podczas modlitwy nie był świadomy żadnego działania, które miało miejsce wokół niego. Wydawało się, że zatracał poczucie czasu tak bardzo, że w pewnym momencie jego sekretarz musiał wyrywać go z tego nadzwyczajnego stanu koncentracji (...). Inni świadkowie procesu poświadczają ten dar mistycznej bliskości z Bogiem, który przejawiał się już w okresie życia młodzieńczego Karola Wojtyły. 

Ten niezwykły intelektualista i robotnik, kapłan i poeta, mistyk i wielki pasterz Kościoła, cały oddany Jezusowi i Jego Matce, z zamiarem zaoferowania wiernym różnobarwnej mozaiki wzorców do naśladowania, proklamował 483 świętych i 1345 błogosławionych. W dwóch wielkich teczkach, które trzymał w sypialni, przechowywał biografie każdego z nich i często je przeglądał, znajdując w nich inspirację do praktykowania cnót. Oprócz (wspomnianego już) św. Jana od Krzyża, Karola już w wieku młodzieńczym zafascynowała osoba Alberta Chmielowskiego. Był również pod urokiem św. Jana Vianney’a.
Wśród tysięcy kobiet i mężczyzn, które wyniósł na ołtarze, zapewne bliską sercu Papieża była św. Faustyna Kowalska, głosicielka miłosierdzia Bożego. Gdyby zapytać, kto był jego ulubionym świętym (...), jego duchowym wzorem, czy Jan od Krzyża (...), czy Paweł, Boży podróżnik, czy Stanisław biskup, który przestrzeganie Bożych przykazań przypłacił krwią, czy Biedaczyna z Asyżu, mądry w ubóstwie (...) - odpowiedź brzmiałaby, że każdy z nich po części. Papież z pewnością łączył w sobie przymioty umysłu i serca, radość życia z ascezą, teorię z praktyką, odwagę z roztropnością. Jest w tym godzeniu ów dar najważniejszy: mistyczna pewność, że Kościół nie został przeznaczony do sukcesów – podsumowuje ten aspekt życia Jana Pawła II Cz. Ryszka. Świętym oddawał szczególną cześć. Każdego poranka, jak wspomina ks. Oder przechodząc przez zakrystię całował wszystkie relikwie stojące na stole obok ołtarza. 

W swoim ostatnim przesłaniu do wiernych w Wielki Piątek, kiedy nie mógł osobiście uczestniczyć w Drodze krzyżowej napisał: Moje cierpienie ofiaruję w tej intencji, aby spełnił się plan Boży i aby Słowo Boże trwało. W październiku 2005 r. kard. Dziwisz wyznaje wysłannikowi dziennika Avvenire: To się wyda dziwne, lecz dokładnie 2 kwietnia powstało wiele grup modlitewnych, nie tylko w Polsce, lecz na całym świecie; chodzi zwłaszcza o młodych, którzy zebrali się spontanicznie i postanowili kontynuować spotkania w imię Karola Wojtyły. Sądzę, że tamtego dnia nowa ewangelizacja, której Jan Paweł II poświęcił całą swoją służbę, otrzymała nowy impuls.

s. Noela Wojtatowicz

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!