TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 00:34
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Od zamieszania do prześladowania

Od zamieszania do prześladowania

Tyle co zakończyłem Nieszpory, a że jakoś mocniej uderzyło mnie jedno z modlitewnych wezwań, zapisałem sobie te słowa: „Okaż swą pomoc cierpiącym z powodu rasy, koloru skóry, pochodzenia, języka lub przekonań religijnych, niech doczekają się uznania swych praw i ludzkiej godności”. Chrześcijaństwo to religia, w której wszyscy jesteśmy równi! Św. Paweł wołał: „Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Ga 3, 28). To, iż stwierdził, że „nie ma już mężczyzny ani kobiety”, nie jest przyczynkiem do zniwelowania różnic między płciami. Akurat tu mamy jedną z fundamentalnych zasad chrześcijańskich, która równała (już w starożytności!) prawa mężczyzn i kobiet. Dlaczego zatem ta religia, która miała i ma takie zasady, zawsze była prześladowana? Na to pytanie odpowiedział sam Chrystus: „Jeśli mnie prześladowali, to i Was prześladować będą”.

Chrześcijaństwo jest obecnie najbardziej prześladowaną religią na świecie. Tak wynika z końcowego raportu przygotowanego na zlecenie brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a cytuję to za polsatnews.pl. Niemniej akurat w tej chwili media zarzuciły nas informacjami na temat agresji w Białymstoku: „Jak można głosić niedzielne kazanie widząc, że pobożni katolicy, którzy wcześniej byli na Mszy św., po wyjściu z kościoła dopuszczają się przemocy wobec swoich bliźnich. Czy nie jest to dowód, że w polskim Kościele Ewangelia się po prostu nie przyjęła?”. Głos w tej sprawie zabrał rzecznik Konferencji Episkopatu Polski. Wypowiedział się też metropolita białostocki abp Tadeusz Wojda SAC: „Nie do pogodzenia z postawą chrześcijanina, były akty przemocy i pogardy. Naszym obowiązkiem jest bronienie wartości narzędziami, które zawsze wpisują się w szacunek do każdego człowieka”. Czyżby po serii aktów agresji, wandalizmu i profanacji, katolicy mieliby teraz odwoływać się do prawa talionu? (łac. talio-odwet - to nic innego, jak zasady wyjęte z kodeks Hammurabiego).

Wrócę jednak do wypowiedzi szefa brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, bo ona dotyczy problemu globalnego. Jerem Hunt napisał: „Musimy uznać, że istnieje swoisty problem prześladowań związanych z chrześcijaństwem, który wykracza poza zwykłą promocję wolności religijnej”. Jest propozycja, by w brytyjskim prawie karnym pojawił się nowy termin - chrystianofobia. Raport podaje, że prześladowania przybierają różne formy, od dyskryminacji w pracy, czy w szkole (co nie jest już obce także w kraju nad Wisłą), po akty ludobójstwa. Za przyczynę zmowy milczenia wobec faktu prześladowania chrześcijan, raport wskazuje na poprawność polityczną, czy postkolonialne poczucie winy. A co u nas staje się przyczyną takiego zamieszania? Na piedestał stawiana jest tolerancja, ale mało kto tłumaczy, że łac. tolerantia znaczy „cierpliwa wytrwałość”. Jak długo katolicy mają być cierpliwi, gdy niektórzy uzurpują sobie prawo do ich obrażania? Rzecz pewnie ma się tak samo jak z przebaczaniem! Każdy, kto dopuszcza się profanacji, powinien zdawać sobie sprawę, iż tłumaczenie, że się nie wiedziało, iż można urazić czyjeś przekonania religijne jest nader naiwne. Złośliwością byłoby takich wysyłać do krajów muzułmańskich, by tam eksperymentowali sobie z żartami w odniesieniu do Świętej Księgi lub Proroka. Chrystus już 2000 lat temu dał nam prawa, jakimi winniśmy się kierować, zatem jest i druga strona medalu. Przytoczę to, co podano na portalu DEON.pl: „No cóż - nie zabolało mnie, kiedy miesiąc temu widziałam szyderę z Najświętszego Sakramentu? Jasne, że zabolało. Jestem katoliczką i to nie są żadne językowe hocki klocki; najświętszy naprawdę znaczy najświętszy. I kiedy widzę kpinę z Niego, to nie jest dla mnie kpina z symbolu - to kpina z najbliższej mi Osoby. Ale przyznaję, że jeszcze bardziej boli mnie, kiedy widzę ludzi, którzy wiedzą, co i Kogo wyznajemy i - mając tę świadomość - potrafią krzyczeć na jednym wydechu: pedały, chrześcijaństwo, wy...ać, Jezus. Kompletnie nie ma na to zgody - to pomieszanie rynsztoka z pojęciami Ewangelii, z imieniem Bożym”. Św. Jan Paweł II w homilii wygłoszonej w Dzień Przebaczenia, prosił o wybaczenie win, jakich chrześcijanie i Kościół dopuścili się na przestrzeni wieków. Ojciec Święty przywołał wtedy na pamięć podziały wśród chrześcijan, wojny religijne, nieufność i nietolerancję wobec innych kultur i religii. Dziś wszyscy są tego świadomi, że nie wystarczy powiedzieć „przepraszam”, by zagoiły się rany, które dzieciom wyrządzili duchowni. Kościół to jednak nie „chłopak do bicia”. Co czynić, by nie obrzucano się błotem i nikt nie był bity? Budować cywilizację miłości! Pontyfikat św. Jana Pawła II nie był niczym innym, jak przypominaniem tych oczywistości, które zaczęły być podważane przez twórców nowego porządku świata - budowniczych nowej wieży Babel. W wywiadzie dla miesięcznika „Egzorcysta” ks. prof. Tadeusz Guz stwierdził: „Odnoszę wrażenie, że współczesny rozwój prawodawstwa w Polsce, Europie i na świecie jest tak dalece zideologizowany, że zatracamy ostatnie przyczółki prawa naturalnego”. Zatem najpierw modlitwa: „Okaż swą pomoc…”, a potem starania, by było normalne.

ks. Piotr Szkudlarek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!