TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 22:39
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Obóz survivalowy w Bieszczadach

Obóz survivalowy w Bieszczadach 

oboz

W tym roku, 10 dni wakacji spędziłam na obozie survivalowym zorganizowanym przez KSM. Mieścił się on na terenie Stanicy Hufca ZHP Pabianice w Dwerniku w Bieszczadach. Było nas tam 34 uczestników - 10 dziewczyn i 24 chłopców - w wieku od 12 do 18 lat. Do spania służyły nam 6-osobowe namioty wojskowe. Za stołówkę natomiast ogromny namiot. Jedzenie smakowało nawet najbardziej wybrednym. Naszym pierwszym zadaniem było wnieść bagaże na 200 metrowe wzgórze. Pierwszego dnia musieliśmy jeszcze się urządzić w namiotach, tzn. rozłożyć „kanadyjki”, czyli łóżka polowe, oraz rozmieścić koce, materace, samodzielnie wcześniej złożone szafki i podłogi. Dzień ten zakończyliśmy wieczorem z grami i Mszą św. w nocy, w leśnej altanie przy wygasającym ognisku. Mieliśmy zajęcia z udzielania pierwszej pomocy. Ponadto uczyliśmy się łucznictwa i mieliśmy przeprawy linowe nad Sanem, który płynął 500 m od obozu. Oprócz tego dużo gier i zabaw drużynowych. Piątego dnia wieczorem przybyło do naszego obozu dwóch żołnierzy z GROM-u, którzy zabrali część z nas na Noc Przetrwania. Na wyprawę mogły iść tylko te osoby, które dobrze się czuły i miały ukończone 15 lat. Eliminacje przeszłam pozytywnie. Szliśmy kilka kilometrów w lesie, po ciemku. W końcu zatrzymaliśmy się na niewielkiej polanie położonej w środku lasu. Tam komandosi pokazali nam, jak się rozpala ognisko za pomocą hubki i krzesiwa i jak się rozkłada ich specjalne namioty, których używają podczas misji. Kto chciał, mógł wybudować szałas. Do obozu wróciliśmy ok. 3. w nocy. Następnego dnia jeden z żołnierzy uczył nas sztuki walki zwanej Krav Maga. Po treningach obaj panowie opowiadali nam o wojsku. Doszłam do wniosku, że należy zmienić Ministra Obrony Narodowej! Siódmego dnia mieliśmy rejs po jeziorze Solińskim. Chętni mogli zakosztować Aqua Zorbingu, a wszyscy wykonaliśmy tyrolkę – czyli zjazd na linie – nad jeziorem. Następnego dnia wspinaliśmy się na Tarnicę – najwyższy szczyt w Bieszczadach. Przedostatniego dnia był Paintball i przejazd Quadem po lesie. Podczas obozu każdy dzień był nową przygodą. Kilka razy mogliśmy wykąpać się w Sanie, a wieczorem mieliśmy ognisko lub dyskotekę. Spotkałam tam fajnych ludzi i mimo ostrej dyscypliny, ćwiczeń, i dyżurów, chciałabym tam pojechać jeszcze raz. 

Alicja Warchulska

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!